Żywe Trupy. Upadek Gubernatora część 1


Tom 3.1 cyklu Żywe trupy (powieść)
Ocena: 4.67 (3 głosów)

Arcyłotr Philip Blake przebył piekielną drogę – rozpoczęła się na obrzeżach Atlanty i wiodła go coraz głębiej w sam środek zombie apokalipsy. W wyniku dramatycznych wydarzeń stał się samozwańczym przywódcą jednego z ostatnich bastionów ludzkości. Względnie spokojne rządy Blake’a skończyły się, kiedy w Woodbury pojawiła się Lilly Caul z towarzyszami. Ujawnione zostały zaskakujące fakty, a sam Gubernator stanął na skraju przepaści.

Informacje dodatkowe o Żywe Trupy. Upadek Gubernatora część 1:

Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2014-02-19
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788379241408
Liczba stron: 340
Tytuł oryginału: The Walking Dead: The Fall of The Governor. Part One
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski

więcej

Kup książkę Żywe Trupy. Upadek Gubernatora część 1

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Żywe Trupy. Upadek Gubernatora część 1 - opinie o książce

Avatar użytkownika - Ruda_Wiedzma
Ruda_Wiedzma
Przeczytane:2014-03-12, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2014, Mam,
Jak wielu z Was wie, zombiaczki są mi bardzo bliskie. I gdy tylko w mediach pojawia się coś na temat nieumarłych, moje serce zaczyna bić mocniej. W sumie można by powiedzieć, że nic nowego w temacie zombie napisać już nie da rady. Może to i prawda, ale są książki lepsze i gorsze, a seria "The Walking Dead" zdecydowanie należy do tych najlepszych. Woodbury nadal trwa, rządzone twardą ręką Philipa Blake'a, każącego nazywać się Gubernatorem. Przeprowadzona w zimie przez garstkę ocalałych próba zamachu stanu okazała się niewypałem. Choć utrzymał się na stanowisku, to jego sposób sprawowani władzy w ogóle się nie zmienił.Lilly, doktor Stevenson, Alice i Martinez w dalszym ciągu mieszkają w miasteczku, lecz starają się - oprócz Stevensona - zachować swoje poglądy na temat Gubernatora, dla siebie. Sytuacja zmienia się jednak diametralnie, gdy do Woodbury dociera niewielka grupka ocalałych, należących do innej społeczności. Żądny władzy absolutnej Philip Blake decyduje się ich uwięzić i tym samym zapoczątkowuje wojnę... "- Lilly, tak sobie myślę... a co, jeśli nie ma niczego więcej? Jeśli to już wszystko, na co możemy liczyć? Jeśli nie istnieje nic lepszego? Kobieta nie odpowiada od razu. - To nieistotne - mówi po chwili. - Dopóki mamy siebie... i jesteśmy gotowi dać z siebie to, co potrzeba... przetrwamy." Ostatni raz w Woodbury byłam w zeszłym roku, w maju, gdy obserwowałam walkę Lilly Caul z socjopatą, jakim okazał się Gubernator. Wróciłam tam kilka dni temu, gdy u Pauliny przeczytałam recenzję pierwszej części "Upadku Gubernatora". Nie mogłam się powstrzymać, swego rodzaju tęsknota sprawiła, że musiałam jak najszybciej sięgnąć i na własne oczy przekonać się czy Woodbury w stanie Georgia zmieniło się, czy zmienili się ludzie w nim zamieszkujący. Na dobrą sprawę wszystko wygląda tak samo, miasto z wierzchu wygląda na ostatni spokojny azyl, gdzie ocaleni mogą w egzystować z dala od szwędaczy. Lecz trzewia miasta toczy choroba, która przybrała oblicze Gubernatora. Zamach, a raczej próba zamachu, którą w zimie, czyli przekładając na czas książkowy, kilka miesięcy wcześniej, dokonała czwórka mieszkańców Woodbury: Lilly, Martinez, Alice oraz doktor Stevenson, nie zmieniła w Blake'u nic. W dalszym ciągu sprawuje władzę twardą ręką, kierując się przy tym zasadą, że ludziom przede wszystkim potrzeba chleba i igrzysk. O ile te drugie dość łatwo można zorganizować, co udowodnił jeszcze w poprzednim tomie serii, tak z chlebem bywają problemy. Wypady szabrownicze stanowią coraz większe ryzyko, bowiem