Elizabeth Gilbert: "Podróż mojego życia"

Data: 2016-04-06 20:02:51 | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Elizabeth Gilbert:

Choć trudno w to uwierzyć, bestsellerowa powieść Elizabeth Gilbert Jedz, módl się, kochaj ukazała się już ponad 10 lat temu. W artykule dla "The Telegraph" pisarka wyznała ostatnio, że chociaż ostatnie 10 lat spędziła, opowiadając o swej powieści, żartując na jej temat i próbując napisać książkę lepszą (lub choćby bardziej popularną), to tak naprawdę od czasu ukończenia prac redakcyjnych nie wracała do lektury tej powieści.

Kiedy się uczysz czegoś nowego, musisz być dla siebie bardziej uprzejma.

Zresztą pisarze w ogóle bardzo rzadko wracają do lektury swoich powieści. Być może dlatego, że po publikacji to już nie są tak naprawdę "ich książki" - należą one do czytelników. Gilbert wskazuje na to, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat fraza "Jedz, módl się..." została wykorzystana niezliczoną ilość razy - choćby jako slogan reklamowy. Niemal wszystkie biura podróży mają w swojej ofercie wczasy "śladami Jedz, módl się, kochaj", a miliony kobiet, zainspirowane jej książką, postanowiły całkowicie zmienić swoje życie. Od całego hałasu wokół książki i filmu z Julią Roberts i Javierem Bardemem Gilbert w ubiegłych latach starała się uciec, by zachować zdrowie psychiczne. Teraz swą książkę przeczytała raz jeszcze.

Ja też kiedyś miałam kłopoty z pamięcią w małżeństwie. Zawsze, kiedy widziałam przystojnego mężczyznę na ulicy, zapominałam, że mam w domu męża.

Pierwszym wnioskiem, jaki pisarce nasunął się po lekturze, był ten, że o bardzo, bardzo wielu ze swych doświadczeń z czasu rocznej podróży, opisanych w książce, zapomniała. Zapomniała o rozmowach, jakie prowadziła ze swym przyjacielem Richardem z Teksasu, zapomniała o podróży przez Bali, jaką odbyła z Yude. 

Jak większość człekokształtnych obarczona jestem tym, co buddyści zwą „małpim umysłem” – myślami, które przeskakują z gałęzi na gałąź, zatrzymując się jedynie po to, żeby się podrapać, splunąć lub zawyć.

Autorka odkryła także, jak wielkie szczęście miała, że mogła odbyć tę podróż. W końcu jak wiele osób ma dość czasu czy pieniędzy, by móc przez 12 miesięcy podróżować przez świat? Ale była i druga strona medalu: pisarka odkryła, że wybrała się w drogę, ponieważ jej życie było pełne chaosu. Była wolna, bo po rozwodzie straciła wszystko. Nie miała partnera życiowego, bo wcześniej zniszczyła wszystkie swoje związki. Nie miała pracy, bo ją porzuciła. Miała tylko chaos - i pewnie dlatego była tak cholernie smutna.

Nie przepraszaj za płacz. Bez takich uczuć jesteśmy tylko robotami.

Przed dotarciem do Włoch Elizabeth Gilbert z powodu swojej depresji praktycznie nie mogła jeść, nie mogła spać, ledwie funkcjonowała, stale korzystając z antydepresantów czy pigułek nasennych. Sama doprowadziła do tego, że ze złości na to, jak wyglądało jej życie, cały czas trzęsły jej się ręce.

O tym wszystkim Gilbert dziś już zapomniała. Zapomniała o wstydzie, jaki odczuwała po zniszczeniu swego małżeństwa. Zapomniała, jak to jest - nie móc zaufać samej sobie. Zapomniała o tym, jak staro czuła się, pisząc Jedz, módl się, kochaj. To było chyba największe zaskoczenie - jak wiele razy słowo "stary" pojawia się w jej książce. I to nie w znaczeniu "mądry", "doświadczony", ale raczej "zmęczony" lub "skończony". Teraz pisarka ma ponad 10 lat więcej i zupełnie nie czuje się staro. Sypia jak dziecko, regularnie biega i nie może się doczekać tego, co przyniesie jej kolejny dzień. Po prostu: czuje się młodo.

Posiadanie dziecka jest jak tatuaż na twarzy. Trzeba być całkowicie pewnym, nim się podejmie ostateczną decyzję.

Jest jeszcze jedna historia, której w Jedz, módl się, kochaj Gilbert nigdy nie opowiedziała. Zdarzyło się to podczas jej pobytu we Włoszech. Jechała pociągiem z Florencji do Bolonii i dzieliła przedział z wykończoną młodą matką oraz jej dwuletnim dzieckiem. Gilbert wraz z dwulatkiem wskazywali różne przedmioty za oknem i nazywali je. W ten sposób pisarka ćwiczyła swą znajomość włoskiego, a dziecko okazało się dla niej świetnym partnerem do rozmowy.

Kiedy pociąg dotarł do Bolonii, Gilbert pomogła wspomnianej matce wysiąść. Dziewczyna musiała poradzić sobie ze swoim bagażem, z dzieckiem i jego zabawkami. Gilbert zaopiekowała się przez chwilę dzieciakiem, by kobieta mogła przygotować się do dalszej drogi. I gdy pisarka patrzyła, jak później tych dwoje odchodzi, zrozumiała, że nigdy nie będzie mieć własnego dziecka. Może kochać dzieci, może pomagać innym się nimi zajmować, ale nigdy nie będzie chciała mieć własnego dziecka. Odkryła, że jej kierunek - dosłownie i w przenośni - zupełnie rozmija się z drogą matki z dzieckiem. Poczuła się naprawdę wyzwolona od ograniczeń i oczekiwań, jakie kobietom narzuca całe społeczeństwo. Do dziś pamięta ten moment i do dziś rozumie, że podjęte wówczas decyzje były słuszne.

Szczęście jest rezultatem naszego osobistego wysiłku. Trzeba o nie walczyć, dążyć do niego, upierać się przy nim, a czasami nawet szukać go na drugim końcu świata.

Gilbert nigdy nie traktowała Jedz, módl się, kochaj jako poradnika. Nie daje w tej książce własnej recepty na szczęście, nie twierdzi, że każdy powinien porzucić dotychczasowe życie i wyruszyć do Indii, jak ona uczyniła. By być spełnionym, nie trzeba skosztować wszystkich rodzajów pizzy serwowanych we Włoszech - chyba, że to właśnie jest to, czego człowiek rzeczywiście pragnie. Ale każdy musi zapytać samego siebie, czy w swej obecnej sytuacji czuje się szczęśliwy. I jak wiele może poświęcić, by osiągnąć szczęście.

Głupio mi prosić Boga o konkretne rzeczy, bo to świadczy chyba o słabości wiary. Nie lubię prosić: czy mógłbyś zmienić to lub owo w moim życiu, bo sprawia mi kłopot? Bóg może przecież mieć powód, żeby kazać mi zmagać się z tą konkretną trudnością. Łatwiej mi modlić się o siłę, która pozwoli mi spokojnie zmierzyć się z tym co mnie w życiu spotka. Obojętnie czym to się skończy.



200 tysięcy dolarów dostała Elizabeth Gilbert od wydawcy na poczet swej podróży

46 - na tyle języków przetłumaczono jej  powieść

12 milionów egzemplarzy "Jedz, módl się, kochaj" sprzedano na całym świecie

57 tygodni powieść Gilbert królowała na szczycie listy bestsellerów "New York Timesa"

146 milionów dolarów zarobił film na podstawie "Jedz, módl się, kochaj".


źródło: The Telegraph

źródło cytatów: Elizabeth Gilbert, "Jedz, módl się, kochaj", Rebis, 2010. 

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje