Świat książek może być o wiele bardziej mroczny i niebezpieczny, niż wam się wydaje…
W noc huraganu szalejącego na wyspie Camino ginie Nelson Kerr, autor thrillerów. Bezradni w obliczu nawału pracy policjanci przyjmują najprostszą wersję wydarzeń: ofiara została uderzona konarem drzewa. Nie budzi ich wątpliwości fakt, że uderzeń było kilka, ani pytanie, co Kerr robił poza domem podczas nawałnicy – wiadomo, pisarze są dziwakami.
Bruce Cable, właściciel miejscowej księgarni, któremu zdarzało się, mówiąc delikatnie, omijać prawo, postanawia wziąć śledztwo w swoje ręce. Do pomocy ma pisarza, który może się pochwalić więzienną przeszłością, i studenta – fana kryminałów.
Ekipa o takich kwalifikacjach musi osiągnąć przełom w dochodzeniu. Okazuje się nim niewydana jeszcze powieść Kerra.
To między jej wierszami znajduje się odpowiedź na to, kto i dlaczego zabił pisarza.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2021-05-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 354
Tytuł oryginału: Camino Winds
Tłumaczenie: Robert Waliś
Nadciągający huragan, pospieszne uciekanie z wyspy, widmo strat, strach przed żywiołem. I śmierć, która miała być uznana za konsekwencje pozostania na wyspie. Tylko czy ten mężczyzna rzeczywiście zginął za sprawą okrucieństwa przyrody?
Nigdy nie ukrywałam, że Grisham to jeden z moich ulubionych pisarzy i chętnie sięgam po każdą wydaną przez niego książkę. Zazwyczaj autor trafia dokładnie w mój gust, tworząc historie składające się ze wszystkich pożądanych i cenionych przeze mnie elementów. Tym razem było nieco inaczej. „Wichry Camino” nie podbiły mojego serca, ale i tak znalazłam w nich kilka mocnych stron i kilka punktów charakterystycznych dla twórczości pisarza.
Już pierwsze strony wprowadziły mnie w przyjemny stan wyczekiwania. Oczekiwanie na nadchodzący huragan, niespokojni mieszkańcy wyspy, oznaki paniki. Po prostu cisza przed burzą. Lubię, kiedy autorzy czerpią z różnych motywów w celu zbudowania napięcia i zainteresowania czytelnika. Wykorzystanie huraganu, pokazanie, co się z nim wiąże, konsekwencje tego zjawiska i wplecenie go w intrygę kryminalną okazało się dla mnie intrygujące i sprawiło, że chętnie śledziłam rozwój fabuły.
Duże znaczenie miało dla mnie również zbudowanie akcji wokół postaci księgarza, jego przyjaciół pisarzy i niezwykłej, klimatycznej księgarni. Świat książki jest niesamowity i zawsze cieszy mnie, kiedy poznaję więcej osób takich, jak ja- kochających słowa i zapisane strony, jest w tym coś magicznego. Tymczasem w historii Grishama pojawia się całe grono interesujących pisarzy i wytrawnych czytelników, taka mieszanka była hipnotyzująca i przynosiła dużo radości.
Bardzo spodobało mi się również, w jaki sposób została rozwinięta fabuła książki. Autor wykorzystał lubiane i cenione przeze mnie tematy, by wzmocnić zainteresowanie i pogłębić napięcie. Nie chciałabym zbyt wiele zdradzić, ale z przyjemnością zapewnię, że druga część powieści jest żywsza, więcej się dzieje, intryga trochę się zagęszcza, a splot ciekawych okoliczności i połączenie motywów pozwalają się zaczytać i nieco bardziej docenić książkę.
„Wichry Camino” to druga część serii o niewielkiej, ale atrakcyjnej wyspie. To kolejna okazja, by spotkać się z polubionymi już bohaterami i miejscami. Powieść może zaciekawić również czytelników, którzy nie mieli okazji poznać poprzedniej części. Odwołania do wcześniejszych wydarzeń nie pozostawiają wątpliwości i pytań bez odpowiedzi.
Nowa książka Grishama rozczarowała mnie natomiast za sprawą wątku kryminalnego. Mogłoby się wydawać, ze to niewiele w obliczu tych wszystkich pozytywnych aspektów i może dla wielu z Was tak jest. Dla mnie natomiast to bardzo ważne, by morderstwa i poszukiwania sprawcy zawsze były na pierwszym planie w przypadku tego typu książek i nie zostawały stłamszone przez kwestie obyczajowe. A jaka jest Wasza opinia?
Zbrodnia doskonała w samym środku oka cyklonu? W najnowszej książce Johna Grisham’a „Wichry Camino” jak najbardziej jest to możliwe. Książki z cyklu „Wyspa Camino” odbiegają od stylu autorka, który przyzwyczaił nas do niezwykle wciągających i rzeczowych thrillerów prawniczych. Powiedziałabym, że tutaj mamy taką wersję DEMO tego co potrafi wyczarować autor.
Sama fabuła książki jest dość ciekawa i wciągająca. Jednak według mojej oceny akcja mogłaby początkowo troszeczkę bardziej przyspieszyć, ponieważ jej bieg może tylko niepotrzebnie zniechęcić czytelnika. Tak naprawdę zaczyna się coś dziać dopiero w momencie odkrycia zwłok autora thrillerów, a także przyjaciela naszego głównego bohatera - Nelsona Kerr’a. Wtedy tak naprawdę zaczyna się przygoda i nie sposób odłożyć książkę na bok. Kto zabił Nelsona? Policaj zajmuje się sprawami związanymi z klęską jaką przyniósł ze sobą ogromny żywioł dlatego to Bruce bierze sprawy we własne ręce. Wraz z nim storna za stroną poznajemy coraz to bardziej szokujące i niebezpieczne zwroty akcji. Czuć ekscytację, napięcie, leciutki dreszczyk, czyli wszystko to czego oczekuje się od kryminałów.
Jeżeli chodzi o bohaterów to zostali oni bardzo dobrze wykreowani. Spotykamy także osoby, które mieliśmy okazję poznać w pierwszej części, a ich wątki są dalej ciągnięte. Dlatego pomimo, że książkę można nazwać odrębną historią to jednak polecam rozpocząć lekturę od pierwszej części.
W zależności od tego kto czego szuka książka znajdzie zapewne swoich zwolenników, jak i przeciwników. Fani starej klasyki Grisham’a mogą poczuć lekki niedosyt. Jednak osobiście polecam całą serię do przeczytania jako coś lżejszego, jednak z elementami dreszczyku.
Wyspa Camino to książka dla fanów czytelnictwa, bo gdzie jak nie tam znajdziemy zagadkę dotyczącą zaginionych manuskryptów, białe kruki i intrygę osadzoną w "naszym" temacie. I z taką myślą, że kontynuacja jest mi bardzo potrzebna zabrałam się za Wichry Camino.
Jak wypadło? Trochę słabiej, chociaż już wiedziałam czego się spodziewać i nie nastawiałam się na szaleńczą akcję. Bo to jest stateczna powieść, ociera się w klimacie o klasyczne kryminały, ale w całkiem dobrym stylu. Zagadka jest intrygująca, dobrze przemyślana, a zakończenie może zaskoczyć. Dużym plusem jest tu atmosfera księgarni, książek i całej tej literackiej otoczki. I to wlasnie wyróżnia ten kryminał od innych. Chociaż zaliczyłabym go do tych lżejszych i przyjemniejszych.
Autor znany na całym świecie z powieści prawniczych, spokojnie sprawdza się też w innym gatunku. Jeśli lubicie duszny klimat, zamknięte społeczności i tajemnice - to książka właśnie dla Was.
Jestem zawiedziona Panem Grishamem. Książka ma bardzo dużo beznamiętnych opisów, szerokie ramy czasowe i mało akcji.
„WICHRY CAMINO”
John Grisham Wydawnictwo Albatros
Kto by pomyślał, że podczas huraganu Leo może dojść do morderstwa? Początkowo myślano, że to wypadek. Niestety. Z czasem wyszło, że Nelsen Kerr został zamordowany. Dlaczego? Komu zależało, żeby pisarz Nelsen zginął? Lokalna policja zwleka ze śledztwem przez szkody, które dokonał huragan. Sprawę śmierci przyjaciela próbuje rozwiązać Bruce Cable.
Nelsen już miał napisany kolejny thriller, ale niestety jeszcze nie zdążył go wydać. Może komuś zależało, żeby powieść się nie ukazała. Bruce wkracza w grząski teren. Nie spodziewa się takiego obrotu sprawy. Spotyka się oko w oko z niebezpieczeństwem. Czy uda mu się doprowadzić sprawę do finału? Czy to przeżyje?
Jestem zachwycona tą pozycją. Tak jak pewnie wielu z was uwielbiam twórczość Johna Grishama. Powieść „Wichry Camino” wciąga od samego początku. Będziecie tą pozycją zachwyceni i na pewno nie oderwiecie się od czytania dopóki nie poznacie mordercy.
Czy podobna historia nie mogłaby mieć miejsc? Morderstwo w cieniu huraganu. Każdy w tym czasie był zajęty ratowaniem siebie i swojego domostwa. Idealna pora na morderstwo doskonałe. Tylko czy mordercy ujdzie to na sucho? Przekonajcie się sami.
Zobaczcie jak ludzie żyjący na wyspie radzą sobie z huraganem.
Z czystym sercem polecam.
"Dorwę każdego z was", zapowiada Danny Padgitt sądzony za gwałt i morderstwo. Jego groźby nie powstrzymują jednak sędziów przysięgłych przed wydaniem...
Dwa miliony dolarów to dużo, zwłaszcza dla sędziego, który podobno nie brał łapówek. Ray Atlee, wykładowca prawa, i jego brat nieudacznik zostają wezwani...
Przeczytane:2021-05-29, Ocena: 5, Przeczytałam,
„Wyspa Camino”, na którą zawitałam po raz pierwszy przed dwoma laty za sprawą powieści Johna Grishama pod tym samym tytułem, spodziewa się uderzenia huraganu. Sielska atmosfera tego klimatycznego zakątka podszyta jest obawą przed niszczącą siłą żywiołu. Wichry w końcu uderzają i pozostawiają po sobie masę zniszczeń i ofiary śmiertelne. Jedną z nich okazuje się znany pisarz Nelson Kerr. Tylko czy to huragan Leo jest przyczyną jego śmierci, czy może miał stanowić zasłonę dymną dla prawdziwego mordercy?
Bruce Cable, ekscentryczny właściciel lokalnej księgarni, wraz ze swoimi przyjaciółmi z literackiego światka są przekonani, że mężczyznę zamordowano. Policja ma jednak teraz zbyt wiele na głowie, a poza tym nie wydaje się przyjaciołom zbyt kompetentna, by sprawnie poprowadzić śledztwo. Bruce, wraz ze swoim zakochanym w kryminałach młodym współpracownikiem oraz byłym kryminalistą, obecnie pisarzem kryminałów, podejmują próbę odkrycia motywów i sprawcy zbrodni.
Tropy wskazują na napisany, a nieopublikowany przez ofiarę thriller poruszający kwestię dość drastycznego procederu. Czy możliwe, że komuś tak bardzo zależało by go nie wydał, że posunął się do zabójstwa? Czy to, o czym pisał jest jedynie fikcją literacką, czy może opierać się na faktach?
John Grisham stworzył, jak na niego, bardzo lekki i przyjemny thriller. Sporo w nim humoru, choć nie brakuje i odpowiednio stopniowanego napięcia. Jest to jednak zupełnie inny ciężar gatunkowy, niż „Raport Pelikana”, „Firma”, czy „Zaklinacz deszczu”. Fani jego mocnych thrillerów prawniczych mogą czuć spory niedosyt, ale mi ta lżejsza odsłona twórczości pisarza sprawiła wiele przyjemności i wielokrotnie wywołała uśmiech na ustach.