Warkot

Ocena: 4.33 (6 głosów)

Takiej draki Wrocław jeszcze nie widział!

Początek lat 50. Funkcjonariuszom milicji i ubecji sen z powiek spędza bestialski morderca pozostawiający makabryczny szlak zwłok pozbawionych krwi. Na dodatek tajemnicza sekta poszukuje w mieście relikwii zaginionej podczas wojny. Kto stoi za niewytłumaczalnymi morderstwami? Jaki związek ze sprawą ma czarna pobieda krążąca nocami po ulicach powojennego Wrocławia? I czy w starych podaniach kryje się ziarno prawdy?

Jedną z najdziwniejszych kryminalnych zagadek Wrocławia rozwiązać może tylko grupa złożona z prawdziwych oryginałów: młodego i ideowego studenta, żywiołowego majstra z drukarni, ostatniego sprawiedliwego porucznika milicji i pewnego leciwego jegomościa. A to zwiastuje prawdziwe kłopoty.

Warkot to błyskotliwy retrokryminał, w którym rzeczywistość historyczna misternie przeplata się z fikcją, a całości dopełnia subtelny humor.

***

Wrocław lat 50., czasy zakazanego jazzu i niezwykłych zbrodni z sięgającą średniowiecza tajemnicą w tle. Jarosław Rybski, utalentowany powieściopisarz z miasta Marka Krajewskiego, napisał wciągający i naprawdę fantastyczny kryminał.

 - Jacek Antczak, Radio Wrocław Kultura

Powojenny Wrocław podlany siwuchą i... krwią z rytualnych morderstw. Czarne limuzyny porywające ludzi. Chcesz rozpracować mroczną zagadkę? Koniecznie sięgnij po Warkot!

 - POCISK, magazyn literacko-kryminalny

Powieść świetnie osadzona w klimacie Polski tłamszonej przez stalinowski but. Jarosław Rybski sprawnie porusza się po wczesnym PRL-u i tworzy błyskotliwe dialogi, pełne doskonałego humoru. Nie mogłem się oderwać.

 - Grzegorz Antoszek, historia.org.pl

Fragment książki - Warkot

issuu.com/wydawnictwosqn/docs/warkot_issuu

Informacje dodatkowe o Warkot:

Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2017-07-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788365836328
Liczba stron: 384

więcej

Kup książkę Warkot

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Warkot - opinie o książce

Avatar użytkownika - zielonamalpa
zielonamalpa
Przeczytane:2019-03-10,

Warkot skusił mnie między innymi tym, że akcja książki toczy się w powojennym Wrocławiu. W tym mieście mieszkam od kilku lat i chciałam zobaczyć moje miasto z innej perspektywy. Ponadto zdałam sobie sprawę, że nie czytałam jeszcze żadnego retrokryminału.
Ambitny student, tajemniczy jegomość, majster z drukarni i porucznik milicji angażują się w prywatne śledztwo i nadzwyczaj dziwną serię morderstw.
Warkot to książka, w której jest ciasno. Ilość podjętych wątków, wypróbowanych przez autora gatunków sprawiają, że na kryminał, którym ma być książka, miejsca brak. Za to w pewnym momencie powieść staje się kuriozalna przez wprowadzenie wątków fantastycznych.
Na plus przemawiają natomiast opisy powojennego Wrocławia, jego procesu odbudowy i życia w kraju, gdzie każdy boi się nawet sąsiada. W szczególności sąsiada.
--
Książkę przeczytałam we współpracy z portalem czytampierwszy.pl

Link do opinii
Avatar użytkownika - poszukiwanieidea
poszukiwanieidea
Przeczytane:2019-03-10,

Wampiry płonące w świetle słonecznym, z długimi kłami i upiornymi zdolnościami są już passe! Przyszedł czas na odsysanie krwi za pomocą pompki, poruszanie się czarną pobiedą, używanie środków halucynogennych i kamuflowanie się z użyciem komunistycznych służb i aparatu politycznego.


Powojenny Wrocław, wszyscy starają się odbudować swoją małą ojczyznę, stalinizm zawładnął społeczeństwem, dawne zwyczaje i maniery stały się zakazane, ludzie karmieni są propagandowymi materiałami, a po mieście hula czarna pobieda porywając niewinnych ludzi. Ofiary porwań są odsączane z krwi i porzucane. Do tego mamy mieszankę niespotykanych zdarzeń. Tajemnicze zjawiska, zaginione artefakty o magicznych właściwościach, niewytłumaczalne złudzenia optyczne, porwania, mroczna sekta wampirycznych morderców oraz bractwo walczące ze złem.


W wyżej opisanych okolicznościach poznajemy zdolnego studenta i pracownika drukarni - Janka Warkota, zatwardziałego milicjanta – Stefana Gromiła, tajemniczego mężczyznę materializującego się w najmniej oczekiwanych okolicznościach – pana Słupeckiego oraz typowego majstra – pana Kapustę.


Jest to debiut Jarosława Rybskiego, ale trzeba przyznać, że bardzo udany. Widać, że autor wiele czasu i serca poświęcił na dokładne studiowanie wątków historycznych, językowych oraz społecznych związanych i z okresem, i z czasem, w którym umiejscowił świat swojej książki.


Postaci są świetnie zbudowane, idealnie wpisują się w klimat stalinowskiego, powojennego kraju, a do tego miło obserwuje się ich przemianę, dojrzewanie do wyrwania się z macek komunistycznej propagandy i stopniową zmianę postaw i poglądów.
Cała książka okraszona jest smacznym poczuciem humoru, które umila nam lekturę. Zaletą jest również zastosowany język, pełen regionalizmów, powiedzeń, ale również „drętwej” komunistycznej mowy.


Na początku powieści atmosfera jest tak gęsta, że dosłownie można ją kroić. Nie wiemy kto jest kim, kto jest dobry, a kto zły. Czujemy jedynie narastające, mroczne napięcie. Klimat stopniowo się rozluźnia, a autor wykłada nam kolejne karty na stół. Zaczynamy łączyć wątki, poznawać nowe postaci i kształtować pojęcie o świecie, w którym funkcjonują.


Cała fabuła jest interesująca i zachęca do dalszego zapoznawania się z nią. Jedyne minusy to stosunkowo wolny rozwój wydarzeń w pierwszej połowie książki oraz liczne, długie opisy miejsc, osób, a także wątki poboczne nie wnoszące za wiele do rozwoju akcji.
Ogółem jest to ciekawa historia opowiedziana w przyjemny sposób. 


Miejscami czeka nas spowolnienie akcji, wątki poboczne i liczne opisy, ale warto się nie zniechęcać, ponieważ całościowo książka wypada korzystnie.

za książkę dziękuję portalowi czytampierwszy

Link do opinii
Avatar użytkownika - dominika_witecka
dominika_witecka
Przeczytane:2019-03-10,

Kiedy przyszła do mnie paczka z książka Jarosława Rybskiego, byłam niesamowicie ciekawa jakie wrażenie wywrze na mnie retrokryminał Warkot. Opis z tyłu książki, zabrzmiał bardzo interesująco. Spodziewałam się dobrego kryminału. Długo nie czekając, sięgnęłam po tę pozycje.  Jeśli jesteście ciekawi mojego zdania, zapraszam dalszej części wpisu

Akcja powieści rozgrywa się w powojennym Wrocławiu, w latach 50.  W mieście grasuje morderca, a jego zbrodnie są makabryczne. Na dodatek świadkowie zeznają, że na miejscu zdarzenia widują czarną pobiede.

Głównym bohaterem jest student Politechniki Wrocławskiej – Jan Warkot. Mężczyzna łączy studia wraz z pracą w drukarni. Jego życie może wydawać się spokojne, lecz szybko okazuje się, że przytrafiają mu się niezwykłe wydarzenia. Bohater swoim postępowaniem wzbudził moją sympatię. Jego pracowitość i sumienność robią wrażenie.

Powieść można zaliczyć do  dobrych książek, ale nie rewelacyjnych.  Jak na kryminał przystało, zagadka jest intrygująca. Aczkolwiek szybko zostaje rozwiązana. Finał mało zaskakuje.  Akcja toczy się szybko, wzbogacona jest opisami powojennego miasta, w czasach początków komunizmu. Uroku dodają elementy humoru oraz fantastyki.

Dłuższe opisy chwilami nudziły, przez co książka nie porwała mnie tak jakbym chciała. A wręcz nudziła. Nie moja bajka. Nie jestem miłośniczką klimatu powojennego książkach, więc nie zafascynowała mnie ta historia. Aczkolwiek skoro zaczęłam, musiałam skończyć.

Warkot to nie tylko powieść, która ma na celu dostarczenie rozrywki czytelnikowi, ale także zmusza do refleksji. Niebanalność fabuły, powojenny Wrocław i życie jego mieszkańców pobudzają mózg do myślenia. Wyobraźnia zaczyna pracować.

Jeśli jesteście ciekawi połączenia kryminału z fantastyką, to zdecydowanie możecie sięgnąć po tę pozycję. Nie jest to typowy kryminał, wyróżnia się na tle innych pozycji.  Przyciąga uwagę, aczkolwiek swoją przewidywalnością z każdą przeczytaną stroną moje zainteresowanie malało.

Link do opinii
Avatar użytkownika - wrotka
wrotka
Przeczytane:2017-11-22, Ocena: 5, Przeczytałam,

wrotkaczyta.blogspot.com

Takiej draki Wrocław jeszcze nie widział!     Sięgając po "Warkot" do końca nie wiedziałam czego mogę się po tej książce  spodziewać. Jest to bowiem debiut literacki tłumacza i dziennikarza muzycznego Jarosława Rybskiego, wrocławianina, który właśnie w swym rodzinnym mieście postanowił umieścić akcję  powieści. Bardzo zaciekawiła mnie komiksowa okładka przedstawiająca tajemniczą postać w kapeluszu, czarny samochód sunący pustymi ulicami i ostrzeżenie - Miej oczy szeroko otwarte, nigdy nie wiesz, z której strony nadjedzie. Afera kryminalna w powojennym, peerelowskim Wrocławiu, czasy stalinizmu w pełnym rozkwicie, kunszt propagandy, wszechobecna ubecja, czarna Pabieda i tajemnicze morderstwa. Zaintrygowani?...a będzie jeszcze ciekawiej :) Głównym bohaterem  powieści jest Jan Warkot, były żołnierz, stażysta w drukarni i student Politechniki Wrocławskiej w jednym. Razem z Warkotem rozwiązania zagadki tajemniczych morderstw podejmują się: majster z drukarni Zdzisław Kapusta i porucznik MO Stefan Gromił. Nad całą naszą grupą czuwa Leon Słupecki - średniowieczna dusza pokutująca.  Czytając "Warkot" od samego początku wyczuwałam klimat rodem z "Mistrza i Małgorzaty". Autor w genialny sposób wplótł w historię miasta i miejskie legendy przedziwna aferę kryminalną. Tu rzeczywistość splata się z fikcją, są duchy i wampiry, starożytne relikwie i współczesna wiara. Spodobało mi się ironiczne poczucie humoru autora i jego jawna kpina z ówczesnego systemu. Chociaż akcja rozkręca się powoli i mniej wytrwali czytelnicy mogą poczuć się odrobinę znużeni i zniechęceni, to mimo wszystko warto czytać dalej. "Warkot" to inteligentna rozrywka, nie tylko na długie zimowe wieczory. W książce znajdziemy wiele ciekawostek historycznych, powiedzonek, cytatów i powiązań literackich. Finał powieści każe nam natomiast sadzić, że to nie ostatnie nasze spotkanie z bohaterami, a początek cyklu Bractwa Wrocławskiego.     "Wszystko zdawało się wracać do normy - przodownicy przodowali, mury się pięły, studenci walczyli z reakcją, a ojczyzna rozkwitała niczym jabłonie i grusze z popularnej piosenki krasnoarmiejców Kalinka"
Link do opinii

TYMCZASEM WE WROCŁAWIU…

Zawsze mam kłopot z debiutantami. Jak ocenić książkę, do czego porównać, napisać że jest lepsza czy gorsza, ale od czego? Dziesiątą książkę autora ocenić jest łatwo:  pisze się, że tendencyjna, że nie potrafi już zaskoczyć, albo wprost przeciwnie – wychwala się pod niebiosa styl, ciągle nowe pomysły czy niesłabnące nigdy poczucie humoru. A u debiutanta? Porównywać do kolegów po fachu trochę nie fair, a do samego siebie nie ma jak, bo to pierwsza książka. Wyznaczyłam więc sobie kryterium tyle proste, co logiczne- albo się podoba, albo nie; albo się dobrze czyta, albo nuda. Z takim nastawieniem sięgnęłam po „Warkot” Jarosława  Rybskiego.

Lata pięćdziesiąte we Wrocławiu do lekkich nie należały. Wojna niby się skończyła, ale że Wrocław – jak wieść głosi- poddaje się ostatni, miasto przypomina archipelag; obok zamieszkałych wysepek rozciąga się morze ruin, gruzu i miejsc, gdzie lepiej po zmroku nie łazić. W najlepsze trwa przebudowa Festung Breslau w miasto Wrocław. Otwierają się  wyższe uczelnie, kina i restauracje (w których króluje jazz), na ulicach mieszają się języki, bo pełno tu repatriantów, ludności napływowej, autochtonów i studentów z całego kraju. A nad ordnungiem czuwa Milicja Obywatelska i wszechwiedzący Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. W takim tyglu łatwo zniknąć. Ale kiedy po raz kolejny w mieście ktoś trafia na zwłoki, nawet niezbyt lotne służby orientują się, że coś się dzieje. Coś niedobrego, bo te wszystkie zwłoki jakieś takie… dziwne. Jakby tego było mało po ulicach krąży plotka, że po mieście nocami jeździ czarna pobieda  (jakieś skojarzenia z legendarną czarną wołgą? ) i może to ona ludzi porywa?! W ogóle w tym Wrocławiu jakieś cuda- wianki się dzieją: słupy ognia, łuny nad parkiem i sabotaż w drukarni. Diabeł ogonem mąci? Ale jaki diabeł, diabła nie ma, podobnież jak Boga, co głośno krzyczy władza ludowa… Skoro jest zagadka (i to niejedna, zaręczam, a co druga to bardziej zagadkowa), do akcji wkraczają główni bohaterowie- student, milicjant, majster drukarski, profesor i pewien starszy pan… 

Jarosław Rybski jest Wrocławianinem z urodzenia i zamieszkania. Wrocław to jego miasto, co się czuje czytając „Warkot”. Naprawdę wiele pracy kosztowałoby szczegółowe opisywanie miasta, w którym się nie bywa. Książkowy Wrocław tętni życiem. Chylę czoła przed pracą autora- trzeba było długich godzin w archiwach, żeby porównać stare mapy, nazwy ulic czy układ placów sprzed wojny i po niej, porównać nowe nazwy ulic ze starymi. Opłaciło się- czuje się atmosferę miasta tętniącego życiem i nadzieją ludzi zaczynających wszystko od nowa. Do tego dodać trzeba trafne opisy czasów stalinowskich, smutnych panów z bezpieki, zetempowską młodzież czy kelnerów w restauracjach, którzy wtedy nie krzywili się na pstrykanie palcami… Historyczne tło- jest. Idziemy dalej. Zagadka- jest. I to nie jedna, jak już wspomniałam, ale kilka. Miłośnicy kryminalnych łamigłówek mogą czuć się usatysfakcjonowani, wielbiciele teorii spiskowych też, a nawet tacy, którzy wierzą w duchy będą zadowoleni. Serio. Sprawa kolejna- bohaterowie. Mamy tu pełny przekrój społeczeństwa- od gospodyń domowych, przez studentów, milicjantów i tajnych agentów aż po generałów i wspomnianych już kelnerów. Całe to towarzystwo jest nadzwyczaj barwne, a jak się cudnie niektórzy nazywają! Na przykład jest Stanisław Szybkowarny (zwany pieszczotliwie Prodiżem), tajny agent Ryszard Znój, student Walenty Zakońpolski, profesor Ochocki (nie mylić z bohaterem „Lalki”) czy tytułowy Janek Warkot ze wsi Czorty.  I tak dochodzimy do największej zalety tej książki- do języka i humoru. Rybski jest tłumaczem, członkiem Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury, więc język polski to dla niego narzędzie pracy. „Warkot” jest małym klejnocikiem językowym, skrzącym się naleciałościami regionalnymi, bon motami, cytatami z literatury, piosenek czy ludowych powiedzonek. I ten humor- językowy przede wszystkim, wcale nie nachalny, ale sprawiający wrażenie, że przychodzi autorowi lekko, tak jakby mimochodem. Cudownie się to czyta, naprawdę.

Mam problem z zaszufladkowaniem „Warkotu” („Warkota” może, w końcu to nazwisko…). Kryminał fantastyczny? Fantastyka kryminalna? Jak zwał, tak zwał, to jest dobra książka na jesienne wieczory-  napisana z rozmachem, z humorem, czyta się wyśmienicie. Pozostaje mieć nadzieję, że Rybski pójdzie za ciosem i napisze nowe przygody Gromiła, Warkota i Słupeckiego. Za Słupeckim tęsknić będę szczególnie…

Link do opinii

W książce pt. "Warkot" przenosimy się do początku lat pięćdziesiątych, kiedy to ludzie w Polsce oddychali komunistycznym powietrzem, a na ulicach roiło się od milicji. Wrocławska milicja ma jednak pewien problem. Okrutnego mordercę, który bez ogródek gra władzom służb mundurowych oraz ubecji na nosie mordując przypadkowych obywateli i przy tym pozbawiając ich całej krwi, co wstrząsa życiem całego Wrocławia. Brzmi jak nowa opowieść o hrabi Draculi prawda?
Jeszcze jednak to nie koniec między czasie tajna sekta, rozpoczyna poszukiwania zaginionych relikwii, które najprawdopodobniej zginęły w czasie wojny.

Przejdźmy do głównego bohatera. Bohaterem całej powieści jest student Politechniki Wrocławskiej, Jan Warkot, można powiedzieć o nim, że jest przyszłością narodu. Sumienie się uczy, wzorowo pracuje w drukarni, wiedzie ułożone życie, pewnego dnia, zaczynają przytrafiać mu się bardzo dziwaczne rzeczy. Na szczęście, pomocy Jankowi udziela Stefan Gromił, milicjant. Obaj mężczyźni zostają wciągnięci w sprawę brutalnych morderstw, jakie paraliżują Wrocław oraz w tajemnicze poszukania sekty.

Jarosław Rybski swoją książką można powiedzieć skradł Mi serce, ponieważ jestem wielką miłośniczką klimatu powojennego w książkach. Jego połączenie historii ze światem fikcji w retro-kryminał dostarcza niezapomnianego dreszczyku emocji i fascynacji. Połączenie tak nietypowe wciąga do samego końca książki.

Życie ludzi PRL-u okazane nie tylko jest bogatymi opisami, ale też z punktu widzenia wielu osób. Porusza parę trudnych z tamtego okresu tematów, które stają się jedną z mocnych stron książki, jednak są tylko one samym tłem w jego historii.

Od samego początku fabuła przygotowywuje czytelnika na właśnie co? Na dość szybkie i bardzo jasne zakończenie, co jest rozczarowywujące, bo spodziewamy się czego naprawdę mocnego na sam koniec 

Mimo mało efektywnego zakończenia, książkę uznaje za bardzo dobrą i dołączam ją do swoich ulubionych.

 

*recenzja także na lubimyczytac.pl oraz blogu

Link do opinii
Avatar użytkownika - anika
anika
Przeczytane:2018-05-31, Ocena: 3, Przeczytałam, Przeczytane 2018,

Lata 50 XX wieku. Początek lata, powojenny Wrocław i zagadka w tle....
Morderstwa i poszukiwanie relikwii zaginionej podczas wojny.
Bohaterów można polubić. Natomiast akcja może czasami znudzić i aż się chce książkę odłożyć i nie przeczytać do końca.
Za mało torpów, za mało zagadek i prawie od razu wiadomo kto zabił tylko co z tym fantem zrobić. Ja oczekuje czegoś więcej. .. ale może to wasz klimat.
Książka napweno spodoba się młodszemu pokoleniu.

Link do opinii

Akcja powieści została osadzona w powojennym Wrocławiu, który już zaczyna nasiąkać socjalizmem. Miasto jest systematycznie sprzątane po wojnie, odgruzowywane, a cegły wywożone są do odbudowywanej Warszawy. Główny bohater, Jan Warkot to student Politechniki Wrocławskiej i praktykant we wrocławskiej drukarni. W pierwszym momencie odniosłam wrażenie, że drukarnia i książki odegrają większą rolę, jednak to było tylko moje skrzywienie:) Warkot jest sumiennym pracownikiem, wzorowym studentem i przyszłością tego miasta. Pewnego dnia w drukarni dochodzi do sabotażu w postaci zmiany drukowanego tekstu na niezgodny z filozofią rządzących i hasłami propagandowymi. Jednak tak szybko jak zmiany w tekście się pojawiły, tak szybko zniknęły. To tylko jedna z niewytłumaczalnych sytuacji jakie zaczynają przydarzać się Jankowi. Na szczęście w budzącym się do życia Wrocławiu Jan Warkot może liczyć na pomoc milicjanta, Stefana Gromiła. Obaj zostają wciągniąci w tajemniczą sprawę seryjnych morderstw przypadkowych osób. Jaki związek ma z tym wszyskim Warkot i dlaczego w całą sprawę zamieszana jest czarna pobieda kursująca po Wrocławiu? Tego wszystkiego dowiadujemy się spotykając pokutującą duszę oraz zaginione artefakty w postaci miecza i figury lwa. 

Moim zdaniem Jarosław Rybski zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Pisząc o Wrocławiu będzie porównywany z Markiem Krajewskim, który w książkach o Eberhardzie Mocku przybliża Wrocław czytelnikom żądnym adrenaliny. Rybski broni się umiejscowieniem akcji w nieco późniejszym okresie i jednak nieco inną formą niż kryminały z Mockiem w roli głównej. 

„Warkot” to powieść w której znajdziemy wiele nadprzyrodzonych mocy, postaci i sytuacji. Wszystko to oprawione jest w wiele faktów na temat Wrocławia z połowy XX wieku. O ile czytając Krajewskiego Wrocław aż cuchnie rynsztokiem to u Rybskiego nie byłam w stanie poczuć mistycyzmu, który mam wrażenie powinien towarzyszyć tej opowieści. Historia, którą chciał opowiedzieć autor ma w sobie ogromny potencjał i choćby z tego względu warto sięgnąć po tą pozycję na rynku wydawniczym. 

Link do opinii

"Warkot" Jarosława Rybskiego nie jest łatwą lekturą, nie można powiedzieć, że nie pójdziesz spać dopóki jej nie przeczytasz. Możesz ją sobie dawkować, ale tak jak lek musi być brany codziennie aż do końca kuracji tak i ją trzeba codziennie przeczytać, aby dowiedzieć się co będzie dalej. Osadzona w czasach powojennych, przeplatana końcówką drugiej wojny światowej ukazuje bardzo trudne życie polaków na ziemiach odzyskanych. Dawni mieszkańcy Wrocławia, przesiedleńcy i ci którzy zostali wyznaczeni do pracy w tym rejonie boją się wyrażać swoje myśli niezgodne z obecnymi rządami, chyba, że są zgodne z obecnie panująca polityką. Wydawałoby się, że Polacy walczyli o inną Polskę. Strach przed władzą przeplata się ze strachem o życie, które można stracić w bardzo dziwny sposób. Czarny nowiutki samochód porywa ludzi, a później ich zwłoki odnajdywane są w różnych miejscach z dziwnymi śladami na szyi. MO zajmuje się tą sprawą i poszukuje " Wampira", czy go znajdzie i kto nim jest nie zdradzę w tym miejscu, bo książkę trzeba przeczytać. Dodam też ,że jednak mimo strachu ludzie przecierają oczy i starają się wyszukiwać uroków życia nie tylko zapijając siwuchą, czy bimberkiem. Są potańcówki, filmy w kinie, festyny i wspólne spotkania młodych i starszych. Osobiście cieszę się, że żyję w innych czasach i o tamtych mogę tylko poczytać zahaczając o rytualne obrzędy związane z krwią i dziewicami, a czasami magią. Życzę przyjemnej lektury.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy