Feliks Łańcucki urodził się w 1919 roku w Żurawnie nad Dniestrem. Był wychowankiem Liceum Krzemienieckiego, współredagował też miejscowe pismo „Nasz Widnokrąg”, w którym w latach 1937 – 1939 zamieszczał także własne wiersze. Jego talent nie mógł w pełni rozwinąć się, gdyż zmarł na gruźlicę w Dubnie 6 lutego 1942 roku. Poezja Łańcuckiego czerpie z wielu źródeł naraz: od własnych doświadczeń dzieciństwa i przyrody po odniesienia do Leśmiana, Wierzyńskiego, Staffa, czy też genezyjskiego Słowackiego, które są też typowe dla XX-wiecznej „szkoły krzemienieckiej” dziś już nieco zapomnianej.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2019-03-18
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 96
Język oryginału: polski
Przeczytane:2024-03-01, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, czytam regularnie, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, z półki,
?Lubię sięgać do literatury zapomnianej, do twórców, którzy niemal przepadli w natłoku kolejnych dzieł, odsunięci w cień przez bardziej popularnych. Takiej lekturze towarzyszy zazwyczaj uczucie poznawania jakiejś tajemnicy, bycia odkrywcą tekstu. Nie wiem, czy taka myśl przyświecała pomysłodawcom Serii Księżycowej, ale patrząc na wydawane w niej nazwiska osób piszących w dwudziestoleciu i czasach wojny dostrzegam podobną radość odczytywania na nowo, tych, o których już prawie nikt nie pamięta. Jednym z nich jest Feliks Łańcucki.
?Poezja Łańcuckiego zdaje się niezwykle klasyczna w formie i stylistyce - z jednej strony nic w niej nie było zaskakującego, z drugiej jednak słyszałem znajome nuty. I to nie tylko te romantyczne czy młodopolskie, ale także, a może przede wszystkim, z dwudziestolecia. Karol Samsel zauważa nawiązania do Staffa i trudno się z tym nie zgodzić, podobnie z wczesną poezją Iwaszkiewicza. W tym zbiorze Łańcucki daje się poznać jako poeta wszechstronny, zdolny, z dobrym warsztatem, bardzo sprawny w budowaniu i zrywaniu rytmu wiersza. Pozostaje żałować, że nie mogliśmy doświadczyć późniejszej jego twórczości, gdyż gruźlica zabrała go na początku 1942 roku, w wieku lat 23.
?Wśród tekstów można odnaleźć także kilka przekładów, m.in.: Heinego, Franko czy Lermontowa, które brzmią naprawdę dobrze - jako tłumacz nie narzucał zbytnio swojego stylu. Być może z tego powodu, że i jego własny styl dopiero się budował; wiele znaleźć można podobieństw do innych. Obok wierszy znalazł się jeden jedyny fragment prozy, po którym raczej trudno byłoby wróżyć Łańcuckiemu karierę wielkiego powieściopisarza.
?Z ciekawością będę zerkał w stronę tej serii PIW-u, licząc na jakieś niezwykłe odkrycie. A poezję Łańcuckiego polecam wszystkim tym, którzy szukają wierszy o pięknej formie, bogatej metaforyce i wyraźnej symbolice.