Gálgahraun, ponure lawowisko na obrzeżach Rejkiawiku. Niegdyś miejsce egzekucji, dziś - atrakcja turystyczna. Aż do tego poranka, kiedy znaleziono tam wiszącego mężczyznę. Gwóźdź wbity w jego klatkę piersiową dowodzi, że to nie było samobójstwo, choć z przyczepionej nim wiadomości został tylko skrawek papieru.
Gdy policja udaje się do mieszkania mężczyzny, okazuje się, że sprawa zamordowanego to nie jedyna zagadka, jaką mają do rozwiązania: w środku został czteroletni chłopiec. Wygląda na to, że nie ma żadnego związku z ofiarą, ale jego rysunki wskazują na to, że był świadkiem czegoś strasznego.
Detektyw Huldar rozpoczyna polowanie na zabójcę, a psycholog dziecięca Freya szuka rodziców chłopca. Kolejne elementy powoli tworzą mroczną układankę: historię przemocy, przywilejów i zemsty.
Czuły portret codziennych ludzkich problemów i frapująca tajemnica czynią tę powieść szczególnie udanym thrillerem. Ekscytujący, zręcznie skonstruowany i napisany kryminał, który porusza najbardziej palące współczesne problemy. ,,Frettabladid"
Makabrycznością często przypomina Stephena Kinga. Islandzkie długie ciemne noce są najbardziej przerażające w klimatycznych thrillerach Sigurdardóttir. ,,Financial Times"
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2021-04-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: Gallows Rock
Tłumaczenie: Paweł Cichawa
Mimo, że dysponowałam papierowym egzemplarzem książki, zdecydowałam się na przesłuchanie audiobooka „Wzgórze wisielców”. To już czwarty tom z cyklu o psycholog dziecięcej Freyji i detektywie Huldarze, ale moja pierwsza styczność z twórczością autorki. Na szczęście, jak się okazuje, można z powodzeniem poznawać je niezależnie od siebie, bo każda stanowi odrębną sprawę kryminalną, a kontynuowany jest przede wszystkim wątek relacji głównych bohaterów.
Para ma okazję współpracować przy zagadkowym morderstwie mężczyzny powieszonego na Wzgórzu Wisielców. Huldar idzie tropem zbrodni, a Freya próbuje rozwikłać, równie tajemniczą, obecność małego chłopca znalezionego w domu ofiary. Chłopiec niewiele mówi, ale jego rysunki wskazują na traumatyczną przeszłość. Co mogło łączyć ofiarę z odnalezionym dzieckiem?
Autorka buduje zawiłą intrygę, w której głosy przeszłości wołają o sprawiedliwość, domagając się zemsty. W której przemoc rodzi przemoc, kiedy nagromadzone upokorzenia i cierpienia burzą tamy zbudowane z przywiązania i strachu. Tu nie każdy jest tym za kogo się podaje, a i nasuwające się automatycznie tropy i rozwiązania okazują się błędne.
Mimo dość gęstej, mrocznej atmosfery i poruszonych trudnych tematów społecznych, autorka nie stroni od humoru, który umiejętnie wplata w sytuacje. Naturalną ciekawość budzi też dalszy rozwój relacji pomiędzy głównymi bohaterami, a zaskakujące zakończenie stanowi prawdziwą wisienkę na torcie. Interpretacji Filipa Kosiora słuchałam z prawdziwą przyjemnością.
Kolejna świetna część serii - Freyja i Huldur. Na Wzgórzu wisielców znaleziono ciało zamordowanego mężczyzny. Gdy policjanci jadą do mieszkania denata, znajdują w nim czteroletniego chłopca. Freyja razem z policją szukają rodziców chłopca. Sprawa jest trudna i skomplikowana.
,, Dzieciak musiałby zedrzeć sobie gardło od krzyku, żeby ktoś go usłyszał, zresztą nawet gdyby dźwięk się przebił, byłby słyszalny tylko w przyległych mieszkaniach, po bokach i piętro niżej".
Powiem wam, że już sam wstępie mnie mocno zahipnotyzował. Poznajemy okoliczności śmierci mężczyzny z jego perspektywy. Aż ciarki miałam na plecach, kiedy to czytałam. Potem rozpoczyna się śledztwo, które coraz bardziej się rozrasta. Zdawać by się mogło, że w tej pozycji chodzi wyłącznie o tego denata. Nic bardziej mylnego. Zaraz po tej sprawie policja dostaje zgłoszenie, że gdzieś jest uwięziony chłopiec. Co dziwne mają dokładny adres, lecz nikt nie wie, kto go dostarczył. Biedaczek prawie nic nie wie i wciąż pyta o mamę. Teraz ja sama sądziłam, że to są dwie różne sprawy. Jednak dalsze czytanie utwierdziło mnie, że z tej larwy nie powstanie motyl. Chłopiec bowiem zaczyna malować rysunki, które są bardzo niepokojące. Sama byłam nimi niezwykle zaabsorbowana, gdyż uwielbiam w książkach zagrania psychologiczne. Atmosfera niezwykle się zagęściła, a tu wciąż pojawiały się nowe fakty. Jakbym mogła pogoniłabym mój wzrok jakimś strasznym buldogiem, bo cała powieść ukazała się jako najpyszniejsze ciasteczko. Wkręciło mnie czytanie na tyle, że przerwałam je tylko trzy razy. Pierwszym powodem był wczorajszy sen. Drugim konieczność przebrania dziecka i trzecim było śniadanie. Nigdy nie piję ani nie jem przy czytaniu książek, bo się boję, że je zniszczę. Na szczęście autor niczego w tej pozycji nie zniszczył, a jedynie upewnił mnie, że warto sięgać po jego książki.
Teraz trochę konkretów.
Powieść ma krótkie rozdziały, co bardzo ułatwia nam czytanie. Druczek standardowy, więc nie bolą nas oczy. Akcja niezwykle napięta i nie zwalnia do końca pozycji. Dobrze wykreowani bohaterzy, aczkolwiek nie opisani dokładnie. Każda z postaci ma swój indywidualny charakter, co buduje napięcie w książce. Nie da się wszystkich polubić, ale to cel zamierzony. Czysto rasowy kryminał z elementami zagrań psychologicznych. Dla mnie bomba:-)
Zawsze z niecierpliwością oczekuję na kolejną książkę Yrsy. Od czasu jak wiele lat temu przeczytałam ,,Trzeci znak", jej pierwszą wydaną w Polsce książkę stałam się miłośniczką jej twórczości. Niezmiennie przyciąga mnie swoim mrokiem, drobiazgowością w przedstawianiu fabuły, różnorodnością bohaterów i nietuzinkowym zakończeniem. Nie zawiodłam się i tym razem.
Ponure lawowisko na obrzeżach Reykjaviku naznaczone jeszcze bardziej ponurą historią staje miejscem okrutnej zbrodni. Na początku nic do siebie nie pasuje, nic się ze sobą nie splata, a akcja toczy się tak wolno, że niewytrwałych może uśpić. Ja jednak wiem, że w najmniej oczekiwanym momencie nabierze tempa tak wielkiego, że trudno będzie porzucić czytanie nie odwróciwszy ostatniej strony.
Całość jest przejmującą historią przemocy i zemsty. Brutalna, przemyślana przemoc domowa, strach, bogaci z przywilejami i biedniejsza warstwa społeczna żyjąca w poczuciu krzywdy i wykluczenia, a wszystko to naznaczone osobistymi motywacjami bohaterów. Do tego nielegalna pornografia, ciemna strona internetu i mediów społecznościowych malują smutny obraz małego, niemal wyizolowanego od reszty świata islandzkiego społeczeństwa.
Wątek Freyi i Huldara w tej części mało rozwinięty. Psycholożka udziela się znacznie mniej niż we wcześniejszych częściach. Osobiście jestem bardzo ciekawa jak autorka ostatecznie poprowadzi dalej ich znajomość.
Denerwująca Erla, niestabilna i niewątpliwie zaburzona emocjonalnie szefowa wydziału policyjnego, mająca zadawniony konflikt z Huldarem. Jak w ogóle taka osoba ma rację bytu na takim stanowisku? Nieszanująca współpracowników, traktująca ich oschle i z pogardą, zakompleksiona i ciągle bojąca się, że ktoś, gdzieś obnaży jej niekompetencję. Niepewna siebie z ogromnym parciem na sukces i wysokie stanowisko. Dość ponura osoba, nie wzbudzająca mojej sympatii. Poza Joelem to jedyna postać, której nie znoszę w tym cyklu.
Jestem książką zachwycona i żałuję, że muszę oczekiwać pewnie około roku na następną część.
Ten tom odstawiam na półkę, do kolekcji obok poprzednich.
Luksusowy jacht rozbija się przy wejściu do portu w Reykjawiku. Na jego pokładzie nie ma nikogo. Jacht jest własnością Banku Islandzkiego, odkąd poprzedni...
Pensjonariusz oddziału psychiatrycznego skazany za pedofilię zleca Thorze wniesienie rewizji od wyroku. Skazanym jest chłopiec z zespołem Downa. Został...
Przeczytane:2021-04-16, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Yrsa Sigurđardóttir to islandzka pisarka, po której książki sięgam praktycznie w ciemno. Polubiłam jej twórczość od momentu, w którym zapoznałam się z cyklem o prawniczce Thorze. Jej pisarstwo wpisuje się według mnie w kanon skandynawskiej literatury kryminalnej. Na mojej półce jej książki zajmują zaszczytne miejsce koło Mankella, Nessera czy Läckberg.
Na polu lawowym, które miało ponurą i pesymistyczną nazwę Wzgórze Wisielców znaleziono ciało powieszonego człowieka. Wszystko wskazywało na samobójstwo, ale po zdjęciu go ze skały gwóźdź sterczący z klatki piersiowej mężczyzny rozwiał nadzieję policjantów na proste i szybkie załatwienie zgłoszenia. Wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej, gdy w mieszkaniu zamordowanego znaleźli samotnego, przestraszonego czterolatka, który w żaden sposób nie był związany ze zmarłym. Makabryczne rysunki dziecka wskazywały na to, że był świadkiem czegoś okropnego, a jego rodziców nie udało się odnaleźć. Oboje zniknęli w tajemniczych okolicznościach, a najbliższa rodzina i znajomi kobiety wspominali policjantom o podejrzeniach przemocy domowej. Malec podczas rozmów z psychologiem dziecięcym twierdził, że „mamusia się zgubiła”.
Czy i tym razem połączone siły Huldara i Freyi wystarczą, by wyjaśnić, co tak naprawdę się wydarzyło?
Czy te sprawy są rzeczywiście ze sobą powiązane?
Czy rozsupłają plączące się nici i rozwiążą zagadkę?
Jak zwykle czytało się szybko i przyjemnie. Lubię specyficzny klimat, który Sigurđardóttir stwarza w swoich historiach, a znacznie ułatwia to mroczne, przytłaczające położenie samej Islandii - krótkie dni, długie noce, bezkres morza… Idealnie też przedstawia hermetyczne i specyficzne społeczeństwo wyspiarzy. Autorka spisując kolejne przygody policjanta Huldara i psychologa dziecięcego Freyi nie zawiodła moich oczekiwań. Ciekawa fabuła, wciągająca narracja i szybkie tempo sprawiło, że książkę po prostu pochłonęłam i już po pierwszych zdaniach zapomniałam o całym świecie. Soczyście i przekonująco przedstawione postacie raz bawiły, raz drażniły. Huldara i Freyi nie da się nie lubić. Każde przyciąga uwagę z innego powodu. Sympatyczny Huldar jest pełen gracji i uroku osobistego. Freya jest inteligentną kobietą, która nie da sobie w kaszę dmuchać i jest oddana swojej pracy, która jest jednocześnie jej życiową pasją. No i ta dziwna chemia między nimi sprawia, że chcemy się w końcu dowiedzieć, w jakim kierunku będzie się rozwijała ich dalsza znajomość, a co za tym idzie również współpraca przy śledztwach.
Autorka jak zwykle w swoich historiach przemyca ważne i wciąż aktualne tematy. Tym razem poruszyła aspekt społeczny, który będzie wałkowany i aktualny tak długo, jak długo będzie istniała ludzkość – przemoc domowa, pornografia i niewłaściwe wykorzystywanie mediów społecznościowych. Zakończenie do przewidzenia, niby nic nie było w stanie zaskoczyć i przyspieszyć tętna, ale to kolejny znak rozpoznawczy pisarki – zawsze na sam koniec wypuszcza jakiegoś asa z rękawa. Zakończenie więc i tym razem było wisienką na torcie. Ja za jej piórem przepadam, więc polecam.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga.