Najpierw kwiaty, potem wiersze, wreszcie… śmierć. Gdy Emilia Brzeska robiła zdjęcia na setnym weselu w swojej karierze nie sądziła, że jej przyjaciółka, uczestnicząca w imprezie, tej samej nocy zaginie bez śladu. Poszukiwania Natalii nie przynoszą rezultatu, a wkrótce zostaje znalezione ciało innej dziewczyny. Wiele wskazuje na to, że za zbrodnią stoi tajemniczy adorator Natalii – i że tym razem na jego celowniku znalazła się sama Emilia…
Do lektury najnowszej książki Magdaleny Kubasiewicz 100 wesel i zaginięcie zaprasza Wydawnictwo Czarna Dama. Tymczasem już teraz zachęcamy Was do lektury premierowego fragmentu powieści:
Iza Czaja nie była pewna, jak zdołała pokonać wszystkie korytarze i schody wiodące do prosektorium. Świat rozmazywał się przed jej oczami, a nogi były dziwnie miękkie i wiedziała, że w każdej chwili mogą odmówić posłuszeństwa. Nieprzyjemny zapach, będący zapewne mieszanką woni detergentów i rozkładu, wwiercał się w nozdrza. W uszach Izy szumiało i nie usłyszała połowy z tego, co mówili do niej lekarz i Kacper Złoty, policjant prowadzący sprawę. Dotarło do niej coś o tym, że „widok może być szokiem” (jak na to wpadli?) i wreszcie pytanie, czy jest gotowa (nie, nie była – nie sądziła, że kiedykolwiek będzie).
– Pani Izabelo?
– Już. Już. Proszę – powiedziała, chociaż w istocie miała ochotę odwrócić się na pięcie i uciec gdzie pieprz rośnie.
Ale musiała wiedzieć. Powtarzała to sobie, zmuszając się do zostania na miejscu. Musiała wiedzieć. Nie mogła dłużej trwać w niepewności. Zacisnęła powieki i otworzyła je dopiero po długiej chwili, gdy jeden z mężczyzn odchrząknął. I kiedy spojrzała na ciało na prosektoryjnym stole, nogi Izy wreszcie zrobiły to, co zapowiadało się od długiego czasu – mianowicie odmówiły posłuszeństwa.
Kacper skoczył, by ją podtrzymać, ale nie zdążył. Iza usiadła wprost na zimnej, sterylnie czystej podłodze. Nie patrzyła już na zwłoki, noszące ślady rozkładu, choć przed oczyma wciąż miała pokaleczoną, młodą twarz, okoloną jasnymi włosami.
Obcą twarz.
– Iza? Chodź. Chodź, zabiorę cię stąd. – Kacper chwycił ją za ramię i zaczął podnosić. Pozwoliła na to, wciąż niezdolna wstać o własnych siłach. Na moment zawisła bezwładnie w jego uścisku.
– To...
– To?
– To nie ona – wydusiła przez zaciśnięte gardło.
Pomyślała, że powinna czuć ulgę. Zamiast tego zalała ją fala rozpaczy, kolejna w ostatnich dniach. Przychodziły i odchodziły, zastępowane przez dziwne odrętwienie, tylko po to, by później znów powrócić. Teraz znów tonęła w jednej z nich. Nie mogła nabrać tchu. Podpierała się o Kacpra, pewna, że nie zdoła wykonać choćby jednego kroku.
– To nie ona – powtórzyła pewniej. A choć powinno ją to cieszyć i w jakiś sposób podsycało wygasłą już nadzieję... nie zdołała powstrzymać szlochu, wyrywającego się z gardła.
Książkę 100 wesel i zaginięcie kupić można w księgarniach internetowych: