Na skrzydłach jak Nick Vujicic to opowieść o człowieku niezwykłym. Chociaż jej bohater urodził się bez rąk i nóg, odnalazł w sobie siłę, której zazdroszczą mu zdrowi ludzie. Uprawia sporty, prowadzi dwie firmy, występuje w filmach i teledyskach, pisze książki i ze swoim przesłaniem motywacyjnym - pełnym nadziei, radości i humoru - podróżuje po świecie. Ludzie wypełniają stadiony, aby posłuchać tego mówcy motywacyjnego i pastora. Mimo sławy Vujicic pozostaje człowiekiem bardzo skromnym. W swojej hierarchii wartości stawia życie rodzinne ponad karierę zawodową i nie mierzy sukcesu w kategoriach materialnych.
Jego biografia - Na skrzydłach jak Nick Vujicic - składa się z trzech części. Pierwsza opisuje drogę życiową mówcy bez kończyn, druga analizuje jego charakter, ostatnia zaś przybliża jego przesłanie do różnych grup społecznych i wiekowych. W książce można znaleźć wiele niepublikowanych nigdzie informacji o Nicku Vujcicu. Warto lepiej poznać tego inspirującego człowieka. Warto sięgnąć po publikację Małgorzaty Stegenki Na skrzydłach jak Nick Vujicic. Dziś publikujemy jej premierowy fragment:
Dziecięce rozterki i udręki
Pozbawiony rąk i nóg chłopczyk musiał nieustannie zdawać się na pomoc rodziców i młodszego o trzy lata brata Aarona. Sam nie mógł przecież nawet zjeść posiłku. Kilkuletni brat przejmował za niego lwią część codziennych obowiązków. Odciążał w ten sposób rodziców, którzy byli zaangażowani w opiekę nad najmłodszym dzieckiem – malutką Michelle.
Aaron asystował Nickowi każdego dnia – czasem ze spokojem i cierpliwością, ale nie zawsze. Nick nieustannie go o coś prosił, przywoływał, odrywał od zajęć i zabaw. Pewnego razu zbytnio się naprzykrzał. Młodszy brat zagroził, że zamknie go w szafie. Nick się przestraszył, potraktował groźbę poważnie.
Problemy w szkole, zależność we wszystkim od innych boleśnie przygnębiały niepełnosprawnego chłopca, który coraz częściej zmagał się z pesymistycznymi myślami. Już jako kilkulatek napomknął matce o samobójstwie:
„Mama opowiedziała mi kiedyś, że gdy miałem osiem lat podszedłem do niej zapłakany mówiąc, że chcę się zabić. Spytała dlaczego, na co odpowiedziałem: «Kto się mną zaopiekuje, gdy ty i tata umrzecie?» «Bóg!» odpowiedziała”
Chociaż Nick doświadczał miłości rodziców, nie czuł, by Bóg jakoś szczególnie go kochał. Nie zawsze miał siłę, by odgonić od siebie czarne myśli, które go prześladowały, a którymi coraz bardziej się nakręcał.
Próba samobójcza
Dziesięcioletni Nickie zaplanował i podjął próbę samobójczą. „Skoro Bóg nie zabiera mojego bólu, a moje życie pozbawione jest sensu... Jeśli żyję tylko po to, by doświadczać odrzucenia i samotności... Jestem ciężarem dla wszystkich i nie ma dla mnie przyszłości... Powinienem więc skończyć z tym teraz”
Tego popołudnia poprosił rodziców, aby przygotowali mu kąpiel, bo chce się zrelaksować po szkole. Oni, zupełnie nieświadomi jego prawdziwych intencji, spełnili prośbę i włożyli go do wody, po czym zamknęli drzwi od łazienki i odeszli. Tymczasem Nicholas obrócił się i zanurzył twarz w wodzie. Powietrza w płucach starczyło mu na jakiś czas. Po chwili wynurzył się na powierzchnię, ale podjął kolejną próbę. Za trzecim razem najpierw wypuścił powietrze z płuc i powoli odliczał w myślach. Czas nagle jakby się zatrzymał. Nick nie znajdował się w wannie u siebie w domu, lecz w trumnie na własnym pogrzebie, który obserwował jako świadek. Widział swoje martwe ciało i, co było znacznie bardziej bolesne, stojących nad nim zrozpaczonych rodziców i brata. Miał świadomość, że szukali teraz w sobie winy za to, co się z nim stało. „Co zrobiliśmy nie tak?” – zdawały się mówić ich twarze. Nick obrócił się szybko do góry i złapał głęboki oddech. Nie potrafił aż tak bardzo zranić swoich najbliższych.
„Powstrzymała mnie świadomość miłości matki i ojca. Bardzo ich kochałem, oni mnie też”– wspomina.
Jednak wewnętrzny ból go nie opuścił. Tego samego dnia wieczorem powiedział bratu, że gdy będzie pełnoletni, to popełni samobójstwo. Na szczęście Aaron opowiedział o tym tacie, a ten ukoił udręczone serce swojego najstarszego dziecka pełną zrozumienia i ciepła rozmową. Ani brat, ani rodzice nie mieli jednak świadomości tego, co tak naprawdę tamtego dnia działo się w duszy Nicholasa. O próbie samobójczej opowiedział im dopiero jako dorosły mężczyzna.
Nick nigdy więcej nie pomyślał o odebraniu sobie życia, chociaż jego droga do odnalezienia wewnętrznego spokoju trwała jeszcze kilka lat. Na szczęście wsparcie, jakie znajdował w najbliższych było ukojeniem dla jego zbolałego serca. Wspomina:
„Pewnej nocy byłem bardzo przygnębiony. Ojciec przyszedł do mnie i powiedział: «Nick, wiedz, że bardzo cię kocham. Bóg też ciebie kocha i gdy mnie już kiedyś nie będzie, On będzie twoim Ojcem»”