Bailey Carpenter – detektyw w renomowanej firmie prawniczej z Miami – śledzi w środku nocy mężczyznę unikającego płacenia alimentów. Skupiona na zbieraniu dowodów, nie myśli o swoim bezpieczeństwie. Wtedy właśnie zostaje zgwałcona. Od tej chwili zaczynają nawiedzać ją koszmary i przywidzenia, których nie potrafi oddzielić od rzeczywistości. Strach nie pozwala jej opuścić własnego mieszkania. Gdy przypatruje się przez lornetkę lokatorom domu naprzeciwko, zauważa przystojnego sąsiada – a potem orientuje się, że on obserwuje ją. Być może to ten sam człowiek, który zniszczył jej życie…
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2017-07-27
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Someone is watching
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Maciejka Mazan
Powieści Joy zawsze mnie zaskakują i wciągają od pierwszej do ostatnej strony....i tak też byłą z tą. Niby już w połowie domyślałam się kto jest gwałcicielem....a tu na sam koniec taka niespodzianka...Finn- człowiek który wydawał się bratnią duszą...szok, jak człowiek może się mylić co do najbliższych osób :(
Jak sobie poradzić po traumie, nie mając prawdziwego wsparcia? Przekonuje się o tym Bailey Carpenter
Bailey jest prywatnym detektywem w renomowanej firmie prawniczej z Miami. Pewnego razu śledzi w środku nocy mężczyznę unikającego płacenia alimentów. Skupiona na zbieraniu dowodów, nie myśli o swoim bezpieczeństwie. Wtedy właśnie zostaje zgwałcona. Od tej chwili zaczynają nawiedzać ją koszmary i przywidzenia, których nie potrafi oddzielić od rzeczywistości. Strach nie pozwala jej opuścić własnego mieszkania. Gdy przypatruje się przez lornetkę lokatorom domu naprzeciwko, zauważa przystojnego sąsiada – a potem orientuje się, że on obserwuje ją. Być może to ten sam człowiek, który zniszczył jej życie…
Muszę przyznać, że jest to jedna z nielicznych książek, które mnie rzeczywiście mocno poruszyły. Początkowo Bailey nie przypadła mi do gustu. Widziałam w niej rozpieszczoną bogatą dziewczynę, która wdaje się w romans z żonatym szefem. Jednak z czasem zaczyna mi jej być szkoda, bo okazuje się, że tak naprawdę nie ma przy niej nikogo, kto mógłby ją wesprzeć w trudnych chwilach. Bo kogo tu mamy? Wiecznie ujarany brat Heath i kochanek, który nie jest do końca szczery wobec Bailey. Aż pojawia się Claire.
W trakcie czytania odniosłam wrażenie, że powieść traktuje głównie o zaufaniu. O zaufaniu do siebie, do bliskich, do policji. Czy możemy ufać tym, których mijamy. Bo może się zdarzyć, że ktoś nie jest tym, za kogo go uważamy? A co się stanie jeśli przestajemy ufać we własne zdrowie psychiczne?
Powieść bezlitośnie obnaża ludzkie namiętności i pokazuje do czego jest zdolny człowiek, który za wszelką cenę che osiągnąć swój cel. Wtedy nie liczy się nic innego.
Powieść nie jest dla każdego. Na pewno nie jest łatwa, lekka i przyjemna ze względu na to co przydarzyło się głównej bohaterce. Bardzo realistycznie opisuje jej stan psychiczny.
Polecam.
Terry Painter, samotna, atrakcyjna czterdziestolatka, pracuje w szpitalu jako pielęgniarka. Pewnego dnia na progu jej domu pojawia się młoda kobieta, która...
W niewielkim Torrance żyło się do tej pory spokojnie i bezpiecznie. Gdy ginie młoda dziewczyna, piękna i pełna życia, na miasteczko pada strach. Atmosfera...
Przeczytane:2022-01-23,
Nie wszyscy mężczyźni są źli...
"Zawsze ktoś patrzy" to pierwsza książka autorstwa Joy Fielding, która trafiła do mojej domowej biblioteczki jakieś dwa lata temu (prezent świąteczny). Pomimo interesującego opisu zawsze znalazła się jakaś inna pozycja, która wcisnęła się w tzw. kolejkę do przeczytania. W końcu jednak i na nią przyszła pora. Muszę przyznać, że na samym początku miałam mieszane uczucia, co do odbioru treści, ale w miarę rozwoju sytuacji i pojawiających się nowych osób oraz wydarzeń, lektura mnie naprawdę wciągnęła. Jest naprawdę duże prawdopodobieństwo, że sięgnę po kolejne powieści Joy Fielding.
Autorka przedstawia swoją główną bohaterkę - Bailey Carpenter - jako osobę zamożną, czerpiącą dużą satysfakcję z wykonywanej pracy - jest świetnym detektywem w znanej firmie prawniczej. Podczas jednej z obserwacji pada ofiarą brutalnego gwałtu, po którym nie może się otrząsnąć. Od tej chwili często wątpi, co jest rzeczywistością, a co wytworem jej wyobraźni. Powrotu do stabilności emocjonalnej nie ułatwia trwający już od pewnego czasu proces, wytoczony kobiecie przez przyrodnie rodzeństwo (chodzi o naprawdę duży spadek po ojcu), ani ukochany, który w tych najtrudniejszych momentach nie jest wsparciem, a wręcz przeciwnie.
Czy Bailey dojdzie do siebie po ataku?
Czy osoby, które są dla niej wsparciem mają na uwadze jej dobro, czy własny interes?
Czy prowadzone na własną rękę śledztwo pomoże w ujęciu przestępcy, czy doprowadzi bohaterkę do szaleństwa?
Czy sama ofiara gwałtu zostanie w końcu sama aresztowana za "prześladowanie" potencjalnych oprawców, których widzi i słyszy w spotykanych oraz obserwowanych (a nawet podglądanych) mężczyznach?
To tylko nieliczne z pytań, na które znajdujemy odpowiedzi sięgając po "Zawsze ktoś patrzy".
Książkę czyta się szybko. Fabuła wciąga, a pojawiające się postacie sprawiają, że po raz kolejny analizujemy czy dana osoba ma coś wspólnego z gwałtem, a później także z tajemniczymi telefonami. A może tak naprawdę nikt nie dzwoni po nocach... może to jednak wytwór wyobraźni i objaw szaleństwa... podobnie jak głosy w głowie, które wciąż wypowiadają te straszne słowa...