Nigdy wcześniej nie spotkałam człowieka tak absolutnie szczerego i prostolinijnego jak Krzysztof. Nie waży słów, nie kalkuluje, nie kluczy. Na każde pytanie odpowiada bez umizgów. Jeśli nie wie, zastanawia się.
Mira Suchodolska
Moje wspomnienia z pobytu w szpitalu i długiej rehabilitacji są po to, aby dać ludziom do myślenia. Aby przygotować niektórych na miękkie lądowanie w razie życiowego wirażu. Celowo opowiadam o domu rodzinnym, o młodości, szkole, harcerstwie i moim sposobie wychowywania dzieci. To wszystko daje mi siłę. Daje nam siłę. Bez tego moja opowieść byłaby niepełna. Jestem pewien, że gdyby nie bliscy, którzy byli przy mnie w najtrudniejszych chwilach, nie miałbym siły walczyć. Gdyby nie moja wiara, nie widziałbym w tej walce sensu. Wszystko jest po coś. (…) Mój wypadek był po to, żeby dać świadectwo innym. Wierzę, że to ma sens, że w dniu wypadku dostałem „z góry” nową listę zadań. Do tego przekonania musiałem jednak dojrzeć. Zdałem sobie z tego sprawę dopiero po wypadku.
Informacje dodatkowe o Wszystko jest po coś:
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Data wydania: 2012 (data przybliżona)
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
978-83-7595-418-0
Liczba stron: 152
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2013-03-25, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2013, Wyzwanie - literatura faktu,
Pewnie większość z Nas kojarzy tego pana z okładki. Jest to Krzysztof Ziemiec, znany prezenter telewizyjny, laureat Wiktora 2011 dla najlepszego prezentera.
W 2008 roku Krzysztof Ziemiec został bardzo mocno poparzony w wyniku pożaru, który wybuchł w jego domu. Ucierpiał, bo ratował żonę i dzieci, którym dzięki niemu nic się nie stało. Po tym wydarzeniu życie pana Krzysztofa i całej rodziny bardzo się zmieniło.
Nie przepadam za długimi wywiadami, zazwyczaj ich nie czytam, ale ta książka bardzo mnie zainteresowała. Trochę o wypadku pana Krzysztofa słyszałam w telewizji, więc pomyślałam, że książkę warto by było przeczytać i dowiedzieć się czegoś więcej.
W wywiadzie przeprowadzonym przez Mirę Suchodolską pan Krzysztof opowiada nam zarówno o wypadku, pobycie w szpitalu, rehabilitacji, życiu po tym wydarzeniu, ale również pokazuje nam swoją młodość, rodzinę, pierwsze kroki w dorosłym życiu.
Jest to książka o pokonywaniu własnych słabości i sile. Najgorsze co może zrobić człowiek to się załamać. Pan Krzysztof walczył, bo miał dla kogo żyć, starać się, nie był samotny. Jednak niewątpliwie wiele powodów do załamania miał m.in. straszliwy ból, bolesne zmiany opatrunków, trudności w funkcjonowaniu.
Jest jeszcze praca pana Krzysztofa, która po wypadku była dla niego prawdziwym wyzwaniem.
Pan Krzysztof mówi, że "wszystko jest po coś". Jego ten wypadek zmienił bardzo. Cierpienie to miało sens, przemieniło się w dobro. W dniu wypadku dostał nową "listę" zadań do wykonania.
W zadawanych mu pytaniach odpowiada szczerze. To co mówi daje do myślenia i zmusza do zastanowienia się nad własnym życiem. Przyznaje się do swojej wiary, chwilach słabości, płaczu. Odsłania przed czytelnikami swoje życie.
Pokazuje swoją wiarę, bliskość z Panem Bogiem. Ta wiara pomogła mu przetrwać, mieć nadzieję, umocniła go w bólu. Opowiada jak z pokorą niósł swój krzyż.
Nie podoba mi się forma książki. Wywiady kojarzą mi się z magazynami. Ponadto o Mirze Suchodolskiej nigdy nie słyszałam, nie wiem kto to jest. Niektóre jej pytania były niepotrzebne, infantylne. Zdecydowanie lepiej by mi się czytało, gdyby forma była inna.
Polecam przeczytać nawet jeśli nie znacie pana Krzysztofa, bo jest to książka wartościowa i napełnia siłą, która jest niezbędna, gdy jest bardzo ciężko. Nigdy nie wiadomo, czy nie będziemy w takiej samej lub podobnej sytuacji. Jest to pewnego rodzaju poradnik.