Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2014-09-10
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 224
Kocham książki. Uwielbiam je. Dbam o nie. Czytam je z wielką namiętnością. I nigdy ich nie niszczę. Jednak Zniszcz ten dziennik mam i się w niego pobawiłam.
Nie napiszę, że przeczytałam tą książkę, bo trudno coś, co służy raczej do zabawy czytać. Przeczytałam każde zadanie. Wykonałam każde zadanie po swojemu i się świetnie przy tym bawiłam. A! I nawet nie zniszczyłam tego hmm... dziennika, bo wolałam go po swojemu ozdabiać niż niszczyć.
Nie rozumiem oburzania się na tą książkę. Ok, niewiele ta pozycja ma wspólnego z tradycyjną książką do czytania, ale jej celem nigdy nie było "zostać przeczytaną". Od początku ta pozycja była reklamowana jako kreatywny dziennik do niszczenia, do zabawy. I ok, może dla niektórych wykonywanie zadań niewiele ma wspólnego z kreatywnością, ale jak nawet wynika z instrukcji: w tym dzienniku do żadnych zasad nie trzeba się stosować. Masz ochotę: niszcz. Chcesz: wykonuj kropka w kropkę polecenia. Masz kaprys na robienie wszystkiego na opak - możesz, bo dlaczego nie! A jeśli rozumiesz po swojemu zadania to tym lepiej. Ten dziennik ma być osobisty. I zadania mogą być wykonywane tak jak komuś to odpowiada. I chyba właśnie dlatego autorce udało się stworzyć bestseller - dziwnie brzmi to słowo w przypadku czegoś stworzonego bardziej do zabawy.
Nie rozumiem także lęku o inne książki. Wydaje mi się, iż to, czy ktoś szanuje książki czy ich nie szanuje wynika z wychowania. Nie wydaje mi się, by ta pozycja zachęcałaby do brania się za normalne, tradycyjne książki i do ich niszczenia. Nie zauważyłam, by gdziekolwiek było zachęcenie czytelnika do niszczenia zwykłych książek. Niszcz tą i jak Ci się spodoba poszukać podobnych, bo teraz ich na rynku nie brakuje.
W tej pozycji chodzi tylko i wyłącznie o dobrą zabawę. Bo dlaczego mamy się nie bawić? Dlaczego nie w taki sposób? Jest to fajny pomysł na prezent, ale dla osoby, która to lubi. Na pewno zaś nie jest to pozycja dla osób, które kochają czytać. Bo ta książka nie służy czytaniu.
Przeglądając pinterest oraz instagrama można natknąć się na cuda, które ludzie robią, bawiąc się z tym dziennikiem. I nigdy nie pomyślałam wówczas, że "ojej, on/ona zniszczył/a książkę". Zamiast tego zawsze głowie miałam "wow, jakie to piękne". Przez to idea dziennika do kreatywnego zniszczenia mi odpowiada, bo jeśli ktoś chce to może w nim stworzyć cuda jedynie inspirując się zadaniami na stronach. Przy okazji, zachęcam do zobaczenia, jak ludzie potrafią pięknie "niszczyć".
Nie jest to jednak idealna książka. Papier nie jest świetnej jakość. Cena tej pozycji jest za wysoka, choć wiem, z czego to wynika. Skoro ludzie są gotowi kupić kreatywny dziennik za 30 złotych, to dlaczego sprzedawcy nie mieliby dać takiej ceny. Teraz na szczęście ceny są niższe. Minął już wielki szał na tą pozycję, więc bardziej opłaca się ją kupić.
Ja ją polecam osobom, które mają pomysł. Jestem przekonana, że dla osoby, która zamiast tytułowo niszczyć ozdobi ten dzienni, będzie on stanowił fajną pamiątkę, którą nie wyrzuci. Szkoda jej będzie. Choć zapewne niektórzy się przede wszystkim wyżyją na tej hmm książce. Choć mi szkoda byłoby wydać kilkanaście złotych po to, by następnie książkę zniszczyć i ją wyrzucić. Jednak przy tej pozycji każdy ma prawo do tego, na co ma ochotę i nikt nie powinien oceniać kogokolwiek tylko dlatego, że miał on kaprys kupić i zniszczyć książkę.
Także, przede wszystkim zanim zakupisz, zastanów się, czy będziesz miał z tego frajdę. Obejrzyj pomysły innych na ten dziennik i świetnie się baw jeśli dziennik spodobał ci się na tyle, aby go kupić z myślą o użytkowaniu. :)
Jak sama nazwa wskazuje...Zniszczyć , zdeptać, pomoczyć, ciągnąć za sobą i wiele innych pomysłów co można zrobić z tą ksiażką. To taka lektura dla tych, którym się nudzi i nie mają co robić z czasem.
Nie popieram. Wszak książek niszczyć się nie powinno:(
Bardziej przeglądnięta, niż przeczytana książka. Lektura zajęła mi niecałe dziesięć minut czasu spędzonego w księgarni. Z pewnością o wiele dłużej zajęłoby wykonanie zadań z każdej strony (czytaj: znęcanie się nad książką).
W opisie czytamy, że niekonwencjonalne zadania z tej książki mają na celu kreatywnie nas pobudzić poprzez destrukcyjne działania (wyżywanie się na owym dzienniku).
Moja miłość do książek wyraża się nie tylko poprzez namiętne ich czytanie, ale też poprzez traktowanie ich z szacunkiem. Dlatego większość zadań z tego dziennika jest dla mnie nie do przyjęcia. Oczywiście wiem, że destrukcyjne działania wcale nie muszą tutaj oznaczać wypełnienia planu stricte co do każdego punktu (tym bardziej, że niektóre z nich są absurdalne). Z drugiej strony właśnie po to ta książka powstała, żeby wykorzystać na niej te lub inne: wymyślone przez siebie (być może jeszcze gorsze) metody destrukcji.
Boli mnie fakt, iż ten eksperyment, który - jak mniemam - powstał w ramach psychoterapii (jako forma destrukcyjnego wyżycia się na jakiejś rzeczy w połączeniu z przemyśleniami nad sobą), w przypadku tytułu "Zniszcz ten dziennik" oznacza całkowite zniszczenie KSIĄŻKI.
Czy polecam "Zniszcz ten dziennik"?
Tak samo jak polecam wziąć odliczone 30zł, następnie podeptać je, pogryźć, energicznie porysować, opluć, "podziabać" ołówkiem bądź igłą, pomiąć, ponownie rozprostować, upaprać rozmaitymi substancjami (jedzeniem, wydzielinami z ciała, tudzież martwymi owadami (tak, tak!), po czym na koniec podrzeć.
Jeśli kupicie "Zniszcz ten dziennik" i będziecie chcieli dokonać destrukcji tej książki zgodnie z chociażby połową tych wskazówek, to wyjdzie na to samo jakbyście zrobili to z tymi pieniędzmi ;) Nie ma więc sensu jej kupować.
Reklama tego bestsellera - jakoby "nakład przekroczył 2mln egzemplarzy" to dla mnie swego rodzaju antyreklama. Otóż ta książka jest niezłym marnotrawstwem papieru (zresztą dość marnej jakości jak na te 30 zł), a papier ten można było wykorzystać dużo lepiej.
Miałam dać jej jedną gwiazdkę, gdyż pasuje mi tu określenie "beznadziejna". Wystawiam jednak dwie gwiazdki. Dlaczego? Jednak jakiś cel przyświecał przy powstaniu tej książki. Niektóre zadania mnie wręcz zniesmaczyły, inne były całkiem niezłe (jak np. suszone liście między kartkami, przyklejanie naklejek z owoców i tym podobne o małej szkodliwości dla książki). Niektóre z tych pomysłów wywołały lekki uśmiech na mojej twarzy. Za te aspekty ta druga gwiazdka.
Jednak równie dobrze można było wydać poradnik z podobnymi przykładami destrukcji, która nie musiałaby dotyczyć typowo egzemplarza książki (w dodatku kosztującego 30zł). Do tego poradnika w celach kreatywnej destrukcji sami możemy dokupić za grosze brudnopis/notatnik/zeszyt lub wziąć tylko jedną, zwykłą kartkę papieru. Zastosowanie się do takiego poradnika miałoby ten sam efekt, koszty byłyby mniejsze (bo poradnik też byłby cieńszy, przez co tańszy), a wyobraźnia i wyrażanie własnych emocji osiągnęłyby ten sam skutek.
Przeczytane:2015-02-19, Ocena: 1, Przeczytałam,