Żaden kraj nie wzbudza tylu kontrowersji i nie jest tak źle rozumiany jak Korea Północna i żaden współczesny tyran nie pozostał bardziej tajemniczy niż jego wszyscy przywódcy, od Kim Il Sunga zaczynając, a kończąc na obecnym – Kim Dzong Unie.
Książka Kim jest Kim Dzong Un? jest pierwszą i jedyną monografią w języku polskim. Autorzy polskiej biografii Kim Dzong Una - Nicolas Levi i Edgar Czop - odsłaniają kurtynę, ukazując historię życia człowieka zwanego „wcieleniem miłości i moralności”, człowieka niezwykle tajemniczego, który nie tylko odziedziczył władzę, ale był i jest w stanie ją utrzymać. To książka nakreślająca również uwarunkowania polityczne, które doprowadziły do mianowania Kim Dzong Una następcą ojca – Kim Dzong Ila.
Badania nad niezwykle złożonym i dynamicznie zmieniającym się procesem politycznym w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej nie są pełne, a ścieżki wiodące do głębszego poznania tego zagadnienia nie zostały jeszcze przetarte. Z tych też względów nowa pozycja wydawnictwa Kwiaty Orientu jest zaledwie próbą przedstawienia najważniejszych odpowiedzi na poszczególne pytania dotyczące życia Kim Dzong Una. Książka Kim jest Kim Dzong Un? jest jedyną w swoim rodzaju, ponieważ zawiera w przypisach materiały nie tylko w językach zachodnich, lecz także innych językach europejskich i azjatyckich, co pozwala spojrzeć na analizowaną materię z wielu perspektyw. Publikację poleca Wydawnictwo Kwiaty Orientu Warto po nią sięgnąć. Warto również wziąć udział w konkursie, który poświęcony jest tej właśnie publikacji. A dziś w naszym serwisie możecie przeczytać premierowy fragment książki:
Publikacja Kim jest Kim Dzong Un? bierze udział w plebiscycie "Najlepsza książka na wiosnę". Można na nią głosować na www.ksiazkanawiosne.pl Na osoby głosujące, na czytelników, którzy zachęcać będą do głosowania znajomych oraz na tych, którzy prześlą uzasadnienie dokonanego wyboru czekają zestawy, liczące nawet 20 nagród książkowych!
Pierwsza podróż Rodmana do państwa Kimów miała miejsce 26 lutego 2013 r. Nie był to dobry czas na prowadzenie działalności dyplomatycznej między tymi dwoma diametralnie różnymi państwami, gdyż pod koniec lutego 2013 relacje na linii Waszyngton–Pjongjang były bardzo napięte. Taki stan rzeczy wynikał z gróźb zniszczenia USA, Korei Południowej i Japonii po tym, jak przy granicy z Koreą Północną odbyły się rutynowe ćwiczenia wojskowe prowadzone wspólnie przez Amerykanów i Koreańczyków z Południa. Dodatkowo sytuacja została zaogniona także po trzeciej próbie atomowej, której dopuścił się reżim 11 lutego 2013 r., jak i również wcześniejszych testach rakiet balistycznych dalekiego zasięgu.
Podczas wizyty sportowca nie obyło się bez kontrowersji i wpadek, które miały miejsce przed samym wyjazdem. Nie zważając na amerykańsko-koreańskie stosunki dyplomatyczne, Rodman stwierdził, że „to zaszczyt reprezentować Stany Zjednoczone”, abstrahując od faktu, że to on sam był „instytucją”, która mianowała go do takiej funkcji, a urzędnicy rządowi odcinali się od jego podróży. Wiele do życzenia pozostawia także wiedza geopolityczna koszykarza. Sportowiec w komentarzu przed wizytą powiedział, że chciałby spotkać „kolesia od Gangnam Style”, co było ewidentnym pomyleniem obu Korei.
Niemniej, pod koniec lutego 2013 r. Dennis Rodman i towarzysząca mu trójka członków sławnej drużyny Harlem Globetrotters spotkali się z Kim Dzong Unem i stali się pierwszą grupą Amerykanów, którzy poznali lidera Korei Północnej. Spotkanie dało początek tzw. basketball diplomacy albo hoop diplomacy. „Koszykarska dyplomacja” według jednego z zawodników, którzy udali się do Korei Północnej, to „neutralizowanie wzajemnych stosunków [na linii USA–KRLD] w uprzejmy sposób”, a wielokrotne wyjazdy do kraju Kimów mają za zadanie sprawić, „aby ludzie się uśmiechali, a w ich głowach zostały wieczne wspomnienia” oraz żeby „ludzie połączyli się z koszykówką i ze sobą nawzajem”. W tej niecodziennej formie dyplomacji, jak stwierdził Charles D. Smith, była gwiazda NBA towarzysząca Rodmanowi w styczniu 2014 r. podczas jego podróży do KRLD, chodzi przede wszystkim o użycie koszykówki jako pomostu do wymiany kulturowej, a nie występowanie w roli polityków czy wywieranie nacisków na Kim Dzong Unie.
Podczas późniejszych wizyt Dennis Rodman stwierdzi w związku ze swoją „misją”: „W sprawie gry [w koszykówkę w KRLD], mam nadzieję, że otworzy ona drzwi na świat. Osobiście mam taką nadzieję. Ale oczywiście wszystko inne to nie moje zadanie. Nie jestem prezydentem, nie jestem politykiem, nie jestem ambasadorem. Jestem tylko sportowcem, pojedynczą osobą, która chce tam być [w KRLD] i ugrać coś dla świata. To wszystko”.
Po spotkaniu z północnokoreańskim przywódcą wytworzyła się silna więź pomiędzy sportowcem a dyktatorem. Dodatkowo Rodman pośrednio włączył się w dyskurs dotyczący polityki USA wobec reżimu. W pierwszym wywiadzie udzielonym po powrocie do Stanów Zjednoczonych koszykarz stwierdził: „On [Kim Dzong Un] chce, żeby Obama zrobił jedną rzecz: zadzwonił do niego”, po czym sportowiec zacytował wypowiedź, która miała paść z ust przywódcy w czasie jego pobytu w Korei: „Powiedział: Jeżeli możesz, Dennis – ja nie chcę rozpoczynać wojny. Ja nie chcę rozpoczynać wojny. Tak właśnie do mnie powiedział”. Koszykarz także zaznazał, że: „[Kim Dzong Un] kocha koszykówkę.
informacja nadesłana