Historia, która dzieje się tu i teraz. „Teraz tu jest nasz dom" Barbary Gawryluk

Data: 2022-03-11 13:55:16 | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Kiedy w Doniecku robi się coraz niebezpieczniej i na ulice wyjeżdżają pierwsze czołgi, rodzina Baranowskich decyduje się na organizowaną przez polskie władze ewakuację z Ukrainy. Ciepłe przyjęcie w obozie dla uchodźców osładza Romkowi i jego rodzeństwu pobyt w nowym miejscu, ale dzieci tęsknią za dziadkami i dopytują, kiedy będą wracać  do domu. Niestety nie nastąpi to szybko, dlatego cała rodzina uczy się polskiego, żeby dzieci mogły iść do szkoły, a rodzice do pracy. Romek zaczyna powoli rozumieć, że teraz tu ma być ich dom. Ale jeszcze nie wie, czy go lubi, czy nie.

Obrazek w treści Historia, która dzieje się tu i teraz. „Teraz tu jest nasz dom" Barbary Gawryluk [jpg]

Teraz tu jest nasz dom Barbary Gawryluk to historia jednej z rodzin z Doniecka, którą wojna na Ukrainie zmusiła do ucieczki z domu. Ponieważ rodzina (polsko-ukraińska) chce pozostać anonimowa, żeby jak najszybciej zasymilować się z Polakami, nie podajemy ich nazwiska ani nazwy miasta, w którym osiedli.

Czytaj również: Wojna oczami dzieci. O serii Wojny dorosłych – historie dzieci wydawnictwa Literatura.

– Jeśli rodzice szukają sposobu, by wytłumaczyć dzieciom dramatyczne wydarzenia, które właśnie teraz rozgrywają się za naszą wschodnią granicą, nie znajdą lepszej książki niż Teraz tu jest nasz dom. To historia, która dzieje się na naszych oczach – przeczytacie w naszej recenzji książki Teraz tu jest nasz dom. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Literatura. Dziś na naszych łamach możecie przeczytać fragment publikacji: 

– Romuś, już późno. Wstawaj do szkoły! – słyszałem, jak mama przygotowywała śniadanie w kuchni. Ale nie chciałem, żeby ten dzień się zaczął. Najchętniej zawinąłbym się w kołdrę i z powrotem usnął. Nie cierpiałem tej nowej szkoły.

Kiedy pierwszego dnia zjawiliśmy się w niej z mamą i Mikołajem, mój młodszy brat był przerażony. Okazało się, że zerówka miała zajęcia na parterze w dużej kolorowej sali. A on myślał, że będzie niedaleko mnie.

Do szatni zszedł po nas wysoki brodaty nauczyciel.

– Dobrze, że jesteście – powitał nas. – Dobryj deń. Jestem wychowawcą Romana – powiedział do mamy. Mikołaja zaraz zaprowadzimy do jego pani. – A potem znowu zwrócił się do nas: – Rozumiecie, co mówię?

No jasne, że rozumieliśmy.

– U nas w rodzinie wszyscy mówią po polsku – wyjaśniła mama. – Z tym nie będzie kłopotu.

– A to niespodzianka! – uśmiechnął się wychowawca.

– A ja się nawet nauczyłem kilku słów po ukraińsku.

– Na pewno spodoba wam się w naszej szkole – wychowawca popatrzył na Mikołaja. – Chodź, odprowadzę cię do zerówki.

Mikołaj trzymał mnie cały czas za rękę.

– A w Doniecku jest wojna – powiedział cicho.

* * *

W mojej klasie od początku najbardziej wkurzali mnie Adrian i Damian. Siedzieli w ławce przede mną, co chwilę się odwracali i robili głupie miny.

– Romuś, może czegoś nie rozumiesz? Może trzeba ci coś wytłumaczyć?

Ciągle tak gadali, a ja dobrze wiedziałem, że robią mi na złość. Od razu pierwszego dnia nasz pan uprzedził całą klasę, że nie najlepiej mówię po polsku, że trzeba mi pomagać, że czasem mogę czegoś nie zrozumieć. W ten sposób wszyscy dowiedzieli się, że przyjechałem z Ukrainy i właśnie wprowadziłem się do bloku na osiedlu.

– Ale ci nie dokuczają? – dopytywali się rodzice. Nie przezywają?

Jak im to powiedzieć? Jak wytłumaczyć? Musieliby zobaczyć te głupie uśmiechy. I usłyszeć te zaczepki za plecami:

– O, Ruski!

Pan przeprowadził specjalną lekcję o Ukrainie. Pokazał ją na mapie, opowiedział o historii, ale jak doszedł do dzisiejszych czasów, to myślał, że będę chciał coś opowiadać. Ale nie chciałem, bo i tak by nic z tego nie zrozumieli. Nie potrafiłbym im opowiedzieć o tym, co działo się w naszym mieście.

Na przerwie wysoki, krótko ostrzyżony chłopak zapytał mnie, czy gram w piłkę.

– Cześć, Łukasz – podał mi rękę. – Jestem kapitanem naszej drużyny. Mamy komplet, ale jakbyś chciał… tylko musisz być naprawdę dobry.

Usłyszeli to Adrian i Damian i biegnąc na boisko, znowu zaczęli drwić.

– Romuś, umiesz grać? A jak ty zrozumiesz, co kapitan woła? Może ci trzeba pomóc? Co, Romuś?

Nie poszedłem za nimi na boisko. Nie tym razem. I nie powiedziałem im, że w Doniecku stałem na bramce w szkolnej drużynie.

Książkę Teraz tu jest nasz dom kupicie w popularnych księgarniach internetowych: 

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Teraz tu jest nasz dom
Barbara Gawryluk0
Okładka książki - Teraz tu jest nasz dom

Kiedy w Doniecku robi się coraz niebezpieczniej i na ulice wyjeżdżają pierwsze czołgi, rodzina Baranowskich decyduje się na organizowaną przez polskie...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje