Wysokie progi. Opowieści z wyższych sfer

Ocena: 5 (2 głosów)

Autorka w swojej najnowszej książce „Wysokie progi. Opowieści z wyższych sfer” odbyła niezwykłą podróż w czasie. Zajrzała do możnych nieszawskich domów i podejrzała życie dobrze urodzonych mieszkańców nadwiślańskiego grodu. Na kartkach swojej publikacji oddaje atmosferę dworku Bacciarellich, przybliżą nieszawski epizod F. Ossendowskiego, opisuje członków rodziny Iwanowskich, Laskowskich, dwóch członków rodu Duninów, szlachetnie urodzonych Kanigowskich, Malczewskich i innych. Starannie kreśli sylwetki i uwypukla dokonania bohaterów książki, co sprawia, że pozostaną w naszej pamięci na dłużej. Okazuje się, że niezależnie od statusu materialnego, wykształcenia czy tytułu, wszystkie rodziny były i są na swój sposób do siebie podobne – nie brakuje w nich mniejszych i większych trosk, ale są też chwile radości. Jedno jest też pewne – choć ich domy miały „wysokie progi”, to drzwi do nich były zawsze dla wszystkich szeroko otwarte.

Informacje dodatkowe o Wysokie progi. Opowieści z wyższych sfer:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Adam Marszałek
Data wydania: 2015-12-08
Kategoria: Inne
ISBN: 978-83-8019-267-6
Liczba stron: 285

więcej

Kup książkę Wysokie progi. Opowieści z wyższych sfer

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Wysokie progi. Opowieści z wyższych sfer - opinie o książce

Avatar użytkownika - awiola
awiola
Przeczytane:2016-10-03, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
"Kilkumiesięczny pobyt w Nieszawie, intensywna kuracja sokiem z pokrzywy, doskonała woda źródlana i nawiązane przyjaźni z mieszkańcami miasta okazały się same w sobie uzdrawiające". Każde miasto, to większe czy też mniejsze, z pewnością chciałoby móc pochwalić się takim właśnie albumem. Albumem będącym swoistym portretem jego najznamienitszych mieszkańców, którzy znacząco wpłynęli na losy pozostałej społeczności. Ten zbiór to ciekawa podróż w czasie, uwzględniająca nieprzeciętne persony oraz lata, które możemy poznawać jedynie dzięki takim właśnie publikacjom. Krystyna Wasilkowska-Frelichowska to niegdyś pani "od kultury", jak nazywała ją nieszawska młodzież, obecnie zaś od wielu lat, emerytka. W głowie autorki cały czas kłębią się myśli, czemu daje upust poprzez pisanie. Wierzy w słowa piosenki Marka Grechuty - "...ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy". W 2012 r. wydała książkę pt. "Zapach świeżych malin. Historie ze smakiem". "Wysokie progi. Opowieści z wyższych sfer" to zbiór historii o ludziach, których losy były nieodłącznie związane z Nieszawą - małym, nadwiślańskim miasteczkiem. Na kartach albumu można znaleźć historie rodu Bacciarellich, Ossendowskich, Malczewskich czy też informacje dotyczące O. Maksymiliana Kolbe oraz O. Klimuszko. Publikację wzbogacają liczne unikatowe zdjęcia oraz inne dokumenty. Już od pierwszego spojrzenia na tę publikację, zachwycił mnie zupełnie nietypowy, bo poziomy format książki Krystyny Wasilkowskiej-Frelichowskiej oraz jej stylizacja albumowa, na której okładce można zobaczyć zdjęcie i ozdobniki w formie okucia. Nie zaglądając więc jeszcze do treści, wiedziałam, że będzie to prawdziwa podróż w przeszłość, prawdziwe doznanie retro. I tak właśnie było, gdyż opowieści z wyższych sfer, jakimi raczy czytelnika autorka, przybliżają świat, którego już nie ma, a który w wielu obszarach nie powinien ulec zapomnieniu. Otóż na łamach tego albumu przybliżone zostały losy wielu rodzin, które tworzyły na początku poprzedniego wieku ówczesną elitę, a także postaci, które zapisały się na zawsze w historii nie tylko tego regionu, ale nawet całego kraju. Autorka kreśli zasługi wielu osób, ukazuje historię danej rodziny, a także zaprasza czytelnika do konkretnych domów. Każda taka wizyta okazuje się być przyjemna i pouczająca, odsłaniając równocześnie pewne zwyczaje i często ekscentryczne zachowania. Podczas czytania książki moją szczególną uwagę zwróciło kilka wątków. Kulinarny pod postacią nakreślenia sylwetki Alfredy Słomińskiej - przedwojennej gosposi Bacciarellich, której zeszyty z przepisami do dnia dzisiejszego stanowią wielką skarbnicę wiedzy. Otóż mam zamiar w przyszłości wypróbować przepis na pączki znakomite, czy też węgierki na rauszu. Fascynującym są także rysunki gosposi dotyczące planów rozłożenia potraw. Wątek literacki pod postacią bytności Kornela Makuszyńskiego w domu Ossendowskich i związanego z tym wspomnienia małpki Kasi, którą pisarz uwiecznił w swojej bajce, jako małpka Fiki-Miki. Religijny ukazujący losy O. Andrzeja Klimuszko, który przez pewien czas mieszkał w klasztorze w Nieszawie, a który nie był do końca akceptowany ze swoim darem jasnowidzenia. Te i wiele innych frapujących historii nieszawskiej inteligencji to solidny kawałek wiedzy, jaką nie uraczy nas polska, tradycyjna szkoła. Krystyna Wasilkowska-Frelichowska oprócz dużej ilości mało znanych historii, wplata pomiędzy tekst autentyczne, czarno-białe zdjęcia, ryciny, liczne dokumenty, listy, notatki oraz przede wszystkim wspomnienia, które mają dla mnie najwyższą wartość poznawczą i dokumentalną. Szkoda jedynie, że autorka nie pokusiła się o stworzenie małych drzew genealogicznych, które ułatwiałyby rozeznanie się w wielu nazwiskach i imionach. Przyznam bowiem szczerze, że czasami zwyczajnie nie potrafiłam się odnaleźć w tym natłoku tak wielu danych. "Wysokie progi. Opowieści z wyższych sfer" to książka będąca wynikiem żmudnej pracy kronikarskiej osoby, która widocznie kocha Nieszawę. Z przyjemnością poznawałam dzieje wielu znakomitych rodów tego miasta, mogę więc z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że była to bardzo interesująca podróż w czasie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - martucha180
martucha180
Przeczytane:2016-04-27, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki w 2016 r.,
W październiku zeszłego roku recenzowałam książkę ,,Zapach świeżych malin", która to ujęła mnie swoją tematyką i zdjęciami, nie mówiąc o przepisach kulinarnych! Dziś ciąg dalszy serii ,,Historii ze smakiem", czyli ,,Wysokie progi. Opowieści z wyższych sfer" Krystyny Wasilkowskiej-Frelichowskiej, książki, która już od początku fascynuje okładką. Tym razem autorka przenosi czytelników w czasie i zaprasza w zacne progi nieszawskich rodzin. Owszem, owe progi są wysokie, lecz ich właściciele to dobrzy ludzie o szczerych sercach, którzy drzwi do swoich domów zostawiali zawsze szeroko otwarte, bez wyjątku dla wszystkich. Współczesny czytelnik również przez jakiś czas pozostaje gościem w domostwach dobrze urodzonych mieszkańców Nieszawy, nadwiślańskiego miasteczka na Kujawach, a honory gospodyni za każdym razem pełni autorka. To ona oprowadza nas po domu i obejściu, przedstawia historię danej rodziny, jej zasługi dla miasta i Polski. To ona kreśli sylwetki co znamienitszych członków rodzin i podkreśla ich dokonania, dzięki temu pozostaną oni na dłużej w ludzkiej pamięci. Czytając tę książkę, swoisty pamiętnik i literaturę faktu, nie do końca zdawałam sobie sprawę, kogo mogę spotkać w Nieszawie. Wiele rodzin nie znałam, ale niektóre... Najpierw udałam się do dworku Bacciarellich, potomków malarza włoskiego Marcello Bacciarellego z XVIII wieku, który malował dla króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Szczególnie zapamiętałam gosposię Bacciarellich z okresu przedwojennego, prawdziwą mistrzynię kuchni, panią Alfredę Słomińską. Jej zeszyty z przepisami zachowały się do dziś. Na kartach tej książki znajdują się też inne przepisy, np.: ogórkowe łódki z gzikiem, pierogi z "parzącym", pieczeń husarska, pączki znakomite, wodzianka Marii, macuń z grzybków Kefira, węgierki na rauszu. A wracając do zeszytów pani Fredzi, Halina i Bogusław (syn Zofii, z domu Bacciarelli) Stefańscy tak opowiadali: W brulionie tym są również precyzyjne rysunki, jak planowała rozłożyć potrawy na półmiskach lub w jakiej kolejności ułoży plastry zimnych mięs i jajka przyrządzone na kilka sposobów. (s. 28) Niezapomniane chwile spędziłam u państwa Ossendowskich, pisarza Ferdynanda i jego żony Zofii. Gościem w ich domu był... Kornel Makuszyński. To on na kartach bajki uwiecznił małpkę Kasię, którą Ossendowscy przywieźli z podróży po Afryce, ale nazwał ją małpką Fiki-Miki. Zapewne ją znacie z dzieciństwa. Poruszyły mnie losy dwóch księży, którzy przez jakiś czas mieszkali w tym samym klasztorze w Nieszawie, aczkolwiek nie w tym samym czasie - święty i jasnowidz. O kim mowa? O o. Maksymilianie Kolbe i o. Andrzeju Klimuszko. Mało znane to epizody z życia tych księży i wcale nie były usłane różami. Jak opowiadała o o. Klimuszko Marta Wysocka z domu Strych: Jak wiem, przepowiadał także wydarzenia historyczne Polski, wskazywał miejsca pobytu zaginionych osób - żywych lub martwych. Poddawano go testom, które miały wykazać prawdziwość jego wizji, oczywiście z pomyślnym wynikiem. A w nas, nieszawianach wciąż drzemał kompleks Klimuszki. (s. 109) A charakter pisma jasnowidza i zielarza, o. Klimuszko możecie obejrzeć na recepcie wystawionej przez niego. Gościłam również w domu Sobierajów, Duninów, Malczewskich, Kanigowskich, Laskowskich i innych. Poznałam domowników i ich znamienitych gości. Zawsze byłam serdecznie witana i ugoszczona, nie dano mi odczuć, że jestem nisko urodzona, a gospodarze wcale nie zadzierali nosa. Czułam ciepło rodzinnego domu, przeżywałam smutki i radości, brałam czynny udział w zabawach okrężne i comber oraz kuligu karnawałowym. Inteligencja nieszawska inwestowała w swe miasto, popularyzowała je na różne sposoby i z różnym skutkiem. Jednak jak pokazuje historia naszego kraju, nie zawsze szlacheckie, inteligenckie pochodzenie było dobre dla jego posiadacza, szczególnie w czasach wojny i za komuny. Zabrakło mi drzew genealogicznych poszczególnych rodzin, bowiem w wymienianych przez autorkę koligacjach rodzinnych, przyznam się szczerze, gubiłam się. Jeśli ktoś miał 5-11 dzieci i te dzieci miały po kilkoro swoich dzieci, to sami wiecie... Co mnie urzekło w tej klimatycznej opowieści? Przede wszystkim ludzkie historie, zwłaszcza te opowiadane przez świadków historii - czy to potomków, czy to mieszkańców Nieszawy i okolic. To w nich odnajdywałam miłość do Nieszawy, szacunek dla możnych nieszawskich rodzin, prawdziwe codzienne życie wyższych sfer. Czarno-białe zdjęcia przenosiły mnie w przeszłość, odkrywając przede mną nieistniejący już świat, zaś przepisy kulinarne wzmagały apetyt. Nie da się ukryć, że pani Krystyna Wasilkowska-Frelichowska kocha Nieszawę, swoje miasto rodzinne. To czuć w każdym słowie i we wszelkich działaniach tej niezwykle aktywnej nieszawianki. ,,Wysokie progi. Opowieści z wyższych sfer" to historie możnych nieszawskich rodzin, swoisty album wspomnień, który w niezwykle barwny i interesujący sposób opowiada ich losy i dokumentuje czarno-białymi zdjęciami.
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy