Zło czai się na szczycie


Tom 4 cyklu Kryminał pod psem
Ocena: 5 (15 głosów)

Detektyw Szymon Solański jest gościem na weselu w Zdrojowicach. Znudzony wymyka się z uroczystości i trafia na teren budowy nowego skrzydła hotelu. W świeżo wylanych fundamentach odkrywa ciało. Ktoś zamordował miejscowego aptekarza!
Właściciel hotelu, którego interes jest zagrożony, zleca Solańskiemu odnalazienie mordercy. W śledztwo włącza się Róża Kwiatkowska, a i kundelek Gucio wetknie swój nos. W tej małej beskidzkiej wiosce każdy zna każdego, a mieszkańcy nie lubią rozstawać się ze swoimi tajemnicami. Dla Szymona sprawa jest tym trudniejsza, że to właśnie w Zdrojowicach zginęła w pożarze jego żona...

Informacje dodatkowe o Zło czai się na szczycie :

Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2018-06-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-271-5849-9
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Zło czai się na szczycie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Zło czai się na szczycie - opinie o książce

Za mną już (a może dopiero) czwarta część serii Marty Matyszczak "Kryminał pod psem". Książka "Zło czai się na szczycie" jest trochę, moim zdaniem, zagmatwana, chaotyczna, wątki bieżące i poprzednie jakby wymieszane, co jednak na ogólną ocenę nie ma wpływu, gdyż narracja (zwłaszcza Gucia), dialogi oraz cięty humor sprawiają, że czyta się lekko i przyjemnie.

Tym razem akcja dzieje się w górach, w fikcyjnych Zdrojowicach, gdzie ślub bierze mecenas Potomek - Chojarska a jednym z zaproszonych gości jest Szymon Solański, oczywiście z osobą towarzyszącą. Przyjeżdża tam ze znajomą policjantką Natalią i nieodłącznym psiakiem Guciem, ku swojemu zdziwieniu zauważa w kościele Różę Kwiatkowską z towarzyszącym jej mężczyzną.... Takie spotkanie nie może się dobrze skończyć...

Miejscowość Zdrojowice nie kojarzy się dobrze Solańskiemu, gdyż właśnie tutaj zginęła w pożarze domu wczasowego jego żona Joanna wraz z nienarodzonym dzieckiem. Na dodatek, to właśnie Szymon uważa, że jest jego winą to, że pensjonat spłonął, nie daje mu to spokoju.

Nikogo z czytelników pewnie nie zdziwi fakt, że Solański zupełnie przypadkowo odkryje zwłoki miejscowego aptekarza. No i tak się to zaczęło, znów ta trójka zaczyna swoje śledztwo, Szymon, Róża i oczywiście Gucio, który tym razem chyba najlepiej się w tej roli wykazał. Trudności w śledztwie sprawiają sami mieszkańcy, gdyż niemal wszyscy są se sobą spokrewnieni lub spowinowaceni, co na jedno wychodzi, bo nikt nie chce wyjawić sekretów, które doprowadziłyby do szybkiego rozwiązania zagadkowej śmierci. Aż dziwne jest to, że w tak małej miejscowości Solański, Kwiatkowska i Gucio trafili na bardzo zawiłą intrygę, która dopiero na końcu zostanie wyjaśniona.

Autorka zaserwowała nie tylko dobry humor, ale również dobrą, kryminalną zagadkę. Aby to pokazać, można zaserwować cytaty, lecz trzeba by było niemal całą książkę zacytować, więc najlepiej ją przeczytać, żeby odpowiedzieć na pytania dotyczące głównych bohaterów.
Czy ślub i wesele mecenas było udane? Jak Róża i Szymon reagują na swoje nowe związki? Jakie przygody z nowym zwierzątkiem Róży będzie miał Gucio? Jaką rewelację ma dla Róży jej matka? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi można a nawet trzeba znaleźć samemu w książce. 

mniej 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Joannate
Joannate
Przeczytane:2019-05-31, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2019,

„Zło czai się na szczycie” zachęciło mnie nietuzinkową okładką (wiem, wiem: nie ocenia się po okładce, ale kto nigdy nie kupił książki pod wpływem obiecującego wyglądu?) i licznymi dobrymi (wręcz entuzjastycznymi!) recenzjami. Według blogerek to miała być zabawna, lekka i przyjemna komedia kryminalna – i owszem, kilka zabawnych scen tam jest, ale i dramatów w niej nie brakuje (i do razu powiem, że to bardzo psuje lekturę – albo decydujemy się na lekką powieść, albo na poważne rozważania o utracie i poczuciu winy – tutaj nie ma miejsca na drogę pośrodku…).

Świetnym pomysłem jest oddanie w kilku miejscach narracji w usta (czy pewnie powinnam powiedzieć: w pysk) psa – kundelka Gucia. Ta część jest najzabawniejsza i najlepiej się czyta, chociaż nie wnosi zbyt wiele do powieści. Może gdyby całą historię opowiadał Gucio, byłaby łatwiejsza do strawienia?

Książka mnie rozczarowała i przyznam, że z wielkim trudem dobrnęłam do końca – już po czterdziestu stronach wiedziałam, że będzie ciężko, potem było już tylko gorzej... Było to moje pierwsze spotkanie z Autorką – i na pewno ostatnie, bo nie odpowiada mi ani ten styl, ani sposób prowadzenia fabuły. Przede wszystkim: zawsze mnie denerwuje, kiedy autorka (bo zwykle niestety, robią tak właśnie kobiety) pokazuje swoją bohaterkę jako uroczo (???) niezdarną (założy zbyt wysokie szpilki, przewróci się na ulicy, zapomni języka w gębie na widok przystojniaka) – to może było dobre w XIX wieku, kiedy panna nie powinna była być zbyt bystra, bo groziło to staropanieństwem – dzisiaj chyba nie ma potrzeby stosować takich zabiegów… A autorka to właśnie robi, opisując Różę – jej ciągłe upadki (dosłowne) sugerują, że bohaterka powinna chyba przebadać sobie błędnik albo udać się do dobrego ortopedy – może to coś z budową jej stóp jest nie w porządku? Pomijając ciągłe przewracanie się i robienie z siebie idiotki – mogłaby to być całkiem intersująca bohaterka, w przeciwieństwie do Szymona, który jest jakiś nijaki. Obciążony trudnymi przeżyciami i ogromnym bagażem przeszłości – a jednak płaski i niewyrazisty. To wszystko byłoby zupełnie w porządku, gdyby „Zło czai się na szczycie” było zapowiadaną lekką komedią kryminalną – ale wobec dramatycznych wydarzeń, które stały się udziałem bohatera, jego postać powinna wzbudzać jednak głębsze emocje.

Właśnie to także mi się zupełnie nie podobało: fakt, że w tej – z pozoru lekkiej komedii – autorka obarczyła bohatera tak dramatyczną przeszłością – to w ogóle nie współgra z lekkim sposobem prowadzenia narracji, w której nawet znalezienie zatopionego w betonie trupa nie jest jakąś wielką traumą.

Sama akcja również mnie nie wciągnęła – w sumie nie było ważne, dlaczego ktoś zabił aptekarza, jakie miał motywy, czy i w jaki sposób zostanie wykryty.

Pani Marta ma sporą rzeszę fanek i fanów, ale ja się do tej grupy nie zaliczam. Oczekiwałam czegoś w stylu „Pani Henryki…” Katarzyny Gurnard, a dostałam dziwaczną historię i wielki chaos.

Komu ta książka może się spodobać? Szczerze powiem: nie mam pojęcia. Odkryłam w niej trochę stylu Joanny Chmielewskiej, ale tej z nowszych książek – więc może jeśli ktoś lubi taki styl…

Podsumowując: ani zabawna, ani lekka – raczej mocno chaotyczna i mało wciągająca historia z dużym potencjałem (bo motyw bohatera budującego dom w górach, motyw prywatnego śledztwa i zabójstwa – to materiały na naprawdę dobrą powieść – a może nawet dwie…).

Link do opinii
Avatar użytkownika - edytaj7
edytaj7
Przeczytane:2018-10-27, Ocena: 6, Przeczytałam,

Do komedii kryminalnych podchodzę z dużym, bardzo dużym sceptycyzmem. Może to wynika z tego, że z reguły poczucie humoru pisarza i moje różni się diametralnie. Nie znam wcześniejszych powieści Marty Matyszczak. Jednak opis książki dość mocno mnie zaintrygował.

 Jest to czwarty tom o detektywie Szymonie Solańskim. Tym razem wybrał się na wesele do Zdrojowic. Traf chce, że wymyka się na chwilę by pooddychać świeżym powietrzem a trafia na trupa. Detektyw decyduje się podjąć śledztwo a wspiera go w tym znajoma oraz pies Gucio. A szybko okazuje się, że niemal każdy w Zdrojowcach ma jakąś tajemnicę.

 Przyznam, że miałam obawę zaczynając znajomość z panem Solańskim od czwartego tomu. Okazało się, że niepotrzebnie. Owszem były retrospekcje ale wprowadzone w taki sposób, że dało się zrozumieć o co chodzi. Brawo dla autorki za to.

 Dawno nie czytałam tak zabawnej powieści. Niemal przez cały czas czytania miałam uśmiech na twarzy aż zaintrygowało to męża, który właśnie przerzuca pierwsze strony książki. I już właśnie pojawił się uśmiech. Dawno nie spotkałam się z tak niezdarnymi bohaterami. No i oczywiście Gucio. Sprawa morderstwa zeszła na dalszych plan – cały czas czekałam na to co wywinie pies. No i te jego przemyślenia na temat ludzkich zachowań. Żebym też nie zapomniała wspomnieć o Brunhildzie ( ups, przepraszam – o Kai).

 Jednak nie jest do końca lekka, łatwa i przyjemna. Sama postać bardzo sympatycznego detektywa Solańskiego. Zmaga się on ze swoimi demonami. Obwinia się mianowicie o tragiczna śmierć ciężarnej żony. I sama sprawa zabójstwa. I prawda stara jak świat – wiedza daje władzę, władza daje pieniądze. Jednak zawsze znajdzie się ktoś, komu to się nie spodoba. I po raz kolejny dowiadujemy się, że nikt nie jest wolny od pokus.

 Książkę czyta się bardzo szybko, z dużą przyjemnością. Jednego nie mogę darować autorce – zakończyć w takim momencie? Na pewno sięgnę po wcześniejsze przygody Gucia a już nie mogę doczekać się kolejnej części by przekonać się, jaką decyzję podejmie Róża.

 Książka dla wszystkich. I to naprawdę dla wszystkich bez względu na wiek, czy płeć. Niejeden czytelnik czy też czytelniczka utożsami się z Różą lub Solańskim. I nie jedno z nas ma takiego niereformowalnego Gucia.

Link do opinii
Avatar użytkownika - AlopexLagopus
AlopexLagopus
Przeczytane:2019-09-11, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2019,

Róża niby z Solańskim pokłócona do tego stopnia, że na wesele znajomej przyjeżdżają osobno, każde ze swoja osobą towarzyszącą, ale jak tylko zapachniało detektywistyczna robotą to zaraz się przeprosiła i znów stworzyli zgrane trio. Dla Szymona przyjazd na wesele jest pretekstem aby powęszyć w sprawie pożaru sprzed lat, ale znalezienie świeżego trupa doprowadza do tego, że Solan przyjmuje sprawę. Dokąd zaprowadzi go grzebanie w bagienku wsiowych tajemnic?

Link do opinii

 Czwarta cześć serii z Solańskim przenosi nas do Zdrojowic w Beskidzie Śląskim (miejscowość zmyślona). Humoru jest tu może mniej niż w poprzednich częściach ale akcja kryminalna wznosi się na wyżyny tak jak tereny wokół niej. Wreszcie poznajemy przeszłość Szymona i kulisy śmierci jego żony, które ściśle wiążą się z aktualnymi wydarzeniami. Na domiar złego okazuje się że Joanna.... Nie, nie będzie spoileru - przeczytajcie sami ? Wątek miłosny również ma tu swój kulminacyjny punkt, który zmusza do sięgnięcia po piątą i jak narazie ostatnią część serii. „Śmierć w hotelu Kattowitz” pojawia się już z reszta pod koniec czwartej książki, bo już wiadomo że Róża i Szymon (a wraz z nimi Gucio) zaangażują się w kolejne śledztwo za sprawą matki Róży.

Jak narazie najlepsza z czterech części. Robię sobie przerwę zanim przeczytam kolejną ale na pewno to zrobię. 

Link do opinii

„Zło czai się na szczycie” swoją premierę miało sześć dni temu tj. 20 czerwca 2018 roku.
Jest to już czwarty tom z serii „Kryminał pod psem” autorstwa Marty Matyszczak.
Nie będę tu ukrywać, że jestem fanką jej twórczości i stylu. Przeczytałam wszystkie jej książki od deski do deski, a im dalej w las, im dalej ramię w ramię, a raczej łapa w łapę z Guciem, tym bardziej jestem pod większym wrażeniem jej talentu.
Kiedy pisałam Wam o trzecim tomie cyklu „Strzały nad jeziorem” twierdziłam, wówczas, że tam autorka osiągnęła kolejny poziom w doskonaleniu swego warsztatu literackiego.
I to była oczywiście prawda. :)
Dziś jednak, z ręką na sercu i niekłamanym podziwem, chcę się z Wami podzielić moją radością, wynikająca z tego, że najnowsza powieść Marty Matyszczak osiągnęła jeszcze wyższy poziom.

Jak zawsze, gdyż przy poprzednich częściach również tak było, prostota grafiki okładkowej a jednocześnie jej wymowność oraz utrzymany klimat całego cyklu, zdecydowanie zasługuje na moje uznanie. Już wiem czyja to ręka kreśli te wszystkie zbrodnicze domki z okładek. :)

„Zło czai się na szczycie”….czyli gdzie?
Tym razem w Zdrojowicach, do których udajemy się wraz z Guciem i nieodstępującym go na krok Szymonem Solańskim, któremu tym razem towarzyszy sierżant Kamieńska Na miejscu spotykamy również Różę Kwiatkowską w towarzystwie jej nowego partnera o komicznym nazwisku Ból. :)
Wszyscy zjawiają się w tej miejscowości na zaproszenie pani adwokat Potomek – Chojarskiej, która wychodzi właśnie za mąż za jednego z najbardziej znanych mieszkańców zdrojowickiej społeczności.
Wesele trwa w najlepsze…Kiedy, nagle, nieopodal hotelu zostaje znalezione zabetonowane ciało miejscowego aptekarza. Szok! Niedowierzanie! A jednak!

Agencja detektywistyczna Solan i spółka zakasuje rękawy i bierze się do pracy.
W śledztwie bierze udział również Róża – która mimo nieporozumień dzielących ją i Szymona, postanawia wytropić zabójcę, stara się przy tym trzymać nieco na uboczu. Na szczęście nie zawsze jej to wychodzi. Prowadzi to oczywiście do mnóstwa komicznych sytuacji, przy których nie da się nie śmiać w głos. Zdradzę Wam, że bardzo bolesna okaże się jazda na rowerze w wykonaniu dziennikarki, do tego stopnia, że niemal fizycznie poczułam to na własnych czterech literach.

Kto zabił miejscowego aptekarza Juliana Wątrobę?
Kto stoi za tajemniczym zaginięciem jego ojca Jana Wątroby?
Dlaczego i kto trzęsie całą zdrojowicką społecznością?
Jakie tajemnice skrywa proboszcz Szatanik?
Dokąd znikała tak często sierżant Kamieńska?
Czy sumienie Mirka Miszczaka jest czyste jak łza? I za kogo w zasadzie wyszła pani adwokat?
Jaką rolę w całej aferze odegrał wójt Pympek?
Kim jest Brunhilda?
I czy Gucio pozbył się swego fetyszu związanego ze szpilkami mecenas Potomek – Chojarskiej?

W powieści „Zło czai się na szczycie” prócz regularnie i oficjalnie prowadzonego śledztwa, odkrywane są nieznane do tej pory fakty z życia detektywa Solańskiego.
Czy uda się mu rozwiązać zagadkę tajemniczych anonimowych telefonów?
I czy w związku z tym śmierć jego żony Joanny nabierze innego wymiaru?

Autorka w tej części rozbudowała znacznie stronę obyczajową. Mamy okazję zaobserwować relacje jakie łączą Różę z jej nowym partnerem Łukaszem Bólem, jak również stosunki panujące pomiędzy Solańskim a sierżant Natalią Kamieńską?Czy każde z nich zostało trafione strzałą amora?
Czy w hotelu Miras doszło do zatrucia żołądkowego, a może to zupełnie coś innego?
Czy uczucie, które łączyło Szymona i Różę dawno odeszło w niepamięć?
A może jest jeszcze szansa na to, by tych dwoje w końcu poszło po rozum do głowy i ukryło swą dumę w kieszeni?

Na te oraz wiele innych pytań, które lęgną się w głowie czytelnika, znajdziecie oczywiście odpowiedzi podczas lektury „Zło czai się na szczycie”.

Ta powieść to prawdziwa petarda dobrego i błyskotliwego humoru, a jednocześnie idealna dawka tajemnic i zagadek kryminalistycznych, która zadowoli wszystkich tych, którzy dedukcję stawiają wyżej od krwawej jatki. Autorka po raz kolejny udowodniła, że właściwie dobrane słownictwo oraz idealnie dopasowane frazeologizmy potrafią stworzyć porządną podwalinę do napisania dobrej książki. Takiej, która stanie się dla czytelnika nie tylko przygodą, ale również relaksem z porządną dawką znaków zapytania.

Wszystko zostaje wyjaśnione, morderca ujęty, jednak na tym nie koniec…
Ostatnie strony sprawiły, że wreszcie spojrzałam na pewną osobę łaskawszym wzrokiem, dlatego, że w końcu podjął działanie…
Trzymam kciuki za powodzenie…
No i jestem ogromnie ciekawa co będzie dalej!
Recenzja na: http://przeczytajka.blogspot.com/2018/06/zo-czai-sie-na-szczycie-marta-matyszczak.html

Link do opinii

Gucio powrócił! Radość to wielka, tym większa, że najnowsza książka Marty Matyszczak już za mną. Zawsze chętnie powracam do Solańskiego, jego wiernego psa i Róży, którzy śledzą, węszą i szukają z zapałem winnych. Przynajmniej do czasu, kiedy zostają wplątani w jakąś dziwną historię, w niespodziewany zwrot akcji albo po prostu nawalają i to z kretesem.


Tym razem akcja rozgrywa się w Zdrojowicach. Solański  z Guciem udają się na wesele Potomek-Chojarskiej. Już na wstępie dochodzi do nieporozumienia, kiedy Róża myśli, że panem młodym jest Szymon. Niewielkim pocieszeniem jest, że jednak nie, skoro i tak nie przyjeżdża sam, tylko z jakąś kobietą. Sama niby zazdrosna, a wtulona w swojego nowego chłopaka, którego poznała na chorzowskiej poczcie. W trakcie wesela Solański wybiera się na spacer i dokonuje piorunującego odkrycia. Ktoś utopił człowieka w betonie. Znad wylewki wystaje tylko but...


Zdrojowice nie są ulubionym miejscem wypoczynku dla Szymona. To tu zginęła jego ciężarna żona Joanna. Postanawia zerwać z  przeszłością, kupuje działkę w okolicy i buduje na niej dom. Odkrycie podczas wesela wzbudza szereg emocji u każdego. Solański zostaje zaangażowany w śledztwo, Róża wcale nie myśli opuszczać  miejsce zbrodni. Z jednej strony nie wyobraża sobie współpracować z Szymonem, z drugiej odzywa się w niej dziennikarska natura i pragnie przeprowadzić swoje prywatne dochodzenie. Poza tym malowniczy krajobraz sprzyja budowaniu relacji z nowym partnerem. Same plusy takiego urlopu!


Szymon przypomina sobie wydarzenia sprzed kilku lat, kiedy pozostawił Joasię w wynajętym pokoju, a sam udał się na zakupy, żeby spełnić jej zachcianki. Tyle lat wydawało mu się, że to on jest odpowiedzialny za ten pożar, ale okazuje się, że nie do końca. Nowe morderstwo w jakiś dziwny sposób powiązane jest z wydarzeniami z tamtego okresu.


Najbardziej zastanawia ta skomplikowana przyjaźń Szymona i Róży. Każde z nich układa sobie życie z kimś innym, a zarazem oboje mają co do tego wątpliwości.  A może nie tyle wątpliwości, ile niewyjaśniony żal, że im nie wyszło, że nie spróbowali... nie wiem. Jednak nie jestem przekonana, czy w wątku ich wzajemnej relacji zostało powiedziane już wszystko. 


Gucio jest  niezmiennie rozczulający i niezmiennie cudowny. Gdybym ja miał tu zostać na stałe, też skorzystałbym z pierwszej lepszej okazji, by dać dyla. Zanotowałem sobie na marginesie mojej rozgrzanej od przepracowania mózgownicy, żeby poważnie porozmawiać z Solańskm na temat tego fatalnego pomysłu z osiedleniem się na zadupiu. W ostateczności będę mu codziennie obgryzał listwy przypodłogowe w nowo wybudowanym domu i podlewał kwiatki doniczkowe tam, gdzie ich nie ma. Powinien wtedy zrozumieć przesłanie. Taki niecny plan, prawda?


Powieść Zło czai się na szczycie Marty Matyszczak charakteryzuje lekkie pióro i dużo dobrego, błyskotliwego  humoru. Niesamowicie relaksująca lektura, niesamowicie wciągające przygody lubianych bohaterów. Akcja książki jest spójna, widać, że przemyślana, wiele wątków (a także wydarzeń z przeszłości) łączy się ze sobą, przeplata. Nie można się nudzić. Dodatkowo Szymon i Róża są pisani konsekwentnie, zarówno jeśli idzie o charakter, jak i wzajemne relacje. Niekończące się dogryzanie sobie, bycie niemiłym, a zarazem to stanie za sobą, wspieranie się w każdej sytuacji. Niesamowita przyjaźń, chociaż aktualnie dość burzliwa, no i niekończąca się zabawa w kotka i w myszkę.

Link do opinii
Inne książki autora
Las i ciemność
Marta Matyszczak 0
Okładka ksiązki - Las i ciemność

Szymon Solański i Róża Kwiatkowska biorą ślub! Uroczystość ma się odbyć w Płaskiej, w samym sercu Puszczy Augustowskiej. A jednak zamiast weselnych dzwonów...

Mamy morderstwo w Mikołajkach
Marta Matyszczak 0
Okładka ksiązki - Mamy morderstwo w Mikołajkach

Rozalia Ginter prowadzi gabinet weterynaryjny w Mikołajkach. Wiedzie w miarę szczęśliwe życie rodzinne. Aż do pewnego wieczora, który zmienia wszystko...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy