Profesor Jerzy Bralczyk to ceniona postać w świecie polskiego językoznawstwa. Tym razem jednak autor licznych publikacji książkowych spotkał się z krytyką po swojej wypowiedzi w programie TVP Info.
fot. Adam Koprowski, CC BY 4.0, via Wikimedia CommonsProfesor Jerzy Bralczyk to polski językoznawca, profesor nauk humanistycznych oraz polonista. Jest on również niezwykle medialną postacią, a jedno z jego wystąpień zostało na YouTube odtworzone ponad osiem milionów razy. Aktualnie jednak spadła na niego fala krytyki po kontrowersyjnej wypowiedzi w programie TVP Info.
Miłośnicy zwierząt oburzeni słowami prof. Jerzego Bralczyka
Profesor Jerzy Bralczyk wziął udział w programie TVP Info 100 pytań do, w którym przez godzinę rozmawiał z dziennikarzami i odpowiadał na ich pytania. W pewnym momencie wywiązała się dyskusja na temat tego co „ludzkie” i „nieludzkie”. Słowa Wiceprzewodniczącego Rady Języka Polskiego wzbudziły niemałe kontrowersje. Stwierdził on wtedy:
Nie pasuje mi, tak samo jak nie pasuje mi adoptowanie zwierząt. Jednak co ludzkie, to ludzkie. Jestem starym człowiekiem i preferuję te tradycyjne formuły i sposób myślenia. Nawet mówienie, że choćby najulubieńszy pies umarł, będzie dla mnie obce. Nie, pies niestety zdechł.
Po czym dodał, że jednak bardzo lubi zwierzęta. Dalej tłumaczy, że tak samo jak nie można powiedzieć, że pies umarł, tylko zdechł, tak samo mówimy, że zwierzę żre, ma mordę albo paszczę oraz sierść, a nie włosy. Słowa językoznawcy zostały wzięte na tapet przez miłośników zwierząt i fundacje. Na ten temat obszerny post dodała Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!. W ich wpisie zacytowane zostały słowa prof. Mirosława Bańko który w poradni językowej PWN stwierdził:
Zdechnąć jest nacechowane pejoratywnie, gdy jest odnoszone do ludzi, i to nacechowanie może udzielać się także wypowiedziom, w którym słowo to odnosi się do zwierząt. [...] W języku widać liczne dowody na postrzeganie zwierząt jako gorszego rodzaju stworzeń [...]. Fakt, że człowiek podkreśla nawet odrębność zwierzęcej śmierci i że traktuje ją jako coś gorszego od śmierci ludzkiej jest dla mnie jednak faktem dość żenującym.
Bralczyk: „Tak od zawsze było w tradycji języka”
Onet poprosił językoznawcę o komentarz w tej sprawie. Prof. Jerzy Bralczyk stwierdził jednak, że nie śledzi całej burzy. Dopytywał jednak o co dokładnie chodzi. Tłumaczy więc, że w przypadku adopcji, nie adoptujemy psów, adoptujemy ludzi. I podobnie wygląda to w przypadku mówienia o „umieraniu psów”:
To nie o to chodzi, że nie powinniśmy tak mówić. Możemy, jeżeli ktoś chce. Jednak właściwym słowem, które jest używane w polszczyźnie na określenie śmierci zwierzęcia, jest to, że zdycha. Zdychają i lwy, i komary, i psy, i inne zwierzęta. Niestety, przez wieki zyskało ono negatywnie skojarzone.
Prof. Jerzy Bralczyk stwierdził, że umieranie zwierząt stanowi pewne nadużycie metaforyczne. Podkreśla, że etymologicznie słowo „zdychać” ma związek z oddychaniem czy tchem i nie jest nacechowane pejoratywnie. Z czasem zyskało jednak negatywny wydźwięk. Wiąże się to z tym, że często, by obrazić człowieka sięgamy po słowa z rejestru zwierzęcego. Odbierane negatywnie jest więc mówienie, że człowiek „zdechł”, czy też określanie twarzy słowem „morda”. Językoznawca podkreśla więc:
Jeżeli ktoś nie lubi słowa „zdychanie”, to ja bym sugerował używanie, takich jak „odszedł”, „nie ma go”. Jednak umieranie wolałbym zarezerwować dla człowieka, tak samo, jak adopcję. [...] Sam jestem kociarzem i niestety, koty też zdychają. Przykro, że to robią, ale tak już jest. Dzisiaj nie jest to miłe słowo, ale jest wpisane w polszczyznę.
Po emisji programu w sieci pojawiło się sporo oburzonych głosów twierdzących, że wypowiedź prof. Bralczyka jest szokując i nie na miejscu. Wiceprzewodniczący Rady Języka Polskiego odpowiada:
Jeżeli są szokujące, to za to bardzo przepraszam. Wciąż jednak słowo „umarł pies” czy „umarł kot” wydają mi się nie na miejscu. Jest jedno zwierzę, które umiera zgodnie z tradycją – to pszczoła. O niej nigdy się nie mówiło, że zdycha. Tak od zawsze było w tradycji języka.
Jerzy Bralczyk wypowiada się na temat feminatywów i neutratywów
Całą dyskusję na temat tego co co „ludzkie” i „nieludzkie” poprzedza inny głośny temat. Dziennikarka zapytała prof. Bralczyka o to co sądzi o feminatywach oraz jakie jest tego zdanie na temat neutratywów (czyli form neutralnych płciowo). Językoznawca zauważa, że w tej kwestii często potrzeba czasu, żeby ludzie zaadaptowali nowe formy i się do nich przyzwyczaili. Stwierdza on:
Jestem zazwyczaj przeciwko ingerencji zewnętrznej, odgórnej, a zwłaszcza ideologicznej jeśli chodzi i język.
Zauważa, że w języku nie da się uzyskać stuprocentowej równości. Jeśli jednak chodzi o nazwy zawodów to zastanawia się jak wiele kobiet chce korzystać z feminatywów. Jednak pozostaje w tej kwestii wyrozumiały zarówno dla jednej, jak i drugiej strony tego sporu.
Intuicja językowa wielu ludzi związana jest raczej z tym co do tej pory było.[...] Znam bardzo wiele kobiet, które patrzą na te feminatywy niechętnie, zwłaszcza na taką obligatoryjność [...]. W niektórych przypadkach jeśli ktoś chce płeć swoją podkreślić, myślę tu o kobietach przede wszystkim, które jakże słusznie swoją płeć podkreślają, to ja bym był wyrozumiały.
Stwierdza równocześnie, że mimo całej swojej wyrozumiałości, ma ambiwalentny stosunek co do tego zagadnienia. Dodaje również:
Chciałbym, żeby ci którzy przyzwyczaili się do dawnych form mogli ich jak najdłużej używać, bo one się wydają naturalniejsze.
Jeśli chodzi o neutratywy to językoznawca wydaje się niechętny. Już forma „osoby studenckie” stanowi dla niego pewne zaprzeczenie tradycji kulturowej, której studenckość za sobą niesie.
Poniżej możecie obejrzeć cały odcinek programu 100 pytań do:
źródła: https://sjp.pwn.pl ;www.tvp.info ; https://kultura.onet.pl
Tagi: literatura, aktualności literackie,