Tomasz Rezydent
Lekarz, mąż i ojciec. Z powołaniem walczący od samego początku z epidemią, wielokrotnie wypowiadający się na ten temat w radiu i telewizji, aktywnie działający w mediach społecznościowych. Orędownik szczepień i przeciwnik teleporad, skupiony na badaniu i leczeniu chorych.
Z sukcesem debiutował książką "Niewidzialny Front", gdzie opisał pierwszą falę walki z pandemią. W swojej nowej publikacji wciąga czytelnika w trudny i bezlitosny świat walki o ludzkie życie w jednym z najcięższych oddziałów covidowych w Polsce. Respiratory, duszący się chorzy, ludzkie dramaty i pacjenci cudem wyciągnięci z pogranicza życia i śmierci. Treści, które publikuje, szokują, wzbudzają podziw, ale i strach.
,,Walka o oddech" to książka pisana na bieżąco, wypełniona surową relacją z frontu dwóch najgorszych fal koronawirusa. Wzbudza skrajne emocje - od przerażenia i obrzydzenia po wzruszenie i łzy.
"Nigdy nie zdarzyło mi się być tak blisko pola bitwy o ludzkie życie, jak podczas lektury tej książki. Widziałam przerażone oczy chorego, który za chwilę zostanie wprowadzony w farmakologiczną śpiączkę i podłączony pod respirator. Czułam to, co czuje młody lekarz po raz pierwszy samodzielnie intubujący pacjenta, bo nie ma innego wyjścia. Słyszałam złowrogą ciszę COVID-owego oddziału przerywaną co chwilę alarmem aparatury monitorującej parametry życiowe chorych i krzyk pielęgniarek, że właśnie ktoś się zatrzymał.
Doktorze Tomku, dziękuję za uchylenie drzwi do tego tajemnego, przerażającego, a zarazem fascynującego świata."
Katarzyna Koper, dziennikarka pisząca o zdrowiu, m.in. dla ,,Newsweeka"
Wydawnictwo: BookEdit
Data wydania: 2022-03-21
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
Scenariusz napisało życie... i śmierć.
Tomasz Rezydent (lekarz, mąż i ojciec) zadebiutował książką "Niewidzialny front", która stanowiła zapiski z pierwszej fali pandemii. "Walka o oddech" to dziennik z późniejszego już okresu. Jak sam autor wielokrotnie powtarza stanowi on dla niego - lekarza zajmującego się pacjentami COVID-owymi, których inne szpitale z różnych powodów nie chcą lub nie mogą przyjąć - swoisty rodzaj terapii.
Autor przedstawia kulisy walki o każdego pacjenta, a przy tym uzmysławia jak cienka jest granica między życiem i śmiercią. Potrafi w przystępny sposób tłumaczyć sposoby postępowania z pacjentami, wyjaśnia czym się różnią używane do ratowania życia sprzęty i w jakich sytuacjach się je stosuje. Zwraca również uwagę, że nabranie takiego doświadczenia jak na oddziale COVID-owym w normalnych warunkach trwałoby latami - tragiczne sytuacje pacjentów i braki kadrowe wymuszały niejednokrotnie natychmiastowe działanie. Kiedy tylko mógł podpytywał bardziej doświadczonych członków personelu o różne szczegóły i prosił o pokazywanie i tłumaczenie poszczególnych czynności, a także nadzorowanie jego samodzielnych działań, by jak najwięcej się nauczyć i w miarę możliwości przygotować się do działania w najtrudniejszych sytuacjach, w których nie będzie nikogo bardziej doświadczonego.
Nie brakuje chwil złości, uczucia beznadziejności sytuacji oraz bezsilności, jak również komentarzy co do absurdalnych decyzji osób na wysokich stanowiskach, które zamiast zabezpieczać środki i organizować miejsca, sprzęt i kadrę do walki z wirusem, dbają jedynie o przedstawianie "odpowiednich" statystyk i o swoje "dobre" imię.
Książka jest napisana w taki sposób, że czytelnik odnosi wrażenie, jakby stał obok i obserwował kolejne podłączenia pacjentów do rozmaitych sprzętów, które mają za zadanie monitorować czynności życiowe, wspierać funkcjonowanie organizmu lub przywracać te czynności życiowe. Autor stara się jak może, by jego relacje były spokojne i rzeczowe, ale zdarzają mu się sytuacje, w których kumulacja negatywnych emocji bierze górę i ostro komentuje różnego rodzaju absurdy, wobec których niejednokrotnie jest bezsilny. Bardzo przychylnie wypowiada się natomiast w kontekście swoich przełożonych, ale również innych członków zespołu - lekarzy, pielęgniarek itp. Tych pierwszych ceni za doświadczenie, przyjazną atmosferę, gotowość do dzielenia się wiedzą, branie dyżurów, bo nikt inny z dostępnego personelu nie może (izolacje itp.) oraz za zatroszczenie się o miejsca dla pacjentów i gotowość ich przyjmowania pomimo tego, że inne szpitale z różnych powodów tego nie robią. Pielęgniarki ceni za ogromne pokłady empatii, heroiczną pracę, niesamowite inicjatywy, żeby ulżyć pacjentom, a także nieustanną czujność, by każdemu udzielić pomocy na czas i to często w najmniej spodziewanych, a zarazem krytycznych momentach.
Moim zdaniem jest to lektura obowiązkowa dla każdego, ponieważ pokazuje, z czym tak naprawdę mierzył się personel szpitala, gdy spora część naszego społeczeństwa bagatelizowała obostrzenia. Wbrew pozorom nie tylko starsze osoby umierały, zdarzali się również młodzi bez tzw. chorób współistniejących. Co mnie szczególnie zaskoczyło to fakt, że mimo pobytu na oddziałach, na których ludzie z powodu COVID-19 nie byli w stanie samodzielnie oddychać, a często po odłączeniu od respiratora stawali się inwalidami (o ile w ogóle przeżyli) znajdywali się tacy (również pacjenci), którzy uparcie twierdzili, że wirus nie istnieje...
Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie i zdaję sobie sprawę, że moja recenzja jest dość chaotyczna, ale po lekturze moc myśli krąży mi po głowie i o wielu sprawach nie wspomniałam (tragedie wielu rodzin), bo pewnie jest tu limit słów. "Walkę o oddech" po prostu trzeba przeczytać, bo przedstawionych emocji towarzyszących codziennemu obcowaniu ze śmiercią, ale i tych, które towarzyszyły personelowi, gdy udało się uratować jakieś życie, nie jestem w stanie oddać w recenzji...
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
,,Dzisiaj rano szef wyciągnął jej rurkę tracheostomijną za sztucznie wytworzonego otworu na szyi, dzięki któremu pacjenci po wybudzeniu są w stanie świadomie wytrzymać wspomaganie wentylacją mechaniczną".
Zaczęłam od tego cytatu, by uświadomić wam, że z książki dowiecie się o rzeczach prawdziwych z ich autentycznymi nazwami. Może niekoniecznie każdy sprzęt czy aparatura będzie wytłumaczona po co jest, jednak to samo wyniknie z dalszego tekstu, czy sytuacji w której będzie potrzebny. Poznacie medycynę z życia nie tylko lekarzy, ale i pacjenta. Wszystko opowiada nam narrator, więc nie ma obaw, że nie zrozumiecie przekazu. Napisana stylem prostym, choć wolałabym użyć tutaj stwierdzenia, że jest to styl medyczny. Nawet rozmowy bez obecności pacjenta będą prawdziwą prostotą dla zdarzeń z którymi zmagają się nie tylko lekarze. Chwilami byłam nieco przerażona tym co robili, jednak później doszło do mnie, że ratowanie życia jest dla nich chlebem powszednim, a to w jaki sposób muszą to zrobić nie stanowi dla nich zniesmaczenia, czy obrzydzenia.
Pozycja pisana bardziej w formie dziennika, gdyż każdy rozdział zapoczątkowuje tutaj data. By bardziej uwiarygodnić historię wklejone zostały tutaj zdjęcia potwierdzające prawdziwość historii. Tutaj znajdziecie pacjentów Covidowych, którzy zostali pozostawieni samym sobie. Jak wiadomo było w pierwszej fali pandemii szpitale nie chcieli przyjmować pacjentów, sugerowali się różnymi wytycznymi, które tak naprawdę nie miały oparcia w praktyce. Wszystko, byleby tylko oddalić się od osób potrzebujących pomocy.
Przeczytacie o przeróżnych walkach pacjentów z różnych fal z różnymi konsekwencjami. Wszystko jest pisane na bieżąco, dlatego dany dzień nieraz zawiera dosłownie kilka linijek, a inne kilka stron. To nie jest lekka lektura, gdyż osoby wrażliwe mogą ją bardzo przeżywać. Mi kilka razy zakręciła się łezka w oku, choć powiedziałam sobie, że przeczytam ją na twardo. Dla mnie tak się nie dało. Jedyne, co czuję po przeczytaniu książki, to szok, dlatego recenzję napisałam dopiero kilka dni po jej przeczytaniu...
,,Walka o oddech" to dramatyczny zapis walki polskich lekarzy o nie tyle o zdrowie, co o życie pacjentów. Wiele opisów jest dramatycznych, a przemyślenia, choć czasem kąśliwe, nie pozbawione są troski o dobro pacjenta.
Książka bardzo mi się spodobała, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, biorąc pod uwagę powagę sytuacji. Autor, wzięty lekarz, z pasją, i jestem przekonany, że z powołania również, opisuje walkę swoją i swoich współpracowników z pandemią COVID-u. Wiele z tego co pisze, to bezsprzeczna prawda, kreśląca nonszalancję niektórych pacjentów, nieświadomych, na jakie zagrożenie się narażają. W przerażający sposób Rezydent opisuje również to, że w naszym systemie zdrowia, przede wszystkim liczą się pieniądze, a nie życie; że rządy - i to akurat dotyczy każdego, niezależnie z jakiej partii się wywodzi - ważniejsze są tabelki statystyk, niż racjonalne podejście do sprawy. Autor wręcz woła, aby ci, co rządzą, lepiej, uważniej słuchali rad tych, którzy są na pierwszej linii walki z pandemią; aby współpracować z lekarzami, bo przecież to, co najcenniejsze, ludzkie życie, nie powinno mieć ceny. A tym, czym należałoby się kierować, to nie poziom popularności publicznej potencjalnych wyborców, ale chęć ograniczenia liczby ludzkich tragedii. To takie proste, a jednak tak trudne w realizacji.
Przyznam, że książka wywarła na mnie ogromne wrażenie. Sytuacje, które opisuje Autor są naprawdę wstrząsające. Są one dosadną diagnozą naszego systemu zdrowia publicznego, tego, jak ona funkcjonuje, jak wielkich wyrzeczeń wymaga. To również świetny sposób na to, aby spojrzeć na świat oczami tych, których często nie doceniamy, czyli lekarzy. Ze smutkiem muszę przyznać, iż dotychczas podchodziłem do roli lekarzy dosyć... lekko. Uważałem, że ich roszczenia, odnośnie ciągłych podwyżek wynagrodzeń, są wygórowane, wydumane, i że nie zawsze im się należą. Po lekturze ,,Walki o oddech" zweryfikowałem swój pogląd. Dotarło do mnie, że tak naprawdę oni również ryzykują swoim życiem. Aby ratować pacjenta, niejednokrotnie muszą poświęcać nie tylko swoje życie rodzinne, ale i czas wolny, którego w czasie pandemii Covid-a bardzo im brakowało. Jak leczyć skutecznie, nie wypoczywając? A jednak oni to robili. Stawali na głowach, aby ratować jak najwięcej ofiar wirusa. Nie zawsze im się to udawało. Nawet, gdy nie było szans, starali się oszukać śmierć, wręcz wyrywali pacjentów z jej śmiertelnych objęć. Heroizm? Tak, i to przez wielkie H.
Nie będę się rozwodził nad konkretnymi przytaczanymi przez Autora przypadkami. Mógłbym, ale wtedy wiele byście stracili. Zresztą jak mógłbym nakreślić dramaty pacjentów doktora Tomasza Rezydenta? I brak mi takich możliwości, a i książka straciłaby wiele ze swych walorów etycznych, intelektualnych, czy czysto ludzkich. Ponadto postawy lekarzy i całego personelu medycznego, mimo zniechęcenia, kłopotów wynikłych z walki z bezdusznym systemem czy ze zmęczeniem, są czymś tak niezwykłym, że nie czytając tej książki, ciężko zrozumieć, z czym ma się do czynienia.
Plusy - rzeczowość, prawdziwość opisywanych sytuacji i ludzkich postaw, brak zbędnego moralizatorstwa, fachowość opinii. Momentami można było się poczuć, jakby samemu stało się na Sali, i próbowało zwyciężyć kostuchę. Naprawdę, to coś niesamowitego. Mój pełny szacunek dla tego, co robią lekarze. Minusy - brak.
Podsumowując - książka ,,Walka o oddech" bardzo mi się podobała. Nie opuściłem ani jednej strony. Momentami serce waliło mi tak mocno, jakby to chodziło o moje własne życie, a nie życie obcych mi osób. Autor potrafił mnie rozbawić swym czarnym, angielskim humorem, ale i spowodował, że w pewnych sytuacjach w kącie oczu, pojawiały się łzy. I przede wszystkim, nauczył mnie większej wyrozumiałości do zaleceń lekarzy, którzy są takimi samymi ludźmi jak my. Tak samo kochają, czują, cierpią. Wbrew powszechnej opinii, nie zależy im - przynajmniej znacznej części - tylko na zarobkach. Oni myślą o nas! Lekarskie zalecenia, które tak wielu osobom wydawały się być wydumanymi dyrdymałami, ukierunkowane były ku temu, aby ocalić jak najwięcej ludzkich istnień. I kto tego nie rozumie, powinien wrócić się do szkoły, aby nauczyć się rozsądnie myśleć. Polecam tę książkę każdemu, bez ograniczeń wiekowych. To wspaniała książka o bohaterach, których tak rzadko doceniamy, a jeszcze rzadziej zauważamy.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Zapiski lekarza z pierwszej linii walki z koronawirusem, strachem i paniką. Sięgając po tę książkę, poczujesz zapach szpitala, strachu i śmierci! ...
Przeczytane:2022-08-12, Ocena: 6, Przeczytałam,
Dzisiaj moją propozycją czytelniczą dla Was moi drodzy jest dziennik autorstwa @tomasz.rezydent pt. "Walka o oddech".
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu @bookedit.pl oraz @tomasz.rezydent
"Walka o oddech" to obraz wydarzeń, prawdziwej rzeczywistości walki z pandemią, walki o ludzkie życie z dwóch najgorszych fal koronawirusa.
Jak dokonał tego mały powiatowy szpital, dowiemy się z relacji lekarza, @tomasz.rezydent. Eksplozja zachorowań na COVID nastąpiła szybko i z dużym nasileniem, oddział miał duże doświadczenie i sprzęt, już w trakcie pierwszej fali zajmował się najcięższymi przypadkami COVID-owymi. W całym szpitalu brakuje miejsc COVID-owych, liczba chorych rośnie w zastraszającym tempie.
Czy można mieć tolerancję dla antyszczepionkowców i antymaseczkowców?
Na oddział trafiają już nie tylko ludzie po 80, 60 -tce, ale i młodzi. Praca na oddziale COVID-owym staje się mordercza, lekarz nie ma czasu, żeby coś zjeść, albo się napić. Pracuje w kombinezonie, w masce, spocony. Często w trakcie reanimacji dochodzi do zarażeń personelu. Wielu kolegów, lekarzy Tomasza Rezydenta odeszło na zawsze kończąc dyżur w walce z koronawirusem. COVID pokazał, że jest chorobą nieprzewidywalną, a załamania stanu pacjenta mogą być nagłe.
Lekarz Tomasz Rezydent w swoim dzienniku opisuje pacjentów i ich zmagania z koronawirusem, historie niektóre szokują, przerażają, wzbudzają strach.
Wirus pacjentom w mniejszym lub większym stopniu kradnie płuca. Każdy z nich toczy "Walkę o oddech".
Czy lepiej zgodzić się na intubację i podłączenie pod respirator, czy udusić się świadomie, co wybrać?
Gwarancji wybudzenia nikt nie da, to sprawa indywidualna organizmu człowieka. Czy młodzi ludzie nadal uważają się za nieśmiertelnych?
Książka jest napisana w formie dziennika, ukazuje czytelnikom sytuacje wypełnione strachem, śmiercią i cierpieniem. Na końcu znajduje się podręczny słowniczek terminów medycznych. Dziennik niesie ze sobą wiele bólu, rozpaczy, przerażenia, a także refleksji nad codzienną, ciężką pracą lekarzy, pielęgniarek i całego personelu medycznego w trakcie pandemii, ale nie tylko. Jakże mały powiatowy szpital spisał na medal. Dziennik wprawdzie obciąża czytelnika ukazując większą liczbę zgonów i niepowodzeń terapeutycznych, prawda jest, jednak taka, że poza tymi zgonami, reanimacjami są chorzy, którym właśnie Ci sami lekarze pomogli wyjść z koronawirusa. Lekarze są skromni, nie obnoszą się sukcesami, w głowach ich zazwyczaj zostają porażki. Czy mają pomoc psychologiczną? "Mają siebie nawzajem, wspierają się i rozumieją". Dla autora @tomasz.rezydent ta lektura jest sposobem terapii, próbą wyjawienia uczyć i emocji. Wielkie ukłony dla autora @tomasz.rezydent za odwagę, heroizm, ukazanie szokującej prawdy, jak groźny jest COVID. Lekturę polecam 🔥 wszystkim, a w szczególności tym osobom co nie wierzą w istnienie wirusa COVID.