Przez dziesięciolecia maleńki żydowski sztetl Kreskol trwał w błogiej izolacji. Jego mieszkańcy, oszczędzeni przez Holokaust i inne nieszczęścia, żyli codziennymi sprawami, nie znając samochodów, elektryczności, bieżącej wody ani internetu. Ale kiedy nagle znika Pasza Lindauer, a potem jej znienawidzony były mąż, miasteczko czeka zderzenie z XXI wiekiem.
Starszyzna wysyła w świat Jankiela Lewinkopfa, kompletnie nieprzygotowanego wyrzutka, który ma zaalarmować polskie władze. Wyruszając daleko poza odludny, bezpieczny Kreskol, Jankiel staje w obliczu uroków i zepsucia współczesnego świata, który przyjmuje go z mieszaniną niedowierzania, niechęci i życzliwości. Sprawa Kreskolu wywołuje burzę w mediach i konflikt w sejmie.
Polski rząd planuje reintegrację zapomnianego miasteczka. Jednak przy okazji na światło dzienne wychodzą mroczne powody, dla których zostało zapomniane. Integracja nie przebiega bez zgrzytów. Mieszkańcy Kreskolu, podzieleni na entuzjastów zmian i zwolenników starych zwyczajów, stają przed trudnym dylematem: albo znajdą sposób, zjednoczenia się z resztą kraju, albo zaryzykują zniknięcie ich miasteczka na zawsze.
Napisana z przenikliwym humorem, debiutancka powieść o małej żydowskiej wiosce zagubionej w leśnej głuszy i tak odosobnionej, że nikt o niej nie słyszał… aż do teraz.
Max Gross jest byłym dziennikarzem „New York Post” oraz „Forward”, a obecnie redaktorem naczelnym „Commercial Observer”. Mieszka w Nowym Jorku z żoną i synem.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2024-05-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: The Lost Shtetl
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Natalia Wiśniewska
Zapraszam do przeczytania "Zaginiony sztetl"!
Książka Pana Grossa przedstawia historię społeczności żydowskiej, jednakże to opowiadanie jest zupełnie inne, niż te, które miałam przyjemność przeczytać.
Zacznijmy od najważniejszego! Czy wiecie czym jest tytułowy sztetl?
To bardzo istotne w kontekście całej powieści. Sztetl to w jęz. jidysz "miasteczko". Nazywane jest tak również skupisko ludności,która zachowuje obyczajowość żydowską.
Kreskol to zaginiona społeczność żydowska, która przeżyła II Wojnę Światową. Skoro nie została odkryta podczas tamtych wydarzeń historycznych, to oznacza również, że nie przeżyła żadnego rozkwitu w XXI wieku.
Mieszkają w niej wielopokoleniowe rodziny, nie mające dostępu do żadnych instytucji urzędowych, nie posiadające dowodów osobistych, współćzesnego pieniądza, dostępu do towarów importowanych. Żyją tylko z tego co sami stworzą, bez nowej technologii - nie znając żadnych innych ludzi. Jeden z mieszkańców zostaje wysłany do sąsiedniej miejscowości by powiadomić policję o potencjalnym morderstwie i zaginięciu jednej z mieszkanek.
Dociera do zupełnie innego świata i zupełnie nie wie jak się w nim odnaleźć. Co więcej... ten nowy świat dowiaduje się o Kreskolu i będzie próbował go zreintegrować.
Wyobrażacie sobie taką historię?
Pomysł na tę powieść jest rewelacyjny - dawno nie czytałam tak ciekawie przedstawionej historii.
Autor przypomina o ważnych wydarzeniach dotyczących eksterminacji Żydów.
Ponadto w bardzo prosty, a zarazem nieszablonowy sposób ukazał różnice między zapomnianą społecznością, a współczesnym światem. Niesamowite jakie zaszły na świecie w czasach powojennym oraz jak szybko ludzie popadają w konsumpcjonizm i zapatrują się w nową technologię.
Czytając tę lekturę warto również zastanowić się przez chwilę nad tym jak zjednoczone społeczeństwo potrafi podzielić się przy ważnych wydarzeniach oraz jak destrukcyjny wpływ mają władza, media i plotki.
Dodatkowym plusem tej powieści jest wiele przypisów dot. tradycji żydowskiej.
„Zaginiony sztetl" to powieść zasługująca na uznanie!
"Zaginiony sztetl" to debiutancka powieść Maxa Grossa, dość ciekawa i pomysłowa, zabawna, chociaż chwilami bardzo smutna i gorzka. I wydaje się nieprawdopodobna, to jednak udało się stworzyć autorowi pozory wiarygodności. Pewnie dlatego czyta się ją rewelacyjnie.
Max Gross fabułę książki umieścił w Polsce, w małej, odciętej od świata leśnej wioseczce zamieszkałej przez społeczność żydowską. Mieszkańcy sztetla nie wychodzą poza granice osady, uważając, że za lasem nic dobrego na nich nie czeka. A i o mieszkańcach i całej osadzie świat jakby zapomniał...
"Nawet w szczęśliwym, spokojnym miasteczku, takim jak nasze, może trafić się ktoś, z kim nie chcesz mieć do czynienia."
Dzieciom wpajano, że życie poza lasem, z dala od Kreskola, bo tak nazywa się ten zapomniany sztetl, jest niebezpieczne, a w lesie są różne zdradliwe miejsca i groźne zwierzęta.
A skoro urodzili się z dala od złego świata to są po prostu szczęśliwcami... Nikomu zatem nie przychodziło do głowy, żeby wychodzić za mury osady.
Małe żydowskie miasteczko trwało przez lata w izolacji a ludzie żyli błogiej nieświadomości nie mając żadnych wieści ze świata. Ani dobrych ani tych złych. Żyjąc swoimi codziennymi sprawami, nie wiedzą nic nie tylko o Holokauście, ale nawet nie mają elektryczności i bieżącej wody, nie mówiąc już o innych nowoczesnych sprzętach i urządzeniach.
Gdy jednak z miasteczka najpierw znika młoda mężatka a za kilka dni jej mąż, mieszkańcy są bardzo zaniepokojeni. Rada zdecydowała, że teraz muszą kogoś wysłać do miasta, żeby zgłosić odpowiednim władzom ich zaginięcie i prosić o pomoc w poszukiwaniach. Starszyzna postanowiła wysłać w nieznany świat Jankiela, który nie mając bliższej rodziny, więc traktowany był jak wyrzutek w tym społeczeństwie. Wydawał się wszystkim idealnym kandydatem, bo nikt po nim nie będzie płakał, gdyby i on zaginął.
Jankiel zaskoczony tym niby zaszczytem, w końcu wyrusza z obawą do najbliższego, nieznanego mu miasta. Udało mu się zabrać wraz z cygańskim taborem, więc nie musi sam pokonywać leśnych ścieżek. Na widok miasta aż otwiera oczy ze zdziwienia, nie wyobrażał sobie tego nawet w snach.
"Jestem pewien, że obyty czytelnik nie będzie pod wrażeniem widoków, które spotkały Jankiela w mieście."
"Nigdy wcześniej nie widział budynków, które miałyby więcej niż jedno piętro, dlatego przystanął przed pięciopiętrowym apartamentowcem, aby chłonąć ten widok."
W urzędzie nie potraktowano Jankiela poważnie, gdyż nikt nie słyszał o Kreskolu. Nawet ważny list napisany przez starszyznę sztetla nie przekonuje o istnieniu osady.
Po kilku miesiącach, gdy w Kreskolu są pewni już, że Jankiel gdzieś zaginął, w miasteczku ląduje helikopter... a zszokowani mieszkańcy widząc wysiadającego Jankiela nie wiedzą co o tym myśleć. Świat dowiaduje się o Kreskolu i teraz nic już nie będzie takie samo, bo i politycy zainteresowali się żydowskim miasteczkiem...
Autor przypomniał czasy, w których ludzie radzili sobie bez elektryczności i bieżącej wody, bez mediów społecznościowych i telefonów, ale byli wtedy chyba bardziej szczęśliwi.
W małej społeczności zawsze inaczej się żyło, pamiętam czasy, gdy jeździłam na wakacje do babci mieszkającej w maleńkiej wiosce, tam wszyscy się znali i razem spędzali czas.
A gdyby tak naprawdę istniał taki zaginiony sztetl czy inna osada w lasach? Chyba jest to obecnie niemożliwe, bo nawet w puszczy nie ma takiej możliwości, wszędzie teraz można spotkać człowieka.
Ale polecam książkę, warto ją poznać.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Finebooks w ramach akcji recenzenckiej portalu Lubimy Czytać.pl.
Największą radość w czytanych debiutach sprawia mi szczerość i to, że autor docenia prace wszystkich osób pomagających mu przy powstaniu książki. Dla mnie jest to bardzo istotne, gdyż to podkreśla wartość pracy pisarza i to, co miało wpływ, z jakiego powodu napisał książkę. Na jakich opierał się źródłach edukacyjnych w zdobywaniu dodatkowej tematycznej wiedzy, czy pisanie sprawiało mu trudność, a powodowało, u niego radość opisując losy wszystkich występujących bohaterów?
Rozpoczynając, czytanie książki debiutującego autora Pana Maxa Grossa pt. ''Zaginiony sztetl'' nie spodziewałam się, że będzie na tyle interesująco opracowana historia, która wzbudzi we mnie pozytywny odbiór.
Od samego początku poznawania pierwszego rozdziału stwierdziłam, że rozpoczynam sympatyczne spotkanie z bohaterami, którzy to są tajemniczy ze względu na sposób zachowania w sytuacji życiowej, która ich obecnie otacza, ale potrafią być wyraziści i niezdecydowani.
Każdy z czytanych nowych rozdziałów powoduje to, że nabiera się coraz większej chęci na odkrywanie, z jakich to powodów główni występujący bohaterowie zachowują się dziwnie, a może ktoś im pomaga, narzucając dobrą poradą, jak mają postąpić, aby nie zostali negatywnie odebrani w społeczeństwie z powodu podejmowanych niełatwych decyzji, które wywołują u nich strach i niepewność przychodzącego nowego jutra, ucieczkę, chorobę przynoszącą ulgę, a z czasem w środku cierpienie nie mówiąc o nim nikomu.
Autor uświadamia nam, że umiemy dokonać szybkiej oceny na podstawie sytuacji, którą nie znamy, wiemy tylko tyle, co usłyszeliśmy od społeczeństwa, a nie poznaliśmy osoby przeżywającej wewnątrz ból piętna pozostawiający z przeszłości niedotyczący jej bezpośrednio, lecz bliskich.
Potrzeba jest udowodnić, że będąc, nikim należy zachować pozory twardości obrony charakteru, że potrafi, się walczyć o honor zachowując, zimną krew nie zapominając o przykrej historii z przeszłości przynoszącej wstyd ukrywającego się cienia w odbiciu tego, co dopiero ma nastąpić.
Czy Jankiel Lewinkopf wypełni misję powierzoną przez starszyznę Kreskolu stanowiącą dopiero początek integracji ze współczesnym światem, czy spotka w nim więcej osób życzliwych lub tych osób nierozumiejących go ze względu na pochodzenie brak wiedzy o miejscach, w których się obecnie znajduje?
Warto przeczytać tę książkę.
Przeczytane:2024-06-25, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 12 książek 2024, 26 książek 2024, 52 książki 2024,
Czy wiecie czym jest tytułowy sztetl? To małe miasteczko, a w literaturze popularnonaukowej to małe skupisko miejskie zachowujące tradycyjną obyczajowość żydowską. I właśnie w taki świat, pełen tajemnic i inności, zabiera nas Max Gross w powieści Zaginiony sztetl.
Mały żydowski sztetl Kreskol był miejscem zapomnianym przez wszystkich. Ominęła go wojna i Holocaust, inne nieszczęścia i tragedie również. To punkt, którego nie było na żadnej mapie. Ukryty w lesie, z dala od zgiełku i hałasu. Niewidoczny. I może byłoby tak przez następne lata, gdyby nie zdarzenia, które się wydarzyły. Nieoczekiwanie znika młode małżeństwo, świeżo po rozwodzie. Najpierw znika Pasza, a później jej mąż. Pojawiły się obawy, że mąż stoi za jej zniknięciem, a nawet wersje, że może ją zamordował. Starszyzna żydowska wysyła młodego i nieogarniętego, trochę innego chłopaka, Jankiela Lewinkopfa, aby powiadomił władze w mieście o tym, co się wydarzyło. Jankiel wyrusza poza Kreskol, do świata, o którym nikt z nich nie miał pojęcia. Wkracza w nasze obecne czasy, współczesne i rozwinięte. Nie może się odnaleźć. Nigdy nie widział samochodu, nie wie co to elektryczność, nie mówiąc o telewizorze czy telefonie komórkowym. Chłopak zderzył się z czymś, co go zszokowało i zaskoczyło. W tym świecie zabawi na dłużej, a przygody, jakie będą jego udziałem mogą wywołać w czytelniku mieszane odczucia. To kompilacja nutki ironii i sarkazmu, z domieszką humoru i pobłażania. Czy wyprawa Jankiela przyniesie oczekiwany skutek? Jedno jest pewne, że zaalarmowane władze będą chciały wkroczyć w mały żydowski świat i wprowadzić swoje rządy. Ale czy im na to pozwolą i jak przyjmą proponowane reformy? Czy ulegną presji i być może ułudnym wizjom czy raczej będą sceptyczni i zdystansowani? Przekonajcie się sami, czy Kreskol nadal będzie się rządził swoimi prawami czy straci swoją niecodzienną tożsamość i samodzielność?
Zaginiony sztetl to lektura wielce ciekawa i intrygująca. Trudno sobie wyobrazić, aby taka mała społeczność uchowała się przed światem i żyła własnym życiem. Gdy wkoło technika pędzi i rozwija się w niesamowitym tempie, u nich czas się zatrzymał. I żyje im się dobrze i spokojnie. Dlaczego, takie pytanie się nasuwa od razu? Nie mają takich codziennych wygód jak my, z dala od zgiełku wielkich miast i skupisk ludzi, nie rozpraszają ich media, nie zabierają im czasu. Mają go więcej dla siebie, swoich bliskich, na utrzymanie bliskich relacji. Tęsknie za takim światem, przepełnionym spokojem i normalnością. Dość tej ciągłej pogoni, zawsze za czymś … Czymś, co nam ucieka, a my gonimy nieustannie … Ale po co? Nie oczekuję odpowiedzi na to pytanie …
Obserwując z boku zachowania bohaterów, członków tej małej i zamkniętej społeczności, zauważyłam, że oni też pragną miłości, chcą kochać i być kochani, powoli odkrywają swoją tożsamość, zadają sobie pytania, które dotychczas były dla nich wrażliwe. I szukają na nie odpowiedzi, nawet z dala od tego kręgu, w świecie im bardzo odległym, ale dopiero teraz odkrytym.
Ta lektura to doskonała refleksja nad życiem, nad tym, co w nim jest najważniejsze. Czy warto sięgać po coraz to nowsze rozwiązania techniki i być na topie, czy może warto docenić spokój, stabilizację i bezpieczeństwo? To wybór między dwoma różnymi światami, tylko pytanie, który z nich nam odpowiada? W którym czulibyśmy się spełnieni i szczęśliwi? Odpowiedź nie jest zapewne jednoznaczna …
Znakomita powieść, bardzo intrygujący pomysł na fabułę. Autor zaskoczył, ale takie lektury są najlepsze i dają najwięcej satysfakcji. Autor przekonał mnie do siebie, już czekam na kolejne powieści, bo wiem, na co go stać.
Polecam, doskonała na letnie ciepłe wieczory.