" Wielkości urojone " - pierwsza spośród trzech powieści tego pisarza ukazała sie w roku 1952 w Nowym Jorku i natychmiast została przetłumaczona na dziewięć języków - m.in. angielski, francuski, niemiecki i hiszpański.
Filozoficzno-polityczny traktat o naturze bolszewizmu, który w imię urojonych wartości unicestwia miliony ludzi, łączy się w tej książce z sensacyjno-kryminalnym i miłosnym wątkiem, utrzymującym czytelnika w napięciu. Atmosfera tajemniczości i grozy towarzyszy wydarzeniom otrzymującym w finale zaskakującą pointę.
W mrocznym stylu Dostojewskiego, nawiązując do " Biesów ", ale i parodiując je, Narokow po raz pierwszy w literaturze rosyjskiej, jeszcze za życia Józefa Stalina, ukazał machinę sowieckiego totalitaryzmu: gabinety rejonowych czekistów, katownie i wyrafinowane tortury, system prowokacji i wszędzie obecnych donosicieli- tzw. seksotów.
Wydawnictwo: Alma-Press
Data wydania: 1994 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 414
Tytuł oryginału: Mnimyje Wielicziny
Język oryginału: rosyjski
Tłumaczenie: Alicja Wołodźko
Przeczytane:2023-03-17, Ocena: 6, Przeczytałam, 12 książek 2023,
O książce Narokova wspomniał Sołżenicyn w swoim trzytomowym dziele i stąd "Wielkości urojone" znalazły się w mojej biblioteczce. Podróż przez "Archipelag..." wymęczyła mnie, choć wstyd tak mówić, gdy miliony ludzi doświadczało tego, o czym ja tylko czytałam.
Narokov natomiast przedstawia czasy bolszewizmu w formie sfabularyzowanej, lżejszej i zabarwionej nadzieją.
Przede wszystkim, w odróżnieniu od wyżej wspomnianej lektury, Narokov skupia się na aspektach psychologicznych postaci, na mechanizmach uruchamiających się w ludziach pod wpływem przymusu funkcjonowania w systemie, z którego praktycznie nie ma ucieczki. Ofiarami tego systemu są zarówno oprawcy, jak i ich "zdobycze" przeznaczane na stracenie w celu podwyższenia statystyk. Wszyscy wiedzą, że biorą udział w fikcji, a mimo to "grają w tę grę"... Bo wiedzą, że "jak nie on, to ja". Sytuacja z pozoru bez wyjścia. Dlatego tak wielu katów po "nieudolnej" służbie lądowało po drugiej stronie niewidzialnej ściany.
Narokov te realia wyostrza i ukazuje nam też cząstki dobra ukryte w duszach największych zwyrodnialców, co z jednej strony przeraża, z drugiej napawa nadzieją, a z trzeciej uświadamia czym jest prawdziwe dobro, a nie tylko jego odpryski.
Trzy ostatnie sceny (czy też zakończenia wątków) najbardziej zapadają w pamięć, a jedna jest wręcz swoistym zwrotem akcji.
Polecam.