Nie ma nic ważniejszego niż honor rodziny!
10-letni Miłoszek Omlet podczas drogi powrotnej ze szkoły zostaje poturbowany przez swojego rozwydrzonego rówieśnika, Patryka Czujkę. Zbulwersowany ojciec Miłoszka poprzysięga krwawą zemstę bez względu na konsekwencje. Nie wie jednak, że małoletni rzezimieszek ma za sobą gotowych na wszystko, zdeprawowanych krewnych, którym nieobce są wymuszenia, rozboje oraz czyny lubieżne. W powietrzu wisi wojna dwóch zwaśnionych klanów o stawkę dużo wyższą niż nowy Polonez Caro...
Zawiążcie spodnie z lampasami, przyciszcie ,,Disco Relax" i naszykujcie miskę chrupek Star Foods. Ruszamy w podróż do drugiej połowy lat 90., w samo serce wielkomiejskiej, betonowej dżungli, gdzie na ulicach rządzi prawo pięści, a w domach - prawo pasa lub kabla od prodiża.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2022-02-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 360
Język oryginału: polski
Lata 90. wspominam najpiękniej. Zwłaszcza ich drugą połowę, bo przyszło mi urodzić się właśnie pod koniec roku 1990. Co to były za czasy! Umorusane dzieci bawiące się pod blokiem, czipsy maczugi, gumy z obrazkiem, pałeczki lodowe, sprzedawanie swoich kolorowanek pod sklepem i słynny okrzyk spod okna „maaaamoooo rzuć pięć złoootyyyych!” Tyle wolności, co w latach 90. nie zaznałam już nigdy więcej.
Podobnie jak główny bohater książki Zemsta rodziny Omletów autorstwa Jakuba Kalety, Miłoszek – wychowałam się w bloku. Wiem, co to znaczy, kiedy sąsiad zadziera z sąsiadem. Żeby było jasne, nie wiem tego z autopsji, ale z wieloletnich obserwacji. Wielokrotnie jako dziecko widziałam lecące z czwartego piętra telewizory, czy skaczącą sobie do oczu osiedlową śmietankę towarzyską. I powiem Wam jedno – ta książka to kwintesencja lat 90.
Miłoszek wdaje się w bójkę ze swoim kolegą. Kiedy okazuje się, że rodzina jego rywala wcale nie jest taka, na jaką się kreuje, ojciec bohatera postanawia się zemścić. W tym celu stosuje sztuczki, które mają zdemaskować oprawców raz na zawsze.
Na początku czytelnikowi może być trudno „wkręcić się” w styl autora. Narracja narzuca swoje tempo, które do najwolniejszych nie należy. Trzeba dać sobie chwilę na wczucie się w jej klimat. Język, jakim posługuje się autor, jest kwiecisty i wyczerpujący. Kaleta daje dość długie dygresje, często odchodzi od głównego wątku i brnie w inny temat. Ale właśnie o to w tej książce chodzi. Tu nie liczy się tylko jej zakończenie, a przyjemność czytania. Tę książkę pochłania się dla wspomnień lat 90., dla szkolnych i osiedlowych historii, dla tych wszystkich kreatywnych pomysłów, które tylko czekały na realizację, dla tych ludzkich improwizacji – bo takie to były czasy.
Ta historia jest pełna humoru, zabawnych zwrotów akcji oraz fanów Disco Polo. Poczuj klimat tego osiedlowego thrillera, a oczami wyobraźni zobaczysz siebie w odblaskowym ortalionowym dresie.
Serdecznie polecam!
Przeczytane:2022-04-22, Przeczytałem, Mam,
Jakiś czas temu zapowiadałam recenzję tej książki, przedstawiając jej opis wydawniczy. I teraz mam nie lada zagwostkę, jak z tego wybrnąć. Otóż opis ten sugerował, że jest to książka o treści niemal familijnej, ot coś pokroju "Mikołajka", okraszona do tego obrazami z naszej postkomunistycznej rzeczywistości lat 90tych. No i niespodzianka. O ile rzeczywiście znajdziecie tu wiele smaczków dotyczących siermiężnego kapitalizmu tamtych lat, o tyle książka nie ma w sobie nic z ugrzecznionych książek dla dzieci i młodzieży.
Cała awantura zaczyna się od - mówiąc ogólnie - mordobicia, jakiemu w obecności kolegów został poddany Miłosz Omlet. Chłopak samym wyglądem podpada pod typowego kozła ofiarnego, aż proszącego się o problemy. Patryk Czujka stoi po drugiej stronie barykady, to chłopak będący typowym łobuziakiem, wychowanym przez cwaniakiwatego ojczulka kręcącego interesy na towarach z byłego NRFu. Obity Miłoszek informuje o sprawie swojego ojca, który zamierza żądać od oprawcy i jego rodziny stosownego zadośćuczynienia. Ale rodzina Czujków jest nie w ciemię bita i nie z takimi wierzycielami daje sobie radę, odgrywając przed nimi rodzinę patologiczną. Tym razem jednak ich podstęp zostaje odkryty i rodziny uderzają na wojnę.
Przez całą książkę przewijają się obrazy typowe dla lat 90tych. Pierwsze komputery i konsole z czarnorynkowymi grami na "kasetkach", fascynacje amerykańskimi tasiemcami spod znaku MacGyvera i Chucka Norrisa, uwielbienie dla przydomowych wypożyczalni video z nielegalnymi filmami "przyrodniczymi" dla dorosłych, oraz ubrania w stylu błyszczący ortalionowy dres marki "Andidas" ze słynnego Stadionu, połączony ze złotym łańcuchem na szyi. Wszystko to, mimo że mocno przerysowane i przedstawione w satyrycznej formie wzbudza uśmiech i cień sentymentu, zwłaszcza u osób, które tamte lata pamiętają.
Jednak książka ta, mimo ciekawej formy nie we wszystkim może się podobać. Jak dla mnie pewne opisy patologicznych zachowań, przemocy i wyuzdania nie wzbudzały uśmiechu a raczej niesmak. Czasem miałam też wrażenie, że te przerysowania nieco wymykają się autorowi spod kontroli, a ilość informacji dość luźno z książką związanych powoduje zamęt, powodujący brak zrozumienia o czym właściwie się czyta.
Książka za na pewno spodoba się tym, co lubią satyrę i tym co chętnie wrócą do czasów gdy nasza nowa rzeczywistość dopiero powstawała.