Już się nie musisz obawiać, Polsko.
Zawisza Czarny jest na posterunku!
Pochodzi z Wybrzeża Kości Słoniowej. Trafił pod opiekę emerytowanego żołnierza i mistrza sztuk walki pełniącego posługę misjonarską. Ten nauczył afrykańskiego chłopca bycia skutecznym na polu bitwy, pomógł mu zmienić ciało w broń, a przy okazji zaszczepił w umyśle polskie wartości, wpoił zasady patriotyzmu i ogromną miłość do nadwiślańskiego kraju. Podopieczny misjonarza, już jako dorosły mężczyzna, przybył do Polski, by krzewić prawdziwą, dobrze rozumianą polskość. Oto Zawisza Czarny!
Bohater trafia do Warszawy, gdzie z miejsca zostaje wmieszany w spisek tak zwanych polskich patriotów. W złożonej intrydze wezmą udział młodzi ambitni z Mordoru, uczestnicy rowerowej masy krytycznej, członkowie ONR-u, kibice Legii, a także podejrzanie popularny napój energetyczny Dumny Rodak.
Kto jednak stoi za całym tym zamieszaniem? I co znaczy być patriotą? O tym właśnie opowie Zawisza. Czarno na białym!
***
Czarny Zawisza, autentyczny, choć nietypowy polski patriota, ma niezwykłą moc jednoczenia Polaków. Prawi i lewi, akolici latte ze starbunia i wyznawcy comiesięcznych pochodów - Zawisza wkurzy wszystkich po równo i pokaże nam, jacy jesteśmy. Towarzyszyć mu będą warszawska Syrenka, tym razem w opcji bezłuskowej, międzynarodowe spiski i soczyste mordobicia. Od dzisiaj flaga Polski jest czarno-czerwona.
- Tomek Bagiński
issuu.com/wydawnictwosqn/docs/fragment-issuu_0e5ef32f086ea5
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2017-11-22
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 304
Od zawsze lubiłam książki, oparte na faktach historycznych lub z udziałem postaci związanych z historią , więc książka Jakuba Ćwieka, "Zawisza Czarny" nie mogła umknąć mojej uwadze. Od momentu złożenia zamówienia wyczekiwałam ją z niecierpliwością. Gdy przyszła z zapałem zaczęłam ją czytać. I o to, co z tego wynikło.
“—Ale mówią na mnie Zawisza —dodał
—O,ładnie. A dlaczego tak?
—Bo jestem czarny —odparł z uśmiechem, a gdy zobaczył, że nie załapała żartu machnął ręką (....).”
Bohaterem książki jest Piotr, zwany Zawiszą Czarnym, przyjeżdża ze Śląska do Warszawy na mecz polskiej reprezentacji. Zbiegiem okoliczności, a raczej przez zwykłą pomyłkę w ręce Zawiszy trafia teczka, z tajemniczymi zdjęciami. Poznaje również Sawkę, nieco szaloną warszawską taksówkarkę, która nazywa go pieszczotliwie “Czekoladką“, ze względu na kolor skóry i uważa go za superbohatera.Późnym wieczorem bohater udaje na spacer, podczas którego zostaje zaatakowany przez członków bandy, będących pod wpływem alkoholu. Z pomocą przychodzi mu Sawka i zabiera do tajemniczej bazy “Batmana” pod miastem, gdzie bohater poznaje Pająka oraz braci Łokietków. Nowi znajomi pomagają Zawiszy odkryć pochodzenie tajemniczych zdjęć. Wszystko wydaje się mieć związek z nadchodzącym meczem i produkcją popularnego w Warszawie napoju energetycznego. Ale czy na pewno?
Akcja książki Ćwieka, w moim odczuciu ciągnie się jak przysłowiowe "flaki z olejem". Dzieje się w niej dużo, aż momentami do przesady, ale mimo to wszystko się ciągnie. W dodatku wydaje się monotematyczna w stosunku do tematu patriotyzmu,poprzez bezkresne wspomnienie i nawiązywanie do niego. W fabule autor przeplata ze sobą kilka wątków naraz, opisuje bardzo wiele rzeczy, które jak dla mnie mają się nijak do głównego bohatera. Jeśli nie czyta się książki z dużą uwagą to można się pogubić. Z postaciami jest również różnie. Autor doskonale prezentuje postać Zawiszy Czarnego, a przynajmniej jego wygląd zewnętrzny, umiejętności i pochodzenie. Co do charakteru trudno mi dostrzec jakieś wyróżniające go cechy, na tle innych bohaterów.
Muszę przyznać wiele oczekiwałam po tej książce, czytając opis czy zachęcające wpisy na Facebooku,wydawała się naprawdę świetna. Sama koncepcja czarnoskórego patrioty i pomysł, z czym go połączyć był moim zdaniem genialny, jednak potencjał, jaki to prezentuje, nie został wykorzystany przez autora. Z powodu mieszaniny wątków, natłoku akcji w jednym i tym samym czasie w różnych wątkach, ciężko mi było poczuć tę książkę, nawet gdy bardzo się starałam. Lubię długie i szczegółowe interesujące opisy, tych brakowało mi w Zawiszy, opisy były owszem długie, ale raczej nie zawierały nic co mogłoby wciągnąć mnie, żebym poczuła klimat powieści.
“—Do zobaczenia, panie Czarny Zawiszo.
—Do zobaczenia, Pawle, co nie lubi szpinaku.”
"Zawisza Czarny" to trzecia książka Ćwieka, którą miałam okazję przeczytać, wcześniej z przyjemnością pochłonęłam dwie części Grimm City i bardzo one mi się podobały. Jednak ta książka nie wydała mi się tak dobra, jak tamte, poza dobrym pomysłem i fajną okładką, bo ta jest naprawdę świetna, nie jest mi w stanie inaczej przypaść do gustu.
Polecam?
Cóż, warto dać książce szansę, może akurat komuś będzie się podobała i kogoś wciągnie.
JAK PRZYGODA TO TYLKO W WARSZAWIE
Ćwiek powraca z nową książką. Tym razem nie bierze na warsztat mitologii, baśniowych schematów ani popkultury amerykańskiej, a nasz polski patriotyzm. Powieść biało-czerwona? Orzeł jest, flaga jest, dres i baseball w umięśnionej łapie też, Warszawa za miejsce akcji, nawet heros Zawisza. Tyle, że Czarny. I to nie tylko z nazwy.
Dawno temu żył sobie rycerz niezrównany, co wrogów zdolny był pokonać wszelakich i strach zasiewał w ich sercach. Nazywano go Zawiszą Czarnym. Był takim naszym biało-czerwonym Leonidasem, tylko że śmierci mu chwalebnej poskąpiono, bo oto jakiś tam człek w pojedynku z innym potknął się i łeb mu ściął przypadkiem. Bywa.
Czasy obecne. W pociągu relacji Wrocław-Białystok pojawia się on. Potężny, postawny, czarnoskóry mężczyzna, do którego, ku zażenowaniu matki, zgaduje ciekawskie dziecko. Ku zaskoczeniu wszystkich, murzyn odpowiada płynną polszczyzną, tłumacząc, że pochodzi wprawdzie z Afryki, urodził się na Wybrzeżu Kości Słoniowej, ale wychował go polski misjonarz, który o swoim rodzinnym kraju nauczył go wszystkiego, co sam wiedział, dzięki czemu chłopak zaczął czuć się bardziej Polakiem niż Afrykaninem. Kiedy jednak przybywa do Warszawy, zaszczepione mu biało-czerwone wartości i patriotyzm zderzają się z murem Polska-dla-Polaków (ale tylko tych białych, na skórze, nie w sercu), a on sam zostaje wplątany w szalone wydarzenia, które pędzą na złamanie karku, wystawiając na próbę jego ciało i duszę wojownika…
Fanem Ćwieka nie byłem, nie jestem i nie będę. Rozrywkowych autorów na rynku – także tym polskim – jest pod dostatkiem, Ćwiek ani nie wyróżnia się na ich tle niczym szczególnym, ani nie jest zbyt oryginalny. Pomysły na swoje teksty czerpie z dokonań innych, podlewa to humorem dość niskich lotów, miksuje z popkulturowymi odwołaniami i właściwie na tym poprzestaje. Ambicje? Brak. Potrafi pisać, ale swój talent przeznaczył na tworzenie dzieł z niższej literackiej półki. Jego wybór. Czy „Zawisza Czarny”, powieść, która jeszcze przed premierą budziła wiele kontrowersji, jest inna?
Nie bardzo. To taki sam Ćwiek, jak zawsze. Lekki, prosty styl, nieskomplikowane postacie, często wręcz stereotypowe, dużo potocznego języka, mnóstwo wulgaryzmów i humor poziomu tego, jakim przerzucają się nastoletni chłopcy. Bo to taka właśnie książka dla nastolatków, choć nasycenie popkulturowymi odniesieniami mogłoby sugerować coś innego. W tym całym miszmaszu, podlanym jeszcze cytatami z polskich utworów wszelkiej maści gubi się to, co powinno być clou powieści – pytanie o prawdziwy patriotyzm. Tylko czy samo ono nie brzmi jak frazes? Nic nowego powiedzieć się w tym temacie nie da, Ćwiek też tego nie robi. Serwuje nam natomiast lekką, niezobowiązująca historię przygodową utrzymaną w klimacie ulicy. Stereotypową, mimo swej „nowoczesności” – stereotypową w obie strony, że tak to ujmę – niezłą, jako lektura dla odreagowania, ale nieskłaniającą do myślenia (na co, przyznam się szczerze, i tak w tym przypadku nie liczyłem). Fanom Ćwieka i takich klimatów się spodoba, ma w końcu kilka udanych scen i czyta się przyjemnie, ale nic poza tym. A z nutą ambicji „Zawisza Czarny” miałby szansę stać się naprawdę czymś.
Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/11/28/zawisza-czarny-jakub-cwiek/
Zawisza Czarny - przewrotny psełdonim nadany patriocie polskiemu, choć ciut nietypowemu. Spiski, tajemniczy napój, tajne organizacje, narodowcy, świat korpo i przypadkiem zaplątany w to wszytko nasz bohater, a nawet superbohater. Nie znam innych książek gdzie się Zawisza pojawił, a do czego pojawiają się w treści odniesienia, więc czytałam jako pozycję osobną. Książka zabawna, pisana z przymrużeniem oka, tylko czasami brakowało mi rozwinięcia, myślę że byłby tu materiał na powieść znacznie większą objętościowo i lepszą.
Fabuła i bohaterowie mocno zainspirowani popularnymi komiksami o superbohaterach. Taka estetyka do mnie nie przemawia. Choć trzeba przyznać, że Ćwiek nie szczędzi razów i uszczypliwości wielu grupom społecznym. Bez poprawności politycznej, naigrywa się ze stereotypów i postaw typowych dla pracowników korporacji czy stadionowych “patriotów”. Wszystko w oparach absurdu, przesady.
„Zawisza Czarny” opowiada historię nietypowego Polskiego patrioty. Zawisza z pochodzenia jest Afrykańczykiem, jednak wychowany został w Polsce przez jednego z misjonarzy. Poznajemy go w momencie, gdy ze Śląska, gdzie na co dzień mieszka, jedzie na mecz reprezentacji Polski do Warszawy. Jednak w trakcie podróży zostaje wmieszany w pewien interes. Czy uda mu się odgadnąć o co w tym wszystkim chodzi? I co do tego ma tak popularny napój energetyczny Dumny Rodak?
Muszę przyznać, że na samym początku książka mi się bardzo podobała. Wciągnęłam się w fabułę, a mimo, że całość była dla mnie jeszcze nieco mętna, z ciekawością śledziłam dalsze losy bohatera. Akcja już od początku książki pędzi jak szalona, autor nie daje nam chwili wytchnienia aż do samego końca. Bohaterowie nie są zbyt przerysowani. Mamy tu pewnego rodzaju superbohaterów, którzy nie są niezniszczalni. Musimy pamiętać, że są to zwykli ludzie i popełniają błędy jak każdy inny. Dodatkowo mamy tu pewnego rodzaju intrygę, którą co bystrzejsza osoba potrafi niestety przewidzieć już od samego początku. Ale nie mamy tu do czynienia z kryminałem, o czym należy pamiętać! Co nie spodobało mi się w tej książce, to przesyt akcji. W pewnym momencie przestałam z tak dużym zaciekawieniem jak na początku śledzić losy bohaterów. Akcja właściwa dzieje się tak naprawdę na końcu książki i trwa zdecydowanie za krótko, z chęcią przeczytałabym parę stron więcej na ten temat. Dodatkowo szczególnie mocno denerwowały mnie dwie postaci, które Zawisza spotkał w pociągu. Przyczepić się również mogę tego, że parę razy odniosłam wrażenie, że książka jest w pewnym sensie rasistowska. Miałam wrażenie, że czasami autor próbując rozbawić czytelnika przegiął z porównaniami oraz komentarzami dotyczącymi Zawiszy.
Podsumowując, to naprawdę dobra książka, która zapewni rozrywkę już od pierwszych stron. Jest pełna humoru, akcji i rożnej maści bohaterów. W szczególności powinna spodobać się osobom, które uwielbiają wątki patriotyczne, odniesienia do historii, których w tej książce mamy dość sporo oraz szybki bieg wydarzeń i intrygę. Nie mogę się już doczekać kolejnej części, którą przeczytam z ogromną chęcią.
Książka zaciekawiła mnie swoim opisem. Sięgałam jednak po nią z pewnymi obawami, ponieważ już kiedyś próbowałam przeczytać jedną książkę autora (byli to Chłopcy) i cóż nie było to udane spotkanie. W połowie książkę odłożyłam i już nigdy do niej nie wróciłam. Było to 4 lata temu i teraz chyba dorosłam do stylu Ćwieka bo Zawisza mi się podobał i to tak, że przeczytałam ją w jeden dzień (wpływ na to mogła mieć też mała ilość stron).
Historia opowiada o Zawiszy Czarnym i to dosłownie nasz główny bohater jest czarnoskóry. Poznajemy go, gdy przyjeżdża do Warszawy na mecz. W książce przewija się też bardzo dużo innych bohaterów: Gośka, Sawka, Witek, Władek, Świtoń... Na początku nie podobało mi się to jak szybko zostali wprowadzeni nowi bohaterowie, bo trudno mi ich wszystkich od razu zapamiętać. Jednak potem przyswoiłam kto kim jest. Autor w historii wplótł dużo wątków politycznych. Poruszył modny teraz motyw multi-kulti. Podoba mi się to, że książkę z jednej strony jest trochę abstrakcyjna i można traktować ją z przymrużeniem oka jednak z drugiej strony porusza dosyć ważny temat jakim jest patriotyzm. Czy prawdziwym patriotą jest osoba urodzona w Polsce czy może być nim też osoba urodzona w innym kraju o innym kolorze skóry?
Przeszłość jest za mgłą. Przyszłość tym bardziej. ON czai się w teraźniejszości liżąc ostrze! Jakub Ćwiek - autor opowiadań o Kłamcy - tym razem zaprasza...
Przyszedł na nie czas Zawsze są przynajmniej trzy. Może być więcej, ale nigdy mniej. Psotna dziewka, chutliwa matka i groźna, samotna starucha...
Przeczytane:2019-03-10,
Zawsze chciałam spotkać Superbohatera, ale nie Kapitana Amerykę ani Spidermana z Marvela czy Batmana z DC. Pragnęłam zobaczyć człowieka, który będzie Polakiem, który da popalić wszystkim przestępcom i innym rozbójnikom w naszym rodzimym kraju. W pewnym sensie moje marzenia spełnił Jakub Ćwiek.
Zacznijmy jednak od początku. Wszyscy wierni kibice zmierzają do stolicy na ważny mecz piłki nożnej, który rozegra się między polską a hiszpańską reprezentacją. Z zamiarem kibicowania zjawia się w Warszawie również tytułowy Zawisza Czarny, zwany również pieszczotliwie Czekoladką. Jest on muskularnym, czarnoskórym mężczyzną, a jednocześnie- co może być kontrowersyjne- patriotą. Zwracał na siebie uwagę od razu, potężny “murzyn” ubrany w barwy narodowe, przez co został wplątany w sieć intryg, a wszystko za sprawą jednej teczki. Nasz dzielny Zawisza będzie musiał stawić czoła wszelkim przeciwnościom. A jak wiadomo, historia lubi zataczać koło…
Książka jest bardzo przyjemna, wywołała we mnie szereg emocji, od radości aż do złości i smutku. Wszyscy bohaterowie są wykreowani niezwykle trafnie, żaden z nich nie jest przerysowany, w wielu z nich znalazłam element, który sprawił, że zaczęłam się z nimi w pewien sposób identyfikować sposób identyfikować. Powieść niesie przekaz o tym, kogo w dzisiejszych czasach można nazwać patriotą i jak cienka granica jest między patriotyzmem a nacjonalizmem. W dodatku autor ma naprawdę fajny styl pisania! Serdecznie polecam, świetne czytadło na zimowe wieczory i nie tylko