Wczesna wiosna. W Tatrach leży jeszcze sporo śniegu, wieje halny. Dwójka ludzi wyrusza z Morskiego Oka na przełęcz Szpiglasową. Nagle spod grani Miedzianego schodzi lawina. Akcja ratunkowa TOPR nie przynosi rezultatu. Ciała tych dwojga zostały najprawdopodobniej z potężną siłą wtłoczone pod lód stawu. Świadkiem tragedii był Wawrzyniec, który jest przekonany, że chwilę przed zejściem lawiny, usłyszał głuchy dźwięk eksplozji. To punkt wyjścia historii, w której surowa przyroda Tatr, mroczny góralski folklor i środowisko TOPRowców są zaledwie tłem dla śniegiem i wiatrem osnutej, tajemniczej historii, w której mistrz kryminału brawurowo przekracza gatunkowe granice.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2021-09-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 384
Język oryginału: polski
Wiatr może dawać ukojenie w upalny dzień, albo mrozić do szpiku kości. Jakie emocje przynosi wraz z najnowszą powieścią Igora Brejdyganta pod tym właśnie tytułem?
Halny powoduje zejście lawiny pochłaniającej znaną w Zakopanem parę artystów. Świadkiem tragedii jest dziennikarz i pisarz, Wawrzyniec, który jest przekonany, że nie jest to zwykły wypadek spowodowany żywiołem natury.
Jego prywatne śledztwo prowadzi nas górskimi ścieżkami, wśród nieustannych podmuchów wiatru mieszając w głowie bohaterowi i czytelnikowi, zaginając postrzeganie czasu. Postaci wyłaniają się tu i znikają we mgle, a czas rozciąga się i zawęża zyskując inny wymiar.
Już po kilku stronach wydaje się, że obraz Wawrzyńca korzystającego z każdej nadarzającej się okazji, by wskoczyć z nowo poznaną kobietą do łóżka, czy napić lokalnego bimbru jest wyraźnie jednoznaczny. Dlaczego jednak bohater tak często ginie we własnych wyobrażeniach, odmętach czasu? Zastanawiałam się, czy przyczyną może być nadużywanie alkoholu, problemy psychiczne, a może coś zupełnie innego?
Autor znakomicie oddał zmienny klimat gór, ich piękno, ale i złowrogą nieprzewidywalność. Podobnie jak i lokalnych mieszkańców, hermetyczną społeczność z jednej strony gościnną, ale i chroniącą swoje interesy i tajemnice.
W finale bronią się zarówno rozwiązłość bohatera, jak i jego podejrzane zagubienie w czasie. Zupełnie też nie spodziewałam się takiego rozwiązania, ale przyznaję, że wywołało uśmiech na mojej twarzy. Wiecie, że ja lubię dziwne, pokręcone i nieoczywiste historie? Taki właśnie jest „Wiatr” i dlatego dałam mu się porwać.
"Wiatr" to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora.
Przedwiośnie w Tatrach. Wciąż ośnieżone szczyty i halny, który wpływa na samopoczucie, mąci w głowach.
Agnieszka i Piotr Markowscy to najbardziej znana zakopiańska para.
Wyruszają ze schroniska nad Morskim Okiem na Szpiglasową przełęcz.
Lawina, która schodzi pochłania parę turystów. Były toprowiec Wawrzyniec jest świadkiem zdarzenia, a dodatkowo jest pewny, że słyszał odgłos eksplozji.
Czy to był wypadak? Czy zaplanowane morderstwo?
Książka od pierwszych stron wzbudziła moje zainteresowanie. Mamy zagadkę i chcemy ją rozwiązać razem z naszymi bohaterami.
Autor pokazuje nam nie tylko Zakopane turystyczne, pięknie ośnieżone, z oscypkami, przyśpiewkami i misiem.
Tu ukazuje jego mroczną stroną. To nadal są góry, niebezpieczne, mroczne i tajemnicze.
Jak niewiele trzeba by stracić w nich życie.
Ogólnie cały zamysł na fabułę mi się podobał. Jednak czuje niedosyt, nie było tego zaskoczenia, jakoś klimat mi się rozjechał.
Opinie na temat tej książki są podzielone. Musicie sami ocenić i się przekonać.
