Dla wszystkich fanów twórczości Anne Bishop Wydawnictwo Initium ma dobrą wiadomość! 15 października ukazało się nowe, poprawione wydanie Trylogii Czarnych Kamieni. Dwa pierwsze tomy zostały przetłumaczone na nowo, a wszystkie trzy części ukażą się jednocześnie również w wersji elektronicznej. Dziś przypominamy Wam tom drugi - Dziedziczkę Cieni. Przeczytajcie jej obszerny fragment.
Od stuleci Krwawi czekali na przybycie Czarownicy, wcielenia magii, ale Jaenelle, młodą dziewczynę, wybraną na mocy przepowiedni, dręczą toczące się wokół niej walki, nie wszyscy bowiem oczekują jej jako zbawczyni. Niektórzy odrzucają ją jako żywy mit lub nie chcą uwierzyć w jej istnienie, inni pragną uczynić z niej marionetkę, by wykorzystać jej moc do własnych celów. Tylko czas i miłość opiekunów Jaenelle były w stanie uleczyć jej fizyczne rany, lecz umysł, wciąż kruchy i delikatny, z trudem może ochronić ją przed koszmarnymi wspomnieniami z dzieciństwa. Nic jednak nie uchroni jej przed przeznaczeniem a a dzień rozrachunku jest coraz bliższy. Gdy powrócą wspomnienia... gdy jej magia dojrzeje, gdy będzie zmuszona pogodzić się z losem... Tego dnia mroczne Królestwa dowiedzą się, co to znaczy być rządzonym przez Czarownicę.
Rozdział pierwszy
1. Terreille
Otoczony przez strażników Lucivar Yaslana, Książę Wojowników i półkrwi Eyrieńczyk, wkroczył na dziedziniec. Spodziewał się, że usłyszy rozkaz egzekucji. Nie zdarzało się, by niewolnika z kopalni soli przyprowadzano na dziedziniec z innego powodu, a nie miał wątpliwości, że Zuultah, Królowa Pruul, zamierza go zgładzić. Prythian, Arcykapłanka Askavi, wciąż chciała go żywego, wciąż miała nadzieję, że uczyni z niego ogiera. Nie było jej jednak na dziedzińcu.
Była natomiast Dorothea SaDiablo, Arcykapłanka Hayll.
Lucivar rozpostarł swoje błoniaste skrzydła, żeby pustynne powietrze Pruul osuszyło je. Lady Zuultah zerknęła na dowódcę straży. Po chwili jego bat ze świstem smagnął skórę na plecach Lucivara.
Syknął i złożył skrzydła.
– Jeszcze jeden przejaw nieposłuszeństwa i batów będzie pięćdziesiąt – warknęła, zanim odwróciła się do Dorothei.
Lucivar zastanawiał się, o co właściwie chodzi. Co wywabiło Dorotheę z siedziby w Hayll? I kim był Książę z Zielonym Kamieniem, który trzymając się na pewną odległość od kobiet, ściskał złożony kawałek tkaniny?
Ostrożnie wysłał psychiczną sondę i uchwycił wszystkie emocjonalne wonie. Czuł podniecenie Zuultah i – jak zwykle – jej okrucieństwo. U Dorothei czuł zniecierpliwienie i strach. Pod gniewem nieznanego Księcia dały się wysondować zgryzota i poczucie winy.
Szczególnie interesujący był jednak strach Dorothei. Świadczył bowiem o tym, że Daemon nie został jeszcze pojmany.
Usta Lucivara wykrzywił uśmiech – okrutny i pełen satysfakcji. Na ten widok Książę z Zielonym Kamieniem stał się wyraźnie wrogi.
– Tracimy czas – powiedział ostro, postępując w kierunku Lucivara.
Dorothea się odwróciła.
– Książę Alexandrze, te sprawy należy zała…
Wtedy Philip Alexander rozłożył ramiona i rozpostarł trzymaną tkaninę.
Lucivar patrzył na poplamione prześcieradło. Krew. Tyle krwi. Zbyt wiele. Krew była żywą rzeką – i psychiczną nicią. Gdyby wysłał psychiczną sondę i dotknął plamy…
Coś w jego wnętrzu znieruchomiało i stało się kruche.
Lucivar zmusił się, żeby spojrzeć w pełne wrogości oczy Philipa Alexandra.
– Tydzień temu Daemon Sadi uprowadził moją dwunastoletnią bratanicę i zabrał ją do Ołtarza Cassandry, gdzie ją zgwałcił i zarżnął. – Philip strzepnął prześcieradło, rozprostowując je.
Lucivar przełknął z trudem, chcąc uspokoić podchodzący do gardła żołądek. Powoli pokręcił głową.
– On nie mógł jej zgwałcić – powiedział, jakby mówił do siebie, a nie do Philipa. – On nie może… nigdy nie był w stanie robić tego w ten sposób.
– Może wcześniej nie dość mu było krwi – rzucił Philip. – To jest krew Jaenelle, a Wojownicy, którzy próbowali ją uratować, rozpoznali Sadiego.
Lucivar odwrócił się niechętnie w stronę Dorothei.
– Jesteś tego pewna? – zapytał.
– Zwróciłam uwagę, niestety za późno, na to, że Sadi wprost nienaturalnie interesował się tym dzieckiem. – Dorothea lekko wzruszyła ramionami. – Być może poczuł się urażony, gdy próbowała odeprzeć jego zaloty. Równie dobrze jak ja wiesz, że gdy wpadnie w szał, stać go na wszystko.
– To ty znalazłaś ciało?
Dorothea się zawahała.
– Nie. Wszystko odkryli Wojownicy. – Wskazała na prześcieradło. – Nie musisz mi wierzyć na słowo. Sprawdź, czy zniesiesz to, co jest ukryte w jej krwi.
Lucivar odetchnął głęboko. Ta suka kłamała. Musiała kłamać. Słodka Ciemności, jeśli nie kłamie…
Daemonowi rzeczywiście zaoferowano wolność w zamian za zabicie Jaenelle. Odrzucił jednak tę propozycję, przynajmniej tak powiedział. A co jeśli jej nie odrzucił?
Otworzył umysł i dotknął zakrwawionego prześcieradła. Natychmiast upadł na kolana i zwrócił na podłogę strawione nędzne śniadanie, które zjadł godzinę wcześniej. Drżał w rytm tętniących w jego wnętrzu uderzeń.
Cholerny Sadi. Przeklinam na wieki duszę tego sukinsyna. Ona była dzieckiem! Co musiałaby zrobić, aby sobie na to zasłużyć? Była Czarownicą, żywym mitem. Królową. A oni marzyli, by jej służyć. Była jego prychającą Kotką. Niech cię cholera, Sadi! […]