Pola poznaje przystojnego i starszego od siebie Kasjusza… Jaki wpływ na przyszłość Poli będą miały rodzinne tajemnice z przeszłości?
Magda i Alek od ponad dekady mieszkają z dziećmi na Bali. Pola, córka Magdy, marzy o tym, aby wyrwać się z wyspy, a informacja o śmierci babci w Polsce to dobry powód do wyjazdu.
W kraju Pola zatrzymuje się u przyjaciół swoich rodziców. Początkowo czuje się skrępowana, ale z czasem nawiązuje więź z gospodarzami. Pomoc w opiece nad ich niesfornymi dziećmi okazuje się dla Poli ciekawym doświadczeniem, które ją pochłania, dopóki na swojej drodze nie spotyka jednego z sąsiadów, Kasjusza. Nagle w życiu dziewczyny pojawia się też jej niewidziany od lat biologiczny ojciec... Czy Pola w Polsce przeżyje swoją pierwszą miłość? Jak spotkanie z ojcem zaważy na jej dalszych losach?
Do lektury najnowszej książki Małgorzaty Falkowskiej Paleta marzeń. Powrót zaprasza Wydawnictwo Lira. Ostatnio mogliście przeczytać pierwszy fragment powieści, tymczasem już teraz zapraszamy Was do lektury kolejnej jego części:
Miesiąc później
Cały dzień spędziłam na spacerze po targowisku, na którym tata miał swoje miejsce, fotografując jego pracę, by dodać nowe fotki na jego profil w mediach społecznościowych. Widok taty podczas tworzenia zawsze wyzwalał we mnie pozytywne emocje.
Widząc go, widziałam siebie. Ten sam błysk w oku i skupienie na pracy. I gdyby nie fakt, że nie był moim biologicznym ojcem, na pewno uznałabym, że wrodziłam się w niego, że to do niego jestem podobna, choć mama także była artystką. Szycie i projektowanie to także sztuka, nawet cięższa niż malowanie czy fotografowanie. W szyciu nie było miejsca na błędy. Nie dało się wyrzucić kartki czy usunąć zdjęcia, które nie satysfakcjonowało. Tam liczyła się precyzja i każdy błąd kosztował więcej niż w dziedzinach, którymi zajmowałam się ja czy tata.
Wróciłam do domu po zachodzie słońca, który także uwieczniłam na fotografiach. Chciałam podzielić się nimi z rodziną, lecz widok płaczącej w salonie mamy, którą tata obejmował ramieniem, sprawił, że przystanęłam i zrezygnowałam z tego pomysłu. Mama rzadko płakała. Praktycznie w ogóle, chyba że były to łzy szczęścia. Teraz jednak nie wyglądało to na radość. Kojarzyło się bardziej z bólem i smutkiem.
— Coś się stało Florci? — zapytałam, bo nie widziałam, aby raczkowała, jak zwykle pomiędzy nogami rodziców.
Rodzice dopiero teraz mnie zauważyli.
— Florka śpi, Jasiek przy niej siedzi. Jeśli możesz, idź do nich — poprosił tata, a ja bez słowa ruszyłam do sypialni rodziców.
Siedzący przy Florce Jasiek oglądał filmiki na TikToku, co bardzo do niego pasowało.
— Wiesz, co się stało? — zapytałam cicho, aby nie obudzić siostry, która słodko spała.
Jasiek oderwał wzrok od ekranu, aby spojrzeć na mnie i wzruszyć ramionami.
— Wiem tyle co ty, a może nawet mniej.
— Mniej? — zdziwiłam się.
— Jesteś dziewczyną, lepiej rozumiesz dziewczyńskie problemy — wyznał. — Mama płacze, a tata nie, więc to jasne, że tacie nic się nie stało.
Niby prosta logika, ale mnie nie przekonywała. Z dziewczyńskich problemów, jak to nazwał mój brat, przed oczyma miałam jedynie wizję kolejnej ciąży mamy, ale nie sądziłam, żeby to był dla niej powód do płaczu. Ewentualność rozstania z tatą wyrzuciłam z głowy, bo gdyby tak było, na pewno nie siedzieliby teraz przytuleni, lecz darliby koty. Zresztą oni tak bardzo się kochali… Sama marzyłam o podobnej miłości.
— Pójdę do nich i zapytam — zdecydowałam hardo, na co brat znów wzruszył ramionami i wrócił do przeglądania filmików.
Całe dnie mógł spędzać na TikToku. Oglądał nowe trendy, a potem sam nagrywał, w czym czasem chętnie mu pomagałam. Mówił, że mam oko, a dla mnie był to jeden z większych komplementów. W końcu nastolatkowie rzadko doceniają takie rzeczy.
