BOGOWIE CAŁEGO ŚWIATA VS NAJWYBITNIEJSI I NAJSILNIEJSI LUDZIE!
Podczas organizowanego w Niebiosach raz na tysiąc lat zebrania decydującego o losach ludzkości bogowie przegłosowali jej zagładę.
Aby temu zapobiec, trzynastu najsilniejszych ludzi w historii zmierzy się z trzynastoma najpotężniejszymi bogami w Niebiosach! Rozpoczyna się walka, od której zależy przetrwanie rasy ludzkiej!
Wydawnictwo: Waneko
Data wydania: 2022-07-14
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 0
No więc ludzkość ma pecha, bo wiecie, bogowie stwierdzili, że żeśmy się niczego nie nauczyli i zasługujemy na unicestwienie. Co samo w sobie jest ironiczne, patrząc na to, jak niektóre z mitów przedstawiają bogów -- uosobienie "doskonałości", tfu. Z tego, co tu widzę to to jest wymieszanie wszystkich panteonów, któremu przewodzi Zeus, no i wychodzi też na to, że bogowie nie potrzebują czcicieli, żeby przetrwać. Tak więc wychodzi Brunhilda, cała na biało i woła Halo, halo, a może by tak pojedynek trzynastu? No i okej, zgadzamy się i jedziemy z tym koksem.
I nie ma tu jakiejś głębszej filozofii, tom pierwszy to walka między Thorem a, nieznanym mi dotąd, Lu Bu (ha, wyszukajcie sobie info o nim, a się zdziwicie, taka niespotykana Wielka Pirania). Jest... ciekawa, wprowadzająca w zasady dalszych pojedynków i nie stroni od przesady. Taaak, koń to przesada, tak, jak pulsujący Młot. Ale, tak po cichu dodając, Thor i jego tekst o nieumieraniu był taki uroczy :)
No co, no na mangę trafiłam przez Netflixa (oni coś koło 4 volumu zamknęli sezon pierwszy) i przyznaję, że mnie złapało, porwało i nie oddało. Jest ciekawie, jest tak ciekawie, bo wiadomo, jak zarozumiałym i boskim bytem są bogowie, jak nie zostawiają na tych marnych robakach suchej nitki, jak są pewni, że te trzynaście pojedynków to chwila i odcykane i będzie po wszystkim. A tu kicha, a tu się te robaczki stawiają. Przyznaję, że jeszcze nie przywykłam do kreski, jest ona taka... taka... inna, jakby ktoś nałożył na nią kilka warstw i tak to zostawił. Ale w oddawaniu emocji jest dobra, oj tak, wykrzywiona morda Zeusa to miodzio.
Największy ból, jaki mi nasze wydanie sprawiło, to brak przypisów. Ktoś z was czytał Drifters od JPF? Ja tak, a jak nie, to na końcu tłumacz umieścił wyjaśnienie, kim są tamtejsze postacie historyczne, oraz jak toto działali w swoich czasach. I tego, właśnie tego mi w Record brakuje. Znaczy, dostałam pocztówkę wyjaśniającą, kim są walkirie. Super. To ja jeszcze poproszę, kim był Lu Bu i jego świta. Ktoś powie - a idź se na wikipedię - no mogę, ale czy to nie jest tak, że mam czerpać radość z czytania tego wydania? A ono mi, jak na razie, nie wyjaśnia, co to za typki. (Okej, walka najwidoczniej będzie i w 2 tomie, może wtedy coś, ktoś, jakoś...?)
Okładka ładna, tłumaczenie tytułu dziwne, ale generalnie mi nie przeszkadza. Szkoda trochę, że to nie jest wydane w większym formacie, bo sceny walk wyglądają, jakby były sprasowane w snopki. Plus za zachowanie oryginalnej stylistyki napisów.
Także, fabułę już wcześniej ululałam i utuliłam do serduszka, trochę się zdenerwowałam wersją wydania, ale spoko, jest okej. Oby szło ku lepszemu (oby, bo strzeliłam prenumeratę do tomu 11, kurde, co ja zrobiła...).
BYĆ ALBO NIE BYĆ
Wakacje to czas, kiedy telewizja serwuje nam przede wszystkim powtórki, a wydawcy, jeśli nie robią sobie przerwy, zazwyczaj nie szarżują z nadmiernie rozbuchaną ofertą. Ale czasem i tak zdarzają się jakieś nowości, a jedną z nich właśnie wydaną jest pierwszy tom serii ,,Walkirie kresu dziejów (Record of Ragnarok)". Serii całkiem udanej, łączącej w sobie fantastykę, przygody i odrobinę erotyki z nieco dojrzalszym i brutalniejszym podejściem.
Raz na tysiąc lat w Niebiosach dochodzi do zebrania. Na nim decyduje się o losach ludzkości. Teraz decyzja zapadła jedna: ludzie muszą wyginać. Nie rokują, szans dla nich nie ma, po co więc mieliby dalej istnieć? Ale nie wszyscy popierają ten pomysł, dlatego ludzkości zostaje dana ostatnia szansa. A mianowicie trzynastu najsilniejszych mieszkańców Ziemi - wybranych ze wszystkich, jacy kiedykolwiek tu żyli - będzie musiało stanąć do walki z trzynastoma najpotężniejszymi bogami. Czy mają jednak szansę wygrać? Nawet z pomocą, jaką otrzymują, mogą nie ocalić swojego istnienia...
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2022/07/walkirie-kresu-dziejow-record-of.html
Przeczytane:2023-01-11, Ocena: 5, Przeczytałem,
PopKulturowy Kociołek:
Gatunek ludzki znowu znalazł się na pograniczu zagłady i to wszystko ze swojej własnej winy. Bogowie od lat obserwujący postępowanie człowieka zdecydowali bowiem o jego anihilacji. Nikt jednak nie spodziewał się tego, że w obronie śmiertelników stanie jedna z Walkirii i to na dodatek ta najstarsza i najpotężniejsza (Brunhilda). To właśnie ona powołując się na stare prawo, proponuje Ragnarök - wielką potyczkę pomiędzy ludźmi i Bogami, która zadecyduje o przetrwaniu lub zagładzie naszej rasy.
Trzynaście epickich pojedynków, trzynastu potężnych Bogów i trzynastu niezwykłych ludzi. To właśnie taka tematyka będzie wypełniać kolejne tomy serii, która zyskała na świecie spore grono sympatyków. Shinya Umemura (historia) i Takumi Fukui (scenariusz) nie silą się tutaj na zbytnią innowacyjność czy fabularne ekscesy. Dosłownie od pierwszej strony serwują oni czytelnikowi prosty, dynamiczny i mocno rozrywkowy shonen, w którym widowiskowe pojedynki odgrywają najważniejszą rolę.
Scenariusz opiera się na mitologiach z różnych zakątków świata (od Nordyckiej przez Grecką, Rzymską, z Indii, Dalekiej Azji itp.), dodając do tego kilka bardziej nietuzinkowych ludzkich postaci (chociażby Kuba Rozpruwacza, Testa itp.) Zwiastuje to szaloną z założenia prostą i pod wieloma względami ekscytującą komiksową rozrywkę. Pierwszy tom serii skupia się na postaci Thora i jego przeciwnika Lü Bu. O ile wymieniony Bóg powinien być doskonale znany każdemu, to już jego oponent dla sporego grona odbiorców będzie bardziej tajemniczy. Manga może więc stać się bodźcem do lepszego poznania niektórych (mniej znanych zwłaszcza dla rodzimego czytelnika) postaci historycznych.
Nie należy jednak traktować tytułu nazbyt poważnie. Twórcy co prawda starają się dość dobrze zaprezentować danego bohatera, jednocześnie nie stronią oni od mocno karykaturalnej i przerysowanej jego formy (szczególnie moce i zdolności).
Tytuł to jednak nie tylko widowiskowa walka. Sceny potyczki przerywane są bardziej spokojnymi fragmentami. Retrospekcjami prezentującymi przeszłość danych postaci i troszkę bardziej pogłębiającymi ich psychikę. Swoje pięć minut mają tutaj również tytułowe Walkirie, które wyraźnie sprzyjają jednej ze stron (mniej lub bardziej bezpośrednio mieszając się w pojedynek).