Bohaterami nowej, świetnej książki Ewy Jarockiej są miasta: miasto zewnętrzne, które składa się z mrocznych podwórek ustępujących miejsca dzikim roślinom i miasto wewnętrzne z arteriami, co tętnią bez wytchnienia (nawet jeśli wolałyby robić co innego). W obu przestrzeniach sny, lęki i bóle upodabniają się do siebie. I w obu samotność doskwiera równie mocno. Warto jej potowarzyszyć.
Jakub Kornhauser
U Jarockiej jak u Hitchcocka – startujemy od zapalenia krwi, a później napięcie tylko rośnie. Rzeczywistość jest płynna, ale nie płynnością grzecznej cieczy w szklance, lecz bulgoczącej niespokojnie magmy, do której ktoś wsypał szkiełka z kalejdoskopu. Obrazy, rozdygotane jak w gorącym powietrzu, zahaczają o siebie w najmniej spodziewanych konfiguracjach. Mikroświaty pączkują jedne z drugich w nieskończoność. Języki migoczą. Jeśli nie interesuje Was ta książka, to po co w ogóle uczyliście się czytać?
Anna Adamowicz
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-06-01
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 60
Język oryginału: polski
"Pogódźcie się z tym, że karmel może powstać z głodu. Ewa Jarocka językiem, który muszę określić jako mesmeryzujący, bo polszczyzna nie zna pojęcia oddającego...
Czy w taką noc opłaca się spać? Mama Angeliki jest uzależniona od alkoholu. Dziesięcioletnia dziewczynka próbuje zrozumieć, co się dzieje w jej...