Znikający człowiek; Życie po wypadku; Druga szansa; Dziwny incydent z psem nocną porą

Ocena: 5 (1 głosów)

Książka zawiera skrócone wersje powieści: 1. Znikający człowiek - Jeffery Deaver 2. Życie po wypadku - Barbara Delinsky 3. Druga szansa - James Patterson 4. Dziwny incydent z psem nocną porą - Mark Haddon Pozycja "Życie po wypadku" w pełnej wersji ma tytuł "Kobieta znikąd".

Informacje dodatkowe o Znikający człowiek; Życie po wypadku; Druga szansa; Dziwny incydent z psem nocną porą:

Wydawnictwo: Readers Digest
Data wydania: 2009 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 83-905429-7-8
Liczba stron: 576

więcej

Kup książkę Znikający człowiek; Życie po wypadku; Druga szansa; Dziwny incydent z psem nocną porą

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Znikający człowiek; Życie po wypadku; Druga szansa; Dziwny incydent z psem nocną porą - opinie o książce

Avatar użytkownika - Joannate
Joannate
Przeczytane:2019-07-02, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2019,

1. „Znikający człowiek” to kryminał z serii z Amelią Sachs (atrakcyjną, bystrą i świetnie wyszkoloną policjantką) i Lincolnem Rhymem (sparaliżowanym od szyi w dół, niesamowicie inteligentnym i bardzo humorzastym analitykiem, współpracownikiem FBI i doradcą w wielu ważnych śledztwach). Od razu powiem, że nie przepadam za tą parą (dodam, że są parą także w życiu): są tak doskonali, że aż mdli, dlatego rzadko sięgam po książki tego autora. Ale znam go też na tyle, że wiem, iż Jeffery Deaver potrafi budować napięcie i wciągać czytelnika w świat swojej powieści tak, że można przymknąć oko na różne wady tej powieści.

Od wad zatem zacznę: jak wspomniałam, denerwowała mnie para głównych bohaterów, którzy zawsze są mądrzejsi i sprytniejsi niż cała reszta policji i FBI (choć w tej części komuś udało się ich trochę zwieść). Nie lubię takich mądrali. Denerwował mnie też ich główny przeciwnik, nazwany Kuglarzem (jako że jest świetnym iluzjonistą): zbyt demonicznie opisany, zbyt wszechstronny, zbyt doskonały, zawsze o krok przed wszystkimi, na dodatek – potrafi uciec niemal przez dziurkę od klucza. Wszystko to nie przeszkadzało mi czytać dalej, bo akcja mnie jednak mocno wciągnęła. Bardzo spodobała mi się natomiast Kara, którą Lincoln i Amelia zatrudnili do pomocy przy śledztwie. Dziewczyna pragnąca zostać iluzjonistką, pełna pasji, ambicji, mądra, ale nie przemądrzała, przenikliwa i po prostu interesująca. Zawsze lubię też w tej serii to, że Lincoln i Amelia mają dostęp do najnowocześniejszych laboratoriów i mogą wykorzystywać naukę do celów śledczych.

Teraz będzie o zaletach, bo tak ogólnie książka mi się podobała. Przede wszystkim dlatego, że akcja pędzi szaleńczo, mnóstwo się dzieje, autor umiejętnie buduje napięcie i potrafi nieźle zaskoczyć czytelnika – nawet takiego, który jest przygotowany na zaskoczenie, bo zna już twórczość Deavera i wie, czego się spodziewać. Chociaż niektóre z tych jego gierek i zmyłek są jednak dość łatwe do przewidzenia. Jak wspomniałam, nie jestem wielką fanką tego autora (właśnie ze względu na to, że nie darzę zbytnią sympatią pary głównych bohaterów), ale książkę dostałam w prezencie i przeczytałam, bo wiem, że Deaver nigdy mnie nie nudzi.

Jeśli ktoś zna książki tego autora, dokładnie wie, czego się spodziewać – i nie zawiedzie się. Dostanie wszystko, do czego Deaver przyzwyczaił swoich fanów. Jeśli ktoś nie zna – może z powodzeniem zacząć poznawać od dowolnej części tej serii, choć oczywiście zawsze dobrze jest zacząć od pierwszej… Książka spodoba się miłośnikom szybkiej akcji, niezwykłych zwrotów i tym, którzy lubią, kiedy autor myli tropy i zaskakuje czytelnika. Jeśli ktoś lubi tematykę cyrkową, a zwłaszcza – motyw iluzji – to będzie w siódmym niebie, bo mamy tutaj wiele szczegółów dotyczących sztuczek magicznych, opisy rozmaitych metod i technik oraz przydatnych każdemu iluzjoniście gadżetów. Mamy też wymyślne zbrodnie, pełne okrucieństwa i teatralności w przygotowywaniu ich scenerii. Zakończenie jak dla mnie trochę zbyt przesłodzone i wydumane, jeśli chodzi o tożsamość sprawcy – ale chodzi przecież o to, żeby nas zaskoczyć, a to się udało. 

Podsumowując: wciągająca książka, w której akcja pędzi do przodu i nic nie jest takie, jak przewidujemy. Moja ocena: 5

2. „Życie po wypadku”, druga książka w tym tomie, to lektura, do której podchodziłam z nieufnością. Obawiałam się, że będzie to mieszanka chwytających za serce dramatów i nieszczęść, które zostaną w finale rozwiązane dzięki wielkiej miłości. No i spotkała mnie niespodzianka – owszem, były i dramaty, była i miłość, ale wcale nie w jakiejś ciężkostrawnej wersji. Całkiem dobrze się czytało, chociaż autorka bardziej skupiła się na relacji między Grifiinem a Poppy, niż na śledztwie. Podobało mi się tak na czwórkę – bo akcja toczy się dość wolno, więcej tutaj rozmów i odczuć niż działania, co nie znaczy, że jest nudno. Po prostu – nie jest bardzo pasjonująco.

Bardzo spodobał mi się motyw związany z Griffinem i jego zamieszkaniem w chacie na odludziu, przy zmowie mieszkańców miasteczka i czynionych przez nich zakładach, ile mieszczuch wytrzyma. Radzi sobie całkiem nieźle i jest to bohater, którego da się lubić. Trochę mniej przypadła mi do gustu Poppy, która ciągle się użala nad sobą i stawia granice, których nikomu nie pozwala przekroczyć – wiem, że jej kalectwo jest mocnym powodem, ale jakoś mnie jednak denerwowała z tą swoją nieufnością i odtrącaniem przyjaznych gestów. Na szczęście – do czasu.

Ale może powiem w skrócie, o co chodzi w tej książce. Przyjaciółka Poppy – Heather, zostaje oskarżona o zabójstwo. FBI twierdzi, że 15 lat wcześniej, w innym stanie, zabiła pewnego mężczyznę i uciekła. Odkryto ją przez przypadek i aresztowano, burząc tym samym życie jej partnera i przybranych córeczek. Heather denerwowała mnie strasznie, z tym swoim zamknięciem w sobie i milczeniem – ale dzięki temu było bardziej interesująco, bo czytelnik przez długi czas nie wie, czy Heather rzeczywiście jest tą kobietą, której szuka FBI, no i zastanawiamy się, co się stało i jak się to rozwiąże. Trochę szkoda, że autorka nie skupiła się właśnie na tej sprawie, że ona wydaje się w powieści jakby drugim planem, bo na pierwszym jest miłość rodząca się między Poppy a Griffinem – bo mnie akurat ten wątek bardziej ciekawił. W nim jest spora doza dramatyzmu i zagadkowości, której, mam wrażenie, autorka nie wykorzystała do końca. Gdyby to zrobiła, wyszłaby powieść sensacyjna z wątkiem romansowym, a tak – mamy romans z wątkiem sensacyjnym. Ja wolę ten pierwszy gatunek.

Zakończenie jak na mój gust trochę zbyt bajkowe, ale rozumiem, że powieść ma nieść pozytywne przesłanie – i tak właśnie jest. Na pewno spodoba się miłośnikom książek z rozbudowanym wątkiem obyczajowym i romantycznym, z domieszką sensacji. W sumie dużo się tutaj dzieje, jest wiele wątków i na pewno nie można się nudzić.

Podsumowując: wielowątkowa powieść, w której sporo się dzieje i każdy znajdzie coś dla siebie: zagadka z przeszłości, śledztwo, miłość, poczucie winy. Moja ocena: 4

3. „Druga szansa” początkowo wciągnęła mnie bardzo – snajper strzelający do wychodzących z kościoła dzieci to scena, wobec której nie da się przejść obojętnie. Tym bardziej że opisana jest w sposób niezwykle sugestywny i emocjonalny. Później jednak akcja jakoś tak dziwnie się rozmywa, że to początkowe zainteresowanie nieco opada. Może po prostu autor zawarł w swojej powieści zbyt dużo wątków? To jednak nie znaczy, że robi się nudno – po prostu trochę mniej sensacyjnie.

Przyznam, że główna bohaterka – Lindsay początkowo wydała mi się trochę nijaka, chociaż zwykle lubię, kiedy główna rola przypada silnej, zdecydowanej kobiecie. Już więcej życia jest w jej przyjaciółkach, choć opisywane spotkania i ich rozmowy zwyczajnie mnie nudziły (a dowiedziałam się, że to wydanie, które czytam, jest skróconą wersją książki – więc wyobrażam sobie, jak to musi wyglądać w pełnej wersji…). W miarę rozwoju akcji, bohaterka nabierała jednak coraz większego wyrazu, aż zaczęłam ją lubić. Początkowo trochę niepotrzebna wydała mi się też szczegółowo opisywana relacja Lindsay z ojcem – ale okazała się bardzo istotna dla akcji, dlatego każdego, kto będzie czytał przestrzegam przed wydawaniem od razu wyroku: tutaj wiele rzeczy okazuje się ważnych dopiero po jakimś czasie.

Powieść mi się podobała – nie miałam żadnych pokus, żeby ją odłożyć, bo chciałam wiedzieć, czy zabójca zwany Chimerą zostanie schwytany i jakie są naprawdę jego motywy. Oprócz wątków, o których wspomniałam – czyli spotkań przyjaciółek, podczas których analizują one dotychczas zgromadzone dowody i poszlaki w prowadzonym śledztwie – akcja toczy się szybko, sporo się dzieje i nie można się nudzić. Z drugiej strony – właśnie te analizy, które dla mnie były nużące, dla kogoś innego mogą być pomocne w uporządkowaniu stanu wiedzy o sprawie i ogarnięciu całości. Minusem było dla mnie to, że przez większą część lektury nie miałam pokus, by pochłaniać stronę za stroną, bez odkładania. Nie wciągnęła mnie tak, jak to się zapowiadało po przeczytaniu pierwszych stron – i w sumie nie wiem, dlaczego. Być może to kwestia faktu, że jest to skrócona wersja powieści – może właśnie podczas tego skracania coś zostało zbytnio uproszczone?

Myślę jednak, że miłośnicy powieści akcji nie będą zawiedzeni. Powinna spodobać się także fanom kryminałów i wszystkim, którzy lubią, kiedy w rozwiązywanie zagadek włączają się też cywile. Na pewno nie będziecie się nudzić, a chwilami dzieje się tak dużo, że może się zakręcić w głowie. Rozwiązanie zagadki mnie zaskoczyło, choć bez jakiegoś wielkiego „o rany!”.

Podsumowując: dość ciekawa powieść sensacyjna, w której policjantka ściga seryjnego zabójcę. Moja ocena: 5.

4. „Dziwny przypadek psa nocną porą” to książka specyficzna, która czytałam kiedyś, dawno temu, w normalnej wersji i średnio mi się podobała. Postanowiłam sprawdzić, jak to będzie wyglądało w wersji skróconej. I wyglądało bardzo dobrze! Na tyle dobrze, że przeczytam jeszcze raz normalną wersję, bo zupełnie nie rozumiem, co mi się w niej mogło nie podobać! Książka jest zaskakująca, miejscami zabawna, miejscami ściskająca za serce. Wciągnęłam się już od pierwszego zdania i pochłonęłam całość w parę godzin.

To, co mi się w tej książce bardzo, bardzo podobało, to narracja prowadzona przez chorego na autyzm piętnastoletniego chłopca. Autor zrobił to świetnie, mamy okazję „wejść” w umysł takiej osoby, dowiedzieć się, jaki ma sposób myślenia, jak nas postrzega (i przekonać się, że to my, tak zwani normalni, często wychodzimy w oczach chłopca na dziwolągów…). Wspaniała jest analiza naszych emocji, min, sposobu mówienia – uświadamia nam, jak niesamowitą sprawą są emocje, i jak trudno jest komuś wyjaśnić, dlaczego ta sama mina czy ten sam gest w różnych kontekstach może oznaczać zupełnie coś innego.

Początek książki sugeruje, że będzie to lekka i zabawna historia o tym, jak chory chłopiec próbuje bawić się w detektywa i wykryć, kto zabił psa jego sąsiadki. A im dalej czytamy, tym bardziej poważnie się robi – nie tylko poważnie, ale wręcz – dramatycznie i smutno. Wbrew pozorom, to bardzo głęboka opowieść – opowieść o trudnych uczuciach rodziców do trudnego dziecka, o pełnych bólu wyborach, o egoizmie i o relacjach, które zrozumieć może tak naprawdę tylko ktoś, kto tego doświadczył.

Nie chcę zdradzać fabuły, ale powiem tylko, że śledztwo Christophera przyniesie bardzo nieoczekiwane rezultaty, a to, co odkryje, wpłynie na życie wielu osób.

Autor ma niezwykły talent do wcielania się w rolę autystycznego chłopca, te wszystkie przemyślenia są tak sugestywne, że niemal wierzy się, że napisał to właśnie Christopher. Z drugiej strony chwilami trochę za bardzo trzyma się pewnych naszych wyobrażeń o autyzmie – a więc chłopiec ma wybitną pamięć, jest genialny z matematyki, potrafi fenomenalnie liczyć w pamięci. Tutaj postawiłabym malutki minus, ale chyba tylko po to, żeby jakąś wadę w tej powieści znaleźć.

Myślę, że ta książka może spodobać się ludziom w różnym wieku – sądzę, ze można ją czytać ze starszym dzieckiem, bo pomoże zrozumieć istotę autyzmu, ale też – trudnych relacji w rodzinie. Jeśli ktoś oczekuje poważnego kryminału, z wyraźnym, profesjonalnym śledztwem (choć jeśli spojrzy się na tytuł, to chyba nikt nie ma takich oczekiwań) – to nie tędy droga. To powieść pełna emocji, niezwykła i bardzo oryginalna. Jest w niej miejsce na uśmiech, a także na łzy i na gniew.

Podsumowując: świetna lektura, od której trudno się oderwać. Z każdą kolejną stroną odkrywamy, że nic nie jest takie, jak się wydawało i coraz głębiej wchodzimy w świat Christophera. Moja ocena: 6

Mogę z czystym sumieniem polecić cały ten tom. Znajdziecie tutaj cztery różne gatunkowo powieści, z których każda może się podobać i żadna nie nudzi. Róże gatunki, różni bohaterowie, różne problemy – a tym, co je łączy, jest niezły poziom i ciekawe pomysły na fabułę.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy