Mrugnięcie, nerwowy grymas ust, napięcie mięśni. Dla niesłyszącej osoby nawet z pozoru nieistotne szczegóły mają znaczenie. Pewnego dnia Caleb Zelic, głuchy od najmłodszych lat otrzymuje krótką wiadomość: „Scott za mną. Przyjedź dom. Pilne. Nikomu słowa. Nikomu”. Autorem esemesa jest jego wieloletni przyjaciel Gary Mardsen. Tuż po jego wysłaniu zostaje zabity w swoim domu na przedmieściach Melbourne. Brak śladów walki, poderżnięte gardło, ślady krwi na ścianach i suficie – wszystko wskazuje na wyjątkowo brutalną egzekucję. Caleb, prowadząc własne śledztwo, odkrywa niewygodne fakty o swoim zamordowanym przyjacielu, ale też... o sobie samym.
"Zatoka milczenia” szturmem podbiła serca czytelników w Australii. Książka zdobyła wszystkie australijskie nagrody przyznawane kryminałom i thrillerom. Trzymająca w napięciu fabuła, wyraźnie zarysowane postaci oraz wartka akcja sprawiają, że nie sposób jest się od niej oderwać.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2019-06-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Melbourne. Prywatny detektyw Caleb odbiera niepokojącego sms-a od przyjaciela. Gdy przyjeżdża do jego domu, jedno słowo oddaje to co tam zastaje. Egzekucja. Czy jego śmierć może mieć związek z przysługą, o którą go poprosił? W poczuciu winy Caleb chce odkryć kto stoi za śmiercią Garego. Czy pokona piętrzące się przed nim trudności? Tym większe, że jest osobą niesłyszącą?
A kto mu przysparza problemów? "Ludzie z wąsem, obcym akcentem, żujący gumę i palacze, utrudniający czytanie z ruchu warg."
Ale nie tylko oni. Robi się coraz bardziej niebezpiecznie i okazuje się, że Caleb nie znał przyjaciela tak dobrze, jak mu się wydawało. Kto jest po jego stronie? Komu może zaufać?
Ciekawy jest odbiór świata przez osobę niesłyszącą, szczególnie gdy stara się zataić swoją niepełnosprawność. Zastanawiałam się, czy chaos, który czasem wyzierał z kartek książki miał na celu pokazać zagubienie osoby niesłyszącej w świecie dźwięku, czy była to po prostu nieco niedopracowana fabuła?
Generalnie jednak powieść dobrze mi się czytało i uprzyjemniła mi weekend nad Soliną.
Takie kryminały to ja lubię! Fantastyczna intryga, ciągła akcja, mnóstwo tropów i niewiadomych, a do tego świetny główny bohater. Fakt, że Caleb jest niesłyszący, dodaje książce takiego dodatkowego dreszczyka emocji. Oj dzieje się tu, dzieje. Jestem pod olbrzymim wrażeniem. Biorąc pod uwagę to, iż jest to debiut autorki - chapeau bas! To naprawdę genialna powieść. Mogłabym się tak rozpływać przez całą opinię. :) Książkę czyta nie fenomenalnie, dialogi i opisy - rewelacyjne. Powieść od samego początku, do ostatniej strony jest spójna, ciekawa i wciągająca. Autorce nawet udało się mnie zaskoczyć. Miałam swoje typy, ale gdzieś tam poszły w las po drodze. No jestem zachwycona.
Do tego zakończenie pozostawia niedosyt i chrapkę na więcej. Czekam z niecierpliwością na kontynuację. Jestem ogromne ciekawa jak ułoży się teraz życie Caleba i czy dane mu będzie połączyć się ze swoją miłością. Baaaardzo polecam.
Czuje się nieźle skołowana po lekturze książki „Zatoki milczenia” Emmy Viskic. Cały czas się zastanawiam, co w tej książce poszło nie tak, że nie dość, że nie zachwyciła, to wynudziła okropnie. Był tu ogromny potencjał – ciekawa sprawa do rozwiązania, a przede wszystkim wyróżniający się bohater, który jest głuchy. Wyszło niestety inaczej.
Caleb Zelic dostaje dziwnego esemesa od swojego przyjaciela. Po przyjeździe do jego domu okazuje się, że przyjaciel z czasów dzieciństwa został zamordowany. Wyrzuty sumienia sprawiają, że Caleb na własną rękę zaczyna prowadzić śledztwo. Kto może być mordercą? Caleb nie będzie jednak działał sam, pomoże mu była policjantka Frankie, z którą obecnie prowadzi wspólną firmę. Zadanie odnalezienia mordercy nie będzie należało do najłatwiejszych, ich jedynym tropem będzie przekazane w ostatnim esemesie przyjaciela słowo „Scott”. Kim on jest?
„Wiem, że nic nie wiem” – to najczęściej cytowane przeze mnie stwierdzenie podczas czytania tej książki. Już na samym początku zostajemy wrzuceni w środek najważniejszych wydarzeń, czyli morderstwa Gary’ego. Zaczęlam czytać i bardzo szybko się pogubiłam w sytuacji. Nie wiedziałam, jak się nazywają policjanci, kto tu jest kim i o co tak właściwie chodzi. I ta dezorientacja towarzyszyła mi do ostatniej strony. Informacje, które daje czytelnikowi autorka, są bardzo niewielkie, a przy panującym chaosie narracyjnym i fabularnym odechciewa się czytać. Im dalej tym jeszcze gorzej i choć akcja jest bardzo szybka, to napięcie było dla mnie znikome. Wygląda to tak, jakby autorka miała wiele pomysłów naraz i chciała je wszystkie upchnąć do fabuły, lecz zapomniała o dopracowaniu, chociażby sylwetek postaci. Emma Viskic przyłożyła się jedynie do przestawienia nam głównego bohatera, który jest głuchy. Jego postać nie jest przerysowana i stereotypowa. Książka jest debiutem autorki i pozostaje mi tylko wierzyć, że kolejne części o Calebie będą tylko lepsze, bo niestety, ale „Zatoka milczenia” jest książką, o której bardzo szybko zapomnę.
Caleb Zelic to prywatny detektyw, który w dzieciństwie stracił słuch. Gdy jego przyjaciel z czasów dzieciństwa zostaje zamordowany, mężczyzna chcąc udowodnić swoją niewinności rozpoczyna poszukiwania zabójcy na własną rękę. Pomaga mu Frankie, była policjantka, z którą się przyjaźni i prowadzi wspólną firmę. Bohaterowie mają tylko jeden trop: słowo „Scott” przekazane przez ofiarę. Kim jest tajemniczy Scott? Czy zagadka zostanie rozwiązana nim zginie kolejna osoba ?
"Zatoka milczenia" to w moim odczuciu książka z bardzo dużym potencjałem, który niestety nie został do końca wykorzystany. Znajdziemy tu: mroczne sekrety, niedopowiedzenia, morderstwa i tajemnicze zniknięcia. Wydawałoby się więc, że będzie intrygującym i trzymającym w napięciu kryminałem a okazała się jedynie zbyt skomplikowaną i jednocześnie zbyt prostą w swej formie, średniej jakości opowieścią o poszukiwaniu zabójcy, który jest nieuchwytny. Przyznam, że początkowo książka przypadła mi do gustu i z uwagą śledziłam losy głównego bohatera. Jednak im dalej "w las" tym mniej rozumiałam. W książce pojawia się zbyt dużo pytań bez odpowiedzi, co powoduje raczej chaos i zniechęca czytelnika, niż podsyca jego ciekawość. Na duży plus zasługuje natomiast postać głównego bohatera i sposób w jaki autork ukazała jego codzienność i problemy w świecie ciszy i niezrozumienia. "Zatoka milczenia" to w moim odczuciu średniej jakości kryminał z oryginalnym głównym bohaterem i fabułą, której potencjał nie został wykorzystany. Książkę czyta się szybko ale styl autorki nie zachwyca.
Przyjaciel Caleba, Gary, zostaje brutalnie zamordowany. Wyrzuty sumienia sprawiają, że Caleb postanawia poprowadzić własne śledztwo. Jednak jest kłopot – jest niesłyszący. Źle odczytane słowa z ruchu warg mogą prowadzić do problemów. Szybko odkrywa, że jemu i jego bliskim grozi poważne niebezpieczeństwo. Już od samego początku zostajemy wrzuceni w środek akcji. Na ogół nie mam nic przeciwko takim zagraniom, jednak tu autorka prowadziła akcje tak chaotycznie, że co moment się gubiłam. Chciałabym powiedzieć, że dalej ten problem znika, lecz nie mogę tego zrobić. Im dalej w książkę, tym większy chaos. Było tak przez to, że autorka zwleka z udzieleniem informacji o śledztwie. Innym powodem jest zbyt szybkie tempo akcji. Jednak najważniejszym twórcą chaosu jest mała ilość informacji o bohaterach. Przykład? Długo nie miałam pewności, czy Gaz i Gary to ta sama osoba (tak, ta sama). Myliłam z sobą policjantów. A można było temu łatwo zaradzić, gdyby lepiej zarysowano ich sylwetki. A jak autorce poszło z postaciami, o których wiemy trochę więcej? Tu już było trochę lepiej. Podobało mi się ukazanie postaci Caleba jako osoby niesłyszącej. Widać, że autorka odrobiła pracę domową na ten temat. Ale mimo wszystko nie mogę powiedzieć, że go polubiłam. Caleb zachowywał się jak paranoik. Jego zachowanie było uzasadnione późniejszymi wydarzeniami, ale brakowało mi reakcji otoczenia. Co jeszcze mi się nie podobało? Rozwiązanie zagadki. Samo w sobie nie było złe, ale przez to, że wiemy mało o bohaterach, nie robi wrażenia. Po prostu było. A potem przyszło zakończenie, które było złe. Autorka jakby sobie przypomniała na ostatnich stronach, że musi rozwiązać przecież wszystkie wątki. Więc dostajemy tam większy tłok od tego panującego na polskich plażach. Ale dobra, książka nie była tak całkiem zła. Jak już wspomniałam – podobał mi się sposób ukazania Caleba. Nie można też narzekać na to, że czyta się długo, bo książka zaciekawia. Jednak najbardziej podobał mi się sposób ukazania dynamizmu przez autorkę. Przypominał myśli krążące po głowie. Urywane zdania, wpadanie na nowe pomysły, reakcje na nowe zdarzenia. Nie ratuje to „Zatoki milczenia”, która wypada słabo. Nie polecam.
Przeczytane:2019-07-26, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam,
"Jeśli to, co zrobiłeś najlepiej, nie jest dostatecznie dobre, postaraj się bardziej."
Podobało mi się w przeciętny sposób, nie wpadłam w zachwyt, ale dałam się frapująco wciągnąć fabule, uległam ciekawie wykreowanemu klimatowi, lecz nie przekonałam się do bohaterów, zbyt płasko potraktowanych. Pisarski pazur autorki spodobał mi się w ograniczonym stopniu, narracja daje osobliwy wgląd w dynamiczny scenariusz zdarzeń, dba o podkreślenie detali, które początkowo wydają się mało ważne, a z czasem nabywają cech istotności, jednakże to rwany sposób opowiadania, choć ciekawie odzwierciedlający odbieranie świata przez osobę niesłyszącą, udało się osiągnąć ten efekt z wyczuciem i sugestywnością, mnie jednak zabrakło większej intensywności emocji i uporządkowania faktów.
Emma Viskic do pewnego stopnia atrakcyjnie steruje wyobraźnią czytelnika, zgrabnie buduje napięcie decydując się na nagłe zwroty akcji i zaskakujące incydenty, ale i tu nie wykorzystano drzemiącego potencjału. Intryga interesująco zapleciona, lecz ze znamionami przewidywalności i jednotorowości, to jednak sporo radości sprawia docieranie do prawdy, odkrywanie odsłon tajemnic, kształtowanie ze skrawków pozornie niepowiązanych informacji obrazu zbrodni, zastraszeń i manipulacji. Ale i w tej sferze liczyłam na większe natężenie i ekspresyjność. Zakończenie zadowala, lecz bez większego szału, spodziewałam się, że scenariusz zdarzeń poszybuje w tym kierunku, ale też dałam się zmylić w interpretacji postaw i czynów jednej z wiodących postaci, powinnam wcześniej wpaść na właściwy trop. "Zatokę milczenia" szybko się czyta, sympatycznie relaksuje, zabawia kryminalną zagadką, ubarwia spotkanie sensacyjnymi elementami, pozwala na uczestnictwo w grze snucia przypuszczeń i domysłów, ale nie pozostaje długo w pamięci. Symptomy debiutu dały o sobie znać, jednak kilka elementów naprawdę brzmi zachęcająco, dam szansę i sięgnę po kolejną odsłonę przygód z Calebem Zelicem.
Niesłyszący od piątego roku życia Caleb, audytor śledczy, wraz z Frankie Reynolds, dawniej starszą posterunkową, prowadzą firmę zajmującą się bezpieczeństwem korporacyjnym, obsługują śledztwa dotyczące oszustw. Obecnie przyglądają się sprawie profesjonalnych włamań do magazynu i kradzieży papierów wartościowych wartych dwa miliony dolarów. Gary Marsden, przyjaciel Caleba z dzieciństwa, zaangażowany w dochodzenie, zostaje brutalnie zamordowany, a niebezpieczeństwo wisi nad pozostałymi członkami zespołu. Trzeba jak najszybciej rozwiązać sprawę, jednak oprawca wykazuje się wyjątkową przebiegłością i wyprzedza ścigających o wiele kroków. Ucierpieć mogą nie tylko Caleb i jego wspólniczka, ale również bliscy. Tytuł nagradzany, cieszący się australijską popularnością, u mnie mieszane odczucia, kilka elementów drażniło, inne angażowały, ale jest szansa, że do innego czytelnika historia bardziej przemówi. I jeszcze jedno, jest tyle słów doskonale oddających atmosferę i emocje, że nie potrzeba sięgać po zasoby wulgaryzmów, a tych w książce jest nadmiar.
bookendorfina.pl