Dwie linie czasowe. Druga szansa. Jedna miłość.
Załoga międzyplanetarnego statku podróżuje do najdalszych zakątków kosmosu, by odbudowywać piękne, ale zniszczone przez czas, struktury i w ten sposób odzyskiwać pamięć o przeszłości.
Dwie osoby spotykają się w szkole z internatem, zakochują w sobie i nagle tracą kontakt. Czas pędzi, gdy ból straty nie pozwala ruszyć z miejsca.
Przeplatając dwie linie czasowe, Tillie Walden tworzy niezwykle oryginalny świat, zapierający dech w piersiach romans i epicką wyprawę w poszukiwaniu miłości.
Tillie Walden to przyszłość komiksu, a ,,Załoga Promienia" to jej najlepsze jak dotąd dzieło. To kosmiczna opowieść niepodobna do żadnej innej, z bogatym, żywym uniwersum pełnym skomplikowanych postaci.
- Brian K. Vaughan, ,,Saga" i ,,Paper Girls"
Wydawnictwo: Kultura gniewu
Data wydania: 2022-01-20
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 540
Akcja dzieła przenosi czytelnika w bliżej nieokreśloną przyszłość, kiedy to ludzie opanowali podróże międzygwiezdne. Główną bohaterką opowieści jest tutaj Mia, młoda kobieta, która zaraz po ukończeniu ekskluzywnej szkoły, dołącza do załogi międzygwiezdnego statku kosmicznego. Zadaniem jego członków jest przemierzanie bezkresu galaktyki i odnajdywanie zabytków wymagających stosownego odnowienia, tak aby pamięć o nich nadal trwała w umysłach ludzi. Dla kobiety jest to również swoistego rodzaju podróż w poszukiwaniu utraconej miłości, która czeka tylko na to, aby ponownie ją odnaleźć.
Załoga Promienia to dzieło, którego nie da się łatwo zaszufladkować w jednej konkretnej kategorii. Teoretycznie tak jak zostało to już wspomniane mamy tutaj do czynienia z komiksem sci-fi. Tak naprawdę jednak scenariusz mocno odbiega od standardowego tytułu tego typu, o wiele większą uwagę poświęcając obyczajowo-romantycznym wątkom.
Historia prowadzona jest tutaj dwutorowo, subtelnie przeplatając teraźniejszość z ważnymi dla Mii wydarzeniami sprzed pięciu lat. To właśnie wtedy jako zbuntowana i niepewna siebie nastolatka spotkała na swojej drodze tajemniczą i cichą uczennicę Grace. Rozwijająca się pomiędzy nimi przyjaźń stopniowo zaczęła przeradzać się w coś o wiele poważniejszego. Wtedy niestety los postanowił je rozdzielić, nie dając nawet szansy na pożegnanie. Dołączenie do załogi statku, staje się więc dla Mii zarówno sposobem na zapomnienie o miłości, jak i jednocześnie drugą szansą na jej odnalezienie.
Pozostali członkowie załogi statku to osoby o różnym usposobieniu, problemach, własnej trudnej przeszłości i wielkich osobistych nadziejach. Dla każdej z nich podróż przez bezkres kosmosu to okazja do odnalezienia samego siebie. W bardzo dużym uproszczeniu całą historię można więc określić tutaj mianem mocno nietuzinkowej i refleksyjnej miłosno-kosmicznej opery, w której nie brakuje całej masy wyrazistych różnorodnych emocji. Zdecydowanie nie jest więc to tytuł, który można byłoby zaliczyć do grona pozycji czysto rozrywkowych. Dzieło stworzone przez Tillie Walden wymaga od czytelnika mocniejszego skupienia się i sporej empatii, aby móc zrozumieć problemy bohaterów. Całość czyta się niezwykle przyjemnie, ale tytułowi zdarzają się również pewne niedociągnięcia. W niektórych momentach autorka ma moim zdaniem zbyt dużą tendencję do niepotrzebnego gmatwania opowieści i starania się nadania jej nazbyt filozoficznego wydźwięku (co jest kompletnie niepotrzebne).
Blisko 550 stron komiksowej opowieści, to rzadkość..., ale też i duże prawdopodobieństwo tego, że autor miał do przekazania barwną, pomysłową i przede wszystkim intrygującą historię. I dokładnie tak właśnie ma się rzecz z epickim dziełem Tillie Walden pt. „Załoga Promienia”, które mamy przyjemność poznać w naszym kraju dzięki Wydawnictwu Kultura Gniewu. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji.
Główną bohaterką opowieści jest Mia - młoda dziewczyna, która rozpoczyna właśnie pracę na kosmicznym okręcie, który przemierza odległe gwiezdne przestrzenie w poszukiwaniu prastarych śladów istnienia dawnych cywilizacji - najczęściej budynków, które są następnie odbudowywane i restaurowane przez załogę. Jednocześnie poznajemy tu również przeszłość głównej bohaterki, która kilka lat wcześnie zakochała się po raz pierwszy w szkolnej koleżance - Grace, z którą jednak przyszło jej nagle utracić kontakt. Oto jednak pojawia się szansa na to, by móc zmienić ten stan rzeczy...
Amerykańska autorka stworzyła tu niezwykle interesującą opowieść, która z jednej strony wpisuje się w klasyczne ramy komiksowego science fiction - podróż w kosmos, docieranie do nieznanych światów i poznawanie ich przeszłości..., ale z drugiej wyraźnie się wyróżnia na tle tego nurtu, fundując nam poruszające spojrzenie na miłość, tęsknotę i samotność. I choć na pozór mogłoby się wydawać, iż trudno o bardziej skrajne motywy - kosmos i miłość, to jednak właśnie ich odważne połączenie daje sobą mądrą, poruszającą i niezwykle fascynującą całość, której przewodnim motywem jest czas, upływający i tym samym utracony czas.
Opowieść ta zaskakuje, ale nie w postaci nagłego zwrotu zdarzeń, a raczej spokojnej, niespiesznej i układanej z kolejnych małych scen, narracji. A zaskakuje głębią swojej wymowy, misternym łączeniem dwóch torów relacji - współczesnego i zarazem kosmicznego, z dawnym i miłosnym, jak i wreszcie wynikiem tego zabiegu, który rysuje się nam na kilkudziesięciu ostatnich, finalnych stronach. To właśnie wtedy poznajemy przyczyny rozstania dziewcząt, losy każdej z nich oraz marzenie Mai, która robi wszystko, by naprawić popełnione błędy. I na obu polach tej relacji jest niezwykle udanie, interesująco i emocjonująco - od pierwszej, do ostatniej chwili lektury.
Tym, co zwraca tu nasze szczególne wrażenie, jest także specyficzne, kobiece spojrzenie na gatunek science fiction. Spojrzenie, które objawia się m.in. bardzo ciekawym obrazem konstrukcji kosmicznego okrętu i sposobu jego podróżowania (to coś z baśni i sennego, metafizycznego marzenia), składem i celem misji załogi okrętu (ratowanie przeszłości o odkrywanie jej piękna), jak i wreszcie jakże ważną rolą tęsknoty i samotności w codzienności życia członków okrętu. Oczywiście to również szkolny, retrospektywny wątek tej narracji, który siłą rzeczy przybiera bardzo obyczajowy i co tu dużo mówić - piękny charakter. Myślę, że ten fakt może być sporym zaskoczeniem dla męskiego odbiorcy tego komiksu.
Pozycja ta wydaje się być również opowieścią o ludziach - owszem, w kosmosie i podczas niezwykle skomplikowanej misji, ale jednak to właśnie bohaterowie wydają się być tu najważniejsi. Mia, Grace, Eliot, czy Jules... - wszyscy oni są niezwykle ciekawi, intrygujący i ważny dla tej historii - czy to w teraźniejszym, czy przeszłościowym kontekście. Wszyscy też reprezentują niezwykle uczuciowe charaktery, co znów daje jakże odmienne, kobiece spojrzenie na tę historię. I czytając o tych postaciach możemy poczuć się tak, jakbyśmy poznawali nie superbohaterów, ale zwykłych ludzi gdzieś spośród nas i do nas bardzo podobnych. To plus i wielka siła tego komiksu.
Siłą, a kto wie, być wręcz kluczowym walorem tego tytułu, jest jego ilustracyjne oblicze. Tillie Walden stworzyła tu bowiem niezwykle malownicze, pociągnięte lekką i zarazem nieco surową kreską oraz w jakiejś mierze kojarzące się z mangą, rysunki. Ich największą wartością jest bez wątpienia bardzo odważne i zróżnicowane kadrowanie, które daje nam wiele ciekawych perspektyw podziwiania tego świata, jak i również nie mniej bogata oferta na polu kolorów, która jest przeogromną. Najlepszym oddaniem zachwytu nad tą szatą niechaj będzie fakt, iż chwilami nie potrzebujemy żadnych dialogów i tekstów, byśmy mogli rozumieć za sprawą samych obrazów to, co chce nam przekazać ta autorka.
Tego komiksu nie można czytać szybko i pobieżnie, gdyż zasługuje on sobą na kontemplowanie każdego szczegółu, cieszenie się każdym kadrem i obdarzanie naszą refleksją tego, co właśnie poznajemy. W ten sposób również będziemy mogli tu więcej zrozumieć, przeżyć i docenić wielkość dzieła Tillie Walden, która jest niezaprzeczalną. Niezaprzeczalną jest też nasza czytelnicza przyjemność, która budzi w nas ekscytację, radość, ale też i wielkie wzruszenia, co wobec przewodniego tematu tej historii jest rzeczą oczywistą. Najważniejsze wydaje się to, że każda kolejna strona tylko i wyłącznie wzmaga nasze zaintrygowane tym tytułem…
Jeśli poszukujecie czego zaskakującego, odkrywczego i innego od klasycznego spojrzenia na komiksowe science fiction, to „Załoga Promienia” będzie idealnym wyborem. To niezwykle pomysłowa, pięknie poprowadzona, zaskakująca i wielce emocjonalna historia o kosmicznej miłości i ludzkim przeznaczeniu, która ma sobą do zaoferowania znacznie więcej, aniżeli mogłoby się to wydawać po poznaniu okładkowego opisu. To dzieło, komiksowe dzieło, którego poznania nie można sobie odmówić. Polecam – naprawdę warto!
Pierwszą miłość zwykle uważa się za tą niedojrzałą i krótkotrwałą. Która kończy się, by po niej nastąpiło kilka kolejnych wybuchów uczuć. Co jednak, gdy zauroczenia z młodości nie przemija? Jeśli przedwcześnie zakończona relacja nie daje o sobie zapomnieć i podąża za nami niczym cień? Prześladuje nas brak pożegnania i jesteśmy w stanie zaryzykować życie, by naprawić dawny błąd. A nadzieja na szczęśliwe zakończenie wcale nie jest potrzebna.
Tillie Walden tworzy kosmiczne love story, które przemówiło do mojej wrażliwości na tyle, że w pewnym momencie miałam łzy w oczach. Fabuła dopracowana jest w najmniejszych szczegółach, bohaterowie są pełnowymiarowi, a ilustracje cieszą oczy. ,,Załoga Promienia" to mój mocny kandydat na najlepszy komiks przeczytany w tym roku! Jego akcja dzieje się na dwóch płaszczyznach -- poznajemy wspomnienia Mii ze szkoły oraz jej teraźniejszość, gdy pracuje przy renowacji zapomnianych budynków. Wszystko toczy się powoli, w równym tempie, by pod koniec przyspieszyć i napiąć mięśnie czytelnika w oczekiwaniu.
Zaskoczeniem było dla mnie słownictwo pokroju ,,cze" zamiast cześć, ,,nee" zamiast nie czy ,,tja" zamiast tak, ale oczywiście nie jest ono minusem. Raczej sprawia, że bohaterowie zyskują unikatową osobowość. Kolejnym zaskoczeniem było to, że u Walden nie ma mężczyzn. Kobiety kochają inne kobiety, a wśród bohaterów znajdziemy osobę niebinarną. Te dwie niespodzianki sprawiły, że komiks tylko zyskał w moich ochach.
Lektura ,,Załogi Promienia" to fantastyczna podróż w głąb wrażliwości. Jestem całkowicie zauroczona tą historią i mam pewność, że jeszcze do niej wrócę. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić, to wydanie tak obszernego komiksu w miękkiej okładce, której grzbiet wytrwale próbuje się złamać, ale zawartość wzbudza jedynie moje ochy i achy. Była to bowiem piękna historia, która w pełni mnie zaangażowała.
przekł. Marceli Szpak
MIŁOŚĆ W KOSMOSIE
,,Załoga promienia" to kosmiczne love story z ambicjami. Tak w skrócie można podsumować ten imponujący rozmiarami album. Wiele się może za tym kryć, od tandety z pseudofilozoficznym zacięciem, po rzecz naprawdę, nomen omen, wysokich lotów. Jak wyszło w tym wypadku? Dobrze. ,,Załoga promienia" to całkiem przyzwoita rzecz, chociaż trzeba powiedzieć, że momentami zbyt mocno inspirowana mangami.
Główną bohaterką tej opowieści jest Mia, nowa członkini załogi międzyplanetarnego statku, który zajmuje się odbudowaną zniszczonych struktur. Cel misji jest jeden: odzyskiwanie pamięci o przeszłości. Cel Mii wygląda podobnie - odzyskać utraconą miłość. Czy jest to w ogóle możliwe? I co kryje przeszłość?
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2022/01/zaoga-promienia-tillie-walden.html
Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2022, Mam,
Miłość. Niewyczerpane źródło witalności, wybuchowa i uwalniająca moc, poruszająca duszę i ciało. To pierwotny chaos, który pozwala patrzeć prosto w oczy i serce drugiej osobie. Nie istnieje jakakolwiek inna siła, która potrafiłaby wprawić ludzi w równe zadziwienie, uwalniając ich z kajdan nieszczęścia. Miłość to także jeden z najmocniej eksplorowanych tematów w kulturze. I pomimo faktu, że napisano już o niej niemało wierszy, scenariuszy filmowych, a nawet wymownych mądrości w windach, to temat nadal jest niewyczerpany.
Niektórzy twierdzą, że kochać, to nie znaczy czuć, a wybierać. Jeśli tak jest faktycznie, to właśnie wybieram. Wybieram taką miłość, jak w Załodze Promienia. Wiecie co, gdyby jeszcze rok temu, ktoś mi powiedział, że będę czytać komiksy, to bym się lekko zdziwiła. A gdyby do tego powiedziano mi, że jeden z nich zostanie w moim sercu na tyle, że będę wracać do niego parokrotnie i zostanie ulubieńcem roku, wyśmiała bym bez mała. A oto tutaj jestem dziś i przytulam do serca rzecz stworzoną przez Tillie Walden. I mogłabym zapytać, Załogo, gdzie byłaś całe moje życie, ale już nie muszę, już mam cię przy sobie. Walden stworzyła historię, która powoli osiada na sercu na wrażliwości, która zachwyca nie tylko kreską, ale i fabułą. Stworzyła opowieść o rodzinie, dorastaniu, miłości i życiu, do tego tak melancholijną i cichą, a jednocześnie tak ciepłą, inspirującą i podnoszącą na duchu. I jeśli miałabym określić ją jednym słowem, byłaby to PERFEKCJA! A sama fabuła? Niesamowita i klimatyczna i w zasadzie byłą wszystkim, czego kiedykolwiek poszukiwałam w książce. Chociaż historia przebiega w dwóch liniach czasowych, nie było jej części, które wydawałaby się zagmatwana, niepotrzebna lub zbyt skomplikowane. Dwie historie, które podążają za przeszłością i teraźniejszością Mii, by powoli zacząć się łączyć i splatać w miarę rozwoju historii. A do tego wspaniałe postaci, każda z nich wspaniała i zbudowana tak realnie, że chciałoby się mieć takie osoby obok. Tak silne jako jednostki. Tak idealne jako grupa. I zamykając ostatnią stronę tej historii, ogarnia nas smutek, że trzeba te wszystkie dobre dusze pożegnać..
Nie mogę napisać też o samej kresce, bo ta, stworzona przez Walden, jest nie tylko charakterystyczna, ale tak zwyczajnie, piękna i doskonała. Pozornie prosta, nadawała każdemu kolorowi głębi i znaczenia. I o samych ilustracjach mogłabym pisać nieskończenie wiele, bo są one cudownym dopełnieniem tej historii. A całość, cóż, jest oszałamiająca i piękna i niesamowita i doskonała i fantastyczna i można tu dodać każdy inny pozytywny przymiotnik, jaki przyjdzie do głowy. Kocham tę powieść graficzną całym sercem. Kocham każdą stworzoną postać, każdą reprezentację (Załoga to sapphic romans i reprezentacja osoby niebinarnej), każdy odcień miłości jaki w niej znajdziemy. I jeśli mielibyście przeczytać w tym roku tylko jeden komiks, niech to będzie ten. ❤