Stałam za plecami rodziców, nie wiedząc, jak do nich podejść. Zapytać wprost, a może poczekać, aż sami coś powiedzą, gdy zobaczą, że jestem obok?
Dwa wyjścia, ale żadne nie wydawało się idealne. Mama nie bywała w takim stanie, dlatego też tak trudno było na to patrzeć.
— Mamusiu… — Przytuliłam ją i nagle sama miałam ochotę płakać. Przejąć ból najważniejszej kobiety w moim życiu, choć tak naprawdę nie wiedziałam, czym był spowodowany.
Rozmazany tusz spływał po policzkach napuchniętej już lekko od łkania twarzy mamy.
— Poluś, Poleńko… — Mama pogładziła moje włosy. — Tak strasznie cię kocham, tak was wszystkich kocham — wyznała.
Nagły niepokój opanował moje myśli. Czy mama mogła być chora? Czy jej obecny stan spowodowany jest niepokojącą diagnozą lekarską? No i te dziwne słowa. Bo niby czemu nagle w środku wylewania morza łez mówi o miłości do nas?
Zajęłam miejsce na sofie obok mamy. Ułożyłam głowę na jej ramieniu, jak zawsze kiedy rozmawiałyśmy o czymś trudnym. Kiedy przybiegałam do niej się wypłakać, gdy dzieciaki kpiły ze mnie w szkole lub gdy nie zdałam egzaminu, choć tak bardzo się starałam.
— Mamo, czy ty jesteś chora? — zapytałam z należytą powagą.
Zadrżała. Uniosła moją głowę i skierowała twarz tak, bym patrzyła prosto w jej wciąż pełne łez oczy.
— Poluś, skąd ci to przyszło do głowy? To… nie o chorobę tu chodzi.
— A o co, mamo?
Pewna siebie wiedziałam, że nie mogę odpuścić. Nie byłam już dzieckiem. Wkroczyłam do grona dorosłych i chciałam, aby tak mnie traktowano. Zwłaszcza że rozumiałam o wiele więcej niż inni w moim wieku, bo życie na Bali to nie paradise. Przynajmniej nie dla mnie.
— To może pójdę do dzieciaków — zaproponował tata.
Dał mamie całusa, nim wstał z sofy, i poszedł do sypialni.
— Powiesz mi, co się stało, mamo?
— Dzwonił twój dziadek — zaczęła, a po tonie jej głosu już wiedziałam, że nie była to zwyczajna rozmowa, jak w niedziele, gdy rozmawialiśmy z dziadkiem całą rodziną.
Lubiłam te rozmowy. Dziadek miał zawsze wiele do opowiedzenia, ale jeszcze chętniej słuchał nas. Godzinne połączenia zdawały się trwać jedynie chwilę. I tak samo było z pogawędkami z ciocią Asią i wujkiem Maksem, którym czasem towarzyszyły bliźniaczki.
— Czyli to coś z dziadkiem? Źle się czuje? A może przylatuje do nas? Ale wtedy, mamo, byś nie płakała, prawda?
Choć na Bali mieszkaliśmy dwanaście lat, nigdy nikt z bliskich nas tutaj nie odwiedził. Wielokrotnie podczas rozmów zarówno ja, jak i Jasiek zapraszaliśmy dziadka i rodzinę Pawlików, lecz żadne z nich nie skorzystało z zaproszenia. Grzecznie wtedy dziękowali i zgrabnie zmieniali temat.
— Nie, to znaczy tak, to znaczy nie… — plątała się mama. — Poluś, to nie o dziadka chodzi. On dzwonił, żeby powiedzieć, że zmarła moja mama, a twoja babcia.
— Babcia? — zapytałam zaskoczona.
Pamiętałam dwie babcie. Jedna z nich, Łucja, prowadzała mnie w dzieciństwie na konkursy, które uwielbiałam, bo mogłam wtedy założyć piękne suknie księżniczek, które wielokrotnie szyła mi mama. Drugą babcię, Matyldę, odbierałam bardziej chłodno. Nie bawiła się ze mną, wymagała, abym była cicho podczas zabaw, a gdy prezentowałam swoje umiejętności wokalne, kręciła z niezadowoleniem głową.
Dwie babcie, o których w sumie zdążyłam już zapomnieć. Przez ostatnie dwanaście lat z żadną nie mieliśmy kontaktu, a teraz okazało się, że jedna z nich odeszła na zawsze.
— Tak mi przykro, mamo — powiedziałam i przytuliłam ją. Nie wyobrażałam sobie, jak to jest stracić matkę.
Książkę Paleta marzeń. Powrót kupić można w popularnych księgarniach internetowych: