Pewnego jesiennego wieczoru na Sandhamn znika młoda dziewczyna. Inspektor policji kryminalnej Thomas Andreasson uczestniczy w poszukiwaniach, które utrudnia sztorm. Wielogodzinna akcja poszukiwawcza kończy się fiaskiem. Policjanci uznają, że dziewczyna utonęła.
Kilka miesięcy później okolicę pokrywa śnieg i lód. Nora Linde, przyjaciółka Thomasa z dzieciństwa, przypadkiem dowiaduje się o zdradach męża. Zrozpaczona wyjeżdża na wyspę ze swoimi synami, by wszystko spokojnie przemyśleć. W trakcie zabawy w lesie jej dzieci dokonują makabrycznego odkrycia...
Właściwie bez winy to trzecia powieść kryminalna z popularnej serii o Sandhamn.
Viveca Sten od dzieciństwa spędza lato w Sandhamn, gdzie jej rodzina ma dom. Wiosną 2008 roku zadebiutowała powieścią Na spokojnych wodach, która dzięki mieszance kryminalnej intrygi i malowniczego przedstawienia szkierów i codziennego życia na nich odniosła wielki sukces. W przyszłym roku powieść ukaże się również w Niemczech i Danii. Viveca pracuje jak główny prawnik Poczty. Mieszka pod Sztokholmem z mężem i trójką dzieci.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2015-04-08
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
"Czarna seria" Wydawnictwa Czarna Owca, to gwarancja najwyższej jakości powieści kryminalnych, które zachwycają polskich czytelników od wielu lat. Sięgając po książkę sygnowaną tą nazwą, mogę mieć absolutną pewność, iż najbliższe dni będą dla Mnie niezwykłym spotkaniem ze zbrodnią, inteligencją autora i niezapominanym klimatem grozy.. Podobnych emocji i odczuć spodziewałam się po najnowszej odsłonie tejże serii, czyli powieści "Właściwie bez winy", autorstwa szwedzkiej pisarki - Viveci Sten. Czy tak się stało..? O tym postaram się opowiedzieć w poniższej recenzji:)
"Właściwie bez winy" to już trzecia odsłona cyklu "Morderstwa w Sandhamn" i kolejne Nasze spotkanie z komisarzem Thomasem Andreassonem. Tym razem komisarz bierze udział w poszukiwaniach zaginionej młodej dziewczyny, która podczas sztormu zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Wobec braku rezultatów poszukiwań, policja przyjmuje wersję o utonięciu dziewczyny.. Kilka miesięcy później przyjaciółka Andreassona - Nora Linde, dowiedziawszy się o zdradzie męża, przyjeżdża wraz ze swoimi dziećmi na wyspę Sandham, by tu zaczerpnąć chwili oddechu, spokoju i poukładać swoje plany na przyszłość. Niestety ów spokój nie będzie jej dany, gdyż podczas jednego z leśnych spacerów, jej dzieci dokonują przerażającego odkrycia..
Tak, jak to miało miejsce w przypadku dwóch poprzednich odsłon przygód komisarza Andreassona: - "Na spokojnych wodach" i "W zamkniętym kręgu", tak i w tym przypadku mamy do czynienia ze skandynawskim kryminałem najwyższej próby. Niesamowity i niepokojący klimat, piękno i jednocześnie dzikość szwedzkiego krajobrazu, skomplikowane relacje i psychika autochtonów oraz niezwykle inteligentna rozgrywka pomiędzy dobre i złem.. - wszystko to czeka na Nas na 347 stronach tej opowieści, trzymając przez cały czas w napięciu, wyczekiwaniu i przekonaniu o tym, iż prawda kryje się tam, gdzie najmniej się jej spodziewamy.. O tym, iż tak jest, przekonuje Nas dobitnie spektakularne zakończenie, którego nie zapomnimy przez bardzo długi czas po zakończeniu lektury tej powieści..
Można mówić iż szwedzki kryminał już się przejadł, spowszedniał, znudził, stracił swoją świeżość.. Oczywiście, że można.., ale z pewnością nie po lekturze "Właściwie bez winy". Każdy kto bowiem tak powie, zostanie uznany przeze Mnie za złośliwca, ignoranta i nie obiektywnego krytyka. Ta książka potwierdza bowiem to, iż szwedzki i ogólnie skandynawski kryminał, sięga do treści, pomysłów i wzorców, nieosiągalnych dla pisarzy spoza tego regionu. Nikt nie potrafi bowiem oddawać w tak trafny, rzeczywisty i intrygujący sposób klimatu małych społeczności, w której każdy doskonale się zna, i w której to dochodzi do najobrzydliwszych i najstraszliwszych czynów.. Tym sposobem literatura ta opowiada nie tylko o zbrodni, śledztwie i karze.., ale także o złu w ludzkiej postaci, która przeraża najbardziej właśnie tym, iż kryje się za twarzą jednego z najzwyklejszych mieszkańców małej społeczności, w tym przypadku Sandham.. Powieść ta stworzyła świat wielu konfrontacji.., tj. dobra ze złem, piękna natury z okropieństwem ludzkich emocji i wreszcie literackiej fikcji z realnym życiem.. Wynik tychże zmagań jest naprawdę fascynujący..
Sama konstrukcja powieści wykorzystuje to, co w kryminale jest najlepsze. Mamy bowiem tutaj głównego bohatera - detektywa z problemami, który zmaga się nie tylko ze swoją pracą zawodową, ale także i własną, trudną przeszłością. Ów bohater staje przed koniecznością rozwikłania niezwykle makabrycznej zbrodni, której to kolejne elementy układają się w równie przerażającą odpowiedź. Nie zabraknie tu także wątków romansowych, których to w dobrej powieści kryminalnej po prostu zabraknąć nie mogło. Wreszcie doświadczymy tutaj niezwykle dramatycznych losów ludzkich, zagmatwanych w trudne, wręcz chore relacje rodzinne.. Do tego wszystkiego pojawia się tutaj również wątek fanatyzmu religijnego, który po prostu jest przerażający.. I jeśli dopowiem tylko, iż język, sposób prowadzenia narracji i konstrukcja kolejnych rozdziałów potęguje atmosferę grozy i niepewności, to chyba lepszej rekomendacji nie można sobie wymarzyć.
Czytając "Właściwie bez winy" nie mogłam oprzeć się wrażeniu, iż wraz z kolejnymi stronami wkraczam powolnymi krokami na obszar powieści grozy, choć jednocześnie byłam w pełni świadoma tego faktu, iż jest to rasowy kryminał. Niemniej wrażenie to było tak silne, iż sama wielokrotnie łapałam się na tym, iż za chwilę być może wydarzy się coś, co upewni Mnie w tym przekonaniu.. I muszę tutaj przyznać, że już bardzo dawno nie spotkałam się z tak straszną i przerażającą opowieścią kryminalną, której chyba drugi raz nie odważyłabym się już czytać po zmroku.. Niemniej.. - uwielbiam to:)! Tutaj każda postać, każdy dialog, każde wydarzenie z życia bohaterów jak i również każdy opis krajobrazu tej niezwykłej wyspy.., niosą sobą coś nienazwanego, niepokojącego, budzącego lęk.. Po prostu, genialna literatura:)
Jak to zwykle ma miejsce w przypadku literatury skandynawskiej, nie mogę nie zachwycić się tym jakże innym spojrzeniem na życie i otaczający Nas świat. Viveca Sten widzi więcej, prościej interpretuje rzeczywistość i lepiej rozumiem ludzkie emocje, zwłaszcza te najciemniejsze.. Podobnie jak większość innych skandynawskich autorów, tak i Ona potrafi zamienić prostą opowieść o zbrodni w niezwykle bogatą, złożoną i wyjątkową historię o złu w ludzkiej postaci. Nie wiem czym jest powodowane.., być może sposobem życia Skandynawów, ich kulturą, religią.., ale ich spojrzenie na zbrodnię, karę i strach jest niezwykle mistyczne, filozoficzne, empatyczne, skupione na człowieku i jego motywach.. Zrozumienie zbrodniarza jest tutaj ważniejsze, aniżeli pojmanie go i ukaranie.. Myślę, że to bardzo interesujący i zaskakujący sposób na prowadzenie opowieści kryminalnej, który przez to tak bardzo fascynuje wszystkich czytelników na całym świecie..
Słów kilka muszę poświęcić także wydaniu książki, które zasługuje na wielkie słowa uznania. Mam tu na myśli przede wszystkim okładkę, na której widnieje obraz zaśnieżonego lasu, dwojga spacerujących dzieci i eteryczny, wręcz duchowy, wizerunek twarzy młodej kobiety, która spogląda na owe dzieci.. Obraz ten jest tak bardzo klimatyczny, niepokojący ale i razem przyciągający uwagę, iż nie sposób przejść obok tej okładki obojętnie. I choć widziałam już setki, jeśli nie tysiące okładek książkowych, to ta wywarła na Mnie ogromne wrażenie, największe od lat.. Raz jeszcze - wielkie brawa dla Czarnej Owcy:)!
"Właściwie bez winy" to niezwykle reprezentatywny przykład skandynawskiego kryminału z najwyższej półki. Kryminału, który intryguje, fascynuje, bawi i jednocześnie przeraża.. Jestem przekonana o tym, iż każdy miłośnik tego gatunku będzie nim oczarowany, zaś czas spędzony na jego lekturze, będzie czasem wykorzystanym w jeden z najlepszych możliwych sposobów:) Polecam i życzę niezapomnianych przeżyć i wrażeń..
Jest upalny lipcowy poranek na Sandhamn. Ciało mężczyzny oplątane w rybacką sieć wypływa na ląd przy wschodnio-zachodnim brzegu wyspy Archipelagu sztokholmskiego...
Ósma część serii o zabójstwach w Sandhamn Każdego lata setki dzieci przyjeżdżają na letni obóz żeglarski na małą wyspę Lökholmen...
Przeczytane:2017-10-19, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
"Pomyślałem, że jeśli nic nie powiemy, to po prostu zniknie. Jakby się nic nie stało. Bałem się coś powiedzieć, bo wtedy to by było naprawdę."
W szybkim rytmie czyta się powieść, choć nie przedstawia mocno zaskakujących odsłon zbrodni, łatwo trafić na trop zabójcy, a sposób rozwiązywania zagadki kryminalnej przez policję mógłby być bardziej pogłębiony, to jednak sympatyczna otoczka obyczajowa i intrygujący wyspiarski klimat przyczyniają się do pozytywnego odbioru przygody czytelniczej. Tym razem Viveca Sten przedstawia zimową scenerię Sandhamn, cichy obraz, kiedy turyści już opuścili tereny, żeglarskie regaty zakończyły się, a piaszczyste plaże przykryte są śniegiem.
Narracja prowadzona w lekkich i relaksowych rytmach, obserwujemy współczesność na Sandhamn, codzienne życie zaledwie stu dwudziestu mieszkańców, ale też cofamy się do wydarzeń sprzed ponad wieku, w których dominują mroczne i ciemne tajemnice. W fabułę wpleciono odwołania do pokoleniowych negatywnych obciążeń, brutalnej przemocy, fanatyzmu religijnego, intensywnej nienawiści, zawziętych cech natury człowieka. Interesujący portret lokalnej społeczności, znającej się doskonale, odizolowanej, zamkniętej we własnych sekretach.
Kiedy pojawia się zbrodnia w takim środowisku, natychmiast wzbudza poruszenie, ciekawość, domysły i plotki. Odzywają się echa dawnej przeszłości, podejrzliwość wkrada się w relacje międzyludzkie, trudno uzyskać wiarygodne i rzeczowe informacje. Między innymi dlatego sprawa zniknięcia młodej dziewczyny jesienią nie została właściwie wyjaśniona przez policję, wysunięto błędne założenia, a teraz makabryczne odnalezienie części ciała w lesie pośrodku wyspy otwiera wzmożone działania śledcze. Jak się okazało, Lina nie popełniła samobójstwa w przybrzeżnych morskich wodach, lecz została brutalnie zamordowana.
Dochodzenie prowadzi Thomas Andreasson, inspektor policji kryminalnej w Nacka. Trzeba przyznać, że nie idzie mu to dość sprawnie i prężnie, napotyka wiele przeszkód i trudnych do rozszyfrowania niewiadomych. W dużym stopniu w naprowadzeniu na właściwy trop pomagają zbiegi okoliczności, przypadkowe zdarzenia i obserwacje świadków. Intryga kryminalna nie jest mocna, ale przyjemnie jest się nią zająć, zwłaszcza, że została mocno powiązana z bliską przyjaciółką inspektora, bo właśnie w trzecim tomie wiele miejsca poświęcono Norze Linde, prawniczce bankowej, której życie podlega burzliwym zmianom.
Autorka pozostawia czytelnika z rozwiązanym śledztwem, ale w bardzo dramatycznym momencie dla głównych bohaterów serii. Wiedziona ciekawością i miłym sposobem spędzania wolnego czasu z książką w ręku, chętnie sięgnę po kontynuację tej przygody. Zerknijcie na wrażenia z poprzednich tomów, "Na spokojnych wodach" i "W zamkniętym kręgu". Równy poziom powieści, intrygujący klimat odosobnienia, frapujące zagadki detektywistyczne, ciekawe przeplatanie wątków, sympatyczne postaci, społeczna otoczka i kilka punktów do refleksji.
bookendorfina.pl