Znoszone rękawiczki, stara maszyna do pisania, wysłużony holownik z duszą
Tytuł „Z miasta” nawiązuje do stałej rubryki, drukowanej w przedwojennej „Gazecie Gdańskiej”. Bohaterami dziewięciu opowiadań są postacie, których nazwiska przez chwilę się w niej pojawiły i dzięki temu zagościły w świadomości gdańszczan. Ludzie ci nie zostawili po sobie zbyt wiele, wymazani przez historię z pamięci miasta. Ale przetrwały po nich osobiste przedmioty, w magiczny sposób przedłużające ich trwanie.
Ernest Jezionek – mieszka w Gdańsku, oceanograf, specjalista od prac badawczych dna morskiego. Z zainteresowania żeglarz i instruktor żeglarstwa. Od niedawna pochłonięty nową pasją – pszczelarstwem. W wolnym czasie pisze. W 2017 roku jego opowiadanie „Lukrecja z Kamiennej Grobli” zostało nagrodzone w konkursie literackim „Kryminalne opowiadanie z Trójmiastem w tle”.
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2020-12-30
Kategoria: Opowiadania
ISBN:
Liczba stron: 0
Przeczytane:2021-05-13, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie czytelnicze 2021,
Muszę przyznać, że tę niewielką książeczkę pochłonęłam w jedno popołudnie a poruszające opowieści zapewne wrócą do mnie kiedyś tak jak wracają we wspomnieniach ludzi, w widoku pozostałych po nich przedmiotów. Książka jest na swój sposób magiczna, prawie namacalnie można usłyszeć szum morza, które czasami bywa kojące dla myśli a czasami groźne i bezwzględne.
Atmosfera Gdańska z lat trzydziestych ubiegłego wieku, i niezwykłe historie kilkorga mieszkańców, po których zostały naznaczone ich losem rzeczy, to nostalgiczne spotkanie z przeszłością.
Rzadko się zdarza książka o niewielkiej zawartości treści wzbudzająca tak ogromne emocje. Myślę, że każdy, kto sięgnie po tę lekturę zgodzi się ze mną.
Autor w większości opowiadań zabiera czytelników do przedwojennego Gdańska, w którym mieszkali kiedyś zwykli-niezwykli ludzie zasługujący na pamięć. Czy istnieli naprawdę, czy są tylko wytworem wyobraźni autora, to już nie jest ważne. Ale wiadomo, że każdy człowiek pozostawia po sobie jakiś ślad i z szacunku do człowieczeństwa powinniśmy o tych ludziach pamiętać.
Nic nie znaczące dla kogoś rękawiczki, czy stara maszyna do pisania albo wrak holownika, czy zwyczajny kamień ulicznego bruku dla jakiegoś człowieka mogły być bardzo ważnym.
Ta książka, to zlepek dramatycznych losów zwykłych ludzi, którzy nie zawsze radzili sobie w życiu. Czasami o to życie walczyli i pielęgnowali każdy dzień, a czasami poddawali się i uciekali w nałóg lub nawet w śmiertelną nicość.
Dramatyczne historie różnych osób mieszkających kiedyś w Gdańsku być może poruszyły wtedy serca innych. Ale czy czytając o tym, że ktoś popełnił samobójstwo zastanawiamy się nad tym, dlaczego to zrobił?
Czy spotykając osobę upośledzoną umysłowo potrafimy spojrzeć na nią tak jak na zwykłego, zdrowego człowieka i zastanawiamy się nad jej życiem, ile w nim czasem bólu, smutku czy upokorzenia, a ile spontanicznej radości, takiej jakiej zdrowy na ciele i umyśle człowiek nie jest w stanie zrozumieć.
Ta książka zapewne wielu czytelników skłoni do refleksji, dostarczy wielu wzruszeń.
Nie mogę o niej powiedzieć, że jest lekka, łatwa i przyjemna. Jest nostalgiczna i piękna w swoim przekazie, ale również bardzo dramatyczna.