Wspaniały portret niezależnej kobiety, która potrafi wybrnąć nawet z pozornie nieodwracalnych skutków źle podjętych decyzji. Klasyczna i jedna z najlepszych powieści w dorobku autora, obrazowo ukazująca przesądy i zwyczaje małej wiejskiej społeczności.
Dziewiętnastowieczna Anglia. Betsaba Everdene dziedziczy farmę po zmarłym wuju. Wszyscy oczekują, że wyjdzie za mąż i zajmie się dziećmi. Ale ona, silna i inteligentna, nie zamierza wiązać się z nikim bez miłości.
Życie przyniesie wiele niespodzianek - nieoczywiste wybory, sercowe rozterki oraz pomyłki losu. Betsaba zrobi jednak wszystko, żeby znaleźć sobie miejsce w zmaskulinizowanym świecie.
Uroda i niezależność dziewczyny przyciągają wszakże mężczyzn. O jej względy zabiega trzech całkowicie odmiennych kandydatów: oddany pasterz Gabriel Oak, sąsiad i szanowany farmer William Boldwood oraz sierżant królewskich dragonów, a przy tym kobieciarz i hulaka, Franciszek Troy.
Relacje pomiędzy Betsabą a jej adoratorami stanowią podstawę studium wielu obliczy miłości - od tej szczerej i gorącej, po pozbawione skrupułów i skłonne do manipulacji uwielbienie.
Książka o gwałtownej sile miłości i namiętności, która doczekała się kilku głośnych ekranizacji filmowych.
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2023-04-25
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: Far from the Madding Crowd
"Z dala od zgiełku" Thomasa Hardy'ego, jak ktoś nie kojarzy to tego od słynnej Tess d'Uberwillles, już jakiś czas temu sobie nabyłam, ale, jak to zwykle z moimi nowymi nabytkami książkowymi bywa, jeszcze może długo by stało na półce i czekało na czytanie, gdyby nie lutowe wyzwanietrójki e-pik.
Z początku ten wątek walentynkowy w wyzwaniu mnie nie zachwycił, gdyż już niezbyt przepadam za romansami, no ale dobre książki z wątkiem miłosnym to przecież nie romansidła a co dopiero jak jest to powieść napisana przez takiego klasyka co Thomas Hardy.
"Z dala od zgiełku" okazało się strzałem w dziesiątkę, gdyż nie tylko wątkiem miłosnym idealnie wpasowała się w wyzwanie, ale również walentynkowym fragmentem.
W dużym skrócie można by powiedzieć o fabule powieści Hardy'ego, że gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Oczywiście nie dosłownie, ale mamy tu dwu starających się o rękę uroczej a równocześnie ambitnej i niezależnej młodej kobiety, Betsaby Everdene. Czarnowłosa piękność, której Hardy, w którymś fragmencie książki przypisuje nawet demoniczność nie odwzajemnia uczuć ani cierpliwie kochającego ją Gabriela Oaka, który oświadczył się jej wówczas, gdy wydawało się, że będzie w miarę zamożnym farmerem, ani statecznego farmera dzierżawcy, Boltwooda, który otrzymawszy do niej beztroski walentynkowy rozkaz "ożeń się ze mną" nagle zapałał do niej uczuciem.
Betsaba odziedziczywszy po swoim wuju farmę i dzierżawę próbuje poruszać i odnaleźć się w świecie mężczyzn co w wiktoriańskiej Anglii nie było łatwe ani z pewnością dobrze widziane. Wydatną pomocą okazuje się być jej poznany kiedyś, w innym czasie i świecie a nagle pozbawiony przyszłości jako farmer i bardzo w niej zakochany, lecz nie narzucający się już ze swoim uczuciem Gabriel Oak. To dzięki niemu dzierżawa Betsaby będzie się mieć dobrze i jej nie utraci, gdy zawróci jej w głowie urodziwy a zarazem uwodzicielski sierżant dragonów Francis Troy, wojskowy nicpoń, za którego wyjdzie za mąż, a który jedyne co potrafi to przegrywać jej pieniądze na wyścigach.
Niefrasobliwa walentynkowa zabawa doprowadza z czasem do dramatu. Miłosne oczarowanie przynosi rozczarowanie a cierpliwa i wierna miłość odnosi triumf. A wszystko to dzieje się w sielsko wiejskim klimacie z czasów wiktoriańskiej Anglii z jej specyficzną społecznością i pięknem przyrody.
"Z dala od zgiełku" to pełna uroku, wciągająca powieść napisana pięknym literackim językiem, opowiadająca o tym, że los czasem drwi z poczynań człowieka, a przeznaczenia nie da się uniknąć i trzeba mu się poddać.
Licząc na piękną historię miłosną zabrałam się za lekturę książki. Pierwsze strony były trudne ze względu na język oraz formę narracji, tak inny od współczesnych książek. Po pierwszych trudnościach, kiedy historia mnie wciągnęła, a losy bohaterów stały mi się bliskie, zaczęłam zauważać pewne podobieństwa do twórczości Jane Austen, i tym razem po głowie chodziło mi "Duma i uprzedzenie". W jakiś sposób utożsamiałam Betsabę z panną Bennet, a jej wybory, wahania jak również podejmowanie decyzje, wielokrotnie mnie drażniły. Zastanawiałam się, czy klasyka może posiadać szczęśliwe zakończenie, jakie współcześnie znamy.
Autor zaskoczył mnie tą historią. Ciesze się, ze zdecydowałam się na lekturę tej książki, gdyż pozwoliła mi odkryć piękno angielskiej XIX-wiecznej wsi. Hardy posiadł wspaniałe pióro, które bardzo plastycznie oddaje miejsce oraz atmosferę wioski, gdzie odbywa się akcja. Choć bardzo ważne są uczucia miedzy poszczególnymi bohaterami, to jednak równie istotnym elementem jest Weatherbury, które wydało mi się miejscem bardzo sielskim. Zdarzała się tam śmierć, znój ciężkiej pracy, nieporozumienia, pożary i ulewy, wszystko to jednak blakło w porównaniu z wspaniałą przyrodą, ludźmi, którzy niewiele zmienili się mentalne przez lata, przyjaźnią, miłością, życiem. Autor pozwolił mi wyobrazić sobie to miejsce i społeczeństwo, dwór, kościół, cmentarz, zabudowania gospodarcze, gospodę i wszystkie inne budynki jak również cuda natury.
Weatherbury nie mogłoby się również obyć bez mieszkańców wsi, ludzi którzy pracują w majątku Betsaby, a wielu ich pojawia się na kartach powieści, jednak każda postać posiada indywidualne cechy, które nie pozwalają o sobie zapomnieć. Autor nadaje im liczne przywary i zalety, opisuje ich wygląd i charakter, a później wielokrotnie korzysta z ich osobowości przy licznych okazjach, nie pozwalając stać się bezbarwną masą w tle.
Wieś jest bardzo istotnym elementem w historii, którą chciałabym Wam przedstawić. Autor pokazał miejsce, w którym rozgrywają się wydarzenia, jako pełne pracy i poświęcenia, a jednocześnie spokojne, pewne i stabilne. Choć zdarzają się tam sytuacje czasami bardzo smutne to na taką wieś, która przedstawia Thomas Hardy wielu z nas chciałoby trafić.
Sama historia miłosna jest bardzo skomplikowana, bulwersująca, a jednocześnie piękna. Na początku można podejrzewać, że głównym bohaterem jest Oak, później jednak oś wydarzeń przenosi się na Betsabę i ona staje się epicentrum wszystkich problemów. Kobieta jest młoda, niedoświadczona w kontaktach z mężczyznami, nie ma również nikogo bliskiego, kto mógłby jej pomóc dokonać właściwego wyboru. Każdy z mężczyzn, którzy starają się o jej rękę, ma inny charakter. Oak to spokojny, sumienny pasterz, który ceni pracę i w cichości wspiera Betsabę. Właściciel ziemski Boldwood to mężczyzna, którego uczucia nie mają stanu pośredniego, albo jest obojętny albo kocha nad życie, nie potrafi on również zachować umiaru w ich wyrażaniu. Żołnierz Troy to prawdziwy flirciarz, który robi wszystko, żeby mu było w życiu dobrze. Czułe słówka i piękne uśmiechy działają na kobiety do dnia dzisiejszego i niejedną sprowadziły na manowce, co pokazuje historia Betsaby. Autor nie pozwolił kobiecie na spokojne życie, spowodował, że choć początkowo historia toczy się monotonnie to późniejsze wydarzenia wywołują w czytelniku wiele emocji i wielokrotnie zaskakują.
Thomas Hardy w swojej książce nakreślił postać kobiety pracującej, samodzielnej, dbającej o własne interesy, współczesnej feministki. Betsaba mimo braku pomocy najbliższej rodziny pokazuje, że kobieta jest samowystarczalna, nie potrzebuje pomocy i może żyć bez podpierania się na męskim ramieniu. Bohaterka nie jest jednak ideałem, nie raz pokazuje swoje gorsze oblicze, które może zniszczyć iskierkę sympatii, którą wcześniej zdobyła.
"Z dala od zgiełku" to wspaniała historia, która porusza tak wiele zagadnień życiowych, że niemożliwością jest o nich wszystkich napisać. Autor pokazał, że jako mężczyzna potrafi pisać pięknie o miłości, przedstawiać ludzkie charaktery, stwarzać życiowe sytuacje, które wymuszają w nas nie raz refleksję, i co najważniejsze, swoją historią wywołuje całą gamę emocji podczas lektury. Moje odkrycie tego pisarza zdarzyło się przypadkiem, teraz jednak wiem, że chcę poznać inne jego książki, aby odkryć historie, które na pewno sprawią mi równie wiele radości.
"Z dala od zgiełku", to powieść, która od razu zwróciła moją uwagę. Powieść autorstwa brytyjskiego pisarza i poety Thomasa Hardy'ego zaliczona do klasyki musiała zagościć w moim domu.
Klasykę kocham. Angielską tym bardziej. Cieszy mnie fakt, że klasyka wraca do łask. Wydawnictwa wznawiają wydawanie dzieł literackich, a wielkie wytwórnie filmowe nagrywają filmy na bazie owych dzieł.
"Z dala od zgiełku" zostało wydane przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia. Okładka piękna, klimatyczna. A na niej dwójka z czwórki głównych bohaterów.
A są nimi... Młoda, energiczna , dumna właścicielka farmy (farma odziedziczona po wuju) Betsaba Everdene. Betsaba jest kobietą bardzo silną, niezamężną , stroniącą od miłości. Zanim Betsaba Everdene odziedziczy oraz obejmie władztwo we farmie przebywa u ciotki, gdzie poznaje właściciele sąsiedniej farmy.
Jest nim Gabriel Oak. Mężczyzna wolny, czekający na miłość. Dobroduszny, szczery, człowiek o gołębim sercu. Betsaba od razu przyciąga jego uwagę. Gabriel choć nie ma zbyt wielu okazji, by poznać młodą dziewczynę, to otwiera przed nią swoje serce.
Bohaterka mimowolnie rozbudza w nim ckliwość oraz poczucie odpowiedzialności za jej los. Gabriel się oświadcza. NIestety jego zaloty zostają odrzucone...
Betsaba wyjeżdża, a złośliwy los sprawia, że Gabriela owce spadają z klifu i tym samym skazują go na bankructwo oraz tułaczkę w poszukiwaniu pracy. Ponownie ścieżki Gabriela i Betsaby się krzyżują...
Gabriel nie jest jedynym mężczyzną, który uległ czarowi tej fan fatale. Drugim mężczyzną jest właściciel ziemski William Boldwood. Farmer jest bardzo zamożny, szanowany wśród innych właścicieli ziemskich , a warto wspomnieć, że Betsaba jest jedyną kobietą, która zarządza swoimi ziemiami bez pomocy tzw. ekonoma.
Boldwood jest samotnikiem, trochę sztywnym oraz małomównym. Nieczuły na wdzięki kobiet, gdyż plotki donoszą jakoby w młodości jedna panna złamała mu serce. Dopiero walentynka od głównej bohaterki rozbudza w nim namiętność i chęć, by posiąść serce Betsaby. Postanawia się jej oświadczyć...
Jeśli myślicie, że Betsaba Everdene będzie wybierać między tymi dwoma mężczyznami to jesteście w błędzie. Na horyzoncie, nagle, z zaskoczenia pojawia się trzeci zalotnik. Jest nim młodziutki, bardzo urodziwy, Frank Troy.
Frank Troy, to sierżant królewskich dragonów. Frank bynajmniej nie posiada cnót, które można by przypisać Gabrielowi Oak czy Williamowi Boldwood'owi. O nie. Frank Troy to hazardzista, hulaka i łamacz dziewczęcych serc. Jak na młodego, porywistego żołnierza przystało bijatyki i potyczki z innymi mężczyznami nie są mu obce.
Jeden z tych mężczyzn skruszy lód , który okala serce Betsaby i sprawi, że zacznie się ona kierować młodzieńczym, miłosnym szaleństwem. Młoda dama będzie tak się zachowywać, jak setki dziewcząt, którymi do tej pory gardziła. Nieokiełznana namiętność przyczyni się do szeregu wydarzeń, które przyniosą ból, łzy oraz śmierć...
Thomas Hardy był przedstawicielem nurtu naturalistycznego, co widać doskonale w "Z dala od zgiełku". Bohaterowie tej powieści muszą się zmierzyć z własną cielesnością, pasjami, namiętnościami, uzależnieniami.
Betsaba, Gabriel, William i Troy są przestawienie jako bohaterowie fatalni, z szeregiem zalet ,ale i wad. W tej pozycji w zachwyt wprawiły mnie liczne poetyckie opisy przyrody, mieszkańców prowincji dziewiętnastowiecznej Anglii, ale i pozycji kobiet. Fabuła "Z dala od zgiełku" jest przesycona fatalizmem, ale i pięknymi wyznaniami miłości, uwielbienia oraz obietnicami dozgonnego bezpieczeństwa.
Spotkałam się z zarzutami, że pisarz zastosował archaiczny język. Uważam ten zarzut za bezpodstawny, gdyż czytelnik musi pamiętać, że powieść "Z dala od zgiełku" została napisana w 1874 roku, czyli styl jest adekwatny do czasów, w których toczy się akcja.
"Z dala od zgiełku" to opowieść o pięknie ludzkiej duszy, ale i o czystym źle, Jest to także opowieść o wszechobecnej miłości, tęsknocie oraz poświęceniu, które zostaje wymuszone, gdyż sytuacja tego wymaga. To także historia o sile kobiecości i walce o przetrwanie w zatwardziałym świecie męskiego biznesu.
"Z dala od zgiełku" to pozycja, która wzrusza, budzi szereg emocji, które czytelnik zaczyna czuć do bohaterów. Mnie się ta powieść bardzo podobała i szczerze wam polecam.
Napomknę, że na podstawie książki nakręcono film. Jednakże film to tylko szczątki książki i różni się od niej, dlatego warto przeczytać pierwowzór ekranizacji.
W ostatni gorący weekend przeniosłam się nie tylko w czasie, ale i w chłodniejsze miejsce.Na angielskiej prowincji XIX w. przemierzałam wrzosowiska, chowałam się przed wiatrem na postrzępionych trawami wzgórzach, strzygłam owce, deptałam wiejskimi dróżkami otoczonymi koniczyną i buczynami, obserwowałam zachody słońca nad stawami relaksując się w towarzystwie pełnokrwistych bohaterów. Słowa, które znajdujemy w tytule powieści, oddają atmosferę miejsca, w którym przyjdzie nam na chwilę się zatrzymać.
Od pierwszych kartek stajemy się częścią oddalonego od świata zacisza. Jednak tylko przyrodniczego. Bohaterami targają głośne, gwałtowne, namiętne uczucia, które to stanowią dla tego sielskiego obrazka nieprawdopodobny wprost kontrast. Kiedy tylko na moment próbujemy wschłuchiwać się w ciszę zaściankowego świata, wtedy w szumie dzikich traw usłyszymy nieregularne wstrząsania serc ludzkich, łkania, żale, odgłosy szczęścia. Krew mocniej zaczyna płynąć, potem woda w stawie zaczyna znowu się uspokajać by ponownie powiać ku tafli życia miłością w tym czy innym hrabstwie. I tak obserwujemy ciszę przyrody, która próbuje udobruchać nas przed gwałtownymi wiatrami namiętności. Jednak przyroda zmienną jest, tak więc niestałość dominuje również w duszach ludzkich. Dlatego nie dziwmy się, że autor poprzez opisy przyrody zastosował takie właśnie rozwiązania.
