Kiedy jesteś sierotą wojenną świat ma dla ciebie głównie pogardę, odrzucenie, brutalność i ból. Czasem, jeśli akurat masz szczęście, obojętność. Jeśli natomiast do tego jesteś dziewczynką, szczęście ma twoja przybrana rodzina. Zawsze może ubić interes i sprzedać cię na żonę jakiemuś zamożnemu staruchowi.
Rin doświadczyła tego wszystkiego. Jest nikim, jej życie nie ma dla nikogo żadnego znaczenia, nikogo też nie obchodzi jej los. Jeśli chce wydostać się z rynsztoka, w którym się wychowała, ma tylko dwie drogi. Pierwsza wiedzie przez łóżko obmierzłego starca. Druga, przez bramę Akademii Sinegradzkiej – elitarnej szkoły wojskowej. Aby podążyć tą drugą drogą, Rin zrobi wszystko, co tylko leży w ludzkiej mocy. A nawet więcej.
To nie jest historia o potędze nauki, sile przyjaźni czy starciach wielkiej magii.
To jest historia o kołach czasu, które nieustępliwie i bezlitośnie mielą ludzkie losy. I o dziewczynie, która zniszczyła cały mechanizm. Kamieniem, bo na miecz była za biedna.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2020-02-12
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 640
Tytuł oryginału: The Poppy War
Tłumaczenie: Grzegorz Komerski
„Wojna makowa” to powieść fantasy autorstwa Rebecci F. Kuang z motywami kultur Dalekiego Wchodu – Japonii i Chin. Główna bohaterka – Rin – to sierota wojenna, która, aby uniknąć zaaranżowanego przez przybraną rodzinę małżeństwa, decyduje się na wzięcie udziału w egzaminie. Osoby z najlepszymi wynikami z tego egzaminu trafiają do elitarnej Akademii Sinegradzkiej, szkoły wojskowej, która może pozwolić Rin uciec przed niechcianym małżeństwem.
Wątek nauki, egzaminów i szkoły, do której zaczyna uczęszczać Rin, został poprowadzony niezwykle ciekawie, interesująco i pozwolił autorce zarysować świat, który przedstawia. Opisywała go między innymi poprzez wykłady nauczycieli (mistrzów), co jest prostym, lecz skutecznym sposobem na ekspozycję świata, który zdecydowanie się wyróżnia i intryguje czytelnika. Jedynym niezbyt mi odpowiadającym elementem ukazywania otoczenia głównej bohaterki były ciągłe pytania do Rabana, który przez to pełnił funkcję tablicy informacyjnej i pojawiał się w nieoczekiwanych momentach (kiedy akurat Rin miała jakieś pytanie, na które mógł znać odpowiedź).
W jednym z opisów w Internecie znalazłam informację, że „Książka trafi do gustu młodzieży, jak i dorosłych czytelników” i nie jestem pewna czy mogę się z tym zgodzić. Czytałam w życiu wiele brutalnych książek, jednak brutalne sceny nie były w nich aż tak pobudzające wyobraźnię jak tutaj. Przy niektórych z nich odkładałam książkę i dopiero po chwili do niej wracałam. Początek „Wojny makowej” może sugerować, że jest to powieść dla młodzieży, jednak, gdy wybucha wojna (myślę, że trudno nazwać to stwierdzenie za spojler, gdyż jest to część tytułu) klimat książki momentalnie się zmienia. Pojawiają się tortury, okaleczanie ciał zabitych, a także niezwykle brutalne morderstwa, zarówno żołnierzy jak i cywilów, dzieci i zwierząt. Dodatkowo pojawia się temat narkotyków, które wspomagają żołnierzy w walce. Takie treści mogą być nieodpowiednie dla młodych osób. Mimo tych wszystkich okropieństw zdarzały się zabawne momenty, a humor autorki bardzo do mnie przemówił.
Bardzo doceniam, iż Rin musi dużo nad sobą pracować. Nic tej bohaterce nie przychodzi łatwo, zdarza jej się mylić i popełniać błędy, co czyni ją bardziej ludzką. Pozostali bohaterowie także zostali świetnie wykreowani, każdy z nich zachowuje się inaczej, ma inne cele, priorytety. Przyjaźń Rin i Kitaja została dobrze ukazana i rozwija się wraz z biegiem fabuły.
Autorka zawarła w powieści wiele wojennych przemyśleń, które można odnieść także do wojen w „naszym” świecie.
„I co miałaby powiedzieć ofiara, by oprawca dostrzegł w niej człowieka? Jak mogłaby sprawić, by ciemięzca w ogóle ją dostrzegł?
I czemu miałby przejąć się jej losem?
W wojnie liczą się wartości bezwzględne. My albo oni. Zwycięstwo bądź klęska. Nie ma środka. Nie ma litości. Nie wolno się poddawać.”
„Wojna makowa” to takie fantasy, które uwielbiam. Jest niesamowicie wciągająca, rozbudowana, zarówno pod względem świata jak i psychologii postaci. Nie wycięłabym z niej ani jednej sceny – każda z nich ma znaczenie dla fabuły.
Fang Runin jest sierotą wojenną. Jako dziecko trafiła do rodziny handlarzy opium, którzy musieli przyjąć ją pod swój dach. Nikogo nie obchodzi los Rin. Jeżeli chce wydostać się ze swojej sytuacji, ma tylko dwie opcje: zgodzić się na warunki przybranych rodziców i wyjść za starszego mężczyznę, bądź w ciągu 2 lat nauczyć się i zdać najtrudniejszy egzamin w całym cesarstwie, do którego dzieci bogatych ludzi przygotowują się całe życie. Rin zrobi wszystko, aby zaliczyć test i dostać się do akademii sinegardzkiej - najbardziej elitarnej szkoły wojskowej.
Sięgałam po tą pozycję z myślą, że przez całą jej fabułę będziemy poznawać Rin oraz sekrety szkoły, do której uczęszcza. Ale o tym jest tylko pierwszy segment tej historii. Reszta jest kompletnie o czym innym. Kompletnie nie rozumiem tego, że gdy zaczynamy drugą część tej powieści, akcja totalnie przyspiesza dosłownie na chwilę, tylko po to, żeby zmienić bieg akcji. Nie miałam pojęcia, co się dzieje. Historia nagle zwiększyła tempo, żeby chwilę później znowu zwolnić i zmienić kierunek, w jakim szła fabuła o 180°. W tamtym momencie zaczęło mi się to coraz mniej podobać. Świat przedstawiony też lubię do momentu. Bardzo podoba mi się wykreowanie cesarstwa i polityka. Widać, że zostało to bardzo dopracowane i niesamowicie dobrze mi się to czytało. Szczególnie, kiedy Rin słuchała w szkole opowieści i legend o swoim państwie. To było wspaniałe. Ale nie jestem zbyt wielką fanką tego drugiego świata. Chodzi mi o miejsce, o którym dowiaduje, i do którego przemieszcza się główna bohaterka. Jakoś nie do końca przypadło mi to do gustu. Może gdyby było w trochę innej formie, podobało by mi się bardziej. Z postaciami natomiast jest różnie. Osobiście uwielbiam Nehzę, Ramsę i Chaghana. Uważam, że to bardzo dobrze wykreowani bohaterowie i wspaniale czytało mi się sceny z ich udziałem. A jeżeli chodzi o Rin... Na początku ją lubiłam. Ale potem bardzo czułam to, że jest bohaterką, której przemianę mamy na siłę zobaczyć. Że za jakiś czas będzie mówiła, że nie jest już tą samą dziewczyną, która po raz pierwszy zobaczyła akademię. I nic bym do tego nie miała, ale naprawdę widać, że wiele jej decyzji jest tylko po to, żebyśmy zauważyli, jak się zmienia. I zwykle bardzo lubię takie wątki w książkach, ale tutaj czułam, że jest to pchane na siłę. Nie rozumiem też wielu poczynań głównej bohaterki. Uważam, że niektóre były nieprzemyślane i jestem ciekawa, czy były tam tylko po to, żeby po prostu wrzucić je do tej książki i Rin o tym zapomni, czy to wpłynie na nią w jakiś większy lub mniejszy sposób, bądź czy będzie tego żałować. Ale mimo wszystko ta książka ma też wiele dobrych scen i fragmentów. Sporo fajnie wykreowanych bohaterów. I mimo, że uważam, że po 1 segmencie tej książki bywało gorzej, to i tak chciałam wiedzieć, co będzie dalej. Więc w jakimś stopniu też mi się to podobało i bardzo doceniam tą pozycję pod wieloma względami, takimi jak właśnie wykreowanie cesarstwa, bądź kreacja niektórych bohaterów. No i pierwsza część fabuły. Ale potem też często bywało okej hah. Na pewno sięgnę po kolejne tomy. Może następne części spodobają mi się bardziej.
Ocena: 6/10
Dzieło Rebecci Kuang zdecydowanie zasługuje na uwagę. To kawał dobrej i rozbudowanej fantastyki, odpowiednio dopracowanej, ciekawej i dosyć oryginalnej jak na polski rynek wydawniczy. Nieoczywista bohaterka, porządny język, świetna fabuła, dopracowanie – naprawdę mnie ta powieść mocno urzekła. Proszę więcej takich debiutów!
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Rin to osierocona dziewczynka, która pod opieką wiejskiego nauczyciela przygotowuje się do państwowego egzaminu. Gdy dostaje się do elitarnej szkoły wojskowej, nie jest jeszcze świadoma jaką walkę będzie musiała stoczyć, aby jej nie wyrzucono.
W trakcie nauki wybucha kolejna wojna. Uczniowie też są skierowani do walki. Zaczyna się krwawa rzeź, gdzie nie ma litości nawet nad najsłabszymi. Zdrady, wszechobecna śmierć, magia. Bogowie, którzy karmią się ludzką zawiścią, pragnieniem zemsty.
Bohaterka, która popełnia błędy. Odważna, waleczna, zbuntowana, krnąbrna i zdeterminowana. Może budzić skrajne uczucia, od niechęci po współczucie.
Książka opowiada o Rin, sierocie, która postanawia uciec przed zaaranżowanym małżeństwem i wstąpić do najlepszej akademii wojskowej w kraju.
"Wojna Makowa" jest istnym tyglem popkulturowym, mieszającym motywy ze znanych i lubianych dzieł.
Pomysł nawet ciekawy, ale wykonanie przeciętne. Fabuła jest prosta, główna bohaterka wkurzająca a jej los przewidywalny, a reszta postaci nijaka.
Przyznam szczerze, że zaczynając lekturę ,,Wojny makowej" byłam pełna optymizmu niestety, z każdą kolejną stroną mój entuzjazm opadał i ostatecznie muszę przyznać, że była to powieść co najwyżej przeciętna, a której skończenie nieco mnie wymęczyło. Po kolejne tomy nie sięgam.
Specjalnie odczekałam z oceną, ale po namyśle nadal nie rozumiem, skąd całe to halo. "Wolna makowa" nie zaoferowała mi niczego świeżego, jest to generyczne fantasy bez postaci, które można by polubić i bez zaskoczeń. Nie sięgnę po kolejne tomy. Życie jest za krótkie na czytanie przeciętnych książek.
Nie jest to fantastyka, do jakiej przywykłam, ale czytało się dosyć dobrze. Świat, w którym żyje Rin, nasza główna bohaterka, jest okrutny, znajdujący się na skraju wojny. Rin, aby uciec przed niechcianym małżeństwem, pilnie się uczy, by dostać się do szkoły szkolącej wojowników. Gdy jej się to udaje musi naprawdę wiele znieść, by przetrwać i odnaleźć siebie.
Książka jak dla mnie miała nierówne tempo - raz akcja galopowała, a innym razem wlokła się niemiłosiernie. Czasem kompletnie nie mogłam połapać się w fabule.
Do tego opisywane okrucieństwa wojny - część opisów naprawdę brutalna, straszna.
Nie wiem, czy i kiedy sięgnę po następne części. Po takiej historii lubię odpocząć psychicznie.
Wojna makowa to książka, co do której miałam bardzo mieszane uczucia i dość trudno mi ją ocenić. Na początku kompletnie nie mogłam załapać o co w niej chodzi. Tyle w niej nienawiści, przemocy i brutalności, która wydawała mi się zupełnie nieuzasadniona. Jednak z każdą kolejną minutą słuchania audiobooka przychodziło do mnie, że autorka opisuje świat. Świat relacji, współczesny i uniwersalny. Jako ludzie, chcemy myśleć o sobie dobrze, mieć pozytywny wizerunek samych siebie. W rzeczywistości jesteśmy nienawistni, egoistyczni i niemalże nigdy nie można dojrzeć w nas empatii i altruizmu. Postępujemy w sposób, kótry dla może być właściwy, ale inni widzą to inaczej. Rebecca F. Kuang opisuje świat, jego naturę, pokazuje motywy, które kierują ludźmi. Pokazuje nam obraz takich, jakimi jesteśmy. Wszyscy, obdziera nas z lukru i samouwielbienia, stawia swoich bohaterów w sytuacjach, które nie są proste. Ta młoda pisarka ma w sobie sporo dojrzałości. Przez tyle stron pierwszego tomu dzieje się tak dużo, pojawia się tyle emocji, a jednocześnie wypływa z nich tyle mądrości. Opisuje chińskie żywioły i zależności rządzące światem, wystawia na pokaz mnóstwo ludzkich słabości, podaje na tacy danie doprawione przemocą i polane obficie krwią, żeby pod koniec książki powiedzieć nam, że to my podejmujemy decyzje, sami jesteśmy za nie odpowiedzialni, nie możemy naszych decyzji zwalać na boga czy kogokolwiek innego. Pokazuje nam świat i nas samych w dobie internetu, wojen, wolności, pokazuje XXI wiek. Jestem pod wrażeniem.
Pamiętasz wspaniałe opowieści o angielskich gentlemanach i ich eleganckim życiu?Ta książka nie będzie opowieścią o nich, ale o ludziach, na których plecach...
Żyć z dawnymi występkami można jedynie, jeśli ukryje się je w głębokich zakamarkach umysłu, w czarnych odmętach duszy.Rin wciąż żyje. Mogła przyjąć wyciągniętą...