Fanklub bułeczek z rozmarynem to kontynuacja książki Słodkie pieczone kasztany, czyli toskańskie opowieści ze smakiem.
Książka młodej Polki, która wyjechała do Włoch, wyszła tam za mąż, zamieszkała w miasteczku Pistoia, gdzie pracuje i wychowuje dziecko. Autorka opowiada ciekawe historie z życia w Toskanii, opisuje święta, targi lokalne i inne wydarzenia, w których uczestniczyła. W każdym rozdziale podaje przepis na danie kuchni włoskiej zilustrowany kolorowym zdjęciem. W książce znajdziemy też wiele fotografii z Toskanii. Warto wybrać się w tę literacką podróż do Włoch. Warto sięgnąć po książkę Aleksandry Seghi i wziąć udział w konkursie, który jej właśnie jest poświęcony. Przeczytajcie też słowa, jakie autorka we wstępie do książki kieruje do czytelników:
Stąpając po toskańskiej ziemi
Mniej więcej od piętnastu lat (pierwszych dwóch nie liczę, bo mieszkałam wtedy w historycznym centrum miasta) budzę się, widząc za oknem mały gaj oliwny. Uśmiecham się szeroko i nabieram ochoty, żeby wyjść z domu i rozpocząć piękny dzień. Mieszkanie w Toskanii nauczyło mnie przede wszystkim czerpać radość z życia, której często w ferworze obowiązków w ogóle nie zauważamy. Jesteśmy trochę zamknięci na drugiego człowieka, nieufni i zatopieni we własnych sprawach, dzięki temu toskańska rzeczywistość jest dla nas ciekawą odmianą. Potrzebowałam trochę czasu, by zrozumieć, że ludzie, którzy zagadują do nas na przystanku autobusowym lub w kolejce na poczcie, są po prostu życzliwi i uwielbiają rozmowy. Chiacchiere to pogaduszki, do których po prostu należy przywyknąć. Otwartość mieszkańców Toskanii może być początkowo trudna do zrozumienia, jednak, uwierzcie mi, również i wam zacznie się to udzielać. Dzięki Toskańczykom możemy stać się bardziej otwarci na dialog.
Z czasem zostałam zaakceptowana i przyjęto mnie do grona osób, które spotykam każdego dnia. Wtopiłam się w tutejszą rzeczywistość. Tak jak wszyscy stoję na miejskich przystankach i czekam na wiecznie spóźniający się autobus, bywam w parkach, bibliotece, centrum historycznym (głównie na placu Sali) oraz ulubionych kawiarniach i knajpkach. Biorę udział w ciekawych rozmowach, zadaję pytania, dzięki którym mogę rozgryźć przeciętnego Toskańczyka. Jednocześnie staram się zachować pewien dystans i obserwować wszystko z boku. Poznając Toskanię z bliska, obcuję z tradycjami, przyzwyczajeniami i prawdziwą codziennością, inną niż ta, którą widzimy w filmach. O takiej właśnie nieprzesłodzonej rzeczywistości i życiu Toskańczyków piszę.
Moją pasją jest gotowanie, stąd każdy rozdział kończy się przepisem. Większość pochodzi właśnie od zaprzyjaźnionych osób. Niektóre są owocem wielu podróży po regionie, w którym mieszkam. We Włoszech tak naprawdę wszystko kręci się wokół stołu. Tak jest również w Toskanii. Niemal każda rozmowa w pewnym momencie sprowadza się do tematu jedzenia, co mnie szalenie cieszy.
Całkowicie zgadzam się z włoskim powiedzeniem: Cibo troppo raffinato rovina il palato, czyli: Zbyt wyszukane jedzenie rujnuje podniebienie. Dlatego uwielbiam toskańską kuchnię, która oparta jest na prostych produktach, pochodzących z okolicznych wsi. Najlepiej użyć kilku składników najwyższej jakości, dzięki którym będziemy mogli w pełni delektować się daniem.
Przed Państwem moja kolejna publikacja dotycząca kuchni toskańskiej. Szósta z kolei. Ktoś mógłby pomyśleć, że każda napisana przeze mnie książka opisuje te same dania i tak naprawdę jest o tym samym. Ale tak nie jest. Tym razem chciałabym zaprezentować mniej znane przepisy, które są mocno związane z moim codziennym życiem w Toskanii, doświadczeniami nabytymi podczas targów żywności oraz odbytych podróży. Niektóre receptury nie pochodzą bezpośrednio z tego regionu, ale na stałe weszły do menu mieszkańców Toskanii. O takich daniach też warto wspomnieć, bo ukazują nam smaczki i przyzwyczajenia toscano vero, prawdziwego Toskańczyka.