Jest maj 1945. Poniemieckie Świnoujście na wyspie Uznam leży w gruzach. Na ulicach grasują bandy uzbrojonych szabrowników. Brakuje wody i prądu. Panuje głód, chaos i strach.
W mieście rządzi żelazną ręką sowiecki komendant Osipowicz. Ale nawet on nie jest w stanie powstrzymać narastającej fali zbrodni. Ktoś zabija byłych więźniów obozów koncentracyjnych – Polaków, Rosjan, Niemców. Tylko jeden człowiek może pomóc w schwytaniu mordercy. Jest nim Kostrzewa, przedwojenny polski policjant, którego detektywistyczne umiejętności okazują się nie do przecenienia. Jego dotychczasowym celem była ucieczka do Argentyny śladem miłości swojego życia. Teraz jednak będzie musiał zmierzyć się nie tylko z psychopatycznym zabójcą, ale także z koszmarami własnej wojennej przeszłości.
Każdy, kto lubił film Prawo i pięść, pokocha tę książkę!
Juliusz Machulski, reżyser, scenarzysta, dramaturg
W świecie po apokalipsie trzeba dotrzeć do prawdy, żeby ruszyć dalej z podniesioną głową. Wyspa Zero tętni życiem. Dobra robota, proszę o więcej!
Michał Komar, pisarz, scenarzysta, dramaturg
Jarosław Sokół:
Scenarzysta, producent filmowy, powieściopisarz. Doktor filologii angielskiej. Autor blisko dwustu zrealizowanych scenariuszy filmowych i telewizyjnych, w tym serialu Czas honoru, na podstawie którego napisał także bestsellerową trylogię powieściową.
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2020-07-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Bardzo ciekawa powieść, którą zakwalifikowałam do powieści historycznych, gdyż rozgrywa się tuż po zakończeniu wojny w jeszcze nie Świnoujściu. Książka nie jest arcydziełem, jakich mało, ale to naprawdę świetna lektura. Od początku jest tu kilkoro ciekawych postaci i morderstwa. Trzeba więc odnaleźć sprawcę. Wszystko dzieje się na tzw. Ziemiach Odzyskanych tuż po wojnie. Nie wiadomo kto jest kim naprawdę. Ludziom świat się osunął spod nóg i w takim armagedonie tylko karaluchy mogą przetrwać. Bardzo jest więc ciekawe co można zrobić z resztkami ludzkich uczuć. Wszędzie wokół czuć duchy obozów. Już nawet nie ma śladu po potędze Rzeszy, natomiast jak groźna szarańcza jawi się to, co przyszło ze Wschodu. Bardzo to ciekawe. Wszystko bowiem autor opowiada bardzo filmowo, obrazowo. W końcu jest scenarzystą.
Mi się ta książka spodobała.
Przeczytane:2021-03-21, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku,
Jarosław Sokół jest bliżej znany polskim czytelnikom, jako autor książek i serialu telewizyjnego „Czas honoru”, który swego czasu zebrał wiele pochwał od recenzentów, czytelników i widzów.
Dziś wraca z nową powieścią „Wyspa zero”. Nadal pozostaje w klimatach, w których czuje się najlepiej. Nie ma tu prawdzie wojny, ale są za to obozy koncentracyjne, te bardziej znane, jak Auschwitz, czy też te trochę mniej np. Dachau.
Obozy są głównie we wspomnieniach bohaterów. I to w zatrważającej większości.
Główną osią powieści jest przyjazd na tytułową wyspę grupy dosyć luźno ze sobą powiązanych ludzi, wśród których znajduje się także prywatny detektyw. Na wyspie dochodzi do kilku tajemniczych morderstw; morderca pozostawia po sobie charakterystyczne ślady, dzięki którym można podążać jego tropem. Okazuje się, że każde, nawet najbardziej banalne, opisane w książce wydarzenie, należy nie tylko do historii, ale jest też jej istotnym elementem, mającym znaczenie dla całego jej przebiegu.
Gdy wspomniany wyżej detektyw, Adam Kostrzewa, mający od jakiegoś czasu problemy z pamięcią, zabiera się na zlecenie Osipowicza, kogoś, kto rządzi miastem, nie potrzebując do tego żadnego konkretnego tytułu, okazuje się, że każdy z bohaterów, również ludzie, z którymi Kostrzewa przybył na wyspę, mająca być tylko przystankiem w drodze do celu, ma coś do ukrycia. Ich tajemnice bywają ukrywane z różnych powodów: żeby nie zranić drugiej osoby, dać jej nadzieję na przyszłość, choć oni sami są już tej nadziei pozbawieni, by ukryć coś, czego dana osoba się wstydzi, lub pragnie zapomnieć dawne, nieodpowiedzialne zachowanie.
Okazuje się, że tych ludzi więcej łączy, niż dzieli. Ich historie z pozoru wydają się zupełnie różne, lecz znaleziona w biurku fotografia, tajemnicza maszyna, bloczek z ilustracjami i gruby notes z napisem Transporte dobitnie udowadniają, że wielu z nich przebywało w tych samych miejscach, mimo że nigdy się nie spotkali, widzieli się z daleka i byli tak charakterystyczni, że zdołali zapamiętać swój wygląd. Wielu łączyły wspólne zbrodnie, wielu z nic przeżyło piekło w obozach koncentracyjnych, które, jak wiadomo, zmieniają ludzi . Jedni stają się dzięki nim lepsi, inni niszą swój i tak niezbyt szlachetny charakter. Z tej historii nikt nie wyszedł cało, wszyscy zostali solidnie poturbowani. Nie tylko fizycznie, ale również emocjonalnie. Przestępca został złapany i osądzony, ale większe wrażenie robi na mnie, jako na czytelniku, obraz zniszczonych wojną i okrucieństwem obozowego życia ludzi, niż odkrycie zbrodniarza.
Żaden bohater nie był bohaterem bez skazy. Zostali stworzeni przez autora w bardzo sprawny sposób. Są prawdziwi, ludzcy, pełni błędów, utartych przekonań i myśli politycznych, gotowi walczyć za swoją sprawę, choćby była to sprawa już do końca stracona. Tak samo zaplugawieni jak miasto, do którego przybyli. Tak samo zniszczeni życiem jak osiemdziesięcioletni starcy. Tak samo okrutni, jak niekiedy dowódcy gestapo. Ale stać ich i na odrobinę miłosierdzia.
Styl autora jest płynny. Szybko przeskakuje się ze strony na stronę i nic nam nie przeszkadza w oddaniu się lekturze. Polecam.