Choroba nie zawsze jest wyrokiem
Czasami bywa tak źle, że nie chce się żyć. Codziennie obowiązki przytłaczają, najprostsze czynności stają się przeszkodą nie do pokonania. A potem nagle znów robi się cudownie.
Tak – w dużym skrócie – wygląda życie osoby z ChAD, chorobą afektywną dwubiegunową.
Monika od ponad dwudziestu lat mieszka w Republice Południowej Afryki. Jej życie od dawna determinuje wpadanie z jednej skrajności w drugą. Gdy po załamaniu nerwowym lekarz diagnozuje u niej chorobę afektywną dwubiegunową, jest zszokowana, ale jednocześnie odczuwa ulgę. W końcu rozumie, skąd brały się te wszystkie huśtawki nastrojów, impulsywne decyzje i doły, z których musiała się wydobywać. Kiedy podejmuje decyzję o leczeniu, uświadamia sobie, że w całym tym procesie nie jest jednak osamotniona…
„Wpadki zdiagnozowanej wariatki – Czadowe życie” to empatyczna, pełna humoru opowieść przesiąknięta afrykańskimi klimatami. Nie jest poradnikiem objaśniającym, na czym polega ChAD, ale proponuje świeże i osobiste spojrzenie na zaburzenia, które obrosły wieloma szkodliwymi stereotypami.
– Z historii doświadczeń, które mi przedstawiłaś, wnioskuję, że w twoim życiu bardzo często zdarzały się napady manii i depresji połączonych z myślami samobójczymi. Choroba na pewno miała wpływ na wiele wydarzeń w twoim życiu. A ta niekontrolowana huśtawka nastrojów wreszcie doprowadziła do załamania nerwowego.
Raczej do atomowego wybuchu – pomyślałam.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2024-04-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 374
Język oryginału: polski
"Wpadki zdiagnozowanej wariatki" Moniki Luny to niesamowicie wciągająca opowieść przedstawiona z perspektywy osoby borykającej się z ChAD. Na samym początku dostajemy humorystyczne przedstawienie charakterystyki autorki:
Nie wkurzać, gatunek łagodny do czasu. Bezkonfliktowość i tolerancja zaczynają zanikać z upływem czasu. Szczególnie uczulony na głupotę, w frustracji może przywalić zwykle już pustą butelką wina. Trzymać dystans, gatunek nie akceptuje niewoli.
Dalej jest jeszcze instrukcja obsługi, kończąca się następująco:
I na koniec wrzuć na luz, trochę się zastanów, ale też baw się dobrze bez poczucia winy, nikomu krzywda przez to się nie stanie.
"Wpadki zdiagnozowanej wariatki" to powieść obyczajowa, którą warto polecić osobom mającym wśród swoich bliskich lub znajomych kogoś ze zdiagnozowaną chorobą afektywną dwubiegunową. Podejrzewam, że zainteresuje również samych ChADowców, choć z uwagi na użyte w tytule słowo "wariatka" osobiście mam pewne obawy przed obdarowaniem książką osoby zdiagnozowanej, z którą miałabym mniejszy kontakt.
Autorka pokazuje, że diagnoza nie musi wiązać się z radykalnymi zmianami w życiu czy wyrzeczeniami, jednak uświadamia jednocześnie, iż warto szukać pomocy i współpracować ze specjalistami, by nie musieć rezygnować z tego, co sprawia radość. Z treści niemal promieniuje ogrom energii, a egzotyczne klimaty dodatkowo potęgują doznania. Fabuła jest naprawdę wciągająca i sprawia, że z przyjemnością przechodziłam do kolejnych rozdziałów. Jakoś wyjątkowo nawet nie drażniły mnie drobne wpadki przy korekcie.
Choć na samym końcu widnieje zdanie sugerujące, że książka może kogoś uśpić lub rozśmieszyć, to pomimo tego, że czytałam ją w dość burzliwym dla mnie okresie, była ona pewnego rodzaju odskocznią oraz ucieczką od rzeczywistości, a wręcz z przyjemnością do niej wracałam w następnych dniach, byle przeczytać choć jeden kolejny rozdział. W moim przypadku o zaśnięciu nie było mowy, choć niekiedy potrzebowałam się bardziej skupić na lekturze, jednak chęć poznania dalszych losów bohaterki była silniejsza od zmęczenia i rozkojarzenia. Akcja jest dość dynamiczna i wiele razy uśmiechałam się pod nosem.
Zakończenie daje pole do popisu wyobraźni. Sugeruje coś, choć niejednoznacznie. Z przyjemnością, ale nie ukrywam, że również z pewną obawą, sięgnę po kontynuację, by poznać dalsze losy tej jakże energicznej i ekscentrycznej bohaterki, którą polubiłam pomimo zupełnie innego charakteru niż mój.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Rozsiądź się wygodnie w fotelu lub na kanapie, jeśli wolisz, drogi Czytelniku. Teraz zamknij oczy i wyobraź sobie, że jesteś w pięknym ogrodzie, otoczony egzotycznymi kwiatami, wieje przyjemny wiaterek, a nad twoją głową rozciąga się cudowne afrykańskie niebo. Gospodyni przygotowała już BRAAI „cotygodniowe święto całego RPA". Pieczony kurczak i inne mięsa, warzywa oraz dodatki leżą już na stole. Deser także zapowiada się wyśmienicie. BRAAI to „uczta nad ucztami". Kiedy już nasycisz swoje zmysły i swój żołądek tymi wspaniałościami czeka cię kolejna uczta. Tym razem jednak nie będzie to uczta dla ciała, ale dla duszy, bowiem Gospodyni zaczyna właśnie snuć swoje fascynujące, niezwykłe opowieści. Opowieści „zdiagnozowanej wariatki".
Kiedy urodzi się dziecko, przychodzi do niego wróżka i przekazuje mu dary. Można w to wierzyć lub nie. Monika Luna także otrzymała „dar". Nazwano go ChAD (Choroba Afektywna Dwubiegunowa). Choroba trudna i nieuleczalna dla współczesnej medycyny. Jednak dar ten przyniósł ze sobą także „rzeczy” niezwykłe, które w zderzeniu z osobowością bohaterki tych historii tworzą czasem mieszankę wybuchową. Haj, to coś, co pozwala wlecieć ponad rzeczywistość. Wszystko ma jednak swoją cenę. Drugą stroną tej samej monety jest Depresja.
„Fruwam umysłowo i poruszam się z dziką energią, która przyprawia o niepokój wszystkich znających moje problemy z biodrami.
Zmieniam świat dookoła siebie, dodaję nowe kwiaty do mojego pięknego tarasu, myślę o nowych zestawieniach sukienek z kapeluszami, które uwielbiam. Gotuję jak szalona, przemieniam mięsa i warzywa w piękne aromatu i piękna potrawy. Piekę ciasta. Prowadzę przerażającą aktywność, przerażającą, gdyż kończy się ona całkowitym wyczerpaniem fizycznym. Mózg pracuje, podsuwa pomysły, ciało wykonuję polecenia, ale w końcu dochodzi do granic możliwości i mówi: dość. Czasami gwałtownie. Pomimo że upadki nie są za przyjemne, to — co się będziemy czarować — uwielbiam ten stan, stan Haju, podwyższonej gotowości i nieprawdopodobnych możliwości. Jestem wolna, przynajmniej przez pewien czas mogę fruwać".
„Wpadki zdiagnozowanej wariatki” to cudowne autobiograficzne opowieści. Swoisty rodzaj pamiętnika, zapiski z niezwykłego życia bohaterki. Fantastyczna, oryginalna i wyjątkowa w swej formie autobiografia. Sprawiła mi wiele radości, dała powody do refleksji i zaciekawiła. Książka wciągnęła mnie w wir wydarzeń już od pierwszej strony. Dynamiczna, napisana niezwykłym stylem i barwnym językiem. Nieliczne przekleństwa nie raziły w oczy. Sama autorka już na wstępie zaznacza, by słów: „wariat”, „kopnięty”, „szurnięty” i innych nie brać sobie do serca.
Przygotuj się Czytelniku na wiele emocji, na łzy radości i smutku, na opowieści pełne sensacji, humoru i wzruszeń, opowieści niewiarygodne. Opowieści o bólu i fascynacji, o Haju i Depresji. ”Przystań” stanie przed tobą otworem, psychiatra nie wyda ci się już taki straszny, a „wariaci” przerażający i niezrozumiali. Safari otworzy ci oczy na niezwykłą i dziką afrykańską przyrodę. Polowanie — tylko z aparatem fotograficznym. Tu się nie morduje, tu się podziwia.
Będziesz śmiać się do łez, czytając jedną z opowieści, by po chwili będąc myślami już w drugiej poczuć inny rodzaj łez. Smutek, radość, refleksja, humor, to wszystko znajdziecie w tych historiach. W niektóre z tych niesamowitych opowieści aż trudno uwierzyć. Są jak świetnie napisany scenariusz do filmu.
Kiedy czytałam cudowne opisy krajobrazów afrykańskich i „wsłuchiwałam” się w relacje z safari bywało, że żałowałam, iż książka nie zawiera zdjęć. Doszłam jednak do wniosku, że w wyobraźni krajobrazy te są także niezwykłe i dla każdego Czytelnika inne. Być może jeszcze wspanialsze od rzeczywistości. A jeśli ktoś zechce zobaczyć je na własne oczy... to zobaczy.
W jakimś sensie ta książka była dla mnie terapeutyczna. W prawdzie nie stwierdzono u mnie żadnych zawirowań w psychice, może dlatego, że mnie nikt nie zbadał? Nie o to tu jednak chodzi. Autorka mimo swoich problemów zdrowotnych wydaje się tak wyjątkową i fascynującą osobą, że z przyjemnością posłuchałabym jej opowieści siedząc z nią, choćby przy naszym dobrze znanym grillu.
Poza tym nie ukrywam, że tematyka książki — psychika, umysł, psychoterapia itp. — to dla mnie fascynujące zagadnienia.
Dobrze jest mieć świadomość, że życie osób borykających się z ChAD to:
„Mam ChAD i tak się zastanawiam, kim ja, do cholery, tak naprawdę jestem? Wiesz, ja ratuję jeże, a nie bardzo mi wychodzi ratowanie siebie".
" [...] jak ktoś mnie poznał na tyle, na ile pozwalał szpitalny czas, to wiedział, że pod płaszczykiem humoru kryło się we mnie poranione, wręcz skopane przez życie serce. A humor był po prostu moją zbroją".
Monika Luna nie napisała tej książki, by pouczać, naprawiać czy dostarczać wiedzy encyklopedycznej. Dzieląc się opowieściami ze swojego życia pragnęła przybliżyć trochę ChAD "tym, którzy myślą, że każdy chory psychicznie jest taki sam i ogólnie jest upośledzony". Bycie osobą chorą na ChAD i życie z taką osobą, nie jest łatwe. Pamiętajmy jednak, że ludzie ci są tak samo niezwykli jak my. Tyle że ich życie ma inne barwy.
Zakończenie książki było dla mnie równie zaskakujące jak niejedna opowieść. A może nawet bardziej. Nie tego się spodziewałam. Czekam więc niecierpliwe — na ciąg dalszy.
Pozycja dla tych, którzy interesują się psychologią, psychiatrią i ludzkim umysłem. Dla tych, którzy chorych z ChAD mają obok siebie. Dla tych, którzy zmagają się z tą chorobą. I dla tych, co mają potrzebę poszerzania swoich horyzontów.
Anna Katarzyna Balcerek
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Przeczytane:2024-10-13, Ocena: 6, Przeczytałam,
Jest jedna rzecz, która najbardziej zwróciła moją uwagę. Chodzi mi o zdanie głównej bohaterki, która pomimo życiowych przeszkód postanowiła się nie poddawać. Ona wiedziała, że jest chora, nawet opisuje nam te wszystkie sytuacje w których choroba jej się objawiała. Powiedziała, że nie ważne na co jesteśmy chorzy, to nigdy nie powinno nam przeszkadzać w spełnianiu swoich marzeń. Pomimo tego, że czasami choroba to wyrok, to jednak zawsze jest ten czas na zrobienie rzeczy, które się pragnie. Nasza bohaterka choruje na dwubiegunowość afektywną. Powiedzmy, że w jednym świecie jest zwyczajną kobietą, a w drugim osobą niezrównoważoną, która nie panuje nad tym, co robi i widzi oraz słyszy rzeczy, głosy oraz osoby, które są obecne tylko dla niej. Oczywiście pisze tutaj o tym w formie żartobliwej, nie mniej jednak porusza czasami zwyczajne problemy, które dla tej drugiej ja, potrafią przybierać zupełnie odwrotnie znaczenie. Ona opisuje nam chwilę obecną, a później sceny, które się u niej pojawiły, je przedstawia trochę ogólnie i następnie jesteśmy w czasie, kiedy się one skończyły na tym konkretnym etapie. Pomimo dużej dawki humoru zwraca też uwagę na to jak jest traktowana przez innych. Nieraz ze względu na jej chorobę inni traktują ją jak upośledziną, bo nie wiedzą, że czasami żyje, czuje i myśli zupełnie normalnie. W tych momentach jest jej przykro i później wchodzi do niej to drugie ja, które jakby w nienormalny sposób chce ją chronić, pomóc jej się wydostać z miejsca w którym jest jej źle i zabiera ją tam, gdzie może dosłownie wszystko. Na jej wielkie szczęście znajdzie się ktoś, kto wytłumaczy jej huśtawkę nastrojów i podpowie, co może z tym wszystkim zrobić. Lecz czy tą chorobę da się wyleczyć? Czy jej pierwsze ja potrafi pojąć to, czego nie kontroluje w drugim ja?
Wiecie co? Kiedyś oglądałam film o kobiecie, która miała dwanaście tożsamości. Był na faktach, więc coś tam prawdy musiało być. Tam kobieta miała dwanaście żyć w jednym, które odgrywały rolę osób, które wywołały w niej jakąś traumę. W momencie przeskoku ona potrafiła zmieniać ubrania, barwę głosu oraz zachowanie wraz z intonacją przypisaną osobie, której tożsamość wchłonęła. Przyznam się wam, że bardzo mnie te tematy interesują, gdyż nasz mózg nigdy do końca nie będzie zbadany, ponieważ od ogromu czynników zależy co się z nami stanie i jak dane uszkodzenia się złączą. Bohaterka opowiada nam wszystko, co przeżywa łącznie z tym, co widzi. Jej mózg nie zawsze widzi to, co jest, gdyż od razu daje jej błędne skojarzenia, przez co drugie ja się buntuje. Jakby dochodziło u niej do jakiegoś zwarcia i nagle myślenie szło tam, gdzie zostało wyrzucone. I to w tym wyrzucie właśnie chce ją chronić przed tym, czego rzekomo nie chciała w drugim ja, dlatego pokazuje jej skrzaty czy też mosty, to znaczy postacie lub rzeczy, które mogą mieć wpływ na to, że będzie to jej drogą ucieczki. Skrzaty mogą ją gdzieś przenosić, tak samo jak most, oddzieli ją od czegoś, czego nie chce drugie ja. Przynajmniej ja to tak zrozumiałam. Jak widzicie podczas czytania wciąż miałam włączone myślenie, gdyż szukałam rozwiązań dla jej problemu. Robiłam to całkowicie nieświadomie. Zachowania postaci nie można było przewidzieć, pomimo tego, że osoby drugoplanowe też tu występowały. Były takimi drążkami od których ona się odbijała. Od samego początku historia mnie wciągnęła. Widzę, że jest to tom pierwszy, więc z przyjemnością będę czekała na kolejny. Dziękuję autorce, że pisząc tą książkę dała wiarę w innych, w to, że ograniczenia tylko sami na siebie nakładamy. Bardzo polecam osobom, którzy lubią się wczytywać w historie o chorobach typowo psychologicznych. Będą nią zachwyceni!