Jedna z najpopularniejszych i najbardziej kontrowersyjnych książek dla dzieci, jakie kiedykolwiek powstały. Klasyka literatury niemieckiej, wydana w co najmniej 540 różnych wersjach. Koszmar dzieciństwa i jednocześnie sentymentalna lektura z przeszłości.
Przekonajcie się, co spotkało Hanię, która wbrew zakazowi mamy bawiła się zapałkami, i Konrada, który obgryzał paznokcie...
Teksty w nowych, uwspółcześnionych adaptacjach: Anny Bańkowskiej, Karoliny Iwaszkiewicz, Zuzanny Naczyńskiej, Michała Rusinka, Adama Pluszki i Marcina Wróbla.
Nowe ilustracje Justyny Sokołowskiej.
Szablon do odrysowania.
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2017-04-26
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 112
Szczegóły z prywatnego życia Hitlera we wspomnieniach jednego z jego najbliższych przyjaciół oraz zdjęcia, które pomogły stworzyć...
Przeczytane:2017-09-26,
Wstęp do książki napisał Michał Rusinek, tłumacząc, skąd w ogóle wziął się pomysł na tak dziwną publikację. Otóż koncept nawiązuje do dzieła Heinricha Hoffmana, psychiatry, który podarował synkowi na Gwiazdkę książeczkę, którą własnoręcznie napisał w zeszyciku. Były to drastyczne wierszyki z ilustracjami. Tak się złożyło, że teksty zrobiły furorę na świecie. Podobnie musiało być z horrorami braci Grimm. Coś jest w straszeniu dzieci takiego, że albo one to lubią, albo rodziców raduje osiągnięty makabrą efekt. W „Złotej różdżce” chodzi o skłonienie pociech do posłuszeństwa. Bo jeśli będą obgryzać paznokcie, to ktoś im poobcina ręce, jak nie będą się myć – rówieśnicy będą z nich kpić, jak będą się bawić zapałkami – spalą się na popiół i nic z nich nie zostanie.
W dobie poprawności politycznej i wspierania tak zwanej kreatywności najmłodszych, unikania bicia dzieci, a nawet ich publicznego strofowania, tak brutalne podejście do ich posłuszeństwa może szokować. A jednak jest w tych wierszykach sporo prawdy z życia wziętej. Dzieci potrafią być potworami, znęcać się nad robakami, dokuczać innym, gnębić słabszych. Warto takie postawy napiętnować, a skoro samo mówienie nie przynosi rezultatu, to może operowanie nonsensem, w dodatku wierszowanym, wywoła zamierzony efekt.
Dzieciaki są tu odarte z ochronnego kombinezoniku, można je bić, krzywdzić, ucinać kończyny i drwić. A wszystko po to, by pokazać, że „nie czyń drugiemu co tobie nie miłe” nie jest tylko oderwanym od praktyki przysłowiem.
Książka ma ciekawą, przyciągającą wzrok formę – jest duża i nieporęczna, w środku znajdują się wielkie, schematyczne ilustracje, dominujące nad treścią. Samych wierszyków jest niewiele, ale ze względu na swoją dosadność, trafiają do młodego czytelnika. Dzieci są zaskoczone, czasem przerażone, zniesmaczone. Nie ma tu nic o księżniczkach, dobrych uczynkach i grzeczności. Bliżej tej książce do twórczości Stephena Kinga aniżeli ugrzecznionych wydawnictw szczycących się treściami pozbawionymi przemocy.
Publikacja z pewnością nie dla wszystkich dzieci – tylko dla tych naprawdę niegrzecznych.