Proszę oddać broń i legitymację służbową. "Czynności wyjaśniające"

Data: 2021-06-08 10:09:34 | Ten artykuł przeczytasz w 7 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Czteroosobowa rodzina ginie w wypadku samochodowym, a sprawca zdarzenia ucieka… Trudne śledztwo, policjant na życiowym zakręcie i kobieta, która chce mu pomóc. Czy mężczyzna uwierzy w jej bezinteresowność w momencie, gdy przestał już ufać samemu sobie? Prawda kryje się we mgle.

Technik kryminalistyki, Szymon Hołysz, wraca do służby po wielomiesięcznym zwolnieniu lekarskim. Szybko okazuje się, że nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom nowego przełożonego. Wzbierające w nim negatywne emocje przenosi na grunt rodzinny, a opieka nad dwojgiem małych dzieci zaczyna go przerastać.

Na domiar złego Hołysz musi rozwikłać sprawę tragicznego wypadku samochodowego, stając się sędzią we własnej sprawie. Czy przypadkowe spotkanie z Olgą, atrakcyjną wokalistką, pozwoli mu odbić się od dna, czy też pogrąży jego świat w jeszcze większym chaosie? Jak znaleźć sprawcę, gdy wszystkie dowody świadczą przeciwko tobie? Rozwiązanie tej kryminalnej zagadki pozwoli podkomisarzowi odkryć prawdę o swoim życiu.

Obrazek w treści Proszę oddać broń i legitymację służbową. "Czynności wyjaśniające" [jpg]

Do lektury powieści Sebastiana Bachniaka Czynności wyjaśniające zaprasza Wydawnictwo Lira. Tymczasem już teraz zachęcamy Was do przeczytania prologu powieści:

— Odmawiam odpowiedzi na zadane pytanie — odparł stanowczym tonem.

— Słucham? — zapytała, tracąc rezon, funkcjonariuszka Biura Spraw Wewnętrznych Policji. — Panie podkomisarzu — zacietrzewiła się — to jest przesłuchanie. Nie może pan sobie wybierać, na które pytania będzie pan odpowiadał.

W małym pomieszczeniu o poczerniałej z brudu podłodze i szaroburych ścianach atmosfera gęstniała z każdym wypowiedzianym słowem. Stojący w sąsiednim pomieszczeniu obserwatorzy oglądali przez fenicką szybę sceny niczym z psychologicznego thrillera. Adwersarze taksowali się wzajemnie wzrokiem. W pojedynku mierzyło się dwoje wytrawnych szachistów. Na stojącym w pokoju przesłuchań stole brakowało tylko zegara, szachownicy i figur. Pojedynek trwał jednak w najlepsze. Jeden fałszywy ruch czy gest, jedno źle użyte słowo mogło przesądzić o losie rodziny czy dalszej karierze. Zasady i uczciwość nie miały już najmniejszego znaczenia. Na zwycięstwo też nikt nie liczył. Najważniejsze, aby nie przegrać.

— Przesłuchanie? — upewnił się Hołysz z szelmowskim uśmiechem.

— Tak, przesłuchanie — irytacja policjantki sięgała zenitu.

— Tym lepiej — stwierdził z tym samym chytrym wyrazem twarzy podkomisarz. — W takim razie na podstawie art. 183 § 1 kodeksu postępowania karnego odmawiam odpowiedzi na pytanie ze względu na fakt, że jej udzielenie może narazić osobę dla mnie najbliższą na odpowiedzialność karną.

— Nie może pan skorzystać z tego prawa — odparła z satysfakcją funkcjonariuszka.

— Oczywiście, że mogę — powiedział ze stoickim spokojem Hołysz. — Jeżeli pani podinspektor uważa inaczej, to proszę to uzasadnić.

— Świadek może skorzystać z tego prawa, gdy odpowiedź ta mogłaby narazić osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe, a nie za wykroczenie. Jestem szczerze rozczarowana pana brakiem wiedzy z zakresu kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia.

— Prawo ma pani w małym palcu — stwierdził z uznaniem podkomisarz, wywołując triumfalny uśmiech na twarzy kobiety.

— Pewnie tego pan też nie wie, podkomisarzu, ale ustawodawca uznał, że ze względu na wagę wykroczenia konflikt ten nie jest na tyle istotny, aby zasługiwał na takie samo potraktowanie jak obawa narażenia osoby najbliższej na odpowiedzialność za przestępstwo — ciągnęła funkcjonariuszka.

Mniej słów, mniej głupstw — podkomisarz doczekał się błędu przeciwniczki i natychmiast go wykorzystał.

— Brawo — Hołysz zaklaskał, po czym błyskawicznie przeszedł do kontrataku. — Oboje jednak wiemy, że sprawa kolizji jest powiązana z wypadkiem, do którego doszło w Kokawie.

Funkcjonariuszka Biura Spraw Wewnętrznych spąsowiała na twarzy.

— Chroni pan mordercę! Człowieka, który zabił czteroosobową rodzinę w tym dwójkę małych dzieci! — kobieta nie kryła wzburzenia.

— Chronię najbliższą mi osobę — upierał się podkomisarz.

— Proszę w takim razie powiedzieć, kim jest ta osoba, abym mogła ocenić, czy faktycznie kwalifikuje się ona do grona najbliższych.

— Uważa mnie pani za idiotę — prychnął — czy sama jest aż tak głupia?

— Wypraszam sobie — uniosła się podinspektor. — Proponuję opamiętać się, póki jest jeszcze ku temu okazja.

— To panią ponoszą emocje — odgryzł się Hołysz. — Swoim postępowaniem naraża się pani na zarzuty przekroczenia uprawnień.

Mierzyła go lodowatym wzrokiem, chociaż wewnątrz cała kipiała ze złości. Z całych sił starała się zapanować nad swoim gniewem, uporządkować myśli, obrać nową taktykę działania. Na nic się to zdało. Wiedziała, że tę bitwę przegrywa. Nie miała też żadnego pomysłu, jak przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Mimo to podjęła ostatnią rozpaczliwą próbę walki.

— Może to, co pan robi, jest zgodne z prawem, ale nie jest zgodne z etosem oficera i zasadami etyki zawodowej. Zostanie wobec pana wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Nie mam wątpliwości, że zakończy się ono wydaleniem pana ze służby. Naprawdę tego pan chce, panie podkomisarzu?

— Nie mam pani nic więcej do powiedzenia i odmawiam dalszego udziału w przesłuchaniu. Mogę już iść, czy jestem zatrzymany?

Mimo że to ona rozdawała karty, Hołysz był sprytniejszy. Wykorzystał jej jedyny błąd. Poniosła dotkliwą porażkę. W dodatku nie mogła nad sobą zapanować. Zastanawiała się, dlaczego tak emocjonalnie podchodzi do tej sprawy. Może to postawa podkomisarza tak bardzo ją rozpraszała? Co do jednego nie miała wątpliwości, doprowadzał ją do szału. W sytuacji, w której się znaleźli, jego wewnętrzny spokój i opanowanie, niezachwiana pewność siebie, przekonanie o słuszności swoich racji, niejednego wyprowadziłyby z równowagi.

Wsłuchiwała się w jednostajne buczenie jarzeniówek.

Ich ostre światło drażniło oczy.

— I tak nie miałam do pana więcej pytań. Oczywiście jest pan wolny — odpowiedziała głosem pełnym rezygnacji.

Jej słowa były niczym biały ręcznik rzucony na matę bokserskiego ringu.

Hołysz wstał i skierował się do wyjścia z pokoju przesłuchań. Wcale nie czuł się zwycięzcą tej potyczki.

Chociaż jego oblicze przypominało twarz wytrawnego pokerzysty, to w nim również buzowały emocje. Położył dłoń na zimnej klamce drzwi pokoju przesłuchań, gdy przesłuchująca go podinspektor zatrzymała go, mówiąc:

— Proszę oddać broń i legitymację służbową. Nie mam podstaw, aby pana zatrzymać, ale do czasu wyjaśnienia sprawy będzie pan zawieszony.

— Jeszcze dzisiaj przyniesiesz mi tę blachę w zębach — wycedził Hołysz, stojąc z nią twarzą w twarz. — Wierz mi, że wyjaśnienie tej sprawy nie potrwa długo — dodał, odkładając glocka oraz legitymację na blat.

Funkcjonariuszka podeszła do stołu. Sięgnęła po broń i sprawdziła liczbę naboi w magazynkach. Zanim zdążyła odpowiedzieć na słowa podkomisarza, ten trzasnął drzwiami pokoju przesłuchań, po czym pospiesznie opuścił budynek komisariatu.

Książkę Czynności wyjaśniające kupić można w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Czynności wyjaśniające
Sebastian Bachniak1
Okładka książki - Czynności wyjaśniające

Czteroosobowa rodzina ginie w wypadku samochodowym, a sprawca zdarzenia ucieka…Trudne śledztwo, policjant na życiowym zakręcie i kobieta, która...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje