Zdejmij z nieba księżyc

Ocena: 5.67 (9 głosów)

Joshua i Lauren to para idealna. Młodzi, świeżo po ślubie, szaleńczo w sobie zakochani... Wydaje się, że życie nie może być piękniejsze. I wtedy okazuje się, że Lauren jest śmiertelnie chora.

Choroba postępuje, a Joshua rozpaczliwie szuka sposobu na powstrzymanie nieuchronnego i stara się maksymalnie wykorzystać czas, jaki im pozostał.

Lauren zaś obawia się, że jej ukochany nie pozbiera się po tej tragedii, dlatego układa plan pomocy mężowi. Pisze do niego listy - po jednym na każdy miesiąc, na cały pierwszy rok po swojej śmierci. Chce przeprowadzić go przez wszystkie etapy żałoby, tak aby - kiedy jej już zabraknie - on nadal potrafił żyć i być szczęśliwy.

Wzruszająca, czasem bolesna, a jednocześnie zabawna, błyskotliwa i podnosząca na duchu powieść Kristan Higgins, autorki bestsellerów z listy ,,New York Timesa", pokazuje, że to, co w życiu najważniejsze, pozostaje ukryte dla naszych oczu.

Informacje dodatkowe o Zdejmij z nieba księżyc:

Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2024-04-10
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788382655919
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: Pack up the Moon

Tagi: Beletrystyka - problematyka śmierci żałoby straty

więcej

Kup książkę Zdejmij z nieba księżyc

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Zdejmij z nieba księżyc - opinie o książce

Avatar użytkownika - goszaczyta
goszaczyta
Przeczytane:2024-05-05,

🌙 „𝓩𝓭𝓮𝓳𝓶𝓲𝓳 𝔃 𝓷𝓲𝓮𝓫𝓪 𝓴𝓼𝓲ęż𝔂𝓬” 𝓚𝓻𝓲𝓼𝓽𝓪𝓷 𝓗𝓲𝓰𝓰𝓲𝓷𝓼🌙

 


 Wzruszająca, czasem bolesna, a jednocześnie zabawna, błyskotliwa i podnosząca na duchu powieść Kristan Higgins, autorki bestsellerów z listy „New York Timesa”, pokazuje, że to, co w życiu najważniejsze, pozostaje ukryte dla naszych oczu. 

 


▪𝗥𝗘𝗖𝗘𝗡𝗭𝗝𝗔 ▪

 


Lauren i Joshuę połączyło niezwykłe uczucie. Pasowali do siebie idealnie! Wszystko układało się między nimi jak należy, do czasu aż Lauren zachorowała na nieuleczalną chorobę. Po jej śmierci Joshua nie może dojść do siebie i nie wie jak ma dalej żyć bez ukochanej. Sytuacja ulega zmianie gdy pewnego razu mężczyzna otrzymuje kilkanaście listów od swojej zmarłej żony. Jeden list na miesiąc, a w nich zadanie do wykonania. Czy Joshua spełni ostatnią wolę swojej żony i wypełni zadania? 💌

 


„Zdejmij z nieba księżyc” opowiada o bolesnej świadomości końca życia, a także o radzeniu sobie z utratą bliskiej osoby. Autorka już na samym początku powieści zrzuca na bohaterów bombę. Historia Lauren i Joshua wzrusza i to całkiem porządnie już od pierwszych stron. Nie dotarłam nawet do połowy, a już zaczęłam zalewać się łzami, do tego stopnia, że musiałam zrobić sobie przerwę od czytania, ponieważ miałam tak rozmazany wzrok, że nie byłam w stanie odczytać ani jednego zdania. Bałam się tego, co się wydarzy potem, ale jednocześnie nie mogłam się tego doczekać. Przyznam szczerze, że miłość opisana w tej powieści zaparła mi dech w piersi. Związek dwójki głównych bohaterów był idealny, harmonijny, co może wywołać w czytelniku irytację, a u mnie było wręcz przeciwnie. Byłam zauroczona tym, jak ta para odnosiła się do siebie i jak oboje traktowali siebie z szacunkiem i uczuciem. Było to świetne doświadczenie, poznać takie nieskalane uczucie bohaterów.

 


W tej książce teraźniejszość przeplata się z przeszłością, tym jak Lauren zaczęła pisać listy do swojego ojca i tymi aktualnymi, które napisała dla swojego męża. Książka wywołała we mnie skrajne emocje i dogłębnie mną poruszyła. Spędziłam z nią cudowne chwile i wylałam morze łez. Historia Lauren i Joshua okazała się być wzruszająca i zarazem bardzo bolesna. Kristin Higgins przepięknie opowiada o kruchości ludzkiego życia, o jego niesamowitej ulotności, a także o tym, aby przeżyć je w pełni, póki mamy ku temu możliwość.

 


„Zdejmij z nieba księżyc” to przepiękna historia o miłości, która połączyła dwójkę ludzi, którzy byli dla siebie stworzeni, lecz okrutny los wyszedł im  na przekór i rozdzielił ukochanych. Może się wydawać, że ta historia jest do cna przesiąknięta bólem i dramatem głównych bohaterów, ale zarazem uświadamia o kruchości ludzkiego życia. Zachęcam Was do sięgnięcia po tę powieść. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookszonki
Bookszonki
Przeczytane:2024-04-08, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,

Rany, cóż za emocjonalna książka!

 

Lauren jest śmiertelnie chora, wie to i przygotowuje się już na najgorsze.

 

Joshua, jej mąż, jest mężczyzną idealnym a ze swoim spektrum autyzmu wychodzi poza strefę komfortu dzięki Lauren.

 

W książce mamy różne osie czasowe, z jednej strony zaczynamy od bieżących wydarzeń, z drugiej jakby cofamy się w czasie od teraz do początku historii tej pary a nawet wcześniej.

 

Historię poznajmy z perspektywy Lauren a także Josha.

 

Bardzo, naprawdę bardzo dobrze napisana książka, w której widać miłość, walkę z chorobą, trud, poświęcenie, przyjaźń i więzy rodzinne.

 

Chociaż para wydaje się być zbyt idealna, na ich miejscu być może właśnie naprawdę taka była, skoro na samym starcie wspólnego życia spadła na nich taka bomba.

 

Dużo poczucia humoru, dystans, podróże, docenianie małych wielkich rzeczy - to dla mnie duży plus.

 

Z zaciekawieniem czytałam rozdział za rozdziałem, podziwiając, jak Lauren zadbała o Joshuę nawet po swoim odejściu.

 

Bo kobieta, jak możecie znaleźć w opisie książki, zostawiła mężowi listy, po jednym na każdy miesiąc po jej śmierci.

 

Te listy mają mu pomóc oswoić się z nową rzeczywistością a Lauren wyznaczyła bardzo ciekawe zadania.

 

Widać, jak bardzo dobrze znała swojego męża i jak wielkie serce miała dla wszystkich.

 

Małżeństwo ma kochającą rodzinę, kilkoro wspaniałych przyjaciół a kobieta chce żyć, cieszyć się tym, co jej dane.

 

Ciekawy był punkt widzenia i ewolucja bohaterki, którą przewrotnie czytaliśmy pd końca więc poznaliśmy Lauren wspaniałą, pomocną i rodzinną a dopiero później taką, za jaką początkowo miał ją Joshua.

 

W historii mamy także ujęte wątki paranormalne, także ciekawie i nienachalnie przedstawione, są delikatnym dodatkiem wzbogacającym fabułę.

 

Książka może nie jest z tych, które się czyta szybko, wymaga skupienia a ilość stron jest dosyć pokaźna, to czyta się ją z niewątpliwym zainteresowaniem.

 

Piękna historia wielkiej miłości, w której jedno musi odejść na zawsze a drugie chcąc nie chcąc musi się z tym pogodzić.

 

Odejście ukochanej osoby nigdy nie jest łatwe, jednak chyba wolałabym być uprzedzona tak jak Lauren niż odejść nagle.

Bez względu na to, czy się jej spodziewamy czy nie, śmierć zawsze jest trudna dlat ych, którzy pozostają przy życiu.

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaczytania
zaczytania
Przeczytane:2024-04-21,

“Było tak, jakby zrobiwszy to, co mu kazała, zdał test, a nagrodą będzie Lauren, znowu żywa”


Josh w wieku trzydziestu lat został wdowcem. Kiedy jego piękna, mądra, czuła i zabawna żona, Lauren zachorowała na nieuleczalną chorobę płuc, czas stał się ich największym wrogiem. Po śmierci kobieta zostawiła mężowi dwanaście listów – po jednym na każdy miesiąc po jej śmierci. Przez pierwszy rok od jej odejścia, Josh dostaje w listach zadania, które mają pomóc mu poradzić sobie ze stratą ukochanej.

Od pierwszych stron łzy napełniały moje oczy, ale końcówka to już było apogeum łzawych emocji i wzruszeń. ”Zdejmij z nieba księżyc”, to jedna z piękniejszych, ale też jedna z najtrudniejszych obyczajówek, po jakie sięgnęłam.


W historii Josha i Lauren poznajemy, niekoniecznie chronologicznie poukładane wydarzenia z ich najpiękniejszych wspólnych chwil – od momentu poznania, po ten ostatni, najokrutniejszy, brutalnie rozrywający serca, moment rozstania. Lauren poza wzruszającymi listami do męża, które ten otrzymuje po jej śmierci, pisze listy do swojego zmarłego ojca – opowiada w nich o pierwszym spotkaniu przyszłego męża, o swoim szczęściu, ale też o diagnozie i rozwoju choroby. Dziewczyna wie, że kiedy odejdzie, tam na górze, będzie miała najlepszą opiekę, opiekę swojego taty, który dotychczas był jej aniołem stróżem, a ona sama przejmie jego rolę, by czuwać nad najbliższymi, a przede wszystkim nad Joshem.

Zastanawiałam się wielokrotnie podczas lektury, jak Josh poradziłby sobie z żałobą bez listów od żony. I myślę, że byłoby mu o stokroć ciężej. Lauren dzięki “prowadzeniu” męża za rękę przez pierwszy rok od swojego odejścia, pomogła mu na nowo nauczyć się funkcjonować wśród ludzi, oddychać, po prostu żyć.

Ta powieść to nie tylko same smutki. Odnajdziecie w niej cudownych i zabawnych bohaterów oraz sytuacje tak absurdalne, że uśmiech sam ciśnie się na usta. W listach Lauren pod warstwą smutku kryje się jej urocze, ale i ironiczne poczucie humoru, czytanie ich było czystą przyjemnością. Momenty, w których Josh z różnym skutkiem próbował radzić sobie z zadaniami, które w listach zleciła mu żona, wielokrotnie sprawiały, że śmiałam się w głos.

Ta książka przeczołgała mnie, sprawiła, że pierwszy raz czytając, płakałam jak bóbr. Ale nie żałuję ani jednej chwili, którą z nią spędziłam. Jeśli macie w planach tę historię, a bardzo Wam polecam, żeby tak było, to przygotujcie się na opowieść pełną smutku, rozpaczy, pustki, ale przede wszystkim nastawcie się na tekst o miłości, która istnieje nawet wtedy, kiedy drugiej połówki nie ma już na świecie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - kotoksiazka
kotoksiazka
Przeczytane:2024-04-16, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

ZDEJMIJ Z NIEBA KSIĘŻYC to niesłychanie wzruszająca oraz emocjonalna opowieść o nieuleczalnej chorobie i życiu w żałobie.

 


Tej historii się nie czyta, przez z nią się dosłownie płynie, a to za sprawą lekkiego stylu jakim posługuje się autora. Właśnie ten swobodny język i wciągająca fabuła, sprawiła że weszłam w nią całą sobą. Mocno odczuwałam ból straty i strach Josha przed nowym życiem bez Lauren. Bo jak można wyobrazić sobie dalsze życie bez kochającej żony u boku? Żony, która tak szybko odeszła? Jak pozbierać się po takiej tragedii? Ale Lauren miała plan, jak pomóc Joshui, aby poradził sobie z żałobą.

 


To cudowna opowieść i pierwsza książka od dawna, przy której się naprawdę wzruszyłam 🥺. Dlatego przygotujcie sobie paczkę chusteczek, bo na pewno się przydadzą!

Link do opinii
Avatar użytkownika - czytanienaplatan
czytanienaplatan
Przeczytane:2024-03-13, Ocena: 6, Przeczytałam,

Wiele już napisano o miłości, ale „Zdejmij z nieba księżyc” Kristan Higgins to jedna z najpiękniejszych, ale i najbardziej rozdzierających duszę historii miłosnych, jakie dane mi było poznać. Emocje przy czytaniu przewalały się przez moje serce jak tsunami niosąc bezsilność, wściekłość, rozpacz i gniew, w końcu również radość i wdzięczność. Bo gdy cudowne, jedyne uczucie strata zmienia w zgliszcza, rozpada się cały świat. Jak on może trwać, jak słońce może wschodzić, gdy jej już nie ma? Jak my możemy trwać?

Świadomość zapadnięcia na nieuleczalną chorobę wydaje się ciężarem nie do udźwignięcia podobnie jak śmierć ukochanej osoby. W obu przypadkach wsparciem są bliscy, jednak w tę ostatnią podróż każdy udaje się sam. Jak bardzo empatycznym trzeba być człowiekiem, jak wiele mieć w sobie miłości, by nie myśleć wtedy o swojej chorobie i cierpieniu, a o tych, których pochłonie rozpacz naszego odejścia? By zadbać o nich i pomóc im w przejściu żałoby?

Lauren i Joshui na początku wspólnej drogi przychodzi doświadczyć jednocześnie najpiękniejszego okresu miłości, jak i ulotności życia. Wykryta nieuleczalna choroba Lauren niweczy wspólne plany, a każda darowana chwila, choć próbują wykorzystać ją najlepiej jak się da podszyta jest widmem straty. Nie sposób przygotować się na to, co nieuchronne, jednak miłość i troska żony dzięki pozostawionym listom towarzyszy zrozpaczonemu mężowi przez cały rok po jej stracie pomagając mu powrócić do życia.

Podróż, w której towarzyszymy Lauren i Joshui przenika serce, przejmuje do głębi ukazując ich walkę z chorobą i żałobę mężczyzny, oraz siłę, jaką może dać miłość i wspomnienia.

Czytając, tonęłam w oceanie łez, ale wyszłam z niego silniejsza i lepsza, doceniając miłość, która jest u mego boku od lat. Dajcie się i Wy porwać zapierającemu dech uczuciu Lauren i Josha - rozbije Was na tysiąc kawałków i poskleja na nowo, gdy płacząc i śmiejąc się odnajdziecie w nim kruchość życia i jego piękno. Bo radość i łzy są wpisane w tę historię, podobnie jak miłość i strata stanowią nieodłączną część życia.

Premiera tej poruszającej powieści, którą z powodzeniem mogę przyrównać pod względem ładunku emocji do „Pamiętnika” Sparksa już 10 kwietnia. Przygotujcie się do niej z potężnym zapasem chusteczek i ze świadomością, że zostanie już w Waszych sercach na zawsze.

Link do opinii
Avatar użytkownika - burgundowezycie
burgundowezycie
Przeczytane:2024-04-11, Ocena: 6, Przeczytałam,

“Zdejmij z Nieba Księżyc” autorstwa Kristany Higgins to wzruszająca, bolesna, a jednocześnie zabawna i ubogacająca powieść, która ukazuje, że to co w życiu jest najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.

 
Joshua i Lauren to idealna para. Są młodzi, odnoszą sukcesy i są w sobie szaleńczo zakochani. Wydaje się, że ich życie nie może już być piękniejsze. Jednak pewnego dnia okazuje się, że Lauren jest śmiertelnie chora. Niestety choroba postępuje, a Joshua desperacko szuka rozwiązań i sposobów, aby powstrzymać to, co nieuchronne. W tym czasie jego żona obawiając się, że jej mąż się nie pozbiera po jej śmierci, postanawia napisać i zostawić mu 12 listów - po jednym na kady miesiąc, na cały pierwszy rok po swojej śmierci. Tym sposobem chce przeprowadzić go przez etapy żałoby, aby jej mąż potrafił żyć i czerpać z tego życia radość.

 
Czy Joshua odejdzie jeszcze szczęście?

 
Lauren i Joshua przeżywają jednocześnie najpiękniejszy i najtrudniejszy okres w swoim życiu. Z jedynej strony weszli w nowy rozdział budowania wspólnego życia i rodziny, a z drugiej muszą się zmierzyć z bezlitosną chorobą i ulotnością życia. To druzgoczące. Listy Lauren są wspaniałe, tak szczere i czułe 🥹. 

 
Ta historia to jedna z najpiękniejszych i najbardziej smutnych i rozdzierających serce historii, jakie miałam okazję czytać. Czytając ją z jednej strony, wiemy jak to się skończy, z drugiej strony pragniemy, by losy bohaterów potoczyły się inaczej i bardziej pomyślnie. Tonęłam  we łzach, śmiałam się i znowu tonęłam 🥺🥹. 

 
„Zdejmij z nieba księżyc” to powieść bolesna, absolutnie piękna i pękająca serce, ale również podnosząca na duchu i refleksyjna. Myślę, że to lektura, po której patrzy się na życie inaczej, doceniając każdą chwilę i bliskie osoby, które mamy obok. To historia, która zostaje w sercu ❤🩹, a Wy musicie koniecznie ją przeczytać i poznać losy tej wspaniałej pary! Pamiętajcie o chusteczkach 🤧


Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od wydawnictwa @gorzka.czekolada.wydawnictwo (współpraca reklamowa) 🩷.

Link do opinii
Avatar użytkownika - AgnieszkaKaniuk
AgnieszkaKaniuk
Przeczytane:2024-10-04, Ocena: 6, Chcę przeczytać, Recenzenckie ,

"Zdejmij z nieba księżyc" Kristan Higgins

Dzień zawarcia związku małżeńskiego to jeden z najpiękniejszych dni w życiu dwójki zakochanych w sobie osób. To właśnie wtedy składają sobie przed ołtarzem przysięgę bycia ze sobą w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, dopóki śmierć ich nie rozłączy. Jednocześnie wypełnieni szczęściem i miłością mocno wierzą w to, że czeka ich długie i piękne wspólne życie. Z takim właśnie przekonaniem te wyjątkowe słowa wypowiadali Lauren i Joshua, główni bohaterowie książki Kristan Higgins Books ,,Zdejmij z nieba księżyc", z której recenzją do was przychodzę. Wtedy jeszcze nikt nawet przez moment nie pomyślał o tym, że życie bywa okrutnie niesprawiedliwe i już wkrótce zada im bolesny cios, w którego obliczu namacalnie doświadczą głębi znaczenia słów kościelnej przysięgi. Zacznijmy jednak od początku. Jak sami młodzi małżonkowie przyznają, połączyła ich miłość od drugiego wejrzenia. Jednak, kiedy wypełniła ich serca, stali się dla siebie wszystkim. Jeśli o czyimś związku można powiedzieć, że są oni w nim dla siebie całym światem, to właśnie o ich. W momencie, kiedy my czytelnicy przystępujemy do lektury powieści i zaczynamy poznawać historię ich pięknej drogi we dwoje na nowym etapie życia małżeńskiego już od pierwszych stron książki mamy świadomość, że dziś tworzą ją już tylko piękne, ale jednocześnie trudne i bolesne wspomnienia, gdyż Lauren nie ma już z nami. Odeszła, przegrywając trudną walkę z nieuleczalną chorobą. Zaledwie trzy słowa druzgocącej diagnozy sprawiły, że Parksowie nie tylko musieli nauczyć się żyć na nowo, licząc się z ograniczeniami i skutkami idiopatycznego włóknienia płuc, ale także pogodzić się z tym, co nieuchronne. W moim odczuciu nie jest to jednak opowieść o śmierci, a chwytająca za serce historia miłości w obliczu choroby, która sprawia, że nasi bohaterowie chcą wykorzystać czas, który im pozostał, tak by nie liczyć dni, a postarać się, by każdy dzień się liczył. Tytuł ten to przejmujące świadectwo świadomego odchodzenia, w którym Lauren podobnie jak jej zmarły kilka lat wcześniej tata chce pozostawić po sobie ślad i pomóc tym, których kocha przejść przez najtrudniejszy czas straty i żałoby, kiedy ona dołączy do ojca, w co mocno wierzy. Wie doskonale, że najbardziej ta pomoc potrzebna będzie jej ukochanemu mężowi, który, choć jest zawodowym geniuszem w dziedzinie inżynierii biochemicznej, to w życiu codziennym, jako osoba ze spektrum ma problemy z relacjami międzyludzkimi. To w połączeniu z zaangażowaniem w pracę zawodową sprawia, że często zapomina dbać o siebie i swoje potrzeby. Musicie wiedzieć kochani, że dla osoby świadomej nieuchronności swojej śmierci, to nie ten fakt jest najbardziej bolesny, a właśnie nieuniknione cierpienie i poczucie pustki w sercach tych, którzy zostają. Lauren zdaje sobie sprawę, że bez niej Joshua będzie zmagał się z życiem, bo jak sam twierdzi, to właśnie ona uczyła go, jak żyć. Chcąc, aby te zmagania nie były zbyt trudne, postanowiła zrobić coś, co jej samej bardzo pomogło po śmierci taty. Wtedy pisała do niego listy pełne ciepła i miłości. To właśnie z nich my czytelnicy dowiadujemy się, jak wyglądało, życie młodej wówczas dziewczyny, która wkraczała w dorosłe życie wypełnione marzeniami i pragnieniami w otoczeniu kochającej rodziny i przyjaciół. Teraz, o czym sam Joshua dowiaduje się krótko po pogrzebie żony, w którym każdy, kto zechce spędzić czas z tą książką, będzie mu towarzyszył, Lauren zostawiła dla niego dwanaście listów na każdy miesiąc pierwszego roku po jej śmierci. Jak możecie się domyślać, listy te przepełnione są wyrazami niekończącej się miłości, która przezwycięży nawet śmierć. Nie jest to jednak jedyny ich cel. W każdym z nich mężczyzna znajduje bowiem jedno wyznaczone dla niego przez żonę zadanie do wykonania. Jedne z nich są łatwiejsze, a inne wymagają od Joshui wyjścia ze swojej strefy komfortu. Wszystkie one ostatecznie prowadzą do tego, aby nasz bohater uświadomił sobie, że życie toczy się dalej i on sam musi żyć i postarać się być szczęśliwym, co nie znaczy, że zapomni o ukochanej kobiecie i przestanie ją kochać. Koniecznie przeczytajcie tę zajmującą książkę i sprawdźcie, czy Joshua znajdą w sobie siłę i odwagę, by poskładać swoje zdruzgotane życie na nowo. Bez względu na to, co przyniesie przyszłość, ta książka wspaniale pokazuje, że przejście przez tak trudne doświadczenia życiowe byłoby o wiele trudniejsze, gdyby nie wsparcie rodziny i przyjaciół, którym nasze dobro leży na sercu i którzy wspólnie z nami płaczą, czy też śmieją się przez łzy, wracając do tego, co było piękne i czego nikt nam nie odbierze. Na kartach powieści, każdy, kto ją przeczyta, z pewnością poczuje otulające ciepło miłości kobiety i mężczyzny, wypełnionej oddaniem i żarem namiętności. Takiej, w której małżonkowie są także przyjaciółmi, którzy, kiedy jedno z nich odchodzi, czują, że stracili część siebie, bo do tej pory wspaniale się uzupełniali. Czy da się dalej żyć, kiedy na wszystko, co robimy, patrzymy przez pryzmat zmarłej osoby, a nasze życie zostało podzielone na dwie części, które dzieli czarna wyrwa w naszym sercu? O tym musicie przekonać się już sami. Choć tak bardzo nie chciałabym tego napisać, to muszę przyznać, że niestety tę książkę odebrałam bardzo osobiście i mocno utożsamiłam się z postacią Lauren, jej odczuciami lękami, obawami, kiedy choć masz świadomość, że choć każdy z nas umrze, to twoja śmierć jest bardziej rzeczywista. Czytając ,,Zdejmij z nieba księżyc" nie mogłam powstrzymać łez. Nie da się ukryć, że jest to bardzo trudna emocjonalnie książka, ale dzięki niej dostajemy cenną lekcję, by doceniać życie i jego piękno do ostatniej jego chwili, bo zdecydowanie lepiej jest zająć się życiem, niż tracić czas na umieranie. 00 odpowiedz Sortuj według:
Link do opinii
Avatar użytkownika - codzienna
codzienna
Przeczytane:2024-06-11, Ocena: 5, Przeczytałem, 52 ksiązki 2024, Posiadam,

"Ale przecież jestem z Tobą. Żyje w Twoim sercu, a to przecież najlepsze miejsce z możliwych."

"Zdejmij z nieba księżyć" to przepiękna historia ,która rozwali niejedno czytelnicze serce.Emocje rozsiadają się tu na każdej ze stron i sprawiąją,że trudno będzie nam sie oderwac od powieści.

Ksiązka porusza trudny temat jakim jest śmierć.Ale jest to śmierć do której dwoje młodych ludzi musi się przygotować.Tylko czy na to idzie się przygotować ,przyzwyczaić? Lauren i Joshui niedawno rozpoczęli wspólne życie.Niestety ,wykryta nieuleczalna choroba Lauren niweczy ich wspólny plan by żyli długo i szczęśliwie...

Lauren jednak ma plan.Piszę do Joshiu dwanaście listów ,które będzie miał dostarczone jeden na miesiąc.Mają one pomóc ukochanemu przeżyć rok po śmierci Lauren i sprawić by odzyskał radośc życia.

Jest to ciężka ksiązka ale zarazem piękna.Uczucie jakim darzyło sie tych dwoje jest cudownie przedstawione i rzadko spotykane.Ostatnie kilka stron historii Lauren I Joshui czyta sie ze łzami w oczach i rozwaliła moje serducho na milion kawałków..Polecam

Link do opinii

Szczerze mówiąc, długo zwlekałam z przeczytaniem Zdejmij z nieba ksiezyc . Bardzo się jej obawiałam. To moje pierwsze spotkanie z autorką i właściwie nie wiedziałam czego się spodziewać. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że od początku roku szukałam właśnie takiej książki. Książki, która złamie serce i poskłada je na nowo. Ta historia jest słodko gorzka. Jest piękna. Jest trudna. Jest oryginalna i niepowtarzalna. Moim zdaniem jest idealna???

 

"- Powiedz mi, że poradzisz sobie beze mnie.

 

- Nie poradzę."

 

Lauren w obawie, że po jej śmierci, jej mąż Josh będzie zagubiony i odizoluje się od bliskich, zostawiła mu 12 listów. Wierzyła w ich moc. Dla niej były sposobem komunikowania się ze zmarłym ojcem. Pomagały jej w żałobie i przeżywaniu straty. Tego samego chciała dla swojego męża.

 

"Ale przecież jestem z Tobą. Żyje w Twoim sercu, a to przecież najlepsze miejsce z możliwych."

 

Autorka pięknie zbudowała relacje bohaterów. Josh był samotnikiem, a Lauren, znając jego charakter, chciała ułatwić mu żałobę. Listy były jej częścią. Były pełne miłości i wsparcia. Były dla niego formą drogowskazu. Lauren dawała mu proste, a jednak mające duże znaczenie, zadania. Dzięki temu Josh wracał do życia po jej śmierci. Z każdym kolejnym rozdziałem widzimy, jak bohater się zmienia. Otwierał się na nowe znajomości. Nie czuł już takiej obawy przy poznawaniu innych. Widzimy, jak przechodzi każdy etap żałoby. Świetnie pokazana została jego więź z rodziną żony.

 

"Teraz miał wrażenie, że słońce zniknęło z nieba, a świat stał się pustynią szarości."

 

Książka ma dwie linie czasowe, życie przed i po śmierci Lauren. Jest to zrobione w dość nietypowy sposób. Życie "przed" jest ukazane jakby od tyłu. Najpierw poznajemy historię pary, jak próbuję sobie radzić z chorobą bohaterki. By dopiero pod koniec książki poznać początki ich związku. Podobnie jest z życiem Josh po stracie żony. Dopiero na końcu książki bohaterka umiera. Przyznam, że bardzo mi się spodobała taka forma przedstawienia tej historii. Miałam czas zżyć się z Lauren. Poznać ją i jej relacje z Joshem. Myślę, że dzięki temu bardziej przeżywałam całą książkę.

 

To, co najbardziej podobało mi się w całej książce, to właśnie pokazanie życia Josha po stracie żony. Pokazała jaką trudność sprawiały mu najprostsze czynności. Jak ciężko było się rozstać z wieloma rzeczami. Autorka nie starała się ubierać wszystkiego w piękne słowa. Jest styl i język był prosty, przez to trafiający w serce.

 

Zdecydowanie inaczej odbierze tę historie osoba bardzo młoda, a inaczej ktoś, kto jest straszy czy żyje długi czas w związku. Wydaje mi się, że właśnie osoby żyjące w długoletnim związku podejdą do niej bardziej emocjonalnie. Mało jest książek, które tak bardzo mnie wzruszyły. Jestem pewna, że kiedyś zrobię rereading. Polecam, czytajcie, bo warto. Bardzo, bardzo warto?

Link do opinii
Avatar użytkownika - dajnurawksiazki
dajnurawksiazki
Przeczytane:2024-04-17, Ocena: 6, Przeczytałem,

 

??????

 

Lauren i Joshua stanowią idealny przykład miłości od drugiego wejrzenia. Choć ich pierwsze spotkanie nie należało do udanych, po kilku latach los postanowił dać im drugą szansę. Szybko stało się jasne, że są dla siebie stworzeni. 

Niestety krótko po ślubie u Lauren zostaje zdiagnozowane idiopatyczne włóknienie płuc, które odbiera jej szansę na długie życie i tuż po trzeciej rocznicy ślubu kobieta umiera. Podejrzewając, że jej śmierć będzie dla Josha wielkim ciosem, w ostatnich miesiącach życia przygotowuje dla niego dwanaście listów - po jednym na każdy miesiąc pierwszego roku żałoby. 

 

??

 

To. Było. Wspaniałe.

 

Dawno nie czytałam książki, która byłaby jednocześnie tak smutna, wzruszająca, ciepła i zabawna. 

 

Autorka w ciekawy sposób przeplata perspektywy Josha i Lauren oraz linie czasowe, stopniowo uzupełniając luki w ich wspólnej historii. 

 

Kristan Higgins ma niesamowity dar do kreowania autentycznych, ciekawych postaci. Od razu poczułam sympatię do Josha i Lauren, ale też do wielu bohaterów pobocznych. 

 

,,Zdejmij z nieba księżyc" to niezwykle poruszająca historia o stracie, żałobie i smutku, ale też o sile rodziny (tej biologicznej i tej, którą sami sobie wybieramy) i poszukiwaniu szczęścia mimo trudności, jakie życie stawia na naszej drodze. 

 

Polecam z całego serca! 

 

??

 

[współpraca reklamowa z @gorzka.czekolada.wydawnictwo]

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - z_ksiazka_w_plec
z_ksiazka_w_plec
Przeczytane:2024-04-11, Ocena: 5, Przeczytałem,

,,Zdejmij z nieba księżyc" to bardzo poruszająca historia o młodym małżeństwie. Joshua i Lauren to para ludzi, którzy marzy o wspólnym, pięknym życiu. Niestety, ale ich plany zostają przerwane przez chorobę kobiety. Lauren boi się, że mąż nie pozbiera się po jej śmierci i pisze do niego listy. Jeden list na jeden miesiąc.  Listy mają pomóc mu w przerwaniu żałoby.

 

Kristan Higgins zrobiła coś niesamowitego. Napisała książkę, która wzrusza, a zarazem bawi. Śmierć nigdy nie jest łatwym tematem. Niesie wiele bólu. I autorka w jednym momencie potrafi wywołać łzy, by za chwilę wywołać uśmiech na twarzy. Książka napinana jest lekkim i przyjemnym stylem, dzięki czemu czyta się bardzo szybko. Jest również powieścią bardzo refleksyjną. Czytając nie jeden raz docenimy to, że jesteśmy zdrowi. Że mamy obok siebie kogoś kto pomoże w gorszych chwilach, nawet jeśli fizycznie go już nie ma.

 

Bardzo podobały mi się te fragmenty książki, w których znajdywały się listy Lauren do Josha i jej taty. Wywoływały one wiele emocji, które by poczuć musicie sami przeczytać książkę. Zapewniam, że wylejecie wiele łez, a opisana historia zostanie z Wami na dłużej. Pokochacie Lauren i Josha i nie będziecie chcieli o nich szybko zapomnieć. Polecam!

 

Link do opinii
Inne książki autora
Nie ma tego złego
Kristan Higgins0
Okładka ksiązki - Nie ma tego złego

Wzruszająca, ciepła i iskrząca humorem historia o wyboistej drodze do prawdziwej miłości, osadzona w urokliwej scenerii amerykańskiej prowincji. Faith...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy