Jesteś doświadczonym programistą? Wyciśnij maxa z tej profesji!
Stawiasz pierwsze kroki w branży? Mądrze pokieruj swoją karierą!
Dopiero zamierzasz wejść w świat IT? Zobacz, co Cię czeka!
Ta książka to przewodnik. Almanach.
Dekada doświadczenia w jednym miejscu.
Odpowie na Twoje pytania. Pomoże podjąć właściwe decyzje.
To wszystko, czego potrzebuje świadomy developer.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2017-09-13
Kategoria: Informatyczne
ISBN:
Liczba stron: 288
Język oryginału: polski
Przeczytane:2019-12-02, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku,
Książka o jednoznacznie brzmiącym tytule autorstwa doświadczonego w swym fachu Macieja Aniserowicza wydana została w 2017 roku i stanowi doskonały przykład jak powinien wyglądać przewodnik.
Programista z Białegostoku stworzył świetny poradnik dla osób pragnących zostać programistą właśnie, aczkolwiek ta pozycja jest na tyle uniwersalna, że nie tylko osoby aspirujące do zdobycia tej profesji znajdą interesujące treści, ale również osoby już uprawiające ten zawód.
Aby jednak zniwelować, być może fałszywe przeświadczenie, że to książka dla miłośników nauk informatycznych, na samym początku spieszę donieść, że tak nie jest i content, który serwuje autor, znajdzie zastosowanie na wielu innych polach, aczkolwiek zawsze w sferze kariery.
Bardzo możliwe, że w niniejszej recenzji nie znajdzie się zbyt wiele minusów na temat tej książki, ale po kolei.
Redakcja i korekta bez zarzutu. Na pochwałę zasługuje również przejrzyste formatowanie tekstu. Czy to aż tak ważne? Jak najbardziej. Gdy mamy do czynienia z literaturą tego gatunku, czyli poradnik tudzież przewodnik, często się zdarza, że czytamy rozdziały wybiórczo, zaznajamiając się najpierw z tymi, które najbardziej nas interesują. Tutaj możemy się bardzo łatwo odnaleźć. Kilka rozdziałów, których tytuły jednoznacznie wskazują, co w nich znajdziemy oraz podrozdziały powielające ten schemat.
Ja nie szukałam konkretnych informacji i „zrobiłam” książkę po kolei. Autor w swojej publikacji posługuje się bardzo przystępnym językiem, który ma dwie główne zalety: trafia do czytelnika i nie męczy. Tym sposobem można się skupić na konkretnych informacjach bez obaw, że ma się przed oczami akademicki esej. Ciekawym zabiegiem, który doprowadził mnie kilkakrotnie do śmiechu, było użycie pospolitych zwrotów. z jednej strony to sformułowania śmieszne a z drugiej jakże trafne -pojawia się przeświadczenie, że facet wie, o czym mówi (pisze).
Książka napisana z myślą o zamierzających pójść ścieżką programowania. Znajdą w niej wyczerpujące odpowiedzi na pytania, które pojawią się w ich głowach, jak i na takie, które nawet być może by się nigdy nie pojawiły. Zdefiniowane zostaną wyobrażenia na temat tej profesji i zapewne rozwiane wszelkie wątpliwości odnośnie tego, czy iść w to, czy może lepiej się wycofać póki czas i zająć się czymś innym.
Nikt z góry nie wie, jak mogą potoczyć się losy. Ten tytuł wychodzi na przekór tej przeciwności i w znacznym stopniu może zarysować panoramę przyszłości w zawodzie dewelopera. Choć to nie wyrocznia, warto skorzystać z doświadczenia drugiej osoby, w tym przypadku mocno zakorzenionej na tym polu, i rozważyć wszelkie „pros and cons”. Skąd tu nagle wdarło mi się angielskie wyrażenie? Stąd, że to przecież najważniejszy język programistów. Zatem ten język i kwestia jego znajomości nie mogła się nie pojawić w tym poradniku. Wiem to z autopsji i bardzo skromnego doświadczenia programistycznego. Bardzo, bardzo skromnego, ale dającego jako takie pojęcie, z czym to się je.
Aniserowicz podchodzi do tematu języka i jego nauki bardzo praktycznie. Podpowiada jak się nauczyć angielskiego i choć nie odkrywa tym samym Ameryki, dobrze, że przewałkował ten temat -tak wielu ludzi narzeka na niemożność nauczenia się go, ale czy faktycznie robią wszystko w tym kierunku?
Najwięcej miejsca zostało poświęcone jednak na kwestie pracy dewelopera. Możemy poznać osobisty punkt widzenia m.in. na temat stażu lub sposobów poszukiwania pracy. Pojawiają się też bardzo cenne rady jak poprawnie napisać CV. Mogłoby się wydawać, że to nic takiego -przecież już w liceum się praktykowało sporządzanie tego dokumentu. Tak, ale tutaj wyłapane zostały tak infantylne błędy, które młodzi ludzie mają tendencję popełniać.
Rozdział opisujący kulisy pierwszej pracy obejmuje również temat mrożący krew w żyłach-rozmowę kwalifikacyjną. Jak się do niej przygotować czy podczas niej zachowywać to pytania mające wyczerpujące odpowiedzi.
Praca pracą. Można ją zdobyć, mieć, ale nie można zapomnieć o najważniejszym czynniku, który powinien napędzać wszystkie działania programisty -rozwój. Samokształcenie i rozwój właśnie są zdaniem autora kluczowe w tej dziedzinie. Podpowiada jak się rozwijać, aby ten proces szedł w zgodzie z życiem prywatnym i miał wymierny efekt.
W swoich rozważaniach otarł się również o kwestie czasu. Jak nim zarządzać, aby być w stanie zrealizować swoje cele? Z jednej strony zdawać by się mogło, że czasu mamy nie wiele. Z drugiej, jednak jeśli pokierować swoimi działaniami, można wykorzystać każdą chwilę na wcześniej ustalone działania. Ważne, by go umiejętnie wykorzystywać i nie tracić. Choć o tym ostatnim wyraził bardzo rozsądną opinię, którą osobiście podzielam, że czasem warto po prostu odpuścić.
Poza merytorycznymi uwagami, opiniami i radami autor podzielił się anegdotami ze swojego życia. Świetny zabieg, który ukazuje dewelopera w zupełnie innym świetle. Nie ma się już wrażenia, że programista to geek, komputerowiec w okularkach i kraciastej koszuli z nadgryzionym hamburgerem obok myszki (tak, wiem, autor nosi okulary, ale przedstawione fakty autobiograficzne zaprzeczają temu stereotypowi).
Niektóre ze wspomnianych zdarzeń czy też incydentów bardzo ładnie obrazują pracę i zachowania programisty. Do niektórych, jak twierdzi, nigdy by nie powrócił i jest to być może dobra propozycja dla pracusiów, którzy zapomnieli, że komputer można wyłączyć a samemu odpocząć.
Podobało mi się również, że w swoich dywagacjach wspomniał o czysto hobbistycznym podejściu do tematu. Ja miałam epizod, w którym zainteresowałam się kodowaniem i na samym początku popełniłam dokładnie te błędy, o których niespełna parę dni temu przeczytałam w tej książce. Gdybym znała jej content wcześniej (content -ważne słowo we współczesnym świecie Internetu), pewnie byłoby mi łatwiej. Może zainteresowałabym się zupełnie innym językiem, ale na pewno zaoszczędziłabym sporą ilość czasu na czynnościach, których nie warto było robić.
Wrócę jeszcze na moment do tematu pracy i jej środowiska. Autor na wszystkie możliwe sposoby roztrząsa kwestie zatrudnienia, rozwiązywania problemów, unikania konfliktów, radzenia sobie w nowym środowisku (na początku kariery). Dlaczego o tym wspominam? Aby podkreślić, że problematyka tej książki dotyczy tylko i wyłącznie white-collar workers, szczególnie programistów, ale nie wyklucza to innych specjalności od możliwości skorzystania z zawartych na łamach tej pozycji porad.
Jestem przekonana, że większość korporacyjnych pracowników boryka się z wieloma omawianymi w tej książce problemami bądź sytuacjami.
Dla kogo ta książka? Dla mnie, bo lubię czytać o doświadczeniach ludzi wykonujących swój fach z pasją. A tak poważnie użyteczność jej uważam za uniwersalną. Skorzysta na jej treści zarówno licealista czy licealistka (brawo dla autora za konsekwentne użycie form y męskiej i żeńskiej) decydujący się pójść na „jakieś” studia, ale nie do końca wie, czy na przykład informatyka to jest to, jak również rodzić, który może zasugerować bądź odradzić taką drogę dla swojej latorośli, którą zna jak nikt inny i jest w stanie stwierdzić, czy kariera programisty sprawdzi się w jego, czy jej przypadku.
Z całą pewnością programiści będący na początku tego levelu, który zowie się programowaniem, mogą skorzystać z rad i świadomie pokierować swoim życiem zawodowym (i prywatnym-one tak często się przecież przeplatają).
Czy doświadczony, pewny siebie i tego, co robi, deweloper ma wogóle zwracać uwagę na wydany przed dwoma laty poradnik polskiego programisty? Nie musi, ale robiąc to, mógłby się dowiedzieć, że być może jego metody, sposób pracy bądź współpracy są sprzeczne z oczekiwaniami jego kompanów. Kończąc temat „dla kogo” dorzucę jeszcze, że i team leader i freelancer i student nawet zgoła innego, niepokrewnego kierunku znajdą coś dla siebie, bo jak pisałam wcześniej, przejrzysty rozkład tematów pozwala na swobodną po nich wędrówkę.
Dla ochłodzenia emocji podkreślę, że to nie kompendium wiedzy o rynku pracy, rekrutacji i programowaniu ani obfitująca w same złote rady księga. Jasne, że nie. Jest to poradnik zakrawający na autobiograficzne spostrzeżenia bazujące na kilkunastoletnim doświadczeniu, który ma trafić w łatwy sposób i pomóc na tej ścieżce adeptom tej "sztuki".
W tym momencie, wyczerpawszy już problematykę książki oraz poczyniwszy ogólne uwagi na jej temat, pojawi się jedna, która tak naprawdę nie wiem, czy jest bardziej na tak, czy na nie. Otóż przeczytałam książkę szybko (ze świetnej zakładki dołączonej do książki nie musiałam zbyt często korzystać), niemalże jak ciekawą powieść, i pozostał niedosyt. Nie dlatego, że temat nie został wyczerpany lub niektóre kwestie podjęte zbyt ogólnie, ale dlatego, że dobrze się czytało. Chyba każdy ma takie odczucia podczas zajmujących lektur (czy chociażby filmów). Tak więc kwestia tego, co mi nie przypadło do gustu, pozostaje otwarta i jako klamrę kończącą recenzję „Zawód:programista” życzę miłej i owocnej lektury.