Pierwszy tom cyklu opowiadającego o losach młodego człowieka, który miał się stać jednym z najpotężniejszych cesarzy Rzymu.
26 r. n.e. 16-letni Wespazjan opuszcza rodzinna farmę i udaje się do Rzymu, gdzie chce poszukać patrona i wstąpić do armii. Przekonuje się jednak, że w mieście wrze, a Imperium stoi na krawędzi rozpadu. Leciwy cesarz Tyberiusz przebywa w odosobnieniu na wyspie Capri, za to Rzym znalazł się w żelaznym uścisku Sejana, dowódcy pretorianów, który w owym momencie jest niepisanym imperatorem. W obliczu zagrożenia życia ucieka z miasta, by objąć stanowisko trybuna w mało popularnym legionie przy granicy z Bałkanami. Ale nawet tu nie ma jak uciec przed polityką. Bunt wisi w powietrzu i zupełnie niedoświadczony Wespazjan musi poprowadzić swych ludzi do krwawej walki z wrogimi górskimi plemionami, a do tego wszystkiego grozi mu śmierć z rąk zbuntowanych pretorianów i agentów Imperatora. Musi ocalić życie, by odkryć, kto się kryje za szerzącym się buntem.
Robert Fabbri ukończył studia z teatrologii na University of London i przez 25 lat pracował w przemyśle filmowym i telewizyjnym. Był drugim reżyserem takich filmów jak Hornblower, Hellraiser, Czas patriotów oraz Billy Elliot. Czasy starożytnego Rzymu były od dawna jego największą pasją. Mieszka w Rzymie i Berlinie.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2012-05-30
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 376
Tytuł oryginału: Vespasian: Tribune of Rome
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Konrad Majchrzak
Literatura historyczna ma w sobie coś takiego, co przyciąga wielu czytelników. Ciekawość tego, co działo się przed laty lub po prostu chęć poznania czyjejś interpretacji danych wydarzeń to jedne właśnie z takich przyciągających aspektów. Kiedy ujrzałam okładkę oraz zapoznałam się z opisem powieści Roberta Fabbri, uznałam, że to może mi się spodobać. Co prawda, ja zazwyczaj nie sięgam po książki z wątkami starożytności, jednak tym razem bardzo chciałam to zrobić. Czy książka ta okazała się dla mnie strzałem w dziesiątkę, czy wręcz przeciwnie?
Jest 26 rok po narodzinach Jezusa Chrystusa. Imperium jest na samej krawędzi rozpadu, a w Rzymie toczy się coraz więcej politycznych sporów. Na domiar złego, cesarz krok po kroku zaczyna tracić całą swoją władzę... Służba w legionach jawi się jako spełnienie marzeń dla młodego Wespezjana. Jest on gotów ponieść każde ryzyko, by stać się legionistą i chronić Rzym. Jednak plany swoje, a rzeczywistość swoje - Wespezjan wpada w konflikt z Sejanem, bezwzględnym mężczyzną z gwardii pretoriańskiej. Młody chłopak zmuszony do ucieczki wyrusza ze swoim przyjacielem w niebezpieczną podróż do Tracji, by wypełnić równie trudną misję. Zmuszony jest do walki z wieloma plemionami, a to wszystko, by dowiedzieć się, kto jest odpowiedzialny za rewoltę.
Głównym bohaterem jest Wespezjan, szesnastoletni chłopak, który właściwie już powinien być przeze mnie nazywany mężczyzną. W końcu osiągnął wiek, w którym może raz na zawsze porzucić dzieciństwo i rozpocząć prawdziwą dorosłość, jako legionista. Wespezjan jest więc silnym, inteligentnym młodym mężczyzną, który, choć nie wie jeszcze, co dokładnie przyniesie mu przyszłość, to jest gotów stanąć do walki w obronie swojego państwa. Polubiłam go właśnie za jego odwagę i ambicję - ta druga cecha mnie właściwie zainspirowała i zmotywowała do działania. Chcesz coś osiągnąć? Musisz do tego dążyć.
Jeśli chodzi o postacie bardziej drugoplanowe, ale równie istotne, to na pewno wspomnę kilka słów o starszym bracie głównego bohatera. Sabinus na samym początku wzbudził we mnie niechęć. Był niezbyt pozytywnie nastawiony do swojego brata, dało się wyczuć wręcz nutę szyderstwa w tym, jak się do niego zwracał. Z czasem jednak postać ta pokazywała więcej "siebie" i swoich zalet, no i muszę przyznać, że Sabinus to bardzo "spoko" jegomość.
Jeśli chodzi matkę głównego bohatera, Wespezja irytowała mnie od samego początku, aż do momentu, gdzie pojawiła się po raz ostatni. Była uparta i nie rozumiała tego, że po prostu niektóre sprawy nie powinny jej interesować (wiem, że może zabrzmieć to dość okrutnie, ale taka była prawda). Wespezja chciała wiedzieć wszystko, co tylko dotyczyło jej synów i z jednej strony jest to zrozumiałe - troska matki o dzieci, ale z drugiej strony bywało to po prostu męczące.
No dobrze, wylałam to, co mi leżało na wątrobie, więc mogę śmiałym krokiem przejść do samej akcji powieści. No a trzeba wiedzieć, że tej tutaj nie zabrakło. Na początku chciałam napisać, że jedynymi momentami, gdzie akcja zwalniała tempo, były momenty przemieszczania się między poszczególnymi punktami, ale nie. Nawet wtedy działo się dużo i nie zabrakło rozlewu krwi, zaciekłej walki czy potyczek słownych.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, iż Trybun Rzymu aż tak mnie zainteresuje i wciągnie do swojego świata. Owszem, zdarzały się momenty na początku książki, gdzie moja ciekawość się wahała, jednak właściwie od drugiej połowy powieści nie mogłam się oderwać. Styl pisania autora w dużej mierze przyczynił się do tego, choć nie wszystkim może się on spodobać. Odniosłam wrażenie, że Robert Fabbri używa języka potocznego, który niekoniecznie pasuje do okresu historycznego, o którym pisze, jednak jestem w stanie mu to wybaczyć - nie wiem, jak inni czytelnicy, którzy zdecydowanie "głębiej" siedzą w starożytności.
Wbrew pozorom powieść ta bardzo przypadła mi do gustu, a zakończenie rozbudziło moją ciekawość. Jestem więc pewna, że sięgnę po tom drugi, by poznać dalsze losy Wespezjana. Czy polecam? Jak najbardziej! Wychodzę z założenia, że warto sięgnąć po książkę z gatunku, który rzadko czytamy, bo być może odnajdziemy pozycję, która dostarczy nam czytelniczej satysfakcji.
Szósty tom cyklu o Wespazjanie. RZYM, 51 ROK. Wyzwoleńcy cesarza Klaudiusza, Narcyz i Pallas, toczą między sobą walkę o kontrolę nad tronem. Każdy...
Dziewiąty tom cyklu o Wespazjanie. Jest rok 67. Przed Wespazjanem stoją dwie, równie złe opcje: wypełnić rozkaz Nerona i stłumić bunt w Judei lub...
Przeczytane:2022-07-05, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Każdy pasjonat starożytnego Rzymu prawdopodobnie słyszał bądź nawet sporo wie o Wespazjanie. Władca, którego panowanie zakończyło rok czterech cesarzy, wsławił się jako wielki reformator o dość specyficznym poczuciu humoru - świadczyć może o tym zdanie, które wypowiedział, przeczuwając rychłe nadejście śmierci - "Niestety, zdaje mi się, że staję się bogiem" lub odpowiedź na krytykę opodatkowania latryn publicznych - "Pieniądz nie śmierdzi". Jak jednak cesarz ten jawi się w powieści Roberta Fabbri?
Powieść kreśli portret wczesnych lat Wespazjana, gdy dopiero stawiał pierwsze kroki na arenie rzymskiej polityki, wyrwany z bezpiecznego i wygodnego życia w górach sabińskich. Mimo, że przyszły cesarz jest niedoświadczony, zostaje wrzucony w wir knowań potężnej Antonii - jednak ma przez to dobry start w służbie Rzymu, jako tytułowy trybun wojskowy; może się wykazać, nie tylko przed swoimi przełożonymi, ale także przed sobą, przynosząc chlubę rodzinie.
Książka stanowi dobry i dość wiarygodny wgląd w życie obywatela rzymskiego, czy to ekwity, czy członka elit. Jest pełna politycznych gierek, ciosów w plecy czy walk, jednak nie kosztem innych wątków, jak na przykład igrzyska (scena wyścigów rydwanów dorównuje emocjami swojej odpowiedniczce z "Ben Hura") czy mir domowy i relacje między bohaterami. Szczególnie przypadł mi do gustu konflikt między Wespazjanem a jego bratem Sabinusem, a także postać Gajusza, który jest na tyle nietuzinkowy i tak opiera się stereotypom, że pozostanie w mojej pamięci na długo.
Powieść ma charakter przygodowy raczej, niż informacyjny, z których to drugie dość często zdarza się wśród powieści historycznych. Lekki i wciągający styl autora nadaje tej dość udanej uczcie czytelniczej dodatkowych walorów smakowych - choć czasem język użyty w powieści może być zbyt nowoczesny, to nie zdarzają się wielkie kwiaty, od których cierpnie skóra, a szczypce ujmują rozgrzane węgielki. Fabuła jest nastawiona na akcję - nie mamy dogłębnego wglądu w uczucia i rozterki Wespazjana, nie wiemy tak dokładnie, co odczuwa lub z jakimi wewnętrznymi problemami się mierzy. Nie powiedziałabym, że jest to wada, jednak czasem brakowało mi głębszego spojrzenia na politykę, wojnę i życie w wykonaniu samego głównego bohatera.
"Trybun Rzymu" to bardzo udana i interesująca próba odwzorowania młodzieńczych lat Wespazjana - wiadomo, że autor pisząc taką książkę musiał popuścić nieco wodzy fantazji, jednak jest to interesująca beletrystyka, która może spodobać się nie tylko pasjonatom starożytnego Rzymu, ale także tym, którzy po prostu lubią zanurzać się w odmęty historii i wyławiać szczątki świata, którego już nie ma.