Kolejny fragment powieści Augusty Docher

Data: 2015-07-21 10:32:18 | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Kolejny fragment powieści Augusty Docher

Anna Wilk z pozoru jest zwykłą nastolatką, która powoli wkracza w dorosłe życie. Pasjonuje się malowaniem, wybrała studia artystyczne. Choć urodzona w Polsce, od wielu lat mieszka razem z matką i Wiką, serdeczną przyjaciółką, w Londynie. Z okazji ukończenia szkoły matki Anny i Wiki zaplanowały dziewczynom niespodziankę: wyjazd do Francji. Przebojowa Wika odkrywa, że znajdą się tam akurat wtedy, gdy niedaleko, w Cannes, odbywać się będzie słynny festiwal filmowy. A że kocha się w jednym z popularnych aktorów, Leo Blacku, wymusza na Annie wspólne pójście po autografy. Wydarzenia w Cannes wywracają życie Anny do góry nogami, bowiem Leo Black nieoczekiwanie wyławia ją z tłumu i proponuje spotkanie. Szybko pojawia się zauroczenie. Leo nie jest jednak zwykłym człowiekiem – jest Wędrowcem, człowiekiem odradzającym się w nowych wcieleniach. Jak zmieni się życie Anny i jak potoczą się losy tego niezwykłego związku? Warto się o tym przekonać podczas lektury powieści Augusty Docher Eperu. Wędrowcy. Pierwszy tom cyklu ukazał się 16 lipca 2015. Koniecznie przeczytajcie premierowe fragmenty książki:

 

Cała się trzęsłam, ale nie miałam pojęcia dlaczego. Czy to przez różnicę temperatur? Leo chyba to zauważył, bo chwycił mnie mocno za rękę i lekko się do mnie przysunął. Oparłam się o jego ramię i zrobiło mi się cieplej. Miał gorącą dłoń, aż mnie parzyła. Powoli się uspokajałam. Myślałam o babci i usilnie próbowałam sobie przypomnieć jakieś miłe chwile z nią spędzone. Nie było tego wiele, raczej pojedyncze sytuacje. Stwierdziłam ze zdumieniem, że im starsza się robiłam, tym częściej się pojawiały. Nawet gdy już wyjechałyśmy do Anglii i odwiedzałyśmy z mamą Brzegi, z każdą kolejną wizytą czułam się coraz mniej skrępowana. Zawsze nocowałyśmy u babci Zofii i za każdym razem odnosiłam wrażenie, jakby ta bardzo wątła nić sympatii między nami stawała się nieco mocniejsza. 

 

Rozpoczęła się msza. Uświadomiłam sobie, że nie mam pojęcia, czy Leo jest wierzący i czy był kiedykolwiek w kościele. Zastanawiałam się, jak sobie poradzi. Po chwili przestałam się jednak martwić: obaj z Jackiem po prostu naśladowali mnie i mamę, oczywiście nie śpiewali i nie modlili się na głos. Leo chyba starał się jak najwięcej zrozumieć, sprawiał wrażenie bardzo skupionego. 

 

Po nabożeństwie jeszcze przez chwilę modliłyśmy się z mamą. Zauważyłam, że klęczący obok mnie Leo też się modlił, widziałam wyraźnie delikatne ruchy jego warg. Zaskoczyło mnie to.

 

Gdy wyszliśmy z kościoła, uderzył w nas upał, a po chwili zerwał się porywisty wiatr. Popatrzyłam w niebo: wyglądało tak, jakby wkrótce miała nadejść burza. 

 

Niewielki cmentarz otaczał kościół jak kołnierz, poprzetykany płytami nagrobnymi w różnych odcieniach szarości i brązów. W pogrzebie uczestniczyło niewiele osób, co było zresztą do przewidzenia – babcia nie miała dużej rodziny, a większość jej znajomych już nie żyła. 

 

Nawet nie wiem, kiedy panowie pozbyli się marynarek. Leo mógł już włożyć z powrotem swoje ciemne okulary. Czuł się w nich pewniej. Nie płakałam przez całą mszę, co mnie trochę zdziwiło, ale mama też nie uroniła żadnej łzy. Dopiero na cmentarzu, gdy grabarze zaczęli opuszczać trumnę, rozkleiłam się. Uświadomiłam sobie, że życie babci musiało być bardzo przykre: urodziła tylko jedno dziecko i tak szybko je straciła. Ja też nie miałam dużego udziału w jej życiu, bo wyjechałyśmy z mamą zaledwie dziewięć lat później…

 

Nawet nie wiem, kiedy ktoś podał mi chusteczkę, chyba to mama pamiętała o wszystkim. Leo otoczył mnie ramieniem i delikatnie pocałował w głowę. Chciałam się trochę uspokoić, więc skupiłam wzrok na otoczeniu. 

 

Babcia miała być pochowana w tym samym grobie, w którym od kilkunastu lat spoczywał jej mąż. Grabarze układali wieńce na mogile, szarfy łopotały na wietrze. „… babci od wnuczki Anny”, „Ostatnie pożegnanie od synowej…” – widziałam tylko fragmenty napisów. Zastanawiałam się, jakie słowa znalazłyby się na szarfach dołączonych do wieńców, które składano by na moim grobie. 

 

Ludzie powoli się rozchodzili. Małe, dwu- lub trzyosobowe grupki opuszczały cmentarz. Prawie każdy podchodził do mnie i mamy, by złożyć nam kondolencje. Wiele osób przekazywało wyrazy współczucia także Leo i Jackowi – widocznie uznały, że to nasi mężowie albo członkowie najbliższej rodziny. 

 

W pewnym momencie podeszła do nas młoda dziewczyna. Nie miałam pojęcia, kim była, może jakąś sąsiadką babci. Złożyła mamie i Jackowi wyrazy współczucia, po czym podeszła do nas. Uścisnęła dłoń mnie, a potem mojemu chłopakowi. Nagle zamarła, jej wielkie niebieskie oczy szeroko otworzyły się ze zdumienia – nawet gdyby babcia wstała teraz z grobu, zrobiłaby na niej mniejsze wrażenie. Po chwili nieznajoma puściła rękę Leo i, co chwilę się odwracając, powoli odeszła w kierunku bramy. 

 

informacja nadesłana

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje