,,Widmo nad Arkham" to jedna z największych gier paragrafowych na świecie! Jako stateczny bibliotekarz Uniwersytetu Miskatonic i zarazem strażnik tajemnic sekretnego księgozbioru, w skład którego wchodzi sam bluźnierczy Necronomicon, będziesz musiał stawić czoła Ezoterycznemu Zakonowi Dagona, którego macki oplatają całe Stany Zjednoczone, z Twoim rodzinnym Arkham na czele. Tymczasem nad Nową Anglię nadciąga huragan, po którym nic już nie będzie takie samo.
,,Widmo nad Arkham" to:
1. Ponad 1000 paragrafów
2. Ponad 100 różnych zakończeń
3. Dwa tomy A4 w twardej oprawie
4. Okładka autorstwa Macieja Kamudy
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2021-11-30
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 0
Język oryginału: polski
Tym razem mam dla Was recenzję czegoś, co dla mnie było zupełną nowością. Fakt słyszałam już kiedyś o tego typu książkach, i zawsze chciałam spróbować, a teraz nadarzyła się okazja, więc zapraszam na moją opinię na temat mojego pierwszego gamebooka.
„Widmo nad Arkham” z tego, co mi wiadomo jest dosyć rozbudowaną grą paragrafową, składa się z dwóch tomów i ma ponad 100 różnych zakończeń. Już samo to spowodowało, że aż zacierałam ręce przed rozpoczęciem tej przygody.
Czytelnik wciela się w rolę bibliotekarza z Arkham. Eli Carter, bo tak się będziesz nazywał, będzie miał szansę odkryć pewien spisek, jednak wszystko zależy właśnie od Ciebie. To Ty po przeczytaniu każdego paragrafu decydujesz, co dalej, oraz jak potoczą się losy bibliotekarza.
Ja jak na razie grałam w tę grę dwa razy i już wiem, że na tym nie poprzestanę. Za każdym razem podejmowałam inne decyzje, które doprowadzały mnie do innych zakończeń. Jednak to jak poprowadziłam Cartera niestety nie sprawiło, iż okryłam i zagłębiłam się w spisek, aczkolwiek nie poddaję się i na pewno będzie jeszcze próbować.
To, że ten gamebook ma aż 100 różnych zakończeń sprawia, że można grać i grać. Ta gra paragrafowa jest z kategorii gamebooków fabularnych, czyli że najważniejsza jest fabuła. Nie znajdziecie tu żadnych zadań do rozwiązania i przyznam, że trochę liczyłam na jakieś łamigłówki, ale teraz już wiem, że muszę poszukać gry książkowej z innej kategorii.
Jednak muszę stwierdzić, że choć spodziewałam się troszeczkę czegoś innego, to i tak bardzo mnie wciągnęła ta gra, byłam bardzo ciekawa gdzie doprowadzą mnie podjęte decyzje, czy mnie szybko uśmiercą, (bo ponoć też jest taka opcja), czy raczej okryję coś zaskakującego.
Na początku pierwszego tomu znajduje się przedmowa, dzięki, której dowiedziałam się między innymi, że jest to gra książkowa z kategorii fabularne. Następnie przechodzimy do krótkiego wprowadzenia, które wyjaśniło mi jak grać i jak odczytywać, co poniektóre zapisy, a na koniec autor zamieszcza krótką uwagę, że ta gra oparta jest na twórczości H. P. Lovecrafta. Ja niestety nigdy nie miałam styczności z (jak to autor określił) mistrzem horroru, jednak dla domyślam się, że dla wielu osób może to być bardzo znaczące.
Teraz troszeczkę o wydaniu. Oba tomy są w twardej oprawie i mają dosyć mroczną ilustrację na okładce, która po położeniu książek obok siebie tworzy jeden obrazek (dopiero przy robieniu zdjęć to okryłam). Twarda oprawa jest moim zdaniem rewelacyjna w tym przypadku, bo przy tylu różnych zakończeniach, czytelnik może grać w tę grę wielokrotnie bez obawy, że uszkodzi książkę. W środku poza paragrafami znajdziemy również mroczne ilustracje. Strony nie są ponumerowane, za miast tego w rogu każdej z nich wypisane są paragrafy, które znajdują się na danej stronie. Do książek załączone były również cztery mniejsze karteczki do notowania, oraz dwie duże kartki z wypisanymi numerami informacji, które możemy zdobyć w grze.
Jeśli tak jak ja nigdy jeszcze nie mieliście styczności z gamebookiem, to Wam gorąco polecam, bo zabawa jest rewelacyjna.
Kiedy pierwszy raz natknęłam się na wzmiankę dotyczącą gier paragrafowych, od razu wzbudziła ona moją ciekawość. Minął pewien czas i nagle kolejny kontakt z tematem. Doszłam do wniosku, że koniecznie trzeba przetestować - tym bardziej, że po horrory sięgam bardzo rzadko.
Kiedy odpakowałam przesyłkę i wzięłam zawartość do rąk poczułam się jak dziecko, które dostało nową zabawkę. Nie taką zwyczajną, ale zdecydowanie piękniejszą niż sobie wyobrażało. Tak, jestem "wzrokowcem" i z tego powodu aspekt wizualny ma dla mnie znaczenie. No, ale do konkretów. Duży format, piękne okładki, mroczne i tajemnicze ilustracje - wizualnie po prostu cudowne (mimo pewnego rodzaju upiorności). Wewnątrz niespodzianka - równie wspaniałe karty do zaznaczania uzyskanych numerów z informacjami i zakładki (o tych drugich więcej nie napiszę, bo córka-nastolatka od razu przechwyciła, więc nawet nie zdążyłam się przyjrzeć, ale były w podobnym klimacie co reszta). Drobna uwaga - koniecznie trzeba się zaopatrzyć w coś do pisania!
Po wprowadzeniu i wyjaśnieniu, o co w tym wszystkim chodzi i jak korzystać z publikacji (spokojnie - wszystko jest łatwe do ogarnięcia) nadchodzi czas na prolog - moim zdaniem najstraszniejszy fragment całej książki. Później przechodzimy do "właściwej" fabuły i dowiadujemy się więcej na temat głównych bohaterów. Jednym z nich jest Howard - wyrzucony z uniwersytetu przed dwudziestu laty za romans ze studentką, a drugi to Eli - bibliotekarz. Obu panów łączy pewna tajemnica, którą dzielą z jeszcze jedną bohaterką - znacznie młodszą Meg. Uwaga, fantastyczna wiadomość dla tych, którzy marzą lub marzyli, by zostać bibliotekarzem, bo właśnie w tę postać wcielamy się w dalszej części gamebooka.
Jeśli chodzi o ogólne wrażenia po pierwszym przeczytaniu gry paragrafowej to muszę przyznać, że fajnie sięgnąć od czasu do czasu po coś zupełnie innego. Lekkim zaskoczeniem było dla mnie to, że dość szybko skończyłam obie książki (trwało to kilka godzin, ale nie jestem w stanie określić, ile dokładnie). Z jednej strony można to uznać za drobne rozczarowanie, ale po namyśle doszłam do wniosku, że to raczej pewnego rodzaju szansa i zachęta do podjęcia kolejnej próby oraz wyboru innych losów głównego bohatera. Spodziewałam się nieco większego budowania napięcia i w zasadzie najwięcej emocji wzbudził we mnie wspomniany wcześniej fragment prologu.
Książki polecam szczególnie osobom, które poszukują nowości, lubią eksperymentować i często zastanawiają się, co by było, gdyby... "Widmo nad Arkham" Benjamina Muszyńskiego daje podobno około stu możliwych scenariuszy wydarzeń!!! Ze względu na treści gra jest przeznaczona dla czytelników od 16. roku życia.
Gratulacje dla Wydawnictwa Black Monk za niesamowite wrażenia estetyczne.
Z pewnością będę robiła kolejne podejścia do książek, ponieważ jestem bardzo ciekawa innych możliwości, jakie daje ten gamebook.
Książka otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Miłośnicy gier paragrafowych mogę wreszcie odetchnąć z ulgą - oto bowiem po wielu miesiącach, tygodniach i dniach oczekiwania mogą się cieszyć oni premierą znakomitej i przepięknie wydanej pozycji - dwutomowym dziełem Beniamina Tytusa Muszyńskiego pt. „Widmo nad Arkham”, które ukazało się właśnie nakładem Wydawnictwa Black Monk. Zapraszam do poznania recenzji tego tytułu.
Nowa Anglia, miasteczko Arkham, alternatywna wizja świata, w którym zło przybiera bardzo namacalną i fizyczną postać. My - szanowni gracze, wcielamy się w postać Eli Cartera - bibliotekarza z Arkham, który staje naprzeciw największego możliwego zagrożenia, jakim to jest spisek ze strony tajnej organizacji tzw. „Przedwiecznych” - Zakonu Dragona o bardzo podłych planach względem losów świata i ludzkości. Carter - wraz ze swoimi współpracownikami, wypowiada im otwartą wojnę, której to finał - a dokładniej rzecz biorąc jeden z wielu możliwych finałów, zależy tylko i wyłącznie od nas... Jakby tego było mało, nad miasto nadciąga właśnie huragan o niespotykanej dotąd sile...
Legenda twórczości na polu paragrafowych gamebooków - Beniamin Muszyński, oddał w nasze ręce dzieło więcej niż wybitne, gdyż rozpisaną na kilkaset stron opowieść fabularną i grę w jednym, która oferuje nam ponad 1000 paragrafów oraz ponad 100 odmiennych zakończeń, które są naprawdę zaskakującymi. Zgodnie z ideą paragrafowych gier, to właśnie my wybieramy interesującą nas ścieżkę zdarzeń, podejmujemy subiektywne decyzje oraz kierujemy krokami bohaterów, którzy mogą trwać w walce z siłami ciemności..., ale równocześnie mogą też i ulec jej pokusie - bo któż nam zabroni...
Scenariusz fabuły tej dwutomowej opowieści jest naprawdę imponującym, gdy oto u boku naszego głównego bohatera przemierzamy kolejny zakątki tego mrocznego świata, spotykamy się z przedziwnymi ludźmi, z których cześć może nam pomóc, zaś inni tylko marzą o naszej śmierci, jak i wreszcie wdajemy się w walkę, z której zwycięsko może wyjść tylko jeden. Mało...? Zatem mamy tu również porcję skomplikowanych zagadek i śledczych intryg, zmaganie z katastrofalnymi siłami natury, zdarzenia o stricte fantastycznym charakterze oraz coś, co mnie osobiście bardzo urzekło - pokaźną porcję czarnego humoru. To wszystko stanowi jednak tylko część z literackiej oferty tej gry, która jest przeogromną!
Idea gry paragrafowej jest nam znaną - poznajemy daną opowieść (w tym przypadku naprawdę piękną, emocjonującą i iście epicką) w taki sposób, iż podążamy za wyznaczonymi wskazówkami od konkretnej strony do strony, od sceny do sceny i od zdarzenia do zdarzenia. Podążamy, według swoistych propozycji autora, ale tak naprawdę wedle własnego uznania, dokonując kluczowych wyborów i decyzji, które zadecydują o końcowym przebiegu tej literackiej gry i losie naszych ulubionych bohaterów. I tu trzeba oddać autorowi to, że wykazał się on niezwykłą wyobraźnią, przewidywalnością toku myślenia gracza oraz dbałością o każdy drobiazg paragrafowego rozwoju zdarzeń, tak by każda obrana ścieżka miała swoja jakość, logikę i emocjonującą wymowę na poziomie „wow”. Brawo!
Fascynującym jest przedstawiony nam tu świat tej gry, który jest miejscem tyleż pięknym, co i mrocznym. Mamy tu sekretną bibliotekę z pilnie strzeżonymi dziełami Lovecrafta, inne mroczne gmachy i zakątki, spowite ciemnością ulice i krajobrazy, które nawiązują swoim klimatem do twórczości H.P. Lovecrafta. Na świat ten składają się też jego mieszkańcy - na czele z samym Eli Carterem, ale też i innymi postaciami, które mamy przyjemność tu poznać, obdarzyć sympatią, bądź tez uznać za potwory w ludzkiej, a czasami nawet nie i to, skórze. I tu znów cisną się na usta takie słowa, jak rozmach, epickość oraz wielkość w każdym calu tego dzieła.
Fabularnej i rozgrywkowej jakości nie ustępuje pola wizualne oblicze tego dwutomowego wydawnictwa. Otóż mamy tu duży format obu książek, ich twardą oprawę oraz niezwykle klimatyczną okładką. W środku czekają zaś na nas piękne, pociągnięte płynną kreską i niezwykle baśniowe w swej mimo wszystko mrocznej postaci, ilustracje autorstwa Anny Jarmołowskiej-Goryńskiej, Martyny Starczewskiej oraz Marii Siwińskiej. Całości efektu dopełnia klimatyczna czcionka, odpowiednio zabarwione strony oraz stylowane na dawne księgi, krawędzie kart. To najprawdziwsza uczta dla oczu...
Spotkanie z tą grą jest dla nas wielką przygodą, porywającą rozrywką i wspaniałą zabawą na wielu polach – począwszy od czystej, literackiej zabawy, gdzie to mamy barwną i spisaną niezwykle klimatycznym językiem opowieść, poprzez paragrafową rozgrywkę, gdzie sami decydujemy o faktycznym przebiegu tej gry i rozwoju wydarzeń z naszymi bohaterami w roli głównej, a skończywszy na wizualnym pięknie ilustracji, które możemy podziwiać niczym piękne malowidła. To wszystko przekłada się na wielkie emocje, niezapomniane chwile i przyjemność, której to grzechem byłoby sobie odmawiać.
Gra paragrafowa Beniamina Tytusa Muszyńskiego pt. „Widmo nad Arkham”, to bez wątpienia jedno z największych dzieł na polu gamebooków – nie tylko w naszym rodzimym wydaniu, ale też i w światowym ujęciu. To znakomity pomysł, jego perfekcyjne przełożone na finalną postać oraz niezapomniane wrażenia, doznania i emocje, które udzielają się nam z każdą chwilą lektury bardziej i bardziej. Z tych wszystkich względów oceniam ten tytuł na zasłużone 10, jak i też gorąco zachęcam was do tego, byście po niego sięgnęli. Polecam – naprawdę warto!
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Gamebooki w ostatnim czasie zyskują coraz większą popularność, stając się doskonałą alternatywą dla osób pragnących pogodzić zamiłowanie do wszelakiego rodzaju gier z pobudzającą wyobraźnię, wciągającą lekturą. "Widmo nad Arkham" niewątpliwie stanowi taką doskonałą hybrydę, serwując czytelnikowi jako bonus, solidną epicką fabułę.
Beniamin Muszyński to twórca 20 gier paragrafowych, z których dwie doczekały się adaptacji w postaci aplikacji - anglojęzyczna "Lost in Innsmouth" oraz w polskiej wersji językowej "Afrykański świt". Jest absolwentem Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, posiada magisterium z bibliotekoznawstwa. W 2010 r. współzałożył Wydawnictwo Wielokrotnego Wyboru.
Nazywasz się Eli Carter i jesteś bibliotekarzem z Uniwersytetu Miskatonic, ukrywającym swoje drugie zajęcie, a mianowicie bycie sekretnym strażnikiem księgozbioru, w skład którego wchodzą dzieła H. P. Lovecrafta, w tym straszliwy Necronomicon. To właśnie ty będziesz musiał przeciwstawić się działalności Ezoterycznego Zakonu Dagona, gdy nad Anglię zbliża się niszczycielski huragan, stanowiący wielkie zagrożenie dla wszystkich mieszkańców.
Beniamim Muszyński stworzył grę paragrafową, o której marzy każdy czytelnik uzależniony od dobrych, rozbudowanych fabularnie powieści. Nie jest to bowiem gamebook, w którym poszczególne paragrafy to krótki i treściwy tekst literacki, lecz niezwykle rozbudowana fabularnie gra, będąca w swojej istocie pełnokrwistą książką. Książką, której zgodnie z charakterem gry paragrafowej, nie czytamy po kolei, lecz podejmując określone decyzje, przenosimy się w jej różne części, uczestnicząc tym samym w niecodziennym widowisku, zarówno literackim, jak i interaktywnym.
Oprócz niezwykle wyczerpującej płaszczyzny fabularnej, oferującej ponad 1000 paragrafów, już od pierwszej strony zachwyca plastyczny język i dobre rzemiosło pisarskie Beniamina Muszyńskiego, który operując tempem opowieści, potrafi wciągnąć w wykreowany przez siebie świat. Świat oferujący sekretną bibliotekę z dziełami jednego z najwybitniejszych twórców literatury grozy, mocno zaskakujące wydarzenia w życiu bohatera, a także specyficzny, czyli mroczny i tajemniczy klimat, którego de facto każdy z czytelników staje się czynnym uczestnikiem. "Granie" w "Widmo nad Arkham" to swoiste, zupełnie nowe doświadczenie dla czytelnika, który do tej pory w swoich literackich przygodach był jedynie biernym obserwatorem ukazanych wydarzeń. Tutaj bowiem fabuła stanowi połączenie tego, co w literaturze najlepsze z wolnością wyboru, tak charakterystyczną dla wszelakich gier wideo.
Rozpoczynając swoją przygodę z gamebookiem Beniamina Muszyńskiego, należy bardzo uważnie przeczytać Wprowadzenie, w którym autor dokładnie objaśnia zasady gry, a także zaopatrzyć się w coś do pisania. To niezwykle istotne i jak się okazuje w trakcie lektury, także intrygujące, gdyż cała misternie skonstruowana linia fabularna, dosłownie zachwyca wielością zakończeń (około 100) oraz swoją logicznością i spójnością. Musze przyznać, że chciałabym kiedyś zobaczyć, jak od przysłowiowej kuchni wygląda tworzenie ciągu logiczno-skutkowego takiego przedsięwzięcia, jakim jak tak mocno rozbudowana gra paragrafowa.
Jeśli przywdziewając nową rolę pod postacią Eli Cartera, zaczniecie swoją przygodę z "Widmem nad Arkham", z pewnością nie zadowoli was jedno, czy dwa, a nawet trzy zakończenia. W tej książce dzieje się bowiem tyle, że wraz z poznawaniem zakazanych praktyk mocy związanych z lovecraftowskim klimatem, zapragniecie poznawać kolejne linie fabularne, jakie przygotował autor. Dwa tomy jego nowego gamebooka w zachwycającej twardej oprawie, wzbogacone o klimatyczne ilustracje to wejście w alternatywną rzeczywistość, która was dosłownie pochłonie.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Akcja "Afrykańskiego świtu" rozpoczyna się w południowej części Afryki w lipcu 1957 roku. Nasz bohater – Siergiej Iwanowicz Bułanow – to uciekinier...
Przeczytane:2021-12-30, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
Tom I i II:
Mam wrażenie, że czasami życie niesie ze sobą tak wiele nieprzewidywalnych i trudnych wydarzeń, że po prostu ciężko poradzić sobie z nimi. Gdy skupiamy się na ciężkim emocjonalnie dla nas jednym zdarzeniu, dzieje się znowu coś i znowu coś i już nie można odnaleźć w sobie sił, które pozwolą iść dalej. Lecz przecież jakoś trzeba to zrobić. Mimo braku nadziei, mimo przytłaczającego mroku krok po kroku idzie się dalej przez życie. Tylko czy ta droga ma sens? Czy idzie się ku dobremu, czy może ku czemuś jeszcze straszniejszemu?
Eli Carter – bibliotekarz z Arkham, wydający się spokojnym mężczyzną, który żyje w swoim świecie wyobraźni i książek. Tymczasem to właśnie on zauważa pojawiające się coraz częściej różne kulty. U niego w Arkham sławę zdobył Ezoteryczny Zakon Dagona. Eli może obserwować jego działanie przez przyjaźń ze swoją sąsiadką Julią. Co zwiastuje ten kult? Czy istnieją sensowne podstawy, by uznać, że jego istnienie jest właśnie uzasadnione? Czy tak naprawdę to tylko jedna wielka manipulacja ludźmi? I co stanie się z czasem z Elim? Pozostanie na zawsze w Arkham, czy sytuacja go zmusi do podróży? Wiele pytań i na każde z nich wiele odpowiedzi. Kto decyduje?
Byłam bardzo podekscytowana, że będę miała przyjemność zapoznać się z "Widmem nad Arkham". Dotychczas nigdy nie miałam styczności z tego rodzaju książką i opowieścią. A to – jakże skromnie powiem – w mojej historii czytelniczej już prawie się nie zdarza. Byłam otwarta na wiele gatunków i większość z nich co najmniej na podstawie kilku książek sprawdziłam. Ale oczywiście nie wszystkie... Lecz teraz przyszedł czas nie na nowy gatunek, ale na nową formę opowieści! Jak mi przypadła do gustu?
Przyznam się całkowicie dobrowolnie, że nie miałam pojęcia, czym jest gra paragrafowa, a tym bardziej co to oznacza w formie książki. Owszem, słyszałam, że istnieją, ale nigdy sama nie zdecydowałam się zapoznać z taką opowieścią. Dlatego gdy tylko zapoznałam się z instrukcją i zaczęłam czytać, poczułam się zafascynowana i wprost oczarowana. To książka, gdzie to ja decyduję. Nikt inny, tylko ja. I ja ponoszę też konsekwencję swoich działań. Czy to nie brzmi jak prawdziwe życie w świecie poza granicami? Czy to nie brzmi pięknie? Dla mnie stanowczo tak! Tym bardziej że możliwość wielokrotnego czytania tej książki na najróżniejsze sposoby jest czymś niesamowitym i nadającym nowy wymiar istnieniu książki. Zastanówcie się, ile to razy przeczytaliście jakąś powieść i pragnęliście przeczytać ją jeszcze raz, ale tak bez wiedzy, co się stało... Ponownie ta sama przyjemność. "Widmo nad Arkham" właśnie na to pozwala.
Styl, którym się posługuje autor, jest wprost magiczny. Pod każdym względem dopracowany, co widać podczas czytania. Każde zdanie jest idealne, ale nieirytujące. Po prostu jest na swoim miejscu. Dzięki temu powieść intensywnie oddziaływuje na wyobraźnię i pozwala czytelnikowi stworzyć wokół siebie świat wcale nie mniej realny od tego, w którym obecnie się znajdujemy. Ma w sobie pierwiastek hipnozy, który pozwala nam być tym, kim chcemy i działać tak, jak chcemy. Poza tym charakterystyczność językowa bez wątpienia wyróżnia Beniamina Muszyńskiego, co jest jeszcze kolejnym aspektem, który tak bardzo cenię.
"Widmo nad Arkham" inspiruje się twórczością Lovecrafta. O tym niestety nie mogę za dużo od siebie powiedzieć, gdyż nie czytałam żadnej powieści czy opowiadania tego słynnego pisarz. Nie wiem, jak bardzo można odnaleźć jego podobno unikatowy klimat i nawiązania do jego historii. Niemniej myślę, że dla fanów Lovecrafta jest to tylko kolejny element, który zachęca do sięgnięcia po lekturę. Natomiast odnosząc się już bezpośrednio do fabuły, to muszę przyznać, że była niesamowicie wciągająca. Nie poznałam jeszcze wszystkich możliwych ścieżek, ale na podstawie swoich wyborów muszę powiedzieć, że czyta się momentalnie. Fabuła sama w sobie również przede wszystkim bazuje na wyobraźni. Pobudza ją, delikatnie kieruje, by ostatecznie pozwolić przejąć kontrolę. I najważniejsze – wśród potęgi wyobraźni i abstrakcji widoczna jest niezachwiana logika. Nie mam najmniejszego pojęcia, jak pisarz osiągnął ten złoty środek, ale jest to niesamowicie logiczna i zarazem dająca wyjątkowe możliwości dla wyobraźni opowieść.
Z bohaterami bardzo łatwo się utożsamić, a wynika to z oczywistości, że tak naprawdę to my jesteśmy głównym bohaterem, a co za tym idzie pozostałe postacie są o wiele bardziej rzeczywiste. Jako czytelnik wcielamy się w rolę Eliego i pozwalamy się poprowadzić w odpowiednim kierunku, mając dużą dowolność w tym, kim stanie się Eli i jakie jego cechy osobowości wyjdą na prowadzenie. My go kreujemy i my odbieramy innych jego oczami.
Na parę słów zasługuje również samo wydanie "Widma nad Arkham". Gdy przyszło w paczce, doznałam szoku, jakie to jest przepiękne wydanie. Dwie wielkie księgi z twardymi, płóciennymi oprawami. Jest to typowo w punkt mojego estetycznego gustu. A to nie koniec przyjemności, gdyż w środku znajdują się przecudowne ilustracje. Są to małe dzieła sztuki. Czuć od nich mrok, który mami, a następnie wabi czytelnika. Dzięki nim nagle nasza własna rzeczywistość zamyka się, a droga prowadzi wyłącznie do fabuły. Nie ma nic więcej, tylko my i ta opowieść. Pod względem już bardziej praktycznym w książce znajdują się równie piękne kartki do notowania i zapisywania swoich postępów, co jest bardzo przydatne i przemyślane.
Lektura "Widma nad Arkham" była dla mnie całkowicie nowym doświadczeniem. Niezmiernie się cieszę, że zdecydowałam się dać szansę nowej dla mnie formie i ponieść historii o niebanalnym ciągu przyczynowo-skutkowym, gdzie wyobraźnia otwiera drzwi do świata tak odmiennego, a zarazem podobnego do naszego.