Mimo że Lena obdarzona jest niezwykłym talentem plastycznym, nie potrafi uwierzyć w to, że jej prace mogłyby się komuś spodobać. W końcu jednak zdobywa się na odwagę i postanawia wystartować w szkolnym konkursie. Pech sprawia, że w ostatniej chwili gubi swoją teczkę z rysunkami. Czy gorączkowe poszukiwania przyniosą spodziewany efekt? Kto wygra konkurs? Czy warto za wszelką cenę walczyć o swoje? Odpowiedzi nie zawsze są takie oczywiste.
Przystanek Szkoła to seria książek o młodzieńczych perypetiach dzieci z jednej okolicy. Do lektury książki Lena, teczka i niezwykła nagroda zaprasza Wydawnictwo Novae Res. Dziś w naszym serwisie przeczytacie jej premierowe fragmenty:
– Lena? No nie, bo padnę! Co ty tu jeszcze robisz? – Julka wpadła do świetlicy, jak zwykle robiąc wielki hałas. – Tylko nie mów, że w końcu pójdziesz ze mną na kółko taneczne…Wiedziałam! W końcu zmądrzałaś. Ode mnie lepsza nie będziesz, ale może coś tam jeszcze z ciebie będzie. Pani Dominika pewnie się ucieszy. Brakuje jej kogoś do drugiego rzędu.
– O nie, tylko nie to… – Lena gorączkowo szukała w plecaku telefonu, by sprawdzić godzinę. Julka mogła mieć rację: zasiedziała się w świetlicy! Rok szkolny zaczął się dobre trzy tygodnie temu, a ona wciąż nie mogła się przyzwyczaić, że od czwartej klasy sami muszą pilnować odjazdu autobusu.
– No co, na pierwszy rząd to nie masz co liczyć, trzeba się wykazać.
– Coś ty, nie o to chodzi. Spadam, Julka, muszę biec na autobus, może jeszcze zdążę! spanikowała, widząc, która jest godzina. Szybko zebrała wszystkie swoje rzeczy i wybiegła, ile sił w nogach.
Szkolny korytarz nie był długi, ale Lena i tak się zdyszała, pędząc w kierunku szatni. W jednej ręce trzymała telefon, by kontrolować czas, w drugiej swój największy skarb czarną teczkę. Ukrywała w niej swoje myśli, marzenia i fantazje, swój własny plastyczny świat. Za każdym razem, gdy zaczynała rysować lub nawet myśleć o rysowaniu, czas biegł inaczej. Jej ręka sama wiedziała, co robić, a każda kolejna kreska nadawała kompozycji kształtu – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Uwielbiała to, jednak w czasie rysowania totalnie zapominała o otaczającym ją świecie. Zupełnie jak dziś! Teraz musiała pędzić jak szalona, by zdążyć na autobus. Wiedziała, że jeśli go przepuści, nie będzie miała już czasu, żeby dokończyć to, co sobie zaplanowała.
– Lena, dziewczyno, bo mnie przewrócisz! – Kacper odchylił się w ostatniej chwili, gdy mijała go przy schodach.
– Sorry, lecę na autobus!
– Pójdziemy dziś na rower? – krzyknął za nią.
Mieszkał trzy domy od niej i spędzali razem dużo czasu. Julka często jej dokuczała, że z nich zakochana para. Mówiła, że wyprawi im ślub i ciągle robiła głupie miny na jego widok. Ależ to Lenę irytowało! Domyślała się jednak, że Julka robi to z zazdrości. Sama miała popołudniami tyle dodatkowych zajęć, że nie było opcji, żeby spotkać się z nią po szkole.
– Rower? Dzisiaj raczej nie, mam coś do zrobienia. Pa!
Lena chciała mieć w domu czas, by dokończyć swój ostatni rysunek. Tak bardzo marzyła o tym, by wziąć udział w szkolnym konkursie plastycznym! Niestety, już na samą myśl, że ktoś mógłby ją oceniać, paraliżował ją strach. Termin mijał jutro, pracę miała już prawie gotową, zostało jej jeszcze tylko kilka drobnych poprawek. Parę razy próbowała startować w różnych konkursach, ale zawsze w ostatniej chwili odpuszczała. Bała się, że ktoś mógłby się z niej śmiać. Tym razem męczyło ją jeszcze coś innego. Za nic w świecie nie chciała znowu czuć się tak okropnie jak ostatnio – gdy zrezygnowała z udziału, strasznie gnębiło ją to, że zawiodła samą siebie. A to było chyba jeszcze gorsze, niż jakby przegrała…
Zziajana, dotarła do szatni. W pośpiechu zmieniła buty, narzuciła kurtkę i wybiegła ze szkoły w stronę przystanku. Ostatnie trzydzieści metrów… Uff, autobus jeszcze stał. Pani Basia, opiekunka szkolna, rozglądała się dookoła. Chyba cały czas kogoś szukała.
– No jesteś, Lenka. Nie widziałam cię w świetlicy, myślałam, że pojechałaś wcześniej! – Ucieszyła się na jej widok. – Zawiąż buty, dziewczyno, bo się zaraz przewrócisz! I wsiadaj, musimy już ruszać – powiedziała, wchodząc do środka.
No tak, w tym pośpiechu Lena nawet porządnie nie zawiązała sznurówek. Zmęczona, oparła się o wiatę przystanku, po czym schyliła się w stronę swoich białych trampek.
Zawsze w tym momencie przypominała jej się piosenka o myszkach, którą mama śpiewała jej jeszcze w przedszkolu, gdy uczyła ją sznurować buty. Dziewczynka wiązała wtedy wszystko, co wpadło jej w ręce, nawet wstążki we włosach Julki, choć ta pewnie za nic by się teraz nie przyznała, że nosiła kiedyś wstążki. Lena uśmiechnęła się na to wspomnienie i jednym susem wskoczyła do autobusu. Drzwi od razu się za nią zamknęły. Odetchnęła.
Niezłe tempo – pomyślała. Prawie jak u jakiegoś ścigacza z gier Kacpra. Wyobraziła sobie, że jest bohaterką takiej gry, a do jej skrzynki właśnie wpadają monety za dobrze wykonane zadanie.
Gdyby wiedziała, że jej bohaterka przeoczyła właśnie coś istotnego i za chwilę okaże się, że gra potoczy się w zupełnie innym kierunku…
Książkę Przystanek szkoła. Lena, teczka i niezwykła przygoda kupicie w popularnych księgarniach internetowych: