Szetlandzka wysepka odcięta od reszty świata, szalejący wokół sztorm, sześcioro nieznajomych, których gości tajemniczy miliarder. Ten wigilijny wieczór od początku zapowiadał się… interesująco.
Tuż przed Bożym Narodzeniem nieznani sobie ludzie otrzymują zaproszenie na Vailę – maleńką wyspę w archipelagu Szetlandów. Choć pomysł wydaje się absurdalny, zjawiają się na promie w Lerwick i tak rozpoczyna się najdziwniejsza noc w ich życiu. Znajdująca się wśród zaproszonych sierżantka Sarah MacLeod od początku spodziewa się kłopotów. Ani ona, ani pozostali goście nie są jednak w stanie przewidzieć finału przedświątecznej kolacji. Co łączy pozornie nieznajomych? Kim jest Herbert Anderton? Jaką cenę należy zapłacić za nieodpokutowane grzechy?
„Wigilijna zagadka” to znakomita przypowieść o zbrodni i karze, konsekwencjach i skutkach wyborów, ale przede wszystkim napisana ze smakiem i uszczypliwym humorem powieść kominkowa, jakiej nie powstydziłaby się sama królowa zbrodni Agatha Christie.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-11-29
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Czyta:
Język oryginału: polski
W grudniu wybór świątecznych powieści przyprawia o zawrót głowy, więc wpadłam na pomysł, żeby sobie wylosować jedną z tych, które wpisują się w moje czytelnicze klimaty.
Trafiło na "Wigilijną zagadkę" Małgorzaty Starosty, i to był bardzo dobry wybór.
Od dawna chciałam poznać pióro autorki i nadarzyła się ku temu okazja.
A powieść w typie cosy mystery to było dokładnie to, czego potrzebowałam podczas przedświątecznych przygotowań.
"Wigilijna zagadka" sprawiła mi dużo frajdy.
Autorka zabiera swoich bohaterów na małą wysepkę Vaila leżącą w archipelagu Szetlandów, na której znajduje się XVII - wieczny zamek. Aby dotrzeć na wyspę trzeba odbyć 12 godzinny rejs promem ze szkockiego Aberdeen.
Surowy klimat i odosobniona miejscówka to doskonałe tło do kryminalnej historii w klasycznym wydaniu.
Sześcioro obcych ludzi dostaje tajemnicze zaproszenie na wigilijną kolację do rezydencji ekscentrycznego pana Herberta Andertona, właściciela wyspy.
Wydaje się to dziwne i podejrzane, ale ciekawość bierze górę. A jak mówi angielska wersja przysłowia o ciekawości - "Curiosity killed the cat" /Ciekawość zabiła kota/. Kolacja jest zaplanowana w szczegółach, ale jak nietrudno domyślić się, wymyka się spod kontroli.
Błyskotliwa dwójka śledczych będzie miała nie lada wyzwanie, aby doprowadzić sprawę do satysfakcjonującego finału. Tropiąc mordercę, na jaw wyjdą grzechy i grzeszki każdego z uczestników zaproszonych na bożonarodzeniową kolację.
"Wigilijna zagadka" to:
-świetna kryminalna łamigłówka w duchu Agathy Christie. Z ciekawym i zaskakującym finałem,
- fantastyczny wybór miejsca akcji, pewnie bliższy mi ze względu na to, że sama mieszkam na Wyspach Brytyjskich,
-lekki styl i poczucie humoru, które mnie nie zamęczyło,
-całkiem ciekawe towarzystwo, ogromnie polubiłam byłego glinę Peppe di Ruccola cierpiącego na parafazję (zaburzenie mowy polegające na przekręcaniu wyrazów o podobnym brzmieniu). Jego postać nadaje historii zabawnego, uroczego wydźwięku.
To bardzo fajna propozycja książkowa, nie tylko na świąteczny czas. Powieść jest dostępna na platformie empikgo w formie ebooka lub audiobooka.
Przyznaję, że opowieść mnie zaintrygowała. Najbardziej zwróciłam tutaj uwagę na fakt chęci posiadania dużych pieniędzy. Kobieta tutaj bardzo chciałaby żyć w luksusach bez względu na to z kim by przyszło jej je dzielić. Zawartość portfela przeliczała by na sprawianie sobie przyjemności i pokazywanie się w miejscach do tych pieniędzy stosownych. Z kolei inny mężczyzna również podkreśla tutaj jak ważny był dla niego spadek małżonki i że to on zdecydował o tym jak bardzo chciał z nią być. Resztę niedogodności takich jak zachowanie czy wygląd mógł przeżyć, gdyż zasobność zer na koncie mu to wynagradzała. Reszta postaci również jest nietuzinkowa, każde z nich wyznaje własne wartości. Lubią wyznaczać swoje cele i nie liczą się tym z innymi. Kilkoro właśnie takich osób zaprosił do siebie pewny mężczyzna, którego nikt nigdy nie widział na oczy. Zadziwiające było to, że zaproszenie zostało napisane w taki sposób, że żadna z postaci nie śmiała poddawać tego pod wątpliwość. Być może wśród tych obcych sobie osób był jeden punkt, który ich łączył, ale warto samemu do niego dojść. Czytając kolejne rozdziały widzimy skąd te osoby pochodzą, co mniej więcej robiły wcześniej, oraz w jakiej sytuacji czytały wezwanie. Co ciekawe, treści go nie dane jest nam poznać, jednak sądząc po reakcji zainteresowanych, musiały być zaserwowane kluczowe argumenty. Sama wciąż zastanawiałam się w jakim celu tajemnicza postać ich wezwała, a do tego czasu bacznie wsłuchiwałam się w słowa jakie z ich ust wychodziły. Dawały tym sposobem nam czas, byśmy ich poznali. Po co zatem zostali wezwani?
Pozycja jest utrzymana w dawniejszym klimacie, co sprawia, że w ogóle nie wydaje się być współczesna. Gdyby nie nazwisko autorki w ogóle bym nie powiedziała, że została napisana w tym wieku. Jednocześnie nigdy nie straci na wartości, bo nie jest tylko pustą historią, a naprawdę kryminałem w klasycznym stylu z dużym dodatkiem wyważonego humoru. Im dalej, tym pytania wciąż nam się mnożą, a zastanawiamy się czy nastąpi jakiś wybuch, bo jest tego naprawdę sporo. Sama książka nie jest gruba, można ją przeczytać na raz, tym bardziej dlatego, że koniecznie musimy poznać zakończenie. Świetna opowieść wigilijna, którą bardzo polecam:-)
Współpraca reklamowa z @empikgo
Tytuł recenzji:
𝗚𝗱𝘇𝗶𝗲ś 𝗱𝗮𝗹𝗲𝗸𝗼 𝗻𝗮 𝗦𝘇𝗲𝘁𝗹𝗮𝗻𝗱𝗮𝗰𝗵…
𝑁𝑖𝑒 𝑚𝑎 𝑧𝑏𝑟𝑜𝑑𝑛𝑖 𝑖 𝑘𝑎𝑟𝑦, 𝑎 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑒𝑚 𝑛𝑎𝑗𝑑𝑜𝑡𝑘𝑙𝑖𝑤𝑖𝑒𝑗 𝑘𝑎𝑟𝑧𝑒𝑚𝑦 𝑠𝑎𝑚𝑖 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒.
Podziwiam Małgorzatę Starostę za świetne pomysły w tworzeniu nowych historii, gdyż nieustannie potrafi zaskoczyć mnie czymś nowym. Dała się już poznać w komedii kryminalnej, powieści obyczajowej, thrillerze i gdy wydawało mi się, że nie ma już szans, by mogła mnie jeszcze czymś zadziwić, to okazało się, że nie poznałam do końca możliwości autorki. Uwielbiam styl pisania Małgorzaty, lekkość, z jaką to robi, poczucie humoru, piękny język, staranność w tworzeniu historii i ich wyjątkowość. Mój zachwyt niezmiennie wzbudza nienaganny język i wiedza, jaką autorka niewątpliwie posiada i w jak przepiękny sposób potrafi się nią dzielić z czytelnikami. 𝑊𝑖𝑔𝑖𝑙𝑖𝑗𝑛𝑎 𝑜𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒ść to zupełnie nowa twarz autorki i zapewne nikt włącznie ze mną nie podejrzewał, że przed świętami Małgorzata Starosta zaserwuje nam taką niespodziankę. Ta książka to zupełnie nowa odsłona Małgorzaty, jakiej się nie spodziewałam. Panie panowie czapki z głów, Małgorzata Starosta napisała klasyczny kryminał i to jaki. Nie powstydziłaby się go sama Agatha Christie autorka świetnych kryminałów, mistrzyni zagadek i tajemnic.
𝐾𝑜ś𝑐𝑖 𝑧𝑜𝑠𝑡𝑎ł𝑦 𝑟𝑧𝑢𝑐𝑜𝑛𝑒, 𝑧𝑎𝑝𝑟𝑜𝑠𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑑𝑜𝑠𝑡𝑎𝑟𝑐𝑧𝑜𝑛𝑒, 𝑉𝑎𝑖𝑙𝑎 𝐻𝑎𝑙𝑙 𝑝𝑜 𝑟𝑎𝑧 𝑝𝑖𝑒𝑟𝑤𝑠𝑧𝑦 𝑜𝑑 𝑑ł𝑢𝑔𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑢 𝑏𝑦ł𝑜 𝑔𝑜𝑡𝑜𝑤𝑒 𝑛𝑎 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑗ę𝑐𝑖𝑒 𝑔𝑜ś𝑐𝑖. Na Szetlandzką wyspę do tajemniczego zamku w imieniu arystokraty Herberta Andertona, którego nikt nie zna i nie widział na oczy, zaproszono szóstkę obcych sobie, przypadkowych osób. Wiadomość, którą każdy z nich otrzymał, brzmi jak wezwanie i nikt z wybrańców, nie ma odwagi tego zaproszenia nie przyjąć. Kim jest ów człowiek i dlaczego w tak niekonwencjonalny sposób zaprasza do siebie na wigilijny wieczór szóstkę przypadkowych, obcych ludzi? Nie wiadomo, co zaplanował, ani po co w tak szczególną noc ściągnął ich do siebie? Nie wiadomo, jakich użył argumentów, że ta wybrana grupa ludzi potulnie przyjęła jego zaproszenie, mimo że mieli inne plany? Co przypadkowe osoby mają ze sobą wspólnego i czy jest to możliwe, że nie były przypadkowe? To jedna z pierwszych zagadek, pojawiających się w powieści, a jej rozwiązanie spowoduje, że pojawiają się następne.
Małgorzata Starosta stopniuje napięcie w iście mistrzowskim stylu i czerpie garściami z klasyki literatury. Nie zabraknie tu nawet dickensowskiego odniesienia się do zbrodni i kary z Opowieści Wigilijnej. A finał tej arcytrudnej układanki, zaskoczy wszystkich, także najwytrawniejszego czytelnika kryminałów. Gdy kurtyna opadnie, długo siedzi się jeszcze z niedowierzaniem w oczach, wciąż na nowo analizując wszystko od początku. Było wielu autorów, którzy próbowali odtworzyć klimat powieści Agathy Christie, ale przeważnie zawsze miałam do nich jakieś zastrzeżenia, a tu wszystko gra, jak w szwajcarskim zegarku. Misterna intryga, świetnie wykreowani bohaterowie, tajemnicza posiadłość na szetlandzkiej wyspie odciętej od świata, ekscentryczny milioner, który ściąga do siebie na Wigilię obcych ludzi w bliżej nieokreślonym celu, zabawny detektyw, który cierpi na parafazję, szalejący sztorm i zagadka. A właściwie mnóstwo zagadek, bo odgadnięcie jednej z nich otwiera szufladkę do kolejnej. Wydaje się, że tajemnicom i pytaniom nie będzie końca.
Gdy zdezorientowani goście siadają do kolacji, gaśnie światło… kiedy znów się zapala, jedno z uczestników kolacji nie żyje. Wiadomo, że mordercą jest jedno z nich. Wszystkich ogarnia przerażenie, chcieliby natychmiast opuścić dom i wyspę, lecz okazuje się to niemożliwe. Prom przypływa dopiero rano, a do rana jeszcze wiele może się wydarzyć.
Zagadki, morderstwa, ciemne korytarze, nietuzinkowi bohaterowie, śnieg, mróz i szalejący sztorm za oknami, a wewnątrz w starym zamku przy ciepłym kominku z kieliszkiem sherry w ręku siedzi grupa ludzi, która wzajemnie podejrzewa się o zbrodnię. Wszyscy ci ludzie tylko pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, bo między nimi istnieje zależność, której wcześniej nie było widać. Każdy z nich ma coś na sumieniu, coś ukrywa i wszyscy bez wyjątku kłamią. Para doświadczonych i błyskotliwych śledczych też ma swoje słabe strony, traumy z przeszłości, które teraz dały o sobie znać.
Małgorzata Starosta przyzwyczaiła mnie do błyskotliwych komedii kryminalnych pełnych inteligentnego humoru, którego nie dało się, nie zauważyć w thrillerze 𝑁𝑖𝑒 𝑠ł𝑦𝑠𝑧ę 𝑐𝑖ę 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎𝑛𝑖𝑒. Tym razem jest klasycznie, poważnie, chociaż humor Małgosi delikatnie skrzy się w tej powieści niczym śnieg w mroźną sztormową wigilijną noc na Szetlandach. Małgorzata Starosta kolejny raz udowodniła, jak niezwykle utalentowaną jest autorką, bo czego się dotknie, wychodzi jej to perfekcyjnie. 𝑊𝑖𝑔𝑖𝑙𝑖𝑗𝑛𝑎 𝑜𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒ść jest potwierdzeniem na to, że autorka potrafi odnaleźć się w każdym gatunku i zrobić to w wielkim stylu. Jest w stanie pisać jak Joanna Chmielewska, tworząc nietuzinkowe komedie kryminalne, ale też stworzyć kryminał na miarę Agathy Christie. Wciąż jednak jest to Małgosia Starosta, której twórczość tak cenię i lubię, bo bez względu na to, co akurat napisze, zawsze jest sobą. Owszem inspiruje się twórczością klasyków, ale ich nie naśladuje. Ma swój oryginalny, niebanalny sposób pisania, który rozpoznam zawsze i wszędzie, bo nie da się go pomylić z żadnym innym. Małgorzata w klasycznym kryminale wypadła znakomicie, ale co do tego nie miałam najmniejszych wątpliwości.
𝑊𝑖𝑔𝑖𝑙𝑖𝑗𝑛𝑎 𝑜𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒ść to opowieść o zbrodni i karze, kłamstwach i ich konsekwencjach. Autorka cały czas wodziła mnie za nos i sprytnie myliła tropy. Jedna zagadka kryła kolejną a ta następną, wszystko po to, by zbić mnie z właściwego tropu. To zupełnie inna twarz Starosty, ale jestem nią nie tylko zaskoczona, ale przede wszystkim zachwycona. Chylę czoło kochana autorko, czekam na więcej.
𝐶𝑧𝑎𝑠𝑒𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑠𝑧ł𝑜ść 𝑝𝑢𝑘𝑎 𝑑𝑜 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑦𝑐ℎ 𝑑𝑟𝑧𝑤𝑖 𝑤 𝑛𝑎𝑗𝑚𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑠𝑝𝑜𝑑𝑧𝑖𝑒𝑤𝑎𝑛𝑦�� 𝑚𝑜𝑚𝑒𝑛𝑐𝑖𝑒.
Wigilijna zapadka to coś idealnego nie tylko na Boże Nawiedzenie, ale i na Wilczanoc!
Czy mi się coś poplątało? Czy zabrakło mi "rosołu"? Pomyśleliście zapewne :D
Otóż nie! Jeden z bohaterów cierpi na parafazję, a co za tym idzie jest tu ogrom przezabawnych przejęzyczeń. Od dawna wiem, że autorka jest mistrzynią w gierkach słownych, ale tu przeszła samą siebie! To jest genialne! Ubawiłam się po pachy! Ale do rzeczy, o czym jest ta książka?
Boże Narodzenie tuż tuż... szóstka nieznanych sobie osób dostaje tajemnicze zaproszenie od enigmatycznego miliardera... na wigilijny wieczór na Vailę, szetlandzką wysepkę. Pomysł wydaje się absurdalny, ale pomimo tego stawiają się na promie... Jakby było za mało przedziwnych wrażeń to nadchodzi szalejący sztorm. Zostają odcięci od reszty świata! Dochodzi do zbrodni, każdy jest podejrzany. Na szczęście wśród zaproszonych jest błyskotliwa para, sierżantka Sarah i detektyw Ruccoli. Czy uda im się "rozpłatać" śledztwo? Kto tu jest tak naprawdę ofiarą? Kim jest ekscentryczny milioner?
Słuchajcie, nawet nie wiecie jakie to jest niesamowite! To nie tylko w niezwykłym świątecznym klimacie, ale i takie retro. Duszna atmosfera, wręcz klaustrofobiczna. Rosnący niepokój, sięgający zenitu. Nietuzinkowi bohaterowie. Intryga kryminalna jest nieoczywista. Prawda skrywa się w zakurzonych kliszach z przeszłości. Finał miażdży! WOW! Pozostawia czytelnika z milionem pytań w głowie. Co za wyśmienita łamigłówka! Co tu się wydarzyło!? Po prostu rewelka!
"A niech mnie mewa udziobie" jeśli się Wam to nie spodoba! Pragnę więcej takich powieści cosy mystery! Fani Agathy Christie będą zachwyceni!
Gorąco polecam!
" [...] To, kim ja jestem, nie ma żadnego znaczenia. O wiele istotniejsze zdaje się ustalenie, kim są moi goście. [...]"
Jeżeli szukacie powieści w idealnym detektywistycznym klimacie, to zachęcam was do poznania najnowszego dzieła Małgorzaty Starosty pod tytułem "Wigilijna zagadka". Znajdziecie tutaj bardzo ciekawą fabułę, dobrą akcję z genialnymi jej zwrotami i tajemniczych bohaterów. Zakończenie nie jest oczywiste i jestem trochę zła na autorkę, że tak to wyszło. Obstawiałam, że inaczej się sprawy potoczą, ale wielkie brawa dla Małgorzaty Starosty. Słuchając tego dzieła, miałam wrażenie, że napisała ją Agatha Christie. Jestem pod ogromnym jej wrażeniem. Kolejny plusik dla Małgorzaty Starosty. Stworzyła niesamowity klimat. Jest morderstwo, kilku podejrzanych i dwóch mundurowych. Czy detektyw inspektor Sarah MacLeod, razem z Peppe di Ruccola wytropią mordercę, zanim zginie kolejna osoba?
Jak to mówiła jedna z postaci występujących w tej książce "Kim, do diabła, jest Herbert Anderton?". Polecam poznać tego delikwenta. To ważna osobistość w tej książce.
Poza Herbertem Andertonem poznacie między innymi: Patricię di Santi, Andrewa Lindera, Marka Boyda i Peppe di Ruccola.
Bardzo podobały mi się teksty Peppe di Ruccola. Są naprawdę oryginalne. Warto posłuchać jego wypowiedzi.
Piękne zamczysko Vaila Hall na Wyspach Szetlandzkich może zmrozić krew w żyłach. Co tam się może zdarzyć, czas pokaże. Powiem wam jedno, będzie mrocznie. Czy wejdziecie do tajemniczej gry na śmierć i życie?
"Wigilijną zagadkę" Małgorzaty Starosty słuchałam pod postacią audiobooka, którego czytała Magdalena Koleśnik.
"Wigilijna zagadka" Małgorzaty Starosty to książka utrzymana w klasycznym nurcie powieści kryminalnej, detektywistycznej, która doskonale wprowadza w świąteczny nastrój. Jej główny trzon akcji toczy się w Wigilię Bożego Narodzenia w odciętym przez sztorm zamku na szetlandzkiej wysepce Vaila, która niedawno trafiła w ręce miliardera. Jest klasycznie angielska świąteczna kolacja, niespodzianki i gry towarzyskie związane z tym okresem roku. Jest szóstka nieznajomych dla siebie nawzajem gości i gospodarz. Jest też morderstwo i zagadka kryminalna, jaką trzeba rozwiązać... Historia mocno osadzona jest na dedukcji, na dialogach postaci w czasie których analizują całą sprawę i wyciągają wnioski. Mamy podział na detektywów i podejrzanych, wśród nich na pewno jest morderca, ale wszyscy mają tajemnice, które nie powinny wyjść na jaw. Jest delikatny wątek humorystyczny, niesamowicie dokładnie przemyślana i rozpisana intryga, przyjemny klimat zimowo-świąteczny i masa nawiązań do powieści i filmów z nurtu klasyki gatunku. Wszystko to pisane wyśmienitym językiem, pełnym gier i przepychanek słownych. Bawiłam się doskonale i jestem pod ogromny wrażeniem tej powieści! Polecam ją, szczególnie w okresie okołoświątecznym, wszystkim tym, co cenią logiczne myślenie i dedukcję, a nie potrzebują szybkiej akcji i brutalności, by dobrze się przy kryminale bawić - jestem pewna, że podzielicie mój zachwyt!
A gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać... na Kurpiowszczyznę? Małgorzata Starosta, autorka komedii kryminalnych, postanawia odwiedzić ukochany skansen...
Słodko-gorzka, przyprawiona sardonicznym humorem opowieść o relacjach, które nigdy nie są czarno-białe, wyborach, które nigdy nie są oczywiste, i marzeniach...
Przeczytane:2024-01-14, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
Macie ochotę na lekturę w stylu Agathy Christie?
Zamczysko jak z wiktoriańskiego kryminału, śnieżyca, sztorm i morderstwa.
Małgorzata Starosta stworzyła niesamowicie wciągającą fabułę, od której nie mogłam oderwać się ani przez chwilę. Bawiłam się znakomicie biorąc udział w śledztwie i odkrywając zagadkę kryminalną. Przyznam, że autorce udało się wbić mnie w fotel. Czułam duszną atmosferę i niepokój.
Nieoczekiwane zwroty akcji, morderstwa, mroczna atmosfera, podejrzanych wielu, nie wiadomo komu ufać, a kto kłamie. To wszystko dzieje się na Wyspach Szetlandzkich w Szkocji na wyspie Voila, gdzie tajemniczy milioner zaprosił grupę nieznajomych ludzi na kolację wigilijną. Bez możliwości odmowy. Nikt nie wie jak zakończy się ta kolacja i co przyszykował dla nich właściciel wyspy.
Kim jest tajemniczy milioner?
Dlaczego zaprosił te osoby na przyjęcie wigilijne?
Czy dowiedzą się prawdy i rozwiążą zagadkę jaką dla nich przygotował?
Czy wrócą do domu?
Autorka potrafi zaskoczyć czytelnika i dostarczyć mnóstwo wrażeń oraz emocji. Zakończenie jest totalnie nieprzewidywalne i szokujące.
Poproszę więcej takich książek 😉 Styl i pióro autorki przypadły mi do gustu . Jestem zachwycona i czekam na kolejne książki spod pióra autorki.
Przeczytajcie! Gorąco polecam!
BRUNETTE BOOKS