Co mogą mieć ze sobą wspólnego młoda dziewczyna pracująca jako sprzątaczka i dojrzała kobieta zarządzająca renomowaną kliniką chirurgii plastycznej? Obie wybrały emigrację, choć jedna szuka swojego miejsca w życiu, a druga uważa, że znalazła je raz na zawsze i że szczęście już jej nie opuści. Ale losy ludzkie są jak witraże – ciemne szybki sąsiadują z jasnymi, kolorowymi. Z bliska widać jedynie poszczególne szkiełka i dopiero, kiedy zaświeci słońce, a my będziemy w stanie stanąć wystarczająco daleko, zobaczymy obraz, który nas zachwyci.
Książka Agnieszki Korzeniewskiej to niezwykle prawdziwa i aktualna opowieść o naszych czasach. Historia życia trzech polskich emigrantek w której miłość w zaskakujący sposób przeplata się z ludzkimi dramatami. Melania, Zuza i Magda to trzy różne kobiety po przejściach. Każda z nich z innego powodu wyjechała z Polski. Bruksela XXI wieku nie jest jednak dla nich „ziemią obiecaną
Wydawnictwo: Od deski do deski
Data wydania: 2017-08-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 270
Jakie są Wasze pierwsze skojarzenia ze słowem witraż? Mnie kojarzy się ono z wielobarwną mozaiką, która jako całość tworzy konkretny obraz, który poprzez grę światła i kolorów staje się wielowymiarowy. Taka też jest według mnie powieść autorstwa Agnieszki Korzeniewskiej pt. „Witraż”.
Jak zapewne zauważyliście w moich ostatnich recenzjach pojawiają się książki o kobietach, które mają za sobą wiele krętych życiowych ścieżek. Również w niniejszej historii prym wiodą kobiety: Zuza, Melania oraz Magda.
Śledzimy perypetie bohaterek, dla których życie napisało bardzo różne scenariusze. Każda z nich zmaga się z własnym bagażem przeżyć i doświadczeń, a to co na pozór może wydawać się szczęściem nie koniecznie jest nim w rzeczywistości. Postacie opisane w książce szukają dla siebie dobrej, zacisznej przystani na oceanach swoich różnorakich burzliwych przeżyć.
Autorka w sposób bardzo plastyczny, poprzez wręcz poetycki język odmalowuje przed czytelnikami słodko-gorzki obraz ludzkiej egzystencji, w której nieustannie trudy i różnorodne zawirowania przeplatają się z radością i promieniami nadziei niczym kolorowe szkiełka w tytułowym witrażu.
Na przykładzie każdej z opisanych bohaterek, których historie są od siebie odmienne Agnieszka Korzeniewska ukazała dążenie człowieka do odnalezienia swojego miejsca w otaczającym go świecie, a co za tym idzie osiągnięcia życiowej harmonii, która z kolei niesie ze sobą poczucie wewnętrznego spokoju i szczęścia.
Losy bohaterek „Witraża” chociaż nieco melancholijne, tchną również otuchą i nutką optymizmu, ponieważ okazuje się, iż w gruncie rzeczy ze wszystkich życiowych mielizn możemy koniec końców wydostać się na spokojny, szczęśliwy ląd. Gwarancją takiego finału jest samozaparcie i chociażby odrobina wiary w to, że los jeszcze się do nas uśmiechnie.
Zapraszam Was bardzo serdecznie do przejrzenia się w powieści Agnieszki Korzeniewskiej niczym w wielobarwnym witrażu, jakim niewątpliwie jest każde ludzkie życie. Myślę, że w odbiciach doświadczeń Zuzy, Melanii i Magdy każdy czytelnik ma szansę znaleźć odrobinę samego siebie, jeśli tylko pozwoli się pochłonąć tej nietuzinkowej i wielopoziomowej opowieści.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2019/05/witraze-ludzkiej-egzystencji.html
Belgia to taki kraj, który – jak autorka pisze – jest porównywalny wielkością do przeciętnego polskiego województwa; malutka...
Przeczytane:2017-08-24, Ocena: 5, Przeczytałam,
Książka Agnieszki Korzeniewskiej "Witraż" to wyjątkowo sensualna opowieść o szarej prozie życie przeplatanej migotliwymi światełkami.
Gra światła i cienia
Czasem trafiam na książki, które pozornie nie mają w sobie niczego niezwykłego, a jednak pochłaniam je z takim smakiem, chęcią i przyjemnością, że trudno mi potem, już po skończonej lekturze, powrócić do codzienności. Otulona magią barw przechodzę gładko przez korytarze utkane ze cieni – po plamach światła.
Bruksela. Trzy emigrantki. Wielkie nadzieje. Trudne sprawy. Zuzanna, Melania i Magda starają się, z różnych powodów, odnaleźć swoje miejsce w życiu na emigracji. Różni je praktyczni wszystko: podejście do świata, status, powód, dla którego opuściły Polskę i sposób, w jaki próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jest jednak coś, co je łączy: każdego dnia muszą mierzyć się z codziennością, a te nie zawsze bywa łaskawa. Ile trzeba z siebie dać, by odnaleźć spokój i spełnić swoje marzenia?
Okazuje się, że życie potrafi nas zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie. Nigdy nie jesteśmy gotowi na to, co życie ma nam do zaoferowania, a nasze działania to w gruncie rzeczy czysta improwizacja – wciąż musimy kombinować, reorganizować i przewartościowywać. Zmieniamy priorytety, które trzymały nas w ryzach od lat, by móc odetchnąć innym powietrzem, pełną piersią. "Witraż" to powieść o płynności życia, wyrywaniu się z cienia i, niestety, niebeztroskim biegu w stronę światła.
Zmysłowo
Autorka kupiła mnie sposobem prezentacji treści. To niesamowite, jak można podać niełatwą opowieść w tak sensualnej odsłonie. "Witraż" chłoniemy wszystkimi zmysłami – barwy, dźwięki i emocje chłoniemy każdą komórką swego ciała. Ta niesamowita zmysłowość narracji nie dotyczy jednak seksualności, nie – tu nie chodzi o delikatne erotyczne mrowienie, ale o nasączenie tej opowieści takim ekscytującym wyczekiwaniem, tęsknym wyglądaniem za szczęściem...
Początkowo nie wiedziałam, w jaki sposób odnieść się do tej historii; czekałam na jakieś spektakularne połączenie losów tych trzech kobiet i nijak nie mogłam dopasować do siebie elementów tej barwnej układanki. Losy się splatają, owszem, ale równie dobrze te trzy indywidualności mogłoby istnieć całkiem osobno i nigdy się nie zejść w jednym puncie. Takie rozwiązanie uświadamia nam, że gdzieś obok nas żyją ludzie, którzy mają podobne marzenia i po swojemu walczą o siebie każdego dnia. My – zajęci swoim życiem, w starciu z własnymi problemami – nie chcemy nawet spojrzeć na to, co dzieje się wokół. Widzimy tylko swoją samotność, a spoglądając przez jedno kolorowe szkiełko, nie ogarniamy całości; tracimy.
"Witraż" to powieść, którą czyta się niespiesznie, z przyjemnością smakując każde zdanie i z zadowoleniem obracając je w myślach. To tak, jakby wpaść nagle w korytarz utkany z kolorowych szkiełek i przemierzając go z fascynacją, potykać się od czasu do czasu o ostre kamienie ukryte w plamach cieni.