Prawdziwa historia jednego sklepiku, dwóch sióstr i mnóstwa czekolady!
Po niespodziewanej śmierci ojca siostry Frances i Ginger Park próbują znaleźć ukojenie w... słodyczach. Dziwne? Niekoniecznie! Siostry wykorzystują bowiem otrzymany spadek, otwierając cukierenkę. A sklepik ze słodkościami szybko się staje magicznym miejscem obdarzonym mocą leczenia złamanych serc i wlewania w nie optymizmu.
Przepis na domowe trufle jest wspaniałym zwieńczeniem wspomnień sióstr Park. Ich opowieść zachwyci czytelników - nie tylko tych uzależnionych od czekolady.
,,Publishers Weekly"
WYDAWCA LOJALNIE OSTRZEGA:
TA KSIĄŻKA POBUDZA APETYT...
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2013-09-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Chocolate Chocolate: The True Story of Two Sisters, Tons of Treats and The Little Shop That Could
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Anna Nowak
Ilustracje:dreamstime.com
Przygody Frances i Ginger sióstr, których pasją jest czekolada. Dziewczyny z pochodzenia Azjatki prowadzą sklep - cukiernię, którą otworzyły po śmierci taty. Cukiernia prowadzona z sercem, oddaniem, czuć zaangażowanie w każdym z serwowanych słodyczy, do takiego miejsca z chęcią się przychodzi i z jeszcze wiekszą ochotą powraca. Trudne początki i problemy z założeniem działalności, owocują i wynagradzają późniejszy sukces, nie tylko kulinarny a także pisarski, siostry odkrywają w sobie nowy talent, który przekłada się na wiele publikacji.
Nie jestem pewna czy opowieść ta nadaje się na ksiażkę. Więcej tu opisów czekolady niż samej fabuły. Najciekawsza część książki to chyba ta z której dowiadujemy się o całej historii rodzinnej bohaterek oraz koniec, gdzie podany jest przepis na domowe trufle:)
Przeczytane:2017-07-30, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2017,
Niestety nie urzekła mnie ta historia. Liczyłam na naprawdę magiczną opowieść o świecie, w którym rządzi czekolada, tymczasem autorki równie dobrze mogłyby napisać o prowadzeniu pasmanterii albo butiku. O każdej pracy można na pewno napisać mnóstwo ciekawych anegdotek, ale to samo w sobie nie czyni lektury wyjątkową. Bardzo męcząca jest też narracja. Autorki mogły się zdecydować na jedną formę, tymczasem bez przerwy przeskakują między pisaniem o sobie w liczbie mnogiej a trzecią osobą liczby pojedynczej. Nie uniemożliwia to czytania, ale sprawia, że momentami lektura jest męcząca.
To nie jest tragiczna książka, ale zupełnie nie ma w niej magii, której można by się spodziewać. Nic niezwykłego, niestety.