Jakoś to będzie. "Każde twoje słowo"

Data: 2021-06-25 08:47:11 | Ten artykuł przeczytasz w 10 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Rok 2017. Karolina ma wspaniałe życie… i przeszłość z najgorszych snów. Z pozoru silna i niezależna, mierzy się z sekretami i traumami, do których trudno przyznać się nawet najbliższym. Kiedy pewnego wrześniowego poranka spóźniona wpada na spotkanie z Jackiem Stowe, nowym londyńskim współwłaścicielem firmy, zamiera. Ma przed sobą mężczyznę, na widok którego ożywają emocje sprzed lat…

Rok 1999. Nelson i jego kumple żyją studiami, domówkami i marzeniami o wielkiej karierze w otwierającej się powoli Europie. Podczas jednej z imprez na warszawskiej Pradze dostrzega dziewczynę o szmaragdowych oczach… i wie, że nie spocznie, póki nie pozna jej bliżej.

Co wiąże obie historie? Kim jest Jack Stowe i co łączyło go w przeszłości z Karoliną? Czy niespodziewane spotkanie dwojga ludzi, którzy mieli się już nigdy nie zobaczyć, przyniesie im ukojenie?

Obrazek w treści Jakoś to będzie. "Każde twoje słowo" [jpg]

Pełna zwrotów akcji opowieść tocząca się na styku światów i czasów, w dwóch odległych, a jednak związanych ze sobą europejskich stolicach: Warszawie i Londynie. Wzruszająca historia o miłości i przebaczeniu, o drugich szansach i zapomnianych ideałach… a przede wszystkim o sile słów, tych wypowiedzianych i tych tłumionych, tych romantycznych i tych bolesnych. Tych, które mają siłę niszczyć, ale też budować na nowo.

Do lektury najnowszej książki Marty Reich Każde twoje słowo zaprasza Wydawnictwo Prószyński i S-ka. Ostatnio mogliście przeczytać pierwszy i drugi fragment powieści, tymczasem zachęcamy do ostatniego już fragmentu książki:

Warszawa, wtorek, 19 września 2017

Mieszkanie było ogromne, większe nawet niż to, które zajmował na co dzień w Londynie. Właściwie, gdy je zobaczył, miał ochotę zadzwonić do Hani i poprosić, by agencja znalazła mu coś innego, ale zrezygnował z tego pomysłu. Wiedział, że jego pojawienie się w biurze wywołało już i tak dość zamieszania, nie chciał dokładać dziewczynie roboty ani wkurzać Philipa, który zrobił na nim wrażenie porządnego gościa. W przeciwieństwie do Johna Olivera, z którym znów będzie musiał się rozmówić, zanim ten odstraszy od pracy połowę warszawskiego zespołu.

Zanim odstraszy Karolinę, pomyślał, ale zaraz stłumił ten wewnętrzny głos.

Bardzo trudno było mu przyznać, że sytuacja go przerosła. Po latach wypierania ze świadomości i pamięci, że kiedykolwiek się znali, praca z nią pod jednym dachem okazała się trudniejsza niż wszystko, z czym musiał się dotąd zmierzyć. No dobra, może nie wszystko. Te jesienno-zimowe miesiące piętnaście lat temu, gdy świat zawalił mu się na głowę, z pewnością były gorsze, nawet jeśli całe swoje rozczarowanie i ból próbował zamieść wtedy pod dywan, angażując się w pracę.

Nalał sobie whisky i wyjrzał przez okno. Przeszklona ściana apartamentu wychodziła na rzekę; na jej drugim brzegu, ukryte za zaroślami Portu Praskiego mieściło się biuro, w którym przyszło mu teraz spędzać większość czasu. Nie mógł uwierzyć, jak bardzo zmieniła się Warszawa, odkąd był tu ostatnio, ponad dekadę temu. Polska nie była jeszcze wtedy w Unii Europejskiej; zardzewiała infrastruktura straszyła starością, w centrum stolicy obok nowoczesnych biurowców prosperowały szemrane targowiska. W miejscu wypasionego apartamentowca przy Dobrej, w którym właśnie tymczasowo zamieszkał, straszyły puste pofabryczne połacie ziemi, zupełnie inne niż nowoczesna biblioteka uniwersytecka, która zdążyła powstać obok.

Latami wręcz obsesyjnie unikał Warszawy, być może również dlatego tak trudno było mu teraz odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Musiał przyznać jednak, że wszystko, co mimowolnie przeczytał o mieście w ostatnich latach, było prawdą. Warszawa robiła wrażenie. Powiśle stało się świetną dzielnicą, pełną modnych knajpek i zachwycającą klimatem pobliskich bulwarów. W centrum nowoczesna architektura świetnie komponowała się z pozostałościami starych zabudowań, a Mokotów i Żoliborz urzekały przedwojenną elegancją. 

Tylko że wszystkie te zmiany na lepsze miały jedną wadę – tym boleśniej pokazywały mu, ile czasu minęło od tamtych pięknych, beztroskich dni. Gdy był szczęśliwy i zakochany, tak naprawdę jedyny raz w życiu. To już nie był tamten świat, który pamiętał, tamten odszedł bezpowrotnie, a wraz z nim wszystkie jego plany i marzenia.

Gdyby tylko wtedy postąpił inaczej, nie zachował się jak kretyn. Gdyby przełknął dumę i powalczył, tak jak potrafił to robić w każdej innej dziedzinie życia. Gdyby, gdyby, gdyby… Teraz to już nie miało żadnego znaczenia. 

Znów przypomniał sobie o wiadomości otrzymanej przez LinkedIn. MUSIMY POGADAĆ. Co jak co, ale na to nie miał ochoty. Osoby, która mu to wysłała, nie zamierzał oglądać już nigdy w życiu. Nie po tym wszystkim, co się stało. 

Przez kilka dni uciekał od tematu, wypierając go ze świadomości, ale czas rozprawić się z tym raz na zawsze – chociaż tyle.

Dolał sobie whisky, usiadł na okropnie niewygodnej, designerskiej kanapie (to jedno będzie musiał wymienić) i sięgnął po laptopa. Napisanie każdego słowa sprawiało mu trudność, ale gdy w końcu nacisnął „wyślij”, poczuł dziwną ulgę.

No, stary, weź się w garść, pomyślał. Jakoś to będzie. Zawsze jakoś jest.

 

Warszawa, wtorek, 19 września 2017

– Po prostu uważam, że nie musimy tak się z tym spieszyć – zaczęła ostrożnie. – Dopiero niedawno zaczęliśmy się spotykać…

– Nie wiem, czy niedawno. Jak widzę, mamy zupełnie inną percepcję czasu. Jak dla mnie cztery miesiące to jest cała wieczność. Ja w każdym razie mam już dosyć czekania. Ogarnij się, dziewczyno, i nie marnuj mojego czasu.

– Piotr… proszę cię. Zrozum, dawno z nikim nie byłam… no i mam za sobą przeszłość, która…

– Dobra, dobra. Nie zasłaniaj się trudnym dzieciństwem.

– Wcale nie to… – zaczęła, ale urwała gwałtownie. Fakt, nigdy nie powiedziała Piotrowi, co zaszło piętnaście lat temu i dlaczego tak długo nie mogła się z tego podźwignąć. Ale też, trzeba przyznać, nie paliła się, by mu o tym opowiedzieć. Podejrzewała, że i tak by nie zrozumiał.

– Daję ci czas do końca tygodnia…

– Piotr.

– I tylko dobrze przemyśl bilans zysków i strat. Cokolwiek ci się wydaje, nie masz już dwudziestu lat.

No tak. Jak romantycznie.

Myślała nad odpowiedzią, gdy lodowatą ciszę przerwał dźwięk jej telefonu. Spojrzała na numer – stacjonarny, warszawski, ale spoza listy jej kontaktów. Poczuła niepokój, jak zawsze w takich sytuacjach. A przecież to mógł być ktokolwiek – bank, administrator jej budynku, operator sieci… Przecież to nie musiało jeszcze oznaczać… 

– Halo?

– Dobry wieczór. – Głos w słuchawce wydał jej się ostrożny i zasadniczy. – Czy rozmawiam z panią Karoliną Nizińską?

Nie lubiła, gdy obca osoba sprawdzała jej tożsamość, zanim ujawniła własną. Jej niepokój tylko się wzmógł.

– Tak – wykrztusiła, nie potrafiąc zdobyć się na asertywne zapytanie, z kim ma do czynienia. Piotr rzucił jej karcące spojrzenie – jak zawsze, gdy reagowała emocjonalnie. Wyszła do pokoju obok, teraz pogrążonego w ciemności. 

– Krystyna Miszczak, dzwonię…

Ręka Karoliny sięgała właśnie włącznika światła, ale zamarła w pół drogi. Głos w słuchawce sucho ciągnął wypowiedź, potwierdzając jej najgorsze podejrzenia, spełniając najgorsze koszmary, które prześladowały ją od kilkunastu lat.

Spokojnie, Karolina, tylko spokojnie, pomyślała gorączkowo, próbując złapać oddech, lecz było już za późno. Lawina emocji spadła na nią momentalne, wspomnienia oplotły w ciasną sieć paniki. Kontrast jej własnej reakcji z beznamiętnym tonem rozmówczyni nie mógłby być bardziej rażący. 

– Przepraszam, że kontaktuję się tak późno, ale sprawa jest pilna, a ja akurat zostałam dziś po godzinach. Obawiam się, że potrzebujemy pani pomocy.

Karolina poczuła, że zimny pot spływa jej po plecach. Nie była na to gotowa. Ani wtedy, ani dziś, ani zapewne nigdy.

– Czy coś się stało? – wykrztusiła przez ściśnięte gardło. 

– Nie chciałabym zagłębiać się w szczegóły przez telefon, ale wynikły pewne… pewne komplikacje i dlatego kontakt z panią stał się niezbędny. Przykro mi.

Nie odpowiedziała.

– Czy mogłybyśmy się spotkać? – ciągnęła rozmówczyni. – Możliwie jak najszybciej, bo sprawa jest poważna.

Wzdrygnęła się mimowolnie. 

– Jutro – szepnęła gorączkowo. – Jutro w porze lunchu. O trzynastej.

– Świetnie. Czy przyjdzie pani do…?

– Nie! – zaprotestowała tak głośno, że Piotr aż przyszedł z salonu, by zobaczyć, co się dzieje. Znów zniesmaczony uniósł brew, lustrując ciemny pokój i jej postać skuloną na łóżku.

– Nie – powtórzyła spokojniej, aby nie dać mu powodu do drwin. – Spotkajmy się w kawiarni, na rynku obok. Nie wiem, jaka…

– Może być – przerwała jej rozmówczyni i podyktowała nazwę knajpki, a na koniec dodała nieco łagodniej: – Dziękuję. Rozumiem, że to dla pani trudne. 

Gdy się rozłączyła, Karolina jeszcze długo siedziała w ciemności.

Książkę Każde twoje słowo kupić można w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Każde twoje słowo
Marta Reich 13
Okładka książki - Każde twoje słowo

Rok 2017. Karolina ma wspaniałe życie… i przeszłość z najgorszych snów. Z pozoru silna i niezależna, mierzy się z sekretami i traumami, do...

dodaj do biblioteczki
Autor
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje