Maria De La Torre jest twarda i zdołała ocaleć. Jej życie nie było usłane różami, ale krwią i poświęceniem. W Trylogii namiętności towarzyszy swojej duchowej siostrze Gillian, ale ta opowieść jest o jej życiu. Tym, które wybiera i które ktoś, kto wrócił z przeszłości, próbuje jej odebrać.
Elijah to ostatni na świecie mężczyzna, z którym Maria powinna się związać. Jest pochmurnym, twardym, nieprzestrzegającym prawa łowcą nagród - dokładnym przeciwieństwem mężczyzny, którego kochała i straciła, mężczyzny, który poświęcił dla niej wszystko. Jednak Elijah nie należy do tych, którzy dają za wygraną. Przywykł dostawać to, czego pragnie, a teraz postawił sobie za cel zdobycie kruczowłosej uwodzicielki.
Czas im nie sprzyja. Marii znów zagraża niebezpieczeństwo, w obliczu którego już nigdy nie spodziewała się stanąć. A tym razem stawką jest życie lub śmierć.
Maria szybko przekonuje się, że właśnie to, czego najbardziej pragnie w życiu, może ją zniszczyć.
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2018-09-19
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 472
Tytuł oryginału: Life
Trylogia namiętności była dla mnie naprawdę dobra i im dalej, tym było lepiej. Teraz miałam okazję zapoznać się z historią przyjaciółki, tej najbardziej przebojowej. Wydawało mi się, że ta będzie równie dobra. Jednak odrobinę się zawiodłam, niestety...
Spodziewałam się, że ta historia będzie opierała się przede wszystkim na żałobie, na radzeniu sobie z tym i powolnym powrocie do normalności. Jednak nie, żałoba była na samym początku a potem jest trochę odgrzewany kotlet. Ponownie mamy prześladowcę z przeszłości i faceta, który chce chronić za wszelką cenę. Zmienia się aby czas i osoby, reszta jest praktycznie taka sama.
Bohaterowie, jakby to ująć, stracili swoją prawdziwość. Maria jak w podstawowej historii była rezolutna, przebojowa i z ciętym językiem, tak tutaj stała się taką ciepłą kluską. Jakoś straciła swój charakter, poddała się opiece innym i nagle pozwala innym sobą kierować. Dla mnie to było niezrozumiałe i robiło mi się przykro, gdy o niej czytałam. Elijah za to był naprawdę fajnym facetem, bardzo podobnym do Chase. Gdy poznał Marię, nagle poczuł że musi ją ochraniać za wszelką cenę. Niedostępny, uparty i władczy łowca nagród.
Jednak mimo tego jest coś w tej historii. Ciężko było mi się od niej oderwać i z ciekawością śledziłam jej przygody. Kolejna powieść autorki, którą czyta się bardzo szybko i z ciekawością.
Podsumowując książka nie jest zła. Szybko ją przeczytacie i poznacie dalsze losy reszty bohaterów. Historia Marii nie jest przyjemna, ale ta kobieta nie potrafi się poddać i cały czas walczy. Jeśli chcecie poznać opowieść o twardej i hardej kobiecie to ta na pewno Wam się spodoba. Dla mnie to uzupełnienie głównej historii i cieszę się, że miałam okazję się z nią zapoznać.
Życie i śmierć, szczęście i smutek, zwycięstwo i porażka, wszystko to jednocześnie jest swoim przeciwieństwem oraz wzajemnie uzupełnia się. Zbyt często doceniamy pozytywne chwile dopiero gdy doświadczymy negatywnej strony medalu. Podobno to co nas nie zabije wzmocni nas, ale jaką cenę wyznaczy los za tę nową siłę?
Wydaje się, że od zła można uciec, odciąć się od niego i zapomnieć, a przynajmniej starać się to robić. Maria De La Torre ma za sobą bolesną, i to dosłownie, przeszłość, niestety teraźniejszość również dostarcza jej zmartwień i jest skomplikowana, naznacza ją także kolejnymi bliznami. Po raz kolejny strata zraniła ją, lecz i pojawiła się szansa. Nie tego spodziewała się, ale czy można dyskutować z kimś kto jest znajomy i obcy jednocześnie? Elijah bywa irytujący, pewny siebie i zdaje się w ogóle nie brać pod uwagę zdania Marii, jednak trudno go zignorować, zwłaszcza kiedy strach zaczyna być dominującym uczuciem. Bezpieczeństwo dla tej kobiety przez lata nie było czymś oczywistym, tak samo jak i miłość, która daje szczęście. Czy wypada dać się ponieść chwili i przede wszystkim emocjom? Serce podpowiada słowa, które tak długo nie zostały wypowiedziane, tak jakby czekały na odpowiedni moment, ale wątpliwości i lęk są silne. Trudno zignorować wzajemne przyciąganie i chemię, zwłaszcza kiedy wie się, że stoi za nimi coś o wiele silniejszego. Ale nie można zapomnieć o kimś, kto pokazał Marii jak okrutny może być człowiek …
Pikantna, żywiołowa, ale także szczerze opisująca rany i blizny te fizyczne oraz te bardziej dotkliwe – psychiczne. Nowa seria z już znanymi bohaterami jest równocześnie kontynuacją i zupełnie odrębną historią. Tym razem główną bohaterką jest Maria De La Torre, wierna przyjaciółka, utalentowana tancerka, lecz przede wszystkim młoda kobieta, która doświadczeniem życiowym mogłaby obdarować kilka innych osób. Audrey Carlan wykorzystała część wątków ze swoich poprzednich książek i znaną wcześniej konwencję, lecz swej pierwszoplanowej postaci nie skopiowała, dała jej unikalne cechy i pełną autonomię. „Życie” to pierwszy tom nowego cyklu równie ciekawego jak poprzedni i podejmującego pośród wątków obyczajowych te o wiele cięższego kalibru. Przemoc, strach, rany emocjonalne i przede wszystkim radzenie sobie w sytuacji gdy zagrożenie staje się chlebem powszednim, wciąż przypominającym jak łatwo można stracić prawie wszystko co ważne to jedna strona książki Audrey Carlan, z drugiej strony są namiętne uczucie i pikanteria damsko-męska. Czy da się pogodzić tak odmienne tematyki? Oczywiście, że można, lżejsza i cięższa warstwa uzupełniają się, jednocześnie dając porcję rozrywki, ale i zwracając uwagę na przemoc domową zbyt często niezauważaną oraz ignorowaną. „Życie” jest opowieścią o szczęściu, bliskości, stracie i walce o siebie i bliskich.
Po erotyki pióra Audrey Carlan sięgam dość często. Pomimo że jej historie nie należą do grupy książek wybitnych, to jednak za każdym razem dostarczają mi dużą dawkę emocji i rozrywki – w sam raz na wolny, samotny wieczór.
Moją przygodę z jej twórczością rozpoczęłam od serii „Dziewczyna na miesiąc”, która z każdym, kolejnym tomem coraz bardziej skradała moje serce. Nie tak dawno pisałam Wam o pierwszym tomie „Trylogii namiętności”, pt. „Ciało”. Niestety, nie porwał mnie tak, jak tego oczekiwałam.
W wrześniu tego roku, Wydawnictwo Edipresse podjęło się wydania kolejnej trylogii pani Carlan – „Namiętność”. Poznajemy w niej dalsze losy czwórki przyjaciółek z wspomnianej wyżej trylogii, ale tym razem historia skupiła się na Marii – ognistej tancerce z ogromnym temperamentem.
Czy tym razem autorce udało się sprostać moim oczekiwaniom?
Maria De La Torre jest twarda i zdołała ocaleć. Jej życie nie było usłane różami, ale krwią i poświęceniem. W Trylogii namiętności towarzyszy swojej duchowej siostrze Gillian, ale ta opowieść jest o jej życiu. Tym, które wybiera i które ktoś, kto wrócił z przeszłości, próbuje jej odebrać.
Elijah to ostatni na świecie mężczyzna, z którym Maria powinna się związać. Jest pochmurnym, twardym, nieprzestrzegającym prawa łowcą nagród – dokładnym przeciwieństwem mężczyzny, którego kochała i straciła, mężczyzny, który poświęcił dla niej wszystko. Jednak Elijah nie należy do tych, którzy dają za wygraną. Przywykł dostawać to, czego pragnie, a teraz postawił sobie za cel zdobycie kruczowłosej uwodzicielki.
Czas im nie sprzyja. Marii znów zagraża niebezpieczeństwo, w obliczu którego już nigdy nie spodziewała się stanąć. A tym razem stawką jest życie lub śmierć.
Maria szybko przekonuje się, że właśnie to, czego najbardziej pragnie w życiu, może ją zniszczyć.
To, co uwielbiam w powieściach Audrey Carlan to połączenie elementów erotyka z elementami thrillera/kryminału. Jeśli w przypadku „Ciała” miałam niedosyt szybkiej i niespodziewanej akcji i przesyt scen erotycznych, tak w przypadku „Życia”, muszę stwierdzić, że autorka wszystko idealnie wyważyła. Już od pierwszych stron pani Carlan zasypuje nas nowymi i tajemniczymi informacjami, a w powietrzu aż czuć czyhające na bohaterkę niebezpieczeństwo. A w to wszystko wpleciony jest wątek Marii i Elijah. Autorka stworzyła pomiędzy nimi uczucie nagłe i niespodziewane, wywołujące mieszane odczucia u odbiorców. Uczucie pełne namiętności i pożądania, ale także troski, opiekuńczości i całkowitego oddania. Dodatkowo, autorka daje nam pełny wgląd do życia pozostałych bohaterek.
Przyznaję, że po przeczytaniu „Ciała” nie byłam zachwycona bohaterami, jakimi wykreowała autorka. Ta czwórka przyjaciółek była jak dla mnie bandą nimfomanek, które w między czasie walczyły z traumatycznymi wspomnieniami, przeżyciami z przeszłości. W przypadku „Życia” coś się jednak zmieniło. Dostrzegłam tą niezwykłą więź, jaka łączy siostry BESOS.
Osobiście bardzo cenię sobie dany erotyk, jeśli autor umiejętnie potrafi poruszyć w nich inne motywy nie związane z seksem, takie jak np.: przyjaźń, rodzina, strata bliskich, walka z traumami z przeszłości. Tutaj wszystko to było. I na dodatek napisane w tak emocjonalny sposób, że nie sposób nie polubić całej tej bandy: począwszy od czwórki szalonych kobiet po ich zaborczych (i oczywiście) przystojnych facetów.
Po przeczytaniu kilku różnych historii pióra tej autorki, nie da się nie spostrzec tego, że tworzy ona swoje książki według określonego schematu, przez co być może dla niektórych mogą być zbyt przewidywalne. „Życie” jak dla mnie takie było, ale jest to tak dobrze napisana historia, że spędziłam z nią naprawdę przyjemny wieczór.
Z całą pewnością sięgnę po kontynuację serii, której drugi tom, pt. „Los” będzie miał premierę w styczniu przyszłego roku. Jeśli tak jak ja jesteście typami romantyków, lubiących romanse z odrobiną pikanterii, z trzymającą w napięciu akcją, pełną różnych bohaterów, walczącymi z demonami przeszłości, to twórczość tej autorki jest z pewnością dla Was. Ja jestem pozytywnie zaskoczona i z niecierpliwością będę wyczekiwała kolejnej części.
Moja ocena: 7/10
Książka ma wszystko, co przykuwa uwagę, począwszy od okładki, która czaruje i uwodzi już na wstępie. Fabuła też nie pozostaje w tyle. Jest to opowieść o życiu Marii De La Torre, w którym jest miłość, namiętność, strach, przemoc i zbrodnia. Na pogrzebie swojego chłopaka Maria poznaje... jego sobowtóra. Elijah jest jednak zupełnym przeciwieństwem uczuciowego, spokojnego i prawego Tommy'ego. Jednak mimo tego, a może właśnie dzięki temu budzi w Marii tak silne emocje.
Powieść napisana została z wprawą i wyczuciem. Bardzo przyjemnie się ją czyta. Zdawać by się mogło, że takie wydarzenia są możliwe w prawdziwym życiu. Sceny zaś erotyczne wywołają rumieńce u czytelników/-czek z silnie rozwiniętą wyobraźnią.
Mężczyźni niszczą kobiety. Zwłaszcza tacy mężczyźni jak Chase Davis. Przystojny, inteligentny, bogaty i wpływowy. Byłam bez szans. Nie chciałam...
Byłam martwa. Wreszcie ujrzałam, czym jest prawdziwa miłość, uwielbienie i ten rodzaj oddania, które tylko twoja bratnia dusza, twoja druga połowa...
Jeśli kogoś kochasz, tak prawdziwie, jeśli jesteś w kimś zakochana, wtedy coś w tobie płonie, pragnąc wydostać się na zewnątrz. Potrzeba, by powiedzieć o tej miłości, jest tak silna, jakby ją podpalano tysiącami zapałek.
Więcej