Są takie książki, na które się ,,poluje". Czasami wyłapanie takiej powieści to nie lada wyzwanie. Dokładnie tak miałam przy ,,Wietrze" Igora Brejdyganta. Kiedy wreszcie trafiła na moją półkę, trochę czekała na swoją kolej, ale w końcu po nią sięgnęłam. Czy było warto tyle się za nią nachodzić?
Początek wiosny w Tatrach to wciąż tak naprawdę zima. Pełna śniegu z towarzyszącym halnym i ryzykiem lawin. I właśnie pewnego dnia spod Miedzianego w stronę Morskiego Oka schodzi lawina. Porywa ze sobą dwójkę turystów, którzy wybierali się na Szpiglasową Przełęcz. TOPR podejmuje akcje ratunkową, jednak nie przynosi ona rezultatu. Tymczasem znajduje się świadek zdarzenia - Wawrzyniec, który twierdzi, że tuż przed zejściem lawiny usłyszał dźwięk eksplozji. Czy śnieg ruszył z przyczyn naturalnych, czy też ktoś chciał dokonać zbrodni doskonałej?
Napiszę tak. Opis książki od razu mnie do siebie przekonał. Widzę hasło ,,Tatry" - biorę. Jeśli do tego miała dojść genialna kryminalna historia, dwa razy nie trzeba było mi mówić. Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie zapoznam się z tą powieścią. Teraz, po przeczytaniu stwierdzam, że dawno nie miałam tak mieszanych uczuć. Dlaczego?
Po pierwsze, wbrew pozorom czytanie dość mi się dłużyło. Akcja biegnie bardzo powoli, a do tego przeplata się z przemyśleniami głównego bohatera i scenami łóżkowymi, które nie do końca mi tutaj pasują. Odnoszę wrażenie, że Wawrzyńcowi każda napotkana kobieta kojarzy się z jednym. Dla mnie jest to słabe. Tym bardziej, że jego upodobania niekoniecznie mają jakieś większe znaczenie dla fabuły.
Po drugie, wspomniane przeze mnie przemyślenia bohatera. Akcja przez to dość mocno się dłuży. Wawrzyniec za wszelką cenę chce udowodnić, że lawina nie była dziełem przypadku, a planowanym z premedytacją morderstwem. Gdzieś tam jakieś elementy kryminalnych puzzli zaczynają się układać, ale jest to bardzo mozolne i nietrudno się pogubić. Do tego dochodzą różne poboczne morderstwa i zagadka tajemniczego obrazu. A zakończenie? Sama nie wiem, co o nim sądzić. Pomysł wydaje się ciekawy, nowatorski, ale tak bardzo odrealniony i nie do końca spójny z całością.
Podsumowując, ,,Wiatr" zapowiadał się ciekawym kryminałem z Tatrami w tle. Zamiast tego doświadczyłam takiej sobie historii z dość osobliwym zakończeniem. Nie uznaję tej książki za najgorszą, ale nie do końca spełniła moje oczekiwania. Być może kiedyś sięgnę po inne powieści autora, ale póki co wolę poświęcić czas na inne książki.
Igor Brejdygant w powieści ,,Wiatr" zabiera czytelnika w niesamowitą podróż w Tatry. Do Zakopanego i okolic. Do ludzi żyjących w swojej kulturze, w swoich przekonaniach. Niesamowita podróż to niedopowiedzenie. Ta powieść jest inna od poprzednich. Nie jest to kryminał, thriller czy psychologiczna analiza obyczajówki, autor śmiało wychodzi poza ramy. Jest to opowieść o górach, niebezpieczeństwie, braterstwie w ratowaniu ludzkiego życia, miłości, namiętności, skłonności do alkoholu. A to wszystko jest tłem tajemniczej i niejednoznacznej historii niczym góralskie bajanie w środku halnego przy bezpiecznym kominku. Czytamy i nie wiedząc kiedy stajemy się bohaterami góralskiej opowieści wierząc w kreowaną rzeczywistość, która jest jak zakończenie powieści ... niesamowite i zaskakujące.
Może i ciekawy pomysł, końcówka jednak mi się nie podoba. Nie chodzi o sam epilog, ale chwilę przed.
Ciekawy pomysł na powieść, interesująca plątanina wątków, możliwości, czyta się naprawdę dobrze, ale nie podobało mi się zakończenie.
Pierwszą książką Pana Igora, którą przeczytałam była ,,Rysa". Już po tej lekturze wiedziałam, że z przyjemnością będę sięgać po inne pozycje jakie wyjdą spod Jego pióra.
Na oczach Wawrzyńca, lawina porywa Agnieszkę i Piotra Markowskich, znaną zakopiańską parę. Jest on pewien, że chwilę przed słyszał huk. Czuje wewnętrzną potrzebę wyjaśnienia tego wypadku, który w jego mniemaniu może być morderstwem. Dodatkowo zaczyna go coraz bardziej intrygować ta para i jej historia... oraz pewien obraz.
Dodatkowego smaczku dodaje dryfowanie bohatera między jawą a snem, wyobrażeniem.
Autor dał nam Wawrzyńca, mężczyznę, który nie stroni od alkoholu, a wręcz się w nim tapla i jednocześnie człowieka, którego większość myśli krąży wokół seksu. Taka mieszanka, która dodatkowo gmatwa historię.
Jak zwykle nie jestem rozczarowana piórem Pana Igora, kolejny raz dowodzi, że słowo pisane jest mu bardzo bliskie. To książka zaskoczyła mnie swoją zawartością, dostałam tu kryminał psychologiczny. Sedno zdarzeń jest osadzone w umyśle głównego bohatera, razem z im wędrujemy po okolicy i widzimy wszystko jego oczami. Znamy każdą jego myśl, skojarzenie...
Historia nieoczywista, umiejscowiona w mrokach Podhala, pełna tajemnic skrywanych przez górali a całość opleciona szalejącym halnym. Czy może być bardziej mrocznie?
Pan Igor wodził mnie za nos a kiedy wszystko wydawało się już w tej opowieści jasne, no prawie.... Autor spuścił taką bombę, że szczęka mi opadła. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Powiedzieć, że byłam zaskoczona to jakby nic nie powiedzieć.
Ta książka jest kompletnie inna od wcześniejszych powieści Autora. Dostałam do ręki taki powiedzmy, nieoczywisty kryminał, w którym zbrodnia schodzi najczęściej na plan drugi. Jednak lektura aż kipi od emocji, strachu, niepokoju czy namiętności. Pochłania się ją z wypiekami na twarzy, przewracając kartki drżącym palcem, a ostatni rozdział powoduje, że ma się chęć przeczytać ją jeszcze raz.
Warszawa. Luksusowy apartament. Martwe ciało pięknej kobiety. Paulina Małecka to twarda policjantka z mroczną przeszłością. Błyskawicznie rozwiązuje...
Nowy kryminał Igora Brejdyganta wciąga bez reszty w mroczny świat układów, zależności i tajemnic. Komisarz Monika Brzozowska nie może podnieść się...
Przeczytane:2021-11-14, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku,
Agnieszka i Piotr Markowscy, znane zakopiańskie małżeństwo, mimo niekorzystnych warunków w górach decydują się wyruszyć z Morskiego Oka na przełęcz Szpiglasową. Wędrówkę tę przerywa nagłe zejście lawiny, które kończy się dla nich tragicznie.
Świadkiem tej tragedii jest Wawrzyniec, który jako były pracownik TOPR, wie że szanse na znalezienie małżeństwa są niewielkie. Jest on również przekonany, że przed zejściem lawiny słyszał podejrzany wybuch. Wawrzyniec rozpoczyna własne śledztwo, nie spocznie dopóki nie odkryje, co takiego wydarzyło się w górach..
Sięgając po "Wiatr" kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać, gdyż nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością autora. Urzekła mnie okładka I opis fabuły rozgrywającej się w Tatrach. I powiem szczerze, że nie żałuję ani chwili spędzonej z tą książką. Nie przepadam za długimi opisami, a tutaj takich jest wiele, to jednak jestem pełna podziwu dla pomysłu autora i przelania go na papier. Dla mnie to naprawdę świetnie napisany kryminał, który nie wiem czemu zbiera tak słabe opinie. Akcja nie pędzi, toczy się swoim tempem, ale mamy tu świetną zagadkę kryminalna, którą naprawdę ciężko mi było rozwiązać i do końca nie wiedziałam jaki to będzie miało finał. Zakończenie tej historii sprawiło, że zbierałam szczękę z podłogi i przez dłuższy czas zastanawiałam się: "Ale jak to?".
Jeżeli lubicie takie książki, to "Wiatr" będzie dla Was idealną lekturą na jesienne wieczory. Polecam.