Jak daleko się posuniesz, wierząc, że stoisz po dobrej stronie? – „Sues Dei" Jakuba Ćwieka

Data: 2024-11-07 12:18:29 | aktualizacja: 2024-11-07 12:18:30 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Jak daleko się posuniesz, wierząc, że stoisz po dobrej stronie? Na to pytanie będą musieli odpowiedzieć sobie bohaterowie powieści Sues Dei, inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami.

Proboszcz kinomaniak i młody wikary z nowym przydziałem. Wdowa po legendarnym policjancie. Funkcjonariusz z ciemną przeszłością. Ich losy połączy brutalny napad rabunkowy na autokar pielgrzymów.

Sues Dei Jakuba Ćwieka to osadzona na Podlasiu, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, przewrotna opowieść sensacyjno- kryminalna, obrazująca stare porzekadło: dobrymi chęciami wybrukowane jest całe piekło.

Sues Dei - grafika promująca książkę

Jeszcze tylko do 8.11.2024 zainteresowani czytelnicy mogą ją nabyć w ramach akcji płać, ile chcesz. Minimalne kwoty to 10 zł za wydanie papierowe i 1,20 zł za e-booka lub audiobooka w głosowej interpretacji Filipa Kosiora. 

Dziś na łamach serwisu Granice.pl możecie przeczytać premierowy fragment książki Sues Dei:

Nie było znaku sygnalizującego przystanek, autobus po prostu zatrzymał się na żwirowanym poboczu pośród pól, tuż przed niewielkim skrzyżowaniem.

Syknęły otwierane drzwi, zawiało chłodem i przez kilka sekund słychać było tylko przyciszone radio. Żaden z czterech pasażerów nawet się nie poruszył. – Martwiejowice – wychrypiał kierowca, wymownie spoglądając w wielkie okrągłe lustro, a przez nie wprost na młodego mężczyznę w bluzie z kapturem siedzącego w trzecim rzędzie.

Ten, najwyraźniej dopiero co przebudzony, ziewał i tarł oczy, patrząc w ciemność za oknem.

– Hej, panie, ja tu rozkład mam! – zawołał kierowca.

Młody mężczyzna zorientował się, że to do niego. Zdjął kaptur i uśmiechnął się przepraszająco.

– A tak, już, już, przepraszam.

Wysunął się do przejścia, spod nóg wyjął sfatygowany plecak kostkę, a z siedzenia obok poobklejany futerał na gitarę. Idąc między rzędami foteli, trzymał go przed sobą.

– Jeszcze raz bardzo przepraszam. Przysnąłem – zwrócił się do kierowcy, gdy znalazł się przy samych drzwiach. Miał ciepły, głęboki głos radiowca. Czerwony odcisk na policzku sugerował, że chłopak spał z twarzą przy szybie. I pewnie obślinił, pomyślał kierowca z niechęcią. Jak oni wszyscy.

– Nic się nie stało, ale proszę… – zaczął, zaraz jednak przerwał na widok kołnierzyka szarej koszuli pod rozpiętą teraz bluzą. Gdy rozpoznał charakterystyczną stójkę przystosowaną do wsuwania koloratki, zmienił ton. – Nic się nie stało, proszę księdza. Każdemu się zdarza. Młody mężczyzna uśmiechnął się, prezentując równe białe zęby. Chyba najbielsze, jakie kierowca kiedykolwiek widział.

– Tyle z podróży incognito – rzucił lekko rozbawiony, po czym zaraz dodał: – Dziękuję, że pan pamiętał o moim przystanku, bo jak widzę, niełatwo go znaleźć.

– W zeszłym roku jakiś pijus skosił słupek z rozkładem i wjechał prosto w kukurydzę – odparł kierowca. – Do dzisiaj nie postawili nowego, ale kto ma wiedzieć, to wie. Do miasteczka pójdzie ksiądz tą drogą. Normalnie w dzień to autobusy tamtędy jadą, ale…

– Przyda mi się spacer. I chyba już widzę stąd sanktuarium, prawda?

– Tak, Sanktuarium Matki Boskiej Brzemiennej Radością w Martwiejowicach – wyrecytował kierowca jakby dumny z tego, że pamięta tak długą, złożoną nazwę. – Piękne miejsce. Zawsze jak są święta…

– Ej, ale jedziemy czy co, do chuja?! – Ochrypły pijacki wyrzut rozległ się nagle z tyłu autobusu. – I niech ktoś, kurwa, zamknie drzwi!

Kierowca zadarł głowę, by znowu spojrzeć w głąb pokładu przez okrągłe lustro. Już się zbierał, by adekwatnie odpowiedzieć, ledwie jednak otworzył usta, młody ksiądz wyciągnął w jego stronę rękę ze szczerym, rozbrajającym uśmiechem. Wyglądał, jakby chciał go dotknąć, ale tego nie zrobił.

– Nie będzie miał pan nic przeciwko, jeśli dołożę pana do swoich wieczornych intencji? – zapytał. –Codziennie przed snem modlę się za dobrych ludzi, których spotkałem.

Kierowca zamrugał, jakby w pierwszej chwili nie zrozumiał, po czym sapnął i wzruszył ramionami, próbując choć trochę ukryć, jak mile połechtały go te słowa.– A kim ja jestem, żeby księdzu zabraniać?

***

Drzwi autobusu zamknęły się z sykiem i po chwili pojazd ruszył w dalszą drogę. Ksiądz Grzegorz Kowalczyk stał na żwirze, patrząc za nim, aż pojazd zniknął za wzniesieniem. Dopiero wtedy wyjął z kieszeni telefon, włączył go i kciukiem odblokował ekran. Westchnął na widok jednej smętnej kreski zasięgu, a potem szybko przejrzał wiadomości, które przyszły, gdy spał. Było ich kilka, wszystkie w tym samym duchu: czy dotarł, jak nowe miejsce, jak się czuje. Uznał, że może na nie odpowiedzieć później, gdy już dotrze na plebanię. Schował więc komórkę, schylił się, by podnieść futerał z gitarą, po czym już wyprostowany zadarł głowę i spojrzał w rozgwieżdżone niebo. Nie pamiętał, kiedy ostatnio widział aż tak piękne.

– Ech, Panie mój – westchnął z uśmiechem. – Dobrze wiesz, że pójdę wszędzie, gdzie wskażesz. Ale spraw, niech tam mają jakieś wi-fi.

-> Książkę Sues Dei już teraz zamówić można w ramach akcji płać, ile chcesz!

Tagi: fragment, kryminał sensacyjny,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Sues Dei
Jakub Ćwiek 2
Okładka książki - Sues Dei

Proboszcz kinomaniak i młody wikary z nowym przydziałem. Wdowa po legendarnym policjancie. Funkcjonariusz z ciemną przeszłością. Ich losy połączy brutalny...

dodaj do biblioteczki
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Kyle
T.M. Piro
Kyle
Raj utracony
John Milton
Raj utracony
Krok do szczęścia
Anna Ficner-Ogonowska
Krok do szczęścia
Pokaż wszystkie recenzje