Jesteśmy blisko bohaterów, bo znamy paletę ludzkich uczuć z doświadczenia. Jak przewrotna jest miłość? Jak pochopne decyzje podejmowane w emocjach mogą wpłynąć na dalsze życie? Jak komplementy, miłe słówka potrafią omamić nawet największą przeciwniczkę instytucji małżeństwa? Znajdziecie odpowiedź. Poza tym nazwiecie po imieniu zazdrość i bezwarunkową miłość. Przede wszystkim zaś spodziewajcie się dużo, dużo miłości. Chorej, nieodpowiedzialnej, fałszywej, bezgranicznej, egoistycznej, głębokiej, zaborczej. Wszystkie odmiany, różne odcienie i blaski! Złożone uczucia, niepohamowane emocje, rozłożone w czasie nadzieje, rozczarowania, sentymentalne powroty do przeszłości, łzy, tematy tabu, przewrotność losu, flirty – to jest to, o czym napisał Hardy, a co powinno składać się na klasyczny romans. Jeśli takiej książki szukacie, to nie zawiedziecie się. Wszystko podane na pięknej tacy, ozdobionej wzorami inspirowanymi przyrodą angielskiej wsi.
Pozwólcie, że przedstawię głównych mieszkańców malowniczego zakątka. Poznajemy ich w okolicznościach pospolitych, gospodarskich zajęć i wydają nam się tacy zwykli. Czas, kartka po kartce, pokazuje nam jak bardzo się przeobrażają, uczą życia na nowo, smakują rozczarowań, stają się lepsi lub gorsi, nawet czasem mądrzejsi. Nie są jednostajni, ciągle pozostają w ruchu. Dlatego książka nie może znudzić. Jednym kibicujemy, drugim zazdrościmy, innym znowu chcilibyśmy „dać w pysk”. Tak! Książka rozjusza nasze morale. Nasz system wiary w to, że dobro zawsze zwycięża zostaje zachwiany. Główna postać i sprawczyni całego zamieszania – Betsaba nie chce być taka, jaką chcielibyśmy ją widzieć.
Betsaba jest silną osobowością, ale w obliczu miłości staje się maleńka jak robaczek w ziemi. Łatwo go zgnieść jednym przytupnięciem. Jawiąca się jako osoba, która nie potrzebuje mężczyzny w życiu chociaż zarządza dużym majątkiem ziemskim po zmarłym wuju. Wprowadza wielkie zamieszanie w okolicy kilku hrabstw z racji swojego wyemancypowania. Sama np.(bez ekonoma czyli rządcy – administratora gospodarstwa) uczestniczy w sprzedaży płodów w Gildzie Zbożowej. Betsaba przerasta swoje czasy, ale w miłości staje się bezbronna i dziecinna. Staje na swojej pogmatwanej ścieżce życiowej przed wyborem partnera. Stać u jej boku widzi się wielu mężczyznom, ale trzech wybija się na prowadzenie.
Pierwszego poznajemy już na początku powieści. Dwudziestoośmiolatek, który ciągle jest kawalerem.Może jego luźne podejście do życia spowodowało,że nadal jest bez żony? Chodzi zgarbiony, co dodaje mu lat i zaczynają mu się pokazywać pierwsze zmarszczki. W dodatku jak typowy wieśniak nie lubi odświętnego stroju. Krępuje go to wszystko, co zabiera mu swobodę. Jest porządnym chłopem pełnym zdrowego, rolniczego rozsądku. Nosi rozciągnięty kapelusz, stare kitel i za duże, niemodne buty, ale za to trwałe i wygodne. Taką zasadą żyje Gabriel Oak ( po polsku Dąb). Wydaje się, że jest stały jak drzewo, które domaga się by odzwierciedlać jego charakter. Jako ten wiejski, prosty chłopak któregoś dnia widzi po raz pierwszy Betsabę wśród doniczek pelargonii, mirtu i kaktusów przyglądającą się sobie samej w lustereczku. Wtedy właśnie, choć ma już do czynienia z jej próżnością, zakochuje się bez pamięci. Czarnowłosa piękność nie zamierza go jednak wyróżnić. Daje do zrozumienia, że Gabriel nie zasługuje na uwagę. Chociaż teraz ma swoje zdobyte ciężką pracą gospodarstwo, to kiedyś był tylko pastuchem owiec. Znajomość jednak tego fachu imponuje kobiecie. Pasterz potrafi np. po tonie i odstępach w dźwiękach dzwonków pasterskich rozpoznać co dzieje się ze stadem czy też umiejętnie oporządzać owce łącznie z pomocą weterynaryjną. Inni chwalą jego imponujące umiejętności czytania z gwiazd, słońca i księżyca co do pogody czy wskazania obecnej godziny np. z zachowania się zwierząt. Czy to jednak wystarczy by Betsaba Everdene go pokochała? Czy bezgraniczne oddanie swojej pani to jawne pośmiewisko?
Rywalem Gabriela jest bardzo bogaty William Boldwood. Czterdziestolatek, dobrze ułożony na życie, z pańską twarzą, wyrazistymi rzymskimi rysami, prostą postawą i godnością w obejściu. Godność osobista Williama zostanie wielokrotnie poddana ocenie czytelnika. Wiedzieć musimy tylko tyle, że Boldwood jest albo zimny albo gorący. Podobno spokój i powaga są jego charakterystycznymi rysami. Życie traktuje surowo.Zaistniał w życiu Betsaby, ponieważ przewrotnie jako jedyny z wielu uwodzicieli nie zwraca na nią uwagi.To skłania próżna kobietę do wdarcia się anonimowo do jego szczelnego i poukładanego życia. Czy metoda zastosowana przez rozpieszczoną i wolną w działaniu kokietkę, zadziała? Czy to Boldwood będzie tym, który stanie na ślubnym kobiercu?
Kolejnym przyznającym się głośno do rozmiłowania w Betsabie jest sierżant Troy. Znany w okolicy kobieciarz i lekkoduch. W postawie przypominający greckich bożków piękności. Atletyczny, młody, wyróżniający się w tłumie wyższością i graniem wielkiego pana. Można się zastanawiać czy większe wrażenie na zalotniku robi jej umiejętność sprawowania męskich czynności niż piękno twarzy i ruchów? Wszak nie tak urocze z wyglądu damy do niego należeć mogły. Obok niego Betsaba mogła przybierać „dziewiczych rumieńców od czerwieni prowansalskiej do szkarłatu toskańskiego”. Troy czaruje z niezwykłą starannością i tupetem. W końcu nie lubi jak każdy żołnierz przegrywać. Ma przymioty, które kochają kobiety, nawet te najbardziej inteligentne. Czy Betsaba wyrwie się jak ptaszek z uwięzi i odda przystojniakowi?
Kogo wybierze nasza bohaterka? Spróbujcie wczuć się w jej sytuację. Nie oceniajcie jej wyboru. Jeśli już musicie, to raczej uczcie się na jej wyborach.
Autor tak zgrabnie przydzielił bohaterów,że zrobił właściwie przekrój społeczeństwa. Odnajdziemy tu całą barwną paletę bohaterów ziemiaństwa, wojskowych i panów. Oprócz tego widzimy ich przy ich normalnych czynnościach życiowych związanych z urodzeniem. Praca w polu i pasterstwo, przydzielanie wypłat , dożynki, jarmarki najemnicze, handel zbożem i inne.
Pozwolę sobie przy końcu, gdy emocje opadają, przytoczyć kilka kreatywnych cytatów opisujących przyrodę. Relaksujcie się. Ta książka dobrze was nastroi.
„Był to jeden ze zwykłych o tej porze, wolno budzących się wschodów słońca i niebo fiołkowe na zenicie, od północy było ołowiane, a od wschodu zasnute chmurami; nad ośnieżonym wzgórzem czy też nad owczarnią w Górnym Weatherbury słońce, jak gdyby wsparte na górskim grzbiecie, płonęło bez otoczki promieni, widziane tylko do połowy niby żarzący się ogień nad białym kamiennym paleniskiem. Wschód ten był podobny raczej do zachodu, tak jak dzieciństwo podobne jest do starości”.
„ Blednący księżyc, posępny i zielonożółty jak przyćmiony mosiądz”.
„Boldwood w milczeniu obserwował, jak pod wpływem mrozu twardniała i lodowaciała powierzchnia śniegu, aż w czerwonawym świetle wschodu zaczęła lśnić połyskiem marmuru; jak w niektórych miejscach na wzgórzu zwiędłe źdżbła traw uwięzione w lodowatych soplach jeżyły się w swojej gładkiej, białej powłoce i wyginały na kształt starych weneckich szkieł.”
„Powierzchnia stawu lśniła matowym blaskiem niby oko umarłego.”
W podsumowaniu chciałabym przestrzec wraz z autorem, że emocje są złym doradcą. Należy nad nimi pracować. Dokładniej dokonywać wyborów życiowych. Brak opanowania i zdrowego rozsądku może doprowadzić nawet do tragedii. Jednak powieść oprócz takiego motto czy pouczającego wydźwięku, ma treści optymistyczne. Każda miłość jest inna. Można kochać na wiele różnych dziwnych czasem sposobów. Jednak miłość nie powinna niszczyć drugiej osoby, ma mądrze współdziałać we wzajemnym, pozytywnym odczuwaniu. Niejednokrotnie myślimy,że pewne przesłania w książkach nie są dla nas. Że już wszystko wiemy o miłości,że zagłaskaliśmy ją jak kotka w ciemnym pokoju i jest nam posłuszna. Ale uwaga:
„Czasem, gdy oczekując kogoś miłego, znajdziemy się nocą w zupełnej samotności, ogarnia nas nieokreślony lęk, ale stokroć gorzej działa na nasze nerwy nagłe odkrycie, że nie jesteśmy sami, lecz towarzyszy nam ktoś tajemniczy a nieznany, podczas gdy wszystko, co dyktuje logika, a więc intuicja, wrażliwość, pamięć, analogia, dowody, prawdopodobieństwo, indukcja składają się na świadomość, że jesteśmy zupełnie sami."
Polecam szczerze. Dreszczyk głębokich emocji. Przygryzanie wargi. Pocenie się rąk przy miłosnych wyznaniach." Z dala od zgiełku" to powieść przede wszystkim skierowana dla koneserów literatury romansu.
Za możliwość zrecenzowania książki Thomasa Hardy pt. „Z dala od zgiełku” dziękuję WYDAWNICTWU NASZA KSIĘGARNIA.
Więcej recenzji na mojej stronie: stefeklidia.wix.com/kulturalnie
Betsaba to mloda piekana kobieta gdzy dziedziczy farme po wuju postanawia nia zarzadzac .Pewnego dnia trafia do niej Gabriel ktory po upadku swojej farmy musi ja opuscic i znalezc prace.Trafia na farme Betsaby i tam opiekuje sie owcami i pomaga jej prawie we wszystkim.Mezczyzna od razu zakochuje sie w dziewczynie ale gdy wyznaje jej milosc i prosi ja o reke ta go odrzuca.Betsaba chce uchodzic za silna kobiete ktora sama sobie radzi w zyciu i nie potrzebuje do tego mezczyzny.Po jakims czasie odzuca oswiadczyny kolejnego adoratora .Gdy w koncu sama wpada w sidla milosci i zakochuje sie jak mysli z wzajemnoscia wychodzi za maz.Malzenstwo jednak nie jest szczesliwe bo jej maz ma za soba trudna przeszlosc. Tak wiec mamy trzech mezczyzn i jedna kobiete.Watek milosny i dramatyczny.Ksiazka dobra ale nie rewelacyjna.Troche pogmatwanych watkow.
Trudno wypowiedzieć się na temat tej książki z kilku powodów. Nie czyta się jej łatwo. Język nienowoczesny sprawia, że czyta się wolniej niż zazwyczaj. Z ciekawości kim jest autor użyłam wujka Google i okazało się, że autor żył w latach 1840 -1928 i wszystko stało się jasne. Na dodatek autorem jest mężczyzna co również zmienia trochę postać rzeczy. Zdecydowanie romanse zawsze były domeną kobiet.
Książka nie porywa w żaden sposób ale tez nie odrzuca. Fakt w jakich latach była napisana jest tu istotna. Kilkadziesiąt lat temu zdecydowanie mógł być to hit. Dziś takie historie rzadko zachwycają ponieważ nie możemy tu liczyć na akcję.
Co mi się najbardziej podoba? to chyba bohaterzy, którzy nie są idealni. Głowna bohaterka nawet zaczyna wkurzać czytelnika. Jest wredna, zadufana w sobie i daleko jej od ideału. Na naszych oczach przechodzi przemianę. Każdy tu wymieniony jest inny, każdy ma coś za uszami, jak w życiu. To jedno nie zmieniło się na przestrzeni lat.
In a fit of drunken anger, Michael Henchard sells his wife and baby daughter for five guineas at a country fair. Over the course of the following years...
Powieść o małżeństwie, miłości i seksie, które w epoce życia bohaterów rzadko chodziły w parze......
Przeczytane:2023-12-17,
„Z dala od zgiełku” Thomasa Hardy'ego mogłoby mieć podtytuł „Opowieść o kobiecie niezależnej”. Taka jest niewątpliwie bohaterka książki, Betsaba Everdene. Znajdziemy w niej niewiele cech bohaterek klasycznych powieści romantycznych. Betsaba potrafi złapać życie, za przysłowiowe rogi. Stara się sama zarządzać rodzinną farmą, a poszukiwanie męża nie przysłania jej oczu, a – to należy podkreślić – akcja książki ma miejsce w XIX wieku. Niemniej pojawiają się kandydaci do ręki kobiety i jest ich aż trzech. Czy piękna Betsaba posłucha głosu serca, czy rozumu? Czy wygra namiętność, a może chłodne wyrachowanie? Jedna kobieta, trzech mężczyzn i trzy obliczana miłości.
Początki czytania powieści „Z dala od zgiełku” były koszmarne. Styl Thomasa Hardy'ego może nie jest wybitnie archaiczny, ale autor pisze dość „rozwlekle”. Obszerne opisy sprawiają, że mamy wrażenie, że historia jest przedstawiana „na okrętkę”, a akcja się nie zawiązuje. I faktycznie trwało to trochę zanim „zaskoczyło”. A jak już „zaskoczyło” to pokochałam tę powieść miłością szaleńczą.
Opisana historia jest pozornie sztampowa, ale nie dajcie się temu zwieść. Thomas Hardy stworzył fantastyczną bohaterkę. Kobietę wyjątkowo silną, której siła emanuje na otoczenie. Czy będzie gotowa z tej władzy zrezygnować. Narrator w powieści stwierdza: „Kobieta silna wyrzekająca się lekkomyślnie swej siły gorsza jest od kobiety słabej, która nigdy tej siły nie posiadała”[1] I to jest prawda. Silną kobietę ciężko ujarzmić. Ona nie wyrzeknie się tak łatwo mocy, której jest świadoma. Nie ugnie się konwenansom. Jeżeli nawet podda się chwili słabości, podniesie się i wyciągnie wnioski z tego co się wydarzyło. Dzięki temu będzie mądrzejsza i jeszcze silniejsza.
Gdzieś w tych obszernych opisach Thomas Hardy zawarł fantastyczną historię romantyczną i nieromantyczną. Romantyczną, bo w końcu o miłości, jednak autor podkreśla nie tylko jej wymiar duchowy, ale też jej wpływ na naszą codzienność. Akcentuje to, jak wygląda życie bohaterów i ich relacje z otoczeniem, w konsekwencji podjętych decyzji. Dodaje do tego lekko awanturniczego ducha, co niewątpliwie dodaje powieści „rumieńców”.
Bardzo lubię tzw. klasykę literatury, ale Thomas Hardy był dla mnie zawsze wyzwaniem. Pod względem stylu czyta się książki jego autorstwa gorzej niż np. Jane Austen lub Charlesa Dickensa. Jest w nich coś co wystawia cierpliwość współczesnego czytelnika na próbę. Ale warto. Thomas Hardy ma dar kreowania niezwykle wyrazistych postaci. Ja bardzo chciałam poznać ich losy i nie zważałam na niedogodności, a tak właściwie to kompletnie o nich zapomniałam.
1 Thomas Hardy, „Z dala od zgiełku”. Przeł. Różna Czekańska-Heymanowa, wyd. Replika, Poznań 2023, s. 212.