liczba kąsaczy stale się powiększa. Lecz nie jest to jedyna wiadomość, która spędza sen z powiek Gubernatora. Otóż pod murami miasta została złapana grupa zwiadowcza w liczbie trzech osób: dwóch mężczyzn i kobiety. Gubernator, kierując się chorą wizją chronienia mieszkańców Woodbury, decyduje się uwięzić trójkę przybyszy, którymi okazują się być znani już z serialu (i komiksów) "The Walking Dead" Rick, Glenn i Michonne, i zmusić ich do wyjawienia miejsca swojego schronienia. "Lilly, dziewczyno, my wszyscy jesteśmy dzikusami. Chodzi o to, że to my musimy być tymi najgroźniejszymi." Zabrzmi to jak herezja, ale początek książki strasznie mnie... nudził. Mimo iż akcja trwa już od pierwszych stron "Upadku Gubernatora", to jakoś trudno było mi się w nią wciągnąć. Dopiero w okolicach trzeciego czy czwartego rozdziału z coraz większym zainteresowaniem zaczęłam śledzić wydarzenia opisane w powieści. Wtedy bowiem pojawiły się pierwsze wzmianki o intruzach znalezionych w okolicy murów chroniących Woodbury. Od tego momentu akcja zaczęła nabierać rumieńców. Choć część czytelników, którzy mieli okazję oglądać serial, może wydawać się nieco zdezorientowanych przebiegiem zdarzeń, bowiem zostały one przedstawione inaczej niż w serialu, bliżej im do komiksu. Przyznam jednak, że w powieści brakowało mi opisu wydarzeń, z jakiejkolwiek perspektywy, w których Gubernator decyduje się uwięzić Ricka, Michonne i Glenna. Ta wyrwa nie dawała mi spokoju, dopiero nieco później, w dalszych rozdziałach, zostało wyjaśnione co wtedy zaszło między Blake'iem a ocalałymi z więzienia. Można powiedzieć, że wydarzenia opisywane w "Upadku Gubernatora", przebiegają dwutorowo, podobnie jak to było w przypadku "Drogi do Woodbury". Z jednej strony czytelnik widzi świat oczami Gubernatora, z drugiej poznaje wydarzenia z perspektywy Lilly Caul, która tym razem ma inne zmartwienia na głowie niż walka z Philipem Blake'iem. Dziewczyna nadal żyje przeszłymi wydarzeniami, wini siebie za śmierć Josha i Megan. Jej obojętność stara się przełamać niedawno przybyły do Woodbury, dwudziestokilkuletni Austin, wyraźnie urzeczony młodą kobietą. Zakończenie powieści, a raczej jej pierwszej części, to... majstersztyk. Coś, co sprawiło, że niezbyt udany, w mojej opinii, początek został w rewelacyjny sposób zrównoważony, a nawet i więcej. Bo, tak na dobrą sprawę, zombiaczków w "Upadku Gubarnatora" jest naprawdę mało, więc brutalnych, krwawych opisów też jest niewiele, ale ostatnie rozdziały książki są... wręcz soczyste i perwersyjnie bolesne. Podobnie jak we wcześniejszych książkach serii, czytelnikowi zostaje przedstawiony obraz ludzkości znajdującej się nad przepaścią. Zagłada cywilizacji, do której wszyscy byli przywiązani sprawia, że z ludzi zaczynają wychodzić wszystkie najgorsze cechy. Zamiast myśleć "my", zaczyna się myślenie w kategoriach "ja". Empatia znika, w jej miejsce pojawia się egoistyczna walka o przetrwanie. Świat przedstawiony w całej cyklu "The Walking Dead" jest przepełniony brutalnością, cyniczny, mroczy, lecz zarazem niesamowicie realny. Wydawnictwo SQN dopiero na jesień zapowiada premierę drugiego tomu "Upadku Gubernatora", więc osoby, które nie miały dotychczas okazji przeczytać poprzednich części, mają na to spory kawałek czasu. Bo chociaż nie jestem zwolenniczką czytania serii po kolei, to w przypadku powieści z cyklu "The Walking Dead" mimo wszystko jest to konieczne, by w pełni zrozumieć poszczególnych bohaterów, a przede wszystkim Gubernatora, centralnej postaci serii. Bowiem teraz nie pozostaje nic innego, jak szykować się do wojny... http://wiedzma-czyta.blogspot.com/2014/03/robert-kirkman-jay-bonansinga-walking.